Tutaj może zwieść turystę typowy krajobraz dużej wsi: domy wzdłuż głównej ulicy, sady, sklepiki, urząd gminny, etc.
Przejeżdżając pociągiem na trasie Częstochowa – Warszawa – możliwe, że nie zauważy nawet nazwy mijanej stacji: Lipce Reymontowskie. I nie będzie wiedzieć, że związek tego miejsca z osobą pisarza ma nie tylko odbicie w nazwie wsi. Inne „koligacje” pozna dopiero wówczas, kiedy zajdzie w gościnne, lipieckie progi, z wielką pieczą dbające o pamiątki po Reymoncie.
Nie ma ich tu wiele – pisarz często zmieniał miejsce zamieszkania, jego rzeczy, przedmioty, jakich używał uległy rozproszeniu, rękopisy zostały „rozparcelowane” przez duże, narodowe biblioteki i muzea. Zachował się tu za to duch jego twórczości – zarówno w regionalnym muzeum, jak i w amatorskim zespole im. Władysława St. Reymonta – jednym z dwóch w Polsce, które działają od lat 30-tych. Lipiecki zespół to prawdziwy rodzynek: od prawie 70 lat rozsławia nie tylko imię swojego patrona, ale i kulturę wsi tego regionu. Powstał w 1932 i od początku jego członkami byli mieszkańcy Lipiec, którzy pamiętali jeszcze pisarza.
Rok później (24.09.1933 ) zespół wystawił „Wesele Boryny”, w którym wykorzystano fabułę powieści „Chłopi” – spektakl obejrzało wówczas prawie trzy tysiące widzów – mieszkańców Lipiec i okolicznych wsi. W 1935 roku, w dziesiątą rocznicę śmierci Reymonta, zespół wystawił „Wesele Boryny” w Domu Sejmikowym w Skierniewicach. Rozgłośnia Polskiego Radia transmitowała widowisko dla słuchaczy w kraju i za granicą. Jeszcze większy rozgłos przyniosły zespołowi liczne (270) tournée – w kraju i za granicą oraz ekranizacja „Chłopów”, w której członkowie zespołu brali udział. Fenomenem zespołu jest jego wielopokoleniowa tradycja - tańczyło w nim i śpiewało ponad 350 osób, a dwie jego członkinie są w nim od początku! A jak tańczą i śpiewają!
Obecny Boryna (trzeci z rzędu, bo Jaguś było 8) to zawodowo – twórca i kustosz Muzeum Czynu Zbrojnego, utworzonego z prywatnych kolekcji militariów dwa lata temu. Zgromadził on w budynku dawnego urzędu gminy pokaźną kolekcję broni, umundurowania, wyposażenia wojskowego, orderów i odznaczeń ze wszystkich formacji walczących na tym terenie w okresie II wojny. Obecnie muzeum jest utrzymywane ze skromnych funduszy Gminnego Ośrodka Kultury, podobnie jak i zespół. Fundacja im. Władysława Reymonta, która powstała w 1998 r. nie jest w stanie skutecznie wspierać takich inicjatyw.
Dużo bardziej okazałe jest natomiast Muzeum im. Władysława Reymonta, będące oddziałem Muzeum Mazowsza Zachodniego w Żyrardowie. Mieści się ono w byłej manufakturze włókienniczej założonej pod koniec XX wieku przez przybyłą do Lipiec rodzinę Winklów. W zakładzie gręplowano, przędziono i farbowano wełnę oraz tkano słynne łowickie pasiaki. Wyrabiano też wełniane swetry, skarpety i rękawice. Dziś zostały z niego tylko wspaniale odrestaurowane w 1989 r. budynki (były bardzo zniszczone) z unikatowym wyposażeniem maszynowym (o dziwo, wszystko przetrwało wojnę).
Muzeum powstało w 1982 r., a jego początkiem była Izba Regionalna, stworzona przez miejscowych miłośników tradycji, a także z inicjatywy Muzeum Okręgowego w Żyrardowie. Rok później przekształcono Izbę w Muzeum, w którym zgromadzono eksponaty z dziedziny kultury materialnej Lipiec. Są tu stroje, hafty, tkaniny, wyposażenie wnętrz chłopskich, a także materiały i pamiątki związane z Reymontem. Tych oryginalnych nie jest wiele: bryła soli, którą pisarz otrzymał w darze od górników soli z Wieliczki podczas dożynek w 1925 r. w Wierzchosławicach, oraz tablica z numerem domu (11) w Przyłęku, pochodząca z budynku, w którym Reymont mieszkał. Tyle, co nic, ale wystarczająco, aby zachęcić do przyjazdu do Lipiec – wsi kochającej pamiątki przeszłości, ale i nowoczesnej.
Anna Leszkowska