banner

Redakcja „Biuletynu PTE” w 90. rocznicę publikacji eseju Johna M. KeynesaEkonomiczne perspektywy dla naszych wnuków poprosiła znanych ekonomistów o komentarze dotyczące przewidywań Keynesa, przede wszystkim w kwestii znaczenia, aktualności oraz trafności sformułowanych przez niego prognoz.
Jak pisze – zachęcając do dyskusji – prezes PTE, prof. Elżbieta Mączyńska, „fascynujący esej Keynesa to wielce pouczająca i pobudzająca do refleksji wizja perspektyw wzrostu gospodarczego i dobrobytu społecznego, zmian relacji między pracą a wypoczynkiem, ale też wizja dotycząca m.in. zmian na rynku pracy i tygodniowego jej wymiaru (wg Keynesa do 2030 r. nastąpi skrócenie tego wymiaru do 15 godzin).
Wizja ta obejmuje też kwestie przedsiębiorczości, modeli konsumpcji, a zarazem warunków życia ludzi i ich poczucia szczęścia.

Dyskurs i refleksje na ten temat mają dziś specjalne znaczenie, tym bardziej, że niemal w skali globalnej zauważalny jest zanik kultury myślenia strategicznego, do czego przyczynia się wiele czynników, ale przede wszystkim charakterystyczne dla neoliberalnej doktryny założenie, że wystarczającym i efektywnym mechanizmem kształtowania przyszłości jest wolny rynek.

Jednak coraz bardziej złożona rzeczywistość przeczy temu, wskazując, że we wszystkich niemal sferach życia społeczno gospodarczego potrzeba strategicznego myślenia i futurologicznych refleksji jest tym większa, im większa jest niepewność działania i większe ryzyko popełniania błędów. Gdy bowiem świat jest nieprzewidywalny i pełen Talebowskich „czarnych łabędzi”, podstawową funkcją refleksji futurologicznej powinna być identyfikacja potencjalnych głównych trendów kształtujących przyszłość”.

Poniżej publikujemy jeden z komentarzy autorstwa dr. Jana Polowczyka, profesora UEP, z Instytutu Gospodarki Międzynarodowej Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Prognozy trafne i chybione

Esej J.M. Keynesa z 1930 r. jest ciekawym zapisem historycznym osadzonym w ówczesnych realiach społeczno-gospodarczych Wielkiej Brytanii i przedstawiającym ramy poznawcze jednego z najważniejszych ekonomistów XX wieku. Celem Keynesa było „spojrzenie w dalszą przyszłość”, aby zbadać, jakiego poziomu życia gospodarczego można oczekiwać za sto lat.
Moje uwagi składają się z dwóch części. Po pierwsze, konfrontuję prognozę Keynesa z podobnymi prognozami, tylko sporządzonymi w drugiej dekadzie XXI wieku i oceniam trafność jego przewidywań dotyczących wzrostu dobrobytu. Po drugie, rozważam niektóre poglądy Keynesa z perspektywy współczesnej wiedzy ewolucyjno-behawioralnej.

Przewidywania dziesięciu ekonomistów

W roku 2013 nakładem Massachusetts Institute of Technology ukazała się książka Gospodarka za 100 lat. Najważniejsi ekonomiści przewidują przyszłość. Swoje prognozy przedstawiło w niej dziesięciu ekonomistów, m.in. nobliści: Robert J. Shiller, Robert M. Solow, Angus Deaton i Alvin E. Roth.(1) Niektórzy autorzy nawiązywali do omawianego eseju Keynesa. Poniżej skrótowo przedstawiam kluczowe wnioski wybranych czterech prognoz, koncentrując się na dwóch aspektach: jak uwzględniały czynniki zdrowotne (pandemiczne), które tak bardzo wpłynęły na gospodarkę światową w minionym roku, i czy można w nich doszukać się jakichś związków z prognozą Keynesa sprzed 90 lat.

