banner

Z prof. Wiesławem W. Jędrzejczakiem, hematologiem i onkologiem, rozmawia Anna Leszkowska


- Co w XX wieku zmieniło oblicze świata?

- Szczepienia. Bo chociaż zaczęły się od działalności Jennera w końcu XVIII w., ale na masową skalę ta metoda zwalczania chorób infekcyjnych została wprowadzona dopiero w XX wieku. Można powiedzieć, że 2/3 obecnie żyjących ludzi zawdzięcza swoje życie właśnie szczepieniom. A nie ma możliwości wpłynięcia na losy świata bardziej niż poprzez potrojenie liczby żyjących ludzi. Nie ma też lepszego sposobu wpłynięcia na rozwój świata jak przedłużenie życia ludzi, którzy kiedyś umierali w wieku 20 – 30 lat, a dziś umierają jako 70 – 80- latkowie. Inne problemy na Ziemi są tylko pochodną tego działania.

W mojej dziedzinie – hematologii onkologicznej - wszystkich osiągnięć, zwłaszcza z chemioterapii i przeszczepów, dokonano w XX wieku. Dzięki rozwinięciu po wojnie chemioterapii, dysponującej coraz lepszymi lekami, dokonał się zasadniczy zwrot w leczeniu białaczek. Z kolei przeszczepianie szpiku było dopełnieniem chemioterapii. Wiek XX jest stuleciem, które umożliwiło zdobycie wiedzy o mechanizmach powstawania choroby nowotworowej. Niestety, nie umiemy ich jeszcze w każdym przypadku skutecznie leczyć.

- Jakie zagrożenia może przynieść XXI wiek?

- W medycynie żadnych zagrożeń nie widzę. Zagrożenia dla człowieka – jak zwykle – tkwią w człowieku, jego naturze, która może spowodować, że pokojowy rozwój – jaki by nie był – nie będzie kontynuowany. Ludzie w pewnym momencie mogą pragnąć krwi i powrócić do jednego ze swoich bardziej ulubionych zajęć, czyli zabijania innych ludzi. Bo co jakiś czas ludzie szaleją i zaczynają się masowo zabijać. Czy będzie jakiś zwrot w świadomości społecznej, który temu będzie zapobiegał – nie wiemy.

- Czy XXI wiek, choćby poprzez częste przemieszczanie się ludzi, zmiany w ich obyczajowości, także ogromne i pogłębiające się różnice społeczne nie będzie jednak wiekiem chorób zakaźnych?

- Te choroby stają się bardziej problemem intelektualnym niż społecznym – przynajmniej w rozwiniętych społeczeństwach. Ale rzeczywiście mogą one spowodować rozwarstwienie społeczeństw, podział na ludzi lepszych i gorszych, co niestety, będzie miało swoje biologiczne uzasadnienie. Np. obecny kataklizm afrykański wynika w jakimś stopniu z predyspozycji osobowościowych ludzi tam mieszkających, z ich niezdolności przewidywania. Ta niezdolność najprawdopodobniej ma podłoże genetyczne i wynika z tego, że społeczeństwa zwłaszcza białych ludzi zostały wyselekcjonowane przez naturę pod względem zdolności do przewidywania. Jest to rezultat ich zamieszkiwania na terenach o zmiennym klimacie, gdzie jest zima, która przez miliony lat wymuszała na społeczeństwach selekcję tych osób, które miały zdolność do przewidywania. Ci, którzy takiej zdolności nie mieli, zamarzali. Ten proces nie zachodził w społeczeństwach żyjących w ciepłym klimacie, bo nie było takiej potrzeby. Jednak zdolność do przewidywania jest konieczna i w wielu innych sytuacjach, także zagrożenia chorobami zakaźnymi.

Zagrożenia infekcyjne będą zawsze, gdyż walka pomiędzy układem odpornościowym a drobnoustrojami to proces, ale skala zagrożeń jest coraz mniejszy – w miarę upływu czasu.

- Skoro choroby zakaźne nie będą dla ludzi największym problemem, czy z dzisiejszej wiedzy, można spróbować ocenić, jakie kłopoty będą mieli nasi następcy?

