Ważnym elementem drogi do społeczeństwa informacyjnego, czy społeczeństwa wiedzy, będzie technika cyfrowa, której jednak nie należy rozumieć w sensie sztucznej inteligencji. Taka nazwa wprowadza w błąd sugerując, że komputer może dorównać inteligencją człowiekowi czy nawet go przewyższać.
Tymczasem to, co popularnie (a błędnie) nazywane jest sztuczną inteligencją, to inteligencja cyfrowa, logiczna, zaś pełna inteligencja człowieka opiera się w decydującym stopniu na inteligencji emocjonalnej, obejmującej m.in. intuicję, empatię, itp.
To inteligencja emocjonalna jest głównym źródłem innowacyjności i wynalazczości i dlatego też inteligencja cyfrowa nie uczyniła dotąd żadnego wynalazku.
Tym niemniej, technika cyfrowa będzie - tak jak ostatnio - decydowała nie tylko o potencjale ekonomicznym, lecz także o stosunkach społecznych w nowym społeczeństwie informacyjnym, czy też społeczeństwie wiedzy. Trzeba przy tym pamiętać, że droga do społeczeństwa wiedzy wynikać będzie z zasadniczego ograniczenia pracy wytwórczej oraz usługowej na skutek powszechnego zastosowania automatyzacji i robotyzacji.
To nie technika jest przy tym odpowiedzialna za te zmiany, tylko podstawowy mechanizm kapitalizmu: zastępowanie pracy przez kapitał, czy raczej maszyny i urządzenia za ten kapitał kupione w dążeniu do większych zysków.
Mechanizm ten działa już od ponad dwustu lat, ale ostatnio znacznie przyspieszył ze względu na podaż technik automatyzacji i robotyzacji, a także na dodatnie sprzężenie zwrotne zawarte w tym mechanizmie (im więcej przedsiębiorca zyska na wdrożeniu nowych technik, tym bardziej jest skłonny ponownie w nie inwestować).
O ile dwieście lat temu wystarczało raz w życiu nauczyć się nowego zawodu, dzisiaj przedstawiciele technik informacyjnych twierdzą, że nowego zawodu trzeba się uczyć siedem razy w życiu.
Wprawdzie trend ten nie wyeliminuje całkowicie pracy człowieka (pozostaną zawody wymagające inteligencji emocjonalnej i pracy twórczej), ale utrata miejsc pracy może wywołać znaczne napięcia społeczne. Dlatego też w najbliższych dekadach konieczna będzie zmiana społecznych wymagań wobec przedsiębiorcy: nie wystarczy, że wytworzy on zysk, ale wymagane będzie, aby kreował on także miejsca pracy, ograniczając mechanizm zastępowania pracy przez kapitał.
Istnieją przy tym proste a niezawodne wskaźniki ekonomiczne (jak stosunek funduszu płac pracowniczych do całkowitego dochodu przedsiębiorstwa, który dla przedsiębiorstw produkcyjnych w Polsce zmalał w latach 1990-2010 od ok. 50% do ok. 10%), od których można uzależnić opodatkowanie przedsiębiorcy tak, by był on fiskalnie umotywowany do kreowania miejsc pracy i ograniczenia trendu zastępowania pracy przez kapitał*.
Andrzej P. Wierzbicki
Instytut Łączności, Państwowy Instytut Badawczy
*p. A.P. Wierzbicki, Przyszłość pracy w społeczeństwie informacyjnym, Komitet Prognoz PAN „Polska 2000 Plus” oraz Instytut Łączności, PIB, Warszawa 2015.