Trwające od dziesięcioleci amerykańskie dążenia do uzyskania broni biologicznej pozostają owiane tajemnicą, oszustwem i naukową nieodpowiedzialnością.
Podczas gdy rząd publicznie potępia wojnę biologiczną jako zagrożenie dla bezpieczeństwa globalnego, jednocześnie zaprojektował mikroby tak, aby były bardziej śmiercionośne, bardziej zakaźne i zdolne do wyrządzania podstępnych, długoterminowych szkód. To ukryte dziedzictwo rozciąga się od tajnych eksperymentów biologicznych z czasów II wojny światowej do testów na ludziach z czasów zimnej wojny i, co najbardziej niepokojące, do współczesnych manipulacji genetycznych, które podnoszą pilne pytania etyczne i egzystencjalne.
Szokującą prawdą jest to, że wojna biologiczna nie jest jedynie reliktem przeszłości. Trwa do dziś pod przykrywką obrony biologicznej i gotowości na pandemię. Niezależnie od tego, czy w ciemnych korytarzach Fort Detrick, w tajnych laboratoriach zagranicznych, czy w ramach kontrowersyjnych badań nad zyskiem funkcji, dążenie do ulepszonych patogenów postawiło ludzkość na skraju katastrofy. Pytanie nie brzmi, czy nastąpi katastrofalna epidemia — to tylko kwestia czasu.
Przerażająca rzeczywistość jest taka, że same instytucje, których zadaniem jest ochrona zdrowia publicznego, zatarły granicę między obroną a atakiem. Zastosowania militarne skierowane przeciwko dowolnemu wrogowi są ważniejsze od odpowiedzialności etycznej. Od celowego narażania żołnierzy i cywilów na śmiertelne patogeny w tajnych eksperymentach po rozwój wirusów, które mogłyby zostać użyte jako broń strategii geopolitycznej, amerykańskie badania nad bronią biologiczną wykazały przerażającą pogardę dla świętości ludzkiego życia. Pandemia COVID-19 jeszcze bardziej ujawniła te zagrożenia.
Odżywają pytania o laboratoryjne pochodzenie, immunosupresję i potencjalne konsekwencje niekontrolowanych eksperymentów biologicznych. Jeśli historia czegoś nas nauczyła, to tego, że patogenów raz uwolnionych, czy to przez przypadek, czy celowo, nie da się kontrolować. Ewoluują, rozprzestrzeniają się i ostatecznie powracają, by prześladować tych, którzy je stworzyli. Niebezpieczeństwa stwarzane przez te trwające badania nie są hipotetyczne. Są prawdziwe, są nieuchronne i wymagają natychmiastowej kontroli, zanim nastąpi kolejna katastrofa.
W latach 1941–1969 rząd USA, we współpracy z wojskiem, agencjami wywiadowczymi i wybranymi instytucjami naukowymi, prowadził szeroko zakrojone badania, testy, a nawet rozmieszczał czynniki biologiczne, często bez wiedzy lub zgody osób, na które narażał. Badania te były oficjalnie uzasadniane jako niezbędny środek obrony. Jednak doprowadziły do eksperymentów na amerykańskich cywilach, personelu wojskowym i populacjach zagranicznych, pozostawiając po sobie dziedzictwo naruszeń etyki, a nawet zbrodni przeciwko ludzkości. Ta lekkomyślna pogoń za eksperymentami patogenicznymi ignorowała fundamentalną rzeczywistość, że uwolnienie śmiertelnych organizmów, czy to celowe, czy przypadkowe, nie może być powstrzymane bez katastrofalnych skutków.
W centrum amerykańskiego programu wczesnych broni biologicznych znajdował się dr Ira Baldwin, mikrobiolog z University of Wisconsin, który został zrekrutowany przez Departament Wojny w 1942 roku. Baldwinowi powierzono zadanie zbudowania pierwszego w kraju ośrodka badawczego broni biologicznej w Fort Detrick w stanie Maryland. Ta instytucja stała się później centrum kontrowersji i skandali na kolejne dekady. Fort Detrick przeprowadził szeroko zakrojone badania nad środkami broni biologicznej, takimi jak wąglik, toksyna botulinowa, tularemia, gorączka Q i wenezuelskie zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego.
