Eugenika to zbiór przekonań naukowych i filozoficznych, których celem jest płodzenie lepszych ludzi. Tak jak rolnik doskonali trzodę przez selektywny chów i ubój, tak eugenika podejście rodem z farmy wprowadziła do sypialni.
Eugenika miała wielu ojców. Sir Francis Galton, statystyk, wynalazca i kuzyn Charlesa Darwina, ukuł to określenie w 1883 roku i dostarczył nowego języka do dyskusji nad kwestią, która tliła się od dawna, najpierw w Anglii, a potem w Ameryce: skąd się bierze taka wyraźna różnica między klasą wyższą a niższą? Galton przekonywał, że pierwiastek geniuszu to najprawdopodobniej cecha rodzinna, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jak na przedstawiciela arystokracji nie była to teza przełomowa. Galtona jednak wyróżniało stwierdzenie, że ów geniusz da się zmierzyć i prześledzić z naukową precyzją.
Potem, na przełomie wieków, świat nauki odkrył na nowo dorobek dziewiętnastowiecznego zakonnika Gregora Mendla. Reguły, które dzisiaj nazywamy prawami Mendla, zakładały przewidywalność dziedziczenia cech rodziców przez potomstwo. Za sprawą prac późniejszych naukowców właściwości przez Mendla nazywane „czynnikami” zmieniły się w „geny”, a akolici Galtona zdołali rozciągnąć jego pierwotne teorie na obszary, do których geniusz Galtona pierwotnie nie sięgał, również jeśli chodzi o funkcjonowanie w praktyce głoszonych przez niego idei na temat rodziny i rodowodu.
Prawa Mendla pozwoliły rosnącym zastępom naukowców, zwłaszcza biologów i agronomów – tym, którzy hodują – głosić pogląd, że to nie środowisko, a wady genetyczne są główną przyczyną niepożądanych efektów na płaszczyźnie osobniczej i społecznej. Do najbardziej wpływowych przedstawicieli tego grona należał Charles Davenport, biolog wykształcony na Harvardzie.
W 1904 roku został dyrektorem laboratorium w Cold Spring Harbor w stanie Nowy Jork, należącego do Instytutu Carnegiego. Laboratorium powstało, żeby badać cechy dziedziczne u roślin i zwierząt, ale Davenport prędko przestawił się na dziedziczność u ludzi. Początkowo za pomocą genetyki mendlowskiej analizował cechy widoczne, takie jak kolor oczu i skóry, wkrótce jednak razem z żoną Gertrude znalazł dużo subiektywniejszą sferę badań: dziedziczenie temperamentu, uzdolnień muzycznych, predyspozycji sportowych i „osobliwości umysłowych”.
Dokonania pierwszych eugeników cechuje atmosfera rywalizacji: każdy próbował przebić pozostałych znalezieniem najbardziej „obłąkanej” rodziny, na której mógłby testować swoje teorie. Ich prace to często po prostu mocno fabularyzowane światy zaludnione, cytując Davenporta, przez „nierządne alkoholiczki”, „rozwiązłe kobiety” i „pozbawionych ambicji, rozpasanych mężczyzn”. Siebie natomiast eugenicy postrzegali jako konie wyścigowe, pracowite zwierzęta u szczytu sprawności, mające spłodzić kolejne pokolenie społecznych zwycięzców.
W książce White Trash. The 400-Year Untold Story of Class in America [Biała hołota. 400 lat przemilczanej historii klasy w Ameryce] historyczka Nancy Isenberg pisze:
„Eugenicy niczym mantrę powtarzali porównanie dobrego ludzkiego nasienia do koni czystej krwi, przypisywali osobom dobrze urodzonym nieprzeciętne zdolności i odziedziczoną sprawność”.
Dziś język tak zwanej teorii konia wyścigowego odbija się w niektórych elementach samooceny Donalda Trumpa. „Miałem dobre geny, więc byłem bardzo ambitny” – mówi Trump w zestawieniu swoich najlepszych wypowiedzi o „dobrych genach” umieszczonym na stronie magazynu „Time”.
W 1910 roku Davenport z kolegami założyli Eugenics Record Office (Biuro Dokumentacji Eugenicznej), stanowiące przedłużenie działalności laboratorium w Cold Spring Harbor. Wszystkie ich przedsięwzięcia finansowały rodziny magnatów, takich jak Rockefellerowie, Carnegie, Kellogowie czy Harrimanowie, uważające, że ich majątek powinien służyć rozwiązywaniu problemów społecznych, zamiast po prostu wracać do obiegu w ramach akcji charytatywnych (lub w formie godziwych wynagrodzeń dla pracowników ich firm).
Rok później Davenport opublikował książkę Heredity in Relation to Eugenics [Dziedziczność w odniesieniu do eugeniki], w której pisał: „Człowiek jest organizmem – zwierzęciem; i prawa, które rządzą poprawą jakości kukurydzy czy koni wyścigowych, stosują się również do niego. Jeśli nie przyjmie się tej prostej prawdy i nie uwzględni jej przy dokonywaniu wyborów matrymonialnych, ludzki postęp ustanie”.
