Południowe wybrzeże Bałtyku jest szczególnie narażone na oddziaływanie czynników hydrodynamicznych, zmiany klimatyczne powodują coraz więcej i coraz gwałtowniejszych sztormów. Brzegi morskie ulegają systematycznej degradacji. Nasilające się procesy erozyjne grożą zalaniem i podtopieniami obszarów strefy przybrzeżnej.
Według różnych ocen, morze zabiera rocznie do 50 ha lądu, zmniejszają się plaże, znikają wydmy wraz ze swoją unikalną roślinnością. Dotychczasowe działania ochronne były doraźne, kosztowne i na dłuższą metę nieskuteczne, specjaliści ostrzegają, że niepodjęcie zdecydowanych kroków prowadzi do zniszczenia linii brzegowej.
Najlepszą ochroną są szerokie plaże, rozbudowane wały wydmowe i system podwodnych wałów piaszczystych wzdłuż brzegu (rew). Nie wszędzie jednak panują takie warunki, a niektóre części wybrzeża są wyjątkowo narażone na niszczące działanie morza i te wymagają czynnej ochrony, stosowania metod inżynieryjnych wraz z budowlami hydrotechnicznymi.
Realizowane obecnie projekty zabezpieczenia brzegów Bałtyku, jak zapewniają ich autorzy, były konsultowane z naukowcami z wyższych uczelni, są zgodne ze „Strategią ochrony brzegów morskich" i dotyczą tylko pewnych fragmentów wybrzeża. Celem jest utrzymanie linii brzegowej z 2000 roku. Owe 4 odcinki, gdzie trwają obecnie prace, mają właśnie kluczowe znaczenie dla zabezpieczenia bałtyckich brzegów.
Hel - dobro narodowe
Najbardziej spektakularne są przedsięwzięcia na cyplu helskim, który jest formą dynamiczną i, jak podkreśla prof. Krzysztof Skóra kierujący Stacją Morską Uniwersytetu Gdańskiego w Helu, największą atrakcją geomorfologiczną Europy. Codziennie przyrasta, ale usypany piasek jest znów rozmywany przez morskie fale. Wokół Helu pod wodą jest tylko piasek, nie ma zupełnie stabilizujących go kamieni czy skał. Cyplowi najbardziej jednak zagrażają działania człowieka - falochrony portowe powodują, że woda działa intensywniej w innym miejscu, jest duża presja zabudowy tych atrakcyjnych terenów, na wydmach spacerowicze wydeptują ścieżki, których siatkę doskonale widać z helikoptera.
Prace na cyplu obejmują niewielki, 450-metrowy fragment brzegu na południowy wschód od falochronu portu. Ten odcinek brzegu, pozbawiony naturalnej wydmy, zabezpiecza port przed postępującą erozją. Budowle ochronne istnieją tu od dawna, ale są zniszczone i muszą być poddane modernizacji. Te stare umocnienia zostaną wykorzystane, połączone szczelną ścianką z belką żelbetową z zabezpieczeniem z gabionów (stalowych siatek - koszy wypełnionych kamieniami łamanymi), ukształtowaną w formie łuku jako odbijacz fal. W dalszej części - będzie skarpa umocniona narzutem z kamienia na geowłókninie.
Cypel helski ze względów militarnych przez długie lata nie był dostępny dla turystów. Uniknął wtedy zadeptania i zapewne dzięki temu w miejscu, gdzie niegdyś znajdowała się nadmorska wydma, zachowały się gatunki roślin rzadkich i zagrożonych wyginięciem. W tym zaniedbanym miejscu odtwarza się naturalne siedlisko wydmowe z jego charakterystycznym ekosystemem. Ten ciekawy teren przyrodniczy będzie służyć także celom edukacyjnym.
Teraz jednak cypel helski latem, przy sprzyjającej pogodzie, odwiedza dziennie do 5 tys. osób. Biorąc pod uwagę wynikające stąd zagrożenia, wypracowano model ukierunkowanego ruchu turystycznego. Zaplanowano szlaki komunikacyjne neutralne dla chronionej przyrody, wybudowanie pomostów spacerowych nad wydmą, na samym końcu półwyspu, wprowadzenie patroli chroniących teren i zainstalowano dozór TV - dzięki kamerom można ocenić nie tylko przepływ ludzi, ale i zwierząt. Urząd Morski w Gdyni włączył się do projektu, który podniesie atrakcyjność terenu, a zarazem będzie służyć powstrzymaniu niekontrolowanego naporu turystów. Rewitalizacja nadmorskiej wydmy, ochrona tamtejszych ekosystemów, ochrona zabytków militarnych i skanalizowanie ruchu turystycznego ściśle wiąże się z działaniami zabezpieczającymi fragment brzegu cypla helskiego.
Trzy wrażliwe miejsca
Przylądek Rozewie, najbardziej na północ wysunięty punkt Polski, jest szczególnie narażony na silne wiatry i niszczące działania morza. Brzeg morski stanowi wysoki, 30-metrowy klif, a od kilku lat zaczęły pojawiać się tam nowe osuwiska. Stuletnia, prawie kilometrowa betonowa opaska ochronna jest uszkodzona w kilku miejscach. Realizowany obecnie projekt przewiduje remont i wzmocnienie opaski brzegowej ze specjalnie skonstruowanym wysokim murem nadwodnym. Towarzyszy temu porządkowanie warunków wodnych klifu, żeby zapobiec nowym osuwiskom.
Prace na Półwyspie Westerplatte mają specjalny charakter ze względu na charakter tego miejsca, jego funkcje muzealne i reprezentacyjne. Tu nie tylko wyremontowane i wzmocnione zostaną dotychczasowe zabezpieczenia, ale pomyślano także o podniesieniu estetyki rejonu skarpy narzutowej.