- Następna epoka będzie przede wszystkim epoką starości. W społeczeństwach będzie bardzo wielu starych ludzi, przynajmniej w Europie, która ma już ujemny przyrost naturalny. Niestety, nikt nie wie, co kontroluje rozrodczość człowieka, która się zmienia w czasie. Na ogół ona spada wraz ze wzrostem zamożności ludzi. Tu pewnie obok czynników materialnych odgrywają też rolę czynniki kulturowe. Dla człowieka biednego podstawową wartością jest posiadanie dzieci. W społeczeństwach bogatych kobiety pragną rozwijać swoją osobowość, konkurować z mężczyznami. Konkurencja jednak, aby była skuteczna, może odbywać się tylko w pewnym przedziale wieku, na ogół – reprodukcyjnym. I często skutkiem tego jest rezygnacja kobiet z rozrodczości. Z drugiej strony, w bogatej Szwajcarii takiej zależności nie ma ; tam, im rodzina bogatsza – tym więcej dzieci. Ale Szwajcarki nie przejęły modelu kariery zawodowej.

Trzeba jednak pamiętać, że będzie się przesuwała granica wieku emerytalnego, coraz starsi ludzie (metrykalnie) stają się bowiem coraz młodsi (biologicznie). Już dzisiaj 50-, 60-, i 70-latkowie odpowiadają sprawnością ludziom o 20 lat młodszym. Te różnice w stanie biologicznym zacierają się w zależności od statusu materialnego, kultury ogólnej, które rosną. Ludzie starzy będą coraz dłużej sprawni i aktywni. I to jest optymistyczne, bo dzięki temu nie trzeba będzie ponosić na ich utrzymanie specjalnych kosztów.

- Czy w XXI wieku można liczyć na przełom w skutecznym leczeniu raka?

- Biorąc pod uwagę tempo, w jakim opanowywano tę chorobę w XX wieku, z pewnością do tego dojdzie, choć nowotworów będzie dużo więcej niż obecnie z powodu liczby ludzi starych. Prawdopodobnie na nowotwory będzie umierać nie 20% jak obecnie, ale ok. 30%. Inne natomiast będzie ich leczenie. Już dzisiaj chorzy, którzy kiedyś umierali w ciągu 1 – 2 tygodni, żyją 5 – 10 lat, ale przez ten czas wymagają powtarzania leczenia, kontroli. Jeżeli więc dojdzie do opanowania nowotworów, będzie to wynik pracy rzeszy lekarzy umiejących posługiwać się nowoczesnymi technologiami. A zmiany w społeczeństwie będą odwrotne niż podaje Leszek Balcerowicz nazywając służbę zdrowia zbędnym konsumentem dochodu narodowego. Będzie przeciwnie: dla starego człowieka, właśnie leczenie - po odżywianiu – będzie drugą, najważniejszą sprawą w życiu. W związku z tym liczba ludzi zatrudnionych w służbie zdrowia musi się stale zwiększać. Sektor usług zdrowotnych może się stać dominującym sektorem w gospodarce. Tak zresztą się już dzieje w wielu krajach, m.in. skandynawskich, które chcą zatrudniać polskich lekarzy i pielęgniarki, choć wcale nie mają mniej swoich na liczbę ludności niż w Polsce. Ale tam zaczyna się liczyć jakość życia.

- Medycyna zawsze była związana z naukami społecznymi, reagowała na wszystkie zjawiska społeczne. Z tego, o czym Pan mówi wynika, że ten związek w przyszłości będzie jeszcze silniejszy, że cała służba zdrowia będzie podlegała coraz silniejszym presjom społecznym.

- W obszarze medycyny powstaną zapewne dwie grupy: jedna - bardzo wyspecjalizowana, interwencyjna, zajmująca się chorymi na najcięższe choroby, stosująca najbardziej wyrafinowane technologie do zwalczania tych chorób. Druga grupa będzie zajmowała się chorymi w starszym wieku, u których tak nowoczesnych i wysokospecjalistycznych metod nie będzie się używać, natomiast postępowanie lecznicze będzie polegać głównie na stosowaniu psychologii, nauczenia chorego kultury życia z chorobą, zapewnienie mu maksymalnego komfortu w cierpieniu, którego nie można będzie usunąć. Te światy, oczywiście, będą ze sobą współpracować, przenikać się.

- Dziękuję za rozmowę.