Chcąc, aby jego dokonania trafiały zarówno do społeczności naukowej i jego bogatych sponsorów, jak i do amerykańskiego społeczeństwa, Davenport przedstawiał eugenikę jako naukę partycypacyjną, otwartą na „tysiące inteligentnych Amerykanów kochających prawdę”, jak pisał w Heredity in Relation to Eugenics.
Partycypacja zwyczajnych Amerykanów mogła polegać na wypełnianiu kwestionariuszy genetycznych, które Biuro Dokumentacji Eugenicznej rozsyłało w celu gromadzenia danych z całego kraju. Obywatele mogli też wspierać władze w wysiłkach na rzecz powstrzymania rozpłodu „ułomnych i przestępców”.
„W ruchu eugenicznym może uczestniczyć każdy” – zapewniał Davenport, a Biuro Dokumentacji Eugenicznej działało zgodnie z tą myślą jako ośrodek nerwowy krajowego ruchu aż do likwidacji w 1939 roku.
Eugenika miała warianty pozytywne i negatywne. Chodzi tu nie o kryteria moralne, ale pragmatyczne. Eugenika pozytywna obejmowała strategie popularyzacji rozmnażania wewnątrz grona, które zwolennicy tej filozofii uważali za przedstawicieli dobrych genów. Organizowano między innymi konkursy ludzkiego inwentarza nazywane „zawodami lepszych dzieci” i zachęcano rodziców, aby przywozili swoje maluchy na stanowe festyny, gdzie oceniano je zgodnie z nowo opracowanymi standardami rozwojowymi.
Eugenika pozytywna przyjmowała również subtelniejsze formy. Na przykład w czasach Nowego Ładu rząd zatrudniał eugeników w agencjach, które oceniały kandydatów do nowych form pomocy społecznej, takiej jak subwencje mieszkaniowe. Rodziny lepiej przystosowane częściej otrzymywały państwowe przywileje.
Z kolei eugenika negatywna opisywała strategie ograniczania rozrodczości. Preferowano sterylizację, ale zanim ją zalegalizowano, eugenicy stosowali w tym celu również długotrwałe, nadzorowane przez władze stanu odosobnienie „nieprzystosowanych” kobiet na okres wieku rozrodczego. Z czasem jednak koszty długotrwałej izolacji przyczyniły się do poparcia sterylizacji.
Inną regularnie stosowaną formą eugeniki negatywnej były ograniczenia imigracyjne. W 1920 roku Biuro Dokumentacji Eugenicznej wystąpiło do Kongresu o zatamowanie imigracji, żeby chronić narodową pulę genów. Kongres odpowiedział w 1924 roku szeroko zakrojoną reformą prawa imigracyjnego, całkowicie zakazującą imigracji z Azji i wprowadzającą system kwotowy, który w niekorzystnej sytuacji stawiał imigrantów z Europy Południowej i Wschodniej.
Dziś Stany Zjednoczone próbują przywrócić restrykcyjny system imigracyjny pod dyktando prezydenta, który w 2018 roku pytał nadąsany: „Dlaczego przyjeżdża do nas tylu ludzi z tych gównianych krajów?” *.
James Bowman, emerytowany profesor Pritzker School of Medicine z Chicago, uważa, że przydatną kategorią do opisania innych metod, bliższych nam czasowo, może być „eugenika pasywna”. Często przyjmuje ona formę ograniczania zasobów, w przytłaczającym stopniu pogarsza jakość życia osób o niskich dochodach i nieraz jest motywowana rasowo.
W modelu Bowmana przykładami eugeniki pasywnej są między innymi komercyjny system opieki zdrowotnej oraz stałe ograniczanie nakładów na programy na rzecz zdrowia osób ubogich. Jak pisze Bowman: „Przymus pośredni i bezpośredni w zakresie ubezpieczenia zdrowotnego, ubezpieczenia na życie oraz zatrudnienia to niemal pewna droga ku zawoalowanej eugenice”.
Ponieważ filozofia eugeniczna uznawała pierwszeństwo kontroli państwa przed osobistym wyborem, wśród najczęściej stosowanych metod brakowało antykoncepcji czy aborcji. Eugeników przeraziłaby myśl, że ich ambicje doskonalenia ludzkiego gatunku mogłyby zależeć od pragnień i potrzeb poszczególnych kobiet (tak biednych, jak i bogatych). Clarence Thomas **, który dziś porównuje współczesnych zwolenników bezpiecznej aborcji do dawnych eugeników, jest w błędzie. Kluczowe strategie eugeniki negatywnej zawsze polegały, i polegają do dziś, na odgórnej kontroli całych grup ludności.
Elizabeth Catte
* Jak twierdzą świadkowie, Donald Trump miał użyć tych słów podczas spotkania z senatorami poświęconego pomocy imigrantom z Haiti, Salwadoru i państw afrykańskich.
** Clarence Thomas (ur. 1948) – konserwatywny sędzia Sądu Najwyższego, nominowany przez prezydenta George’a H. W. Busha w 1991 roku.
Od Redakcji: powyższy tekst jest fragmentem książki Czysta Ameryka. Przemilczana historia eugeniki Elizabeth Catte wydanej przez Wydawnictwo Czarne, której recenzję zamieściliśmy w numerze listopadowym – SN11/24. Tytuł pochodzi od Redakcji.