Budowa umocnień brzegowych w rejonie Ostrowa jest bardziej skomplikowanym przedsięwzięciem inżynierskim. Niezbyt szeroka plaża, niskie wały wydmowe nie stanowią zabezpieczenia przed wlewem fal morskich, podtapianiem nadmorskich terenów z domkami letniskowymi, a nawet szosy biegnącej wzdłuż brzegu. Do najważniejszych działań w Ostrowie należy podwyższenie i zabezpieczenie wałów wydmowych oraz uregulowanie i obudowa ujścia rzeki Czarna Woda. Długość pasa umocnień wyniesie ok. 2,6 km. W tym miejscu ingerencja inżynierska w naturalne środowisko wydaje się być największa. Wał ze skarpą odwodną jest umocniony gruntem zbrojonym. Całą konstrukcję tworzy 6 warstw koszy gabionowych typu „Green Terramesh", opartych na materacach opadających w stronę wody, pod i za nimi ułożone są geowłókniny. Podstawa wydmy jest umacniana skarpą z pospółki z domieszką drobnego kamienia otoczkowego o odpowiedniej wysokości i nachyleniu. W górnej partii będzie posiana trawa i posadzone krzewy. Wykonawcy zapewniają, że umocnienia będą prawie niewidoczne, a przewidziane są na warunki ekstremalne, takie nawet, które w naszym klimacie należą do rzadkości.
Inżynieria ekologiczna czy oddanie pola naturze?
Czy jednak w ramach działań ochronnych Bałtyku należy walczyć z siłami natury przy pomocy techniki? To pytanie stawiają ekolodzy, którzy stoją na stanowisku, że budowa umocnień brzegów narusza równowagę przyrodniczą i zakłóca krajobraz. Jeśli to już konieczne, opowiadają się za stosowaniem metod inżynierii ekologicznej, czyli zasilania plaż i dna morskiego przy brzegu piaskiem, utrwalanie wydm poprzez obsadzanie odpowiednimi roślinami, zabezpieczanie klifów przed erozją i powstawaniem osuwisk przez drenaż zbocza, ewentualne umacnianie podstawy płotkami z trzciny, chrustu i kamieni. Tego rodzaju działania zabezpieczają brzegi nie naruszając ich walorów przyrodniczych, tyle tylko, że muszą być długotrwałe.
W myśl bardziej radykalnych poglądów, należy po prostu pozostawić brzegi morskie ich własnemu losowi. Prof. Krzysztof Skóra odwołuje się do zaleceń HELCOM dla Państw Stron Konwencji Helsińskiej, które mówią o zachowaniu naturalnej dynamiki procesów brzegowych i nie podejmowaniu działalności prowadzącej do trwałej zmiany przyrody i krajobrazu. Zwraca się uwagę, że środki ochrony brzegów często prowadzą do zakłócenia naturalnych procesów zachodzących w ekosystemach oraz w strukturach biotopów, takich jak plaże, wydmy, klify oraz strefa przybrzeżna; utraty charakterystycznych ekosystemów związanych z oddziaływaniem morza, a także wzrostu zagrożenia dla różnorodności biologicznej terenów przybrzeżnych.
HELCOM dopuszcza jako wyjątki inwestycje służące ochronie brzegów tylko w przypadkach uzasadnionych ważnym interesem społecznym, np. zagrożenia zalaniem terenów zamieszkałych i w sytuacji, gdy wynika to z planów zintegrowanego zarządzania strefą przybrzeżną, popartych oceną oddziaływania na środowisko. Sugeruje się także, by do ochrony brzegów - jeśli to konieczne - stosowano materiały naturalne, jak piasek, kamienie, drewno, unikając betonu czy plastiku.
Autorzy projektów realizowanych w obszarze będącym w administracji Urzędu Morskiego w Gdyni podkreślają, że podjęte działania były konieczne, spełniają warunki postawione przez Komisję Helsińską i w żadnej mierze nie zagrażają ekosystemom nadmorskim, bioróżnorodności i walorom krajobrazowym tych terenów należących przecież do obszaru Natura 2000, a więc podlegających szczególnej ochronie. Zabezpieczenia z wykorzystaniem np. technologii gruntu zbrojonego przy pomocy materiałów naturalnych są przyjazne dla środowiska i stosowane w różnych krajach. Degradacja tych ważnych strategicznych odcinków wybrzeża musi być zahamowana i ma to znaczenie nie tylko lokalne. Zdaniem zaangażowanych w przedsięwzięcia specjalistów, bilans efektów ekonomicznych i społecznych jest korzystny.
Beneficjenci ochrony brzegów
Niewątpliwie umacnianiem brzegów zainteresowane są gminy nadbałtyckie, bo zwężająca się plaża zmniejsza atrakcyjność terenu, a więc i dochody z turystyki. W końcu jednak z zabezpieczeń brzegów najbardziej korzystają deweloperzy i właściciele działek letniskowych budujący domy jak najbliżej morza czy właściciele campingów naruszający nierzadko nawet tereny chronione. Zresztą, to nie jest tylko polski problem. Na całym świecie tereny nadmorskie należą do najbardziej zurbanizowanych i najgęściej zaludnionych. Presja jest więc ogromna, by umacniać brzegi, zapobiegać ich cofaniu, a wskazuje się tu najczęściej na względy bezpieczeństwa, choć w rzeczywistości chodzi o zabezpieczanie terenów pod budowę. Stąd nie wydaje się możliwa zgoda na to, by linię brzegową swobodnie kształtowały wiatry i prądy morskie zabierające i nanoszące piasek - choć z punktu widzenia środowiska naturalnego byłoby to najlepsze rozwiązanie.
Krystyna Hanyga
fot. Anna Leszkowska