Baldwin położył podwaliny masowego tworzenia technik biologicznych, aby zapewnić Stanom Zjednoczonym zdolność do rozmieszczania tych patogenów w scenariuszach wojennych. Jego badania doprowadziły do stworzenia metod rozprzestrzeniania, w tym skażenia zasobów wodnych, oprysków lotniczych i wykorzystania zakażonych owadów przenoszących choroby. Program szybko się rozszerzył wraz z nasileniem się zimnej wojny. Zatrudnieni naukowcy i stratedzy wojskowi chcieli opracować broń biologiczną, która mogłaby sparaliżować całe populacje chorobami.
Jednym z najbardziej rażących aspektów programu rządowego były szeroko zakrojone testy na otwartym powietrzu środków biologicznych na niczego niepodejrzewających cywilach. Wojsko przeprowadziło serię tajnych operacji mających na celu symulację ataków bronią biologiczną w środowiskach miejskich. W 1950 r. w ramach operacji Sea-Spray Marynarka Wojenna wypuściła rzekomo nieszkodliwą bakterię Serratia marcescens (pałeczka krwawa - przyp. red. SN) nad miastem San Francisco, aby zbadać, w jaki sposób środki biologiczne mogą rozprzestrzeniać się w nadmorskiej metropolii. Prawie 800 000 mieszkańców zostało nieświadomie narażonych, co wkrótce doprowadziło do wzrostu liczby zapaleń płuc i infekcji dróg moczowych. Co najmniej jeden mężczyzna, Edward Nevin, zmarł w bezpośrednim wyniku narażenia, chociaż rząd nigdy nie przyznał się do prawdziwej przyczyny śmierci.
Potem przeprowadzono inne eksperymenty. Operacja Large Area Coverage przeprowadzona w latach 1957–1958 polegała na rozproszeniu siarczku cynku i kadmu nad Missouri, Minnesotą, a nawet częściami Kanady, aby zmierzyć zasięg aerozoli biologicznych. Mieszkańcy tych obszarów nie wiedzieli, że są wykorzystywani jako obiekty testowe. Podczas operacji Dew na początku lat 50. wojsko rozpylało aerozole z bakteriami u wybrzeży Karoliny Południowej i Georgii, aby zbadać skutki działania czynników biologicznych uwalnianych do atmosfery. Do dziś długoterminowe konsekwencje zdrowotne tych eksperymentów pozostają w dużej mierze nieznane, ponieważ rząd zniszczył wiele zapisów.
Oprócz ludności cywilnej, personel wojskowy USA był często wykorzystywany jako nieświadome obiekty testowe. Jednym z najbardziej niesławnych programów była 19-letnia operacja Whitecoat (1954-1973). Ta tajna operacja biologiczna była wymierzona w żołnierzy Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, którzy sprzeciwiali się walce z powodów religijnych. Mężczyznom tym powiedziano, że biorą udział w eksperymentach, które miałyby pomóc zdrowiu publicznemu; zamiast tego byli celowo narażeni na wysoce niebezpieczne patogeny, takie jak gorączka Q, tularemia i wenezuelskie zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego koni. Wielu z nich zapadło na długotrwałe choroby, a Waszyngton ponownie zaprzeczył odpowiedzialności.
Podobnie, w ramach projektu SHAD, prowadzonego w latach 1962-1973, marynarze marynarki wojennej byli poddawani działaniu żywych czynników biologicznych, w tym Serratia marcescens i Bacillus globigii, w eksperymentach na otwartym morzu. Później wielu narażonych weteranów cierpiało na szereg niewyjaśnionych problemów zdrowotnych, które wywołały oskarżenia, że byli wykorzystywani jako króliki doświadczalne bez zgody.