Wizja każdego z dziesięciu autorów książki MIT różni się w związku z ich indywidualnymi zainteresowaniami. Książkę otwiera prognoza Darona Acemoglu, który szczególną wagę przywiązuję do wpływu rozwiązań instytucjonalnych na efekty gospodarowania. Punktem wyjścia jego rozważań jest niesłabnący wzrost gospodarczy w ciągu ostatnich dwóch wieków, a zwłaszcza w wieku minionym: jesteśmy średnio per capita około ośmiu razy bogatsi niż nasi przodkowie z początku XX wieku. Acemoglu zwraca uwagę na rosnące nierówności między najbogatszymi, a najbiedniejszymi krajami, ale jednocześnie podkreśla, że dzięki innowacjom w opiece zdrowotnej, nawet w najbiedniejszych krajach ludzie żyją znacząco dłużej niż w XIX stuleciu. Acemoglu nazywa ten proces rewolucją zdrowotną i przewiduje, że będzie trwać dalej.

Noblista Angus Deaton był mniej optymistyczny. Według niego możliwości wydłużania życia związane z dostatkiem pożywienia są na wyczerpaniu. Wydłużenie oczekiwanej długości życia wiąże się w dużym stopniu z mniejszą umieralnością dzieci, zwłaszcza w krajach biednych. Natomiast w krajach bogatych wynika z wydłużania życia dorosłych. Deaton podaje, że za większość zgonów odpowiadają dziś na świecie, z wyjątkiem Afryki Subsaharyjskiej, choroby niezakaźne, takie jak choroby serca i nowotwory, a nie infekcje wirusowe, które były największymi wrogami człowieka przez długi okres w historii.

Z kolei Edward L. Glaeser stwierdza, że w ciągu ostatnich 200 lat trzęsienia ziemi, cyklony czy powodzie nie zakłóciły poważnie długoterminowego wzrostu gospodarczego praktycznie żadnego kraju. Natomiast znacznie więcej szkód wyrządziły pandemie. Przynajmniej trzy razy w historii naszej cywilizacji choroby zakaźne pochłaniały ponad 25 mln ofiar (dżuma z czasów Justyniana w VI wieku, dżuma w Europie w XIV wieku, hiszpanka sprzed 100 lat). Według Glaesera, a także noblisty Alvina A. Rotha, największe prawdopodobieństwo przyszłej pandemii wiąże się z chorobami przenoszonymi drogą kropelkową, takimi jak grypa. Prawdopodobieństwo pojawienia się pandemii zwiększa zdolność wirusa grypy do mutowania się, co ogranicza możliwość ochrony za pomocą leków. Jednocześnie globalizacja ułatwi szybkie rozprzestrzenianie się infekcji na całym globie.

A zatem osiem lat temu spośród 10 wybitnych ekonomistów, tylko Roth i Glaeser dostrzegli niebezpieczeństwo pandemii, która obecnie tak dotknęła życie społeczeństw na naszej planecie. Keynes kwestią zagrożeń pandemicznych się nie zajął, chociaż dzisiaj, nas tak ciężko doświadczonych przez Covid-19 może to dziwić. Pisał przecież tylko 10 lat po pandemii hiszpanki, która według różnych szacunków zabiła od 50 do 100 mln ludzi, czyli więcej niż zginęło wskutek I wojny światowej.

Natomiast niewątpliwie Keynes trafnie przewidział długookresowy trend rozwojowy i trafnie zdefiniował jego wykładniczy wzrost, wykorzystując pojęcie „siły procentu składanego”. Słusznie zwrócił uwagę na przyszłe zjawiska takie jak bezrobocie technologiczne i problemy społeczno-obyczajowe z tym związane, np. kwestia czasu wolnego.

Trudno mi się zgodzić z opinią, że Keynes był zbyt optymistyczny co do przyszłości. Keynes sformułował swoją prognozę następująco: „Przewiduję, że za sto lat poziom życia w krajach rozwiniętych będzie od czterech do ośmiu razy wyższy niż obecnie”. D. Acemoglu w swojej prognozie, o czym wspomniałem powyżej, pisze o 8-krotnym wzroście średniego dochodu na osobę w skali światowej (przy stałym parytecie siły nabywczej w dolarach z 2010 r.).

Z kolei T. Piketty podaje dla lat 1913–2012 średnioroczną stopę wzrostu światowej produkcji na mieszkańca na poziomie 1,6%, co jak łatwo wyliczyć zgodnie z zasadą procentu składanego w skali 100 lat daje wzrost 5-krotny. Dla Europy ta sama stopa wzrostu wynosi 1,9%, co daje wzrost 6,5-krotny w skali 100 lat. Pamiętając o różnicach w sposobach mierzenia poziomu życia, i o tym, że Keynes nie brał pod uwagę wojen, trudno zgodzić się z poglądem, że był nadmiernym optymistą. Natomiast trzeba docenić wyczucie przez Keynesa trendu rozwojowego, oparte na wiedzy o naturze postępu technologicznego.

Emocje vs wiedza

J.M. Keynes jest uważany za jednego z pionierów podejścia ewolucyjnego, ale i behawioralnego: „ewolucyjnie zostaliśmy w szczególny sposób przygotowani przez naturę – ze wszystkimi naszymi impulsami i najgłębszymi pragnieniami – do radzenia sobie z problemem ekonomicznym”. Podobnie jak Schumpeter był przekonany, że „zdeterminowani przedsiębiorcy mogą zaprowadzić nas wszystkich na łono gospodarczego dostatku”.

Keynes w 1936 r., w swoim koronnym dziele Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza, wprowadził pojęcie zwierzęcych instynktów (animal spirits), które sprawiają, że „nasze działania – czy to w sferze moralności, czy zaspokajania potrzeb, czy gospodarki – w znacznej mierze zależą raczej od spontanicznego optymizmu niż od nadziei matematycznej. Prawdopodobnie większość naszych decyzji zdziałania czegoś pozytywnego (…) można rozpatrywać jedynie jako wynik zwierzęcych instynktów, jako wrodzony człowiekowi pęd do czynu (…), a nie jako średnią ważoną ilościowo wyrażonych korzyści mnożonych przez ilościowo wyrażone prawdopodobieństwa”.
Co więcej, Keynes stwierdził, że przedsiębiorczość opierająca się na zwierzęcych instynktach jest korzystna dla społeczeństwa, ponieważ „jej źródłem są nadzieje wybiegające w przyszłość”, a nie tylko kalkulacje.

Jednakże część poglądów Keynesa dotyczących ludzkich zachowań odbiega od współczesnej wiedzy ekonomii behawioralnej opartej na teorii perspektywy Daniela Kahnemana i Amosa Tverskiego. W omawianym eseju Keynes stwierdza, że „natura obdarzyła” nas orientacją na cel, co oznacza, że „bardziej interesują nas odległe przyszłe wyniki naszych działań”.

Z teorii perspektywy wynika coś zupełnie odwrotnego. Decydenci nie lubią strat dużo bardziej niż pożądają zysków. Bardziej nas boli zgubienie 100 zł niż cieszy znalezienie 100 zł. Wolimy mieć to co mamy, niż angażować się w niepewne zdobycie czegoś lepszego, o czym świadczy przysłowie „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”. Prezesi spółek giełdowych powinni myśleć dalekosiężnie, ale raporty kwartalne nie mogą nie zgadzać się z oczekiwaniami inwestorów. Ta krótkowzroczność była obwiniana za wszystkie kryzysy i skandale, które pojawiły się w spółkach giełdowych pierwszej dekady XXI wieku: od Enronu po Lehman Brothers. Problem rozłożenia preferencji w czasie sugeruje, że decydenci wolą od razu realizować zyski, niż je odraczać. Ale są pewne warunki dodatkowe.

W omawianym artykule Keynes przytacza pouczającą anegdotę o krawcu, który przychodzi do pewnego profesora. Krawiec dopomina się o zaległą zapłatę 2 tys. funtów. Profesor nie bardzo chce mu zapłacić i proponuje odroczenie zapłaty o rok, ale obiecuje, że zapłaci wtedy dwukrotność tej kwoty, czyli 4 tys. funtów. Krawiec się na to zgadza i odchodzi. Profesor to komentuje tak: „zawsze warto poczekać kolejny rok, aby dostać dwa razy więcej!”. I to akurat zgadza się z teorią Tverskyego i Kahnemana, którzy na podstawie badań laboratoryjnych stwierdzili, że aby zrównoważyć bieżącą stratę, przyszły zysk powinien być co najmniej dwa razy wyższy (loss-aversion coefficient wynosi co najmniej 2).
Czyli można wypuścić owego wróbla z garści i warto zaryzykować złapanie gołębia, ale pod warunkiem, że gołąb jest wystarczająco duży (i w domyśle, z tego powodu kiepsko fruwa).

Jan Polowczyk

Pełen tekst został opublikowany w Biuletynie PTE Nr 1/21 Niepewność i wizje przyszłości, dostępnym pod adresem biuletyn pte.pdf

(1) Dokładniej: laureaci nagród Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii.


Wyróżnienia i śródtytuły pochodzą od Redakcji SN.