banner


Naukowcy ostrzegają przed nadchodzącą globalną zimą spowodowaną erupcjami wulkanów.

Jako przykład wulkanolodzy podali wydarzenia z 1816 roku w Europie i Ameryce Północnej, kiedy w czerwcu ludzie nosili zimowe ubrania, a w środku lata padał śnieg. Przyczyny tego zjawiska – roku bez lata - ustalono dopiero w 1920 roku, kiedy naukowcy znaleźli dowody, iż tak chłodne lato na północy kuli ziemskiej było związane z erupcją wulkanu Tambora w Indonezji w 1815 roku.
Była to jedna z największych erupcji wulkanu w historii ludzkości - wulkan Tambora wypuścił do atmosfery 100 km3 popiołów. Naukowcy twierdzą, że późniejsze zmiany klimatyczne w Stanach Zjednoczonych i Europie przerodziły się w tzw. zimę wulkaniczną. Według przybliżonych szacunków średnia temperatura na świecie spadła wówczas o jeden stopień.

W 1883 równie katastrofalna była erupcja wulkanu Krakatau w Indonezji – uznana za jedną z największych klęsk żywiołowych w dziejach ludzkości. Wybuch miał siłę ok. 200 megaton trotylu, a do atmosfery dostało się 46 tys. km3 pyłów, które pokryły 70% powierzchni globu.

Obecne pokolenie pamięta wybuch wulkanu Pinatubo na Filipinach w 1991 r. Doszło wówczas do erupcji 15 milionów ton popiołu i gazu, co spowodowało czasowe schłodzenie Ziemi o pół stopnia.
A dzisiaj w Europie budzi się niebezpieczny wulkan Pola Flegrejskie w rejonie Neapolu. Skutki jego erupcji mogą dotknąć 3 miliony ludzi.
Ostatnie doniesienia z kolei wskazują, że budzi się też wulkan Yellowstone – jeśli doszłoby do jego erupcji, do atmosfery przedostałoby się 2 mld ton siarki i ponad 1000 km3 skał i popiołu wulkanicznego. To spowodowałoby zimę wulkaniczną na całym globie.

Amerykańscy wulkanolodzy spodziewają się wulkanicznej katastrofy w bieżącym stuleciu, zauważając, że dla współczesnego świata ochłodzenie będzie poważniejsze. Zdaniem prof. Marcusa Stoffela z Uniwersytetu Genewskiego, kolejna tak potężna erupcja doprowadzi do prawdziwego „chaosu klimatycznego”, stąd uznano, że konieczne jest opracowanie algorytmów działania na całym świecie na wypadek takiej katastrofy.

Ale nie tylko erupcje wulkanów mogą spowodować chaos klimatyczny - w 2025 roku ludzkość stanie w obliczu poważnych klęsk żywiołowych, które mogą zmienić oblicze Ziemi. Przewiduje to heliofizyk Scott William Mackintosh.
Według niego, planetę nawiedzą powodzie i huragany. Ziemię czekają także podwodne erupcje wulkanów, które mogą wyrządzić poważne szkody ekosystemowi, a także stabilności gospodarczej wielu krajów.
Inne przewidywania Mackintosha obejmują wzrost aktywności geomagnetycznej wraz z końcem aktywności słonecznej i początkiem szczytu cyklu Hale'a.

Z kolei klimatolodzy Leonard Ohenhen i Manuchehr Shirazi w rozmowie z Nature przyznali, że świat wkrótce stanie w obliczu niezwykłych upałów i topniejących lodowców, co może doprowadzić do zalania części amerykańskich miast, a także powodzi w Bhutanie, Chinach i Nepalu.

Wcześniej 44 czołowych klimatologów planety zwróciło się do przywódców krajów nordyckich z ostrzeżeniem o nieuchronnej katastrofie spowodowanej załamaniem się kluczowych prądów na Oceanie Atlantyckim. Atlantycka południkowa cyrkulacja wywrotna (AMOC) włącza Prąd Zatokowy i transportuje ciepło na półkulę północną. Jednak wiele badań wykazało spowolnienie AMOC w wyniku globalnego ocieplenia.
Zdaniem naukowców taka zmiana w cyrkulacji oceanicznej miałaby niszczycielskie i nieodwracalne konsekwencje. W tym przypadku, według ich prognoz, pierwszy i najsilniejszy cios spadnie na północną Europę – Danię, Szwecję, Norwegię, Islandię i Finlandię. Oczekuje się, że w tym regionie nastąpi znaczne ochłodzenie i bardziej ekstremalne warunki pogodowe.(red)

Za: https://life.ru/p/1715311
https://news.rambler.ru/tech/53985663/?utm_content=news_media&utm_medium=read_more&utm_source=copylink
oraz: https://www.m24.ru/news/obshchestvo/24122024/755482