Ale amerykański program broni biologicznej nie ograniczał się do jej własnych granic. Podczas wojny koreańskiej pojawiły się oskarżenia, że wojska amerykańskie rozmieściły uzbrojone organizmy przeciwko Korei Północnej i Chinom. Oba narody oskarżyły USA o tajną wojnę biologiczną poprzez zrzucanie pcheł zakażonych dżumą i zarodników wąglika na ludność cywilną, które zanieczyszczały zapasy żywności. Chociaż USA odrzuciły te twierdzenia jako komunistyczną propagandę, później odtajnione radzieckie dokumenty wywiadowcze dostarczyły dowodów na to, że amerykańscy urzędnicy wojskowi przynajmniej poważnie rozważali takie taktyki. Jeśli to prawda, działania te stanowiłyby naruszenie Protokołu genewskiego zakazującego używania broni biologicznej i chemicznej w działaniach wojennych.
Do moralnych niepowodzeń amerykańskiego programu broni biologicznej przyczyniło się powojenne uzależnienie od byłych nazistowskich naukowców. W ramach operacji Paperclip USA potajemnie sprowadziły dziesiątki nazistowskich naukowców, aby rozwijać swój program broni biologicznej. Wśród nich był oficer SS, dr Kurt Blome, który eksperymentował z dżumą, tyfusem i innymi śmiertelnymi patogenami na ludziach w nazistowskich obozach koncentracyjnych. Zamiast stanąć przed wymiarem sprawiedliwości w procesach norymberskich, zwerbowany przez USA Blome i jego współpracownicy udostępnił Amerykanom swoją wiedzę specjalistyczną w zakresie broni biologicznej. Ta hipokryzja — potępianie nazistowskich okrucieństw przy jednoczesnym wykorzystywaniu sprawców — pokazuje, w jakim stopniu obawy dotyczące bezpieczeństwa narodowego były wykorzystywane do uzasadniania rażących naruszeń praw człowieka.
Innym nazistowskim naukowcem zajmującym się bronią biologiczną, zwerbowanym do USA w ramach operacji Paperclip, był Erich Traub . Praca Trauba może bardzo dobrze reprezentować jedno z najciemniejszych skrzyżowań nauk biologicznych z tajnymi operacjami wojskowymi i wywiadowczymi w XX wieku. Traub, wyszkolony jako wirusolog w Instytucie Rockefellera, później pracował w Instytucie Badawczym Rzeszy ds. Chorób Wirusowych Zwierząt. Pod kierownictwem Heinricha Himmlera Traub był głęboko zaangażowany w nazistowskie eksperymenty biologiczne mające na celu opracowanie wirusów i innych patogenów jako potencjalnej broni. Po wojnie został zwerbowany przez Związek Radziecki na krótki okres, zanim został sprowadzony do Stanów Zjednoczonych w ramach operacji Paperclip, aby pracować nad amerykańskimi projektami obronnymi.
Pracując w Fort Detrick, Traub skupił się na chorobach przenoszonych przez kleszcze. Tularemia, gorączka Q i wywołujące chorobę z Lyme krętki Borrelia burgdorferi należały do patogenów, które badał pod kątem ich zdolności do ukrytego rozprzestrzeniania się za pośrednictwem kleszczy. Laboratorium biologiczne Plum Island u wybrzeży Connecticut stało się centrum eksperymentów z udziałem zakażonych kleszczy.
Dowody silnie sugerują, że choroba z Lyme mogła wyłonić się z tych badań. Odtajnione dokumenty wskazują, że na Plum Island prowadzono szeroko zakrojone badania nad patogenami przenoszonymi przez kleszcze pod przykrywką badań obronnych, w tym nad chorobą Lyme. Obawą była nie tylko zdolność do rozprzestrzeniania choroby, ale także robienie tego w sposób, który sparaliżowałby infrastrukturę wojskową lub cywilną wroga, przy jednoczesnym zachowaniu wiarygodnej możliwości zaprzeczenia.
W 1936 roku Traub odkrył tolerancję immunologiczną, znaną również jako paraliż immunologiczny lub tolerancja endotoksyn. Eksperymentując z wirusem limfocytarnego zapalenia opon mózgowych (LCM) u myszy, Traub był w stanie reaktywować wirusa, który został przez niego zaprojektowany tak, aby przeszedł w stan uśpienia, a następnie wywołał epidemię poprzez szybkie rozprzestrzenianie się na inne myszy.
Badania te miały głębokie implikacje — nie tylko dla zrozumienia, w jaki sposób rozprzestrzeniają się choroby, ale także dla tego, w jaki sposób szczepionki mogą, w pewnych warunkach, mieć podobne skutki. Z czasem Traub zdał sobie sprawę, że zakażone matki zawsze będą rodzić zakażone potomstwo, które, mimo że wyglądało na zdrowe, było pełne wirusa i zdolne do jego rozprzestrzeniania. Te myszy nie wytwarzały przeciwciał przeciwko wirusowi, ponieważ ich układ odpornościowy został skutecznie wyłączony. Wraz z wiekiem rozwijały się u nich choroby przewlekłe, choroby neurodegeneracyjne i nowotwory. Ostatecznie Traubowi udało się zwiększyć wskaźnik zachorowań na raka u tych myszy do 50 procent, po prostu stosując tolerancję immunologiczną. Było to przełomowe odkrycie dla przyszłych badań nad bronią biologiczną.
Przed pojawieniem się technologii rekombinacji DNA i mRNA, badacze stosowali pasażowanie zwierząt, proces wielokrotnego przenoszenia wirusa między różnymi gatunkami w celu wzmocnienia pewnych cech patogenu. Ta metoda była szczególnie użyteczna, ponieważ pozostawiała niewiele śladów sztucznej manipulacji, przez co niemal niemożliwe było udowodnienie, że wirus został zmodyfikowany. Różnych gospodarzy zwierzęcych można było użyć do zaprogramowania patogenu o określonych właściwościach patologicznych. Na przykład, przejście przez myszy mogło zmienić wirusa w neurotropowego, aby mógł on atakować mózg i ośrodkowy układ nerwowy. Inne zwierzęta można było wykorzystać do tworzenia efektów kardiotropowych poprzez atakowanie serca. Traub opanował te techniki, dzięki czemu stał się jednym z najskuteczniejszych twórców broni biologicznych swoich czasów. Jego praca ostatecznie stała się podstawą programu broni biologicznej Stealth, zaprojektowanego tak, aby powodować długotrwałe, wyniszczające choroby, a nie natychmiastowe zgony.
Obecnie obserwujemy epidemię schorzeń, takich jak zespół przewlekłego zmęczenia, choroby neurologiczne i wzrost zachorowań na raka. Wszystkie te schorzenia mieszczą się w tym, co Adam Finnegan, autor książki The Sleeper Agent: The Rise of Lyme Disease, Chronic Illness and the Great Imitator Antigens of Biological Warfare , nazwał „ciemną triadą” tolerancji immunologicznej: chorobą przewlekłą, chorobą neurodegeneracyjną i chorobą psychiczną. Wiele z tych schorzeń jest powiązanych z utajonymi patogenami, takimi jak wirus Epsteina-Barra, ludzki wirus opryszczki 6 i czynnik wywołujący chorobę z Lyme, Borrelia burgdorferi , które mogą pozostawać uśpione w organizmie przez lata, zanim zostaną ponownie aktywowane z powodu immunosupresji.
Broń biologiczna: przydatny i aktualny przegląd faktów
Zjawisko to nie ogranicza się do naturalnie występujących infekcji. Szczepionki mogą również odgrywać rolę w tolerancji immunologicznej, ponieważ zawierają antygeny, które tłumią układ odpornościowy. Wirus SARS-CoV-2 i jego białko kolczaste, które jest kluczowym składnikiem szczepionek przeciwko COVID, pasują do tego samego wzorca, co ukryte patogeny Trauba. Białko kolczaste działa jako to, co naukowcy nazywają „wielkim antygenem imitującym”. Może to prowadzić do tłumienia odporności, chorób przewlekłych i długotrwałych problemów zdrowotnych. W efekcie długi COVID jest po prostu kolejnym przejawem tolerancji immunologicznej.
Precedensy historyczne dodatkowo potwierdzają te obawy. Szczepionka Lymerix, która została opracowana w celu zapobiegania chorobie z Lyