banner

 

zainteresował mnie artykuł Wiesława Sztumskiego pt. "Tyle prawd ile rzeczywistości", pozwoliłem sobie więc sformułować swoje uwagi na przedstawiony temat.

Nie będę się odnosił do klasycznych definicji pojęcia prawdy. Nawet do naukowego, albowiem uważam, że nauka w naszym wydaniu jest na ogół koturnowa, a odniesienie do praktyki, do zwyczajnego pojmowania, jest raczej uznawane za coś w rodzaju grzechu. Niegdyś, aby dokształcić się z języków obcych, oddelegowałem się do ośrodka informacji naukowo-technicznej, gdzie wykonywałem notki bibliograficzne. Przeżyłem wręcz szok z powodu - jak mi się wydawało - prymitywnego poziomu naukowego i wyraźnego związku z życiem literatury zachodniej, zwłaszcza amerykańskiej. Zrozumiałem potem, ze widocznie nauka tam nie jest sztuką dla sztuki, lecz dla życia.
Najpierw może coś o funkcji prawdy. Uważa się zazwyczaj, że głoszenie prawdy, a więc szczerość, jest zaletą samą w sobie. Ja tak nie uważam, gdy słyszę, że ktoś mówi: „jestem szczery aż do bólu". Pytam się: czyjego, własnego czy cudzego? Prawda powinna służyć czemuś pożytecznemu i nie można się z nią obnosić w stosunku do innych, oceniać, osądzać.
Czym jest prawda? Nie wnikając w szczegóły, jest to niezmanipulowane świadomie przedstawienie rzeczywistości, zjawisk, zdarzeń sytuacji itd. Uważam, że nie ma prawdy obiektywnej, każdy z nas odbiera zjawiska na swój sposób. Proste możemy odbierać jednakowo, choć - 30 stopni nie dla każdego być może jest mrozem.
Rzeczywistość ocenia się jednak poprzez nieskończoną ilość kryteriów, wiec śmiało można przyjąć, ze każdy widzi ją nieco inaczej. Prawda ma charakter uniwersalny i nie powinno się jej lokować w nauce, a już zupełnie dzielić ją na humanistyczną lub nie. Rzeczywistość odbieramy według różnorodnych kryteriów, mierzalnych jednoznacznie lub nie. I to jest ta różnica, jednakże nawet w naukach ścisłych mówi się, że wynik działania 2 + 2 = 4 nieskończenie blisko zmierza do zera. Nawet jeśli
mamy wielkość mierzalną, to przyrządy mają swoje dokładności, a i sam pomiar wpływa na zjawisko. Mierząc prąd, czy temperaturę, musimy troszkę jej uszczknąć. W życiu praktycznym nie ma to znaczenia, w nauce tak. Gdyby w naukach ścisłych była jednoznaczność, to skąd różne spory, czy ekonomia jest nauka ścisłą i dlaczego ludzie wybierają jakaś markę samochodów technicznie niemalże identycznych, twierdząc - prawdziwie w swoim mniemaniu - że jest ona lepsza? Psychologia, socjologia - niekwestionowane nauki humanistyczne, wypracowują instrumenty pozwalające na obiektywizację wielu ocen.
Co z tego wynika dla życia, mojego życia? Po pierwsze, głoszenie prawdy nie powinno być celem samym w sobie. Powinno się starać dochodzić do niej jak najbardziej starannie, a jej głoszenie nie powinno przynosić szkody. Każdy z nas widzi rzeczywistość mniej lub bardziej subiektywnie, ma do tego prawo i musimy to uwzględniać w relacjach z innymi. Harmonijne życie społeczne wymaga podobnego
podejścia i rozumienia rzeczywistości, więc mając na uwadze różnorodny
jej odbiór, należy w sposób otwarty, szczery dzielić się poglądami, rozpoznawać swoje odczucia i dzielić się nimi. Zdaję sobie sprawę, że to ostatnie to utopia, albowiem mające olbrzymi wpływ na poglądy ludzi środki masowego przekazu, politycy, w coraz większym stopniu i bez żenady angażują się w stronnicze manipulacje .... ale to już całkiem inny temat.

Pozdrawiam

Krzysztof Kubicki

 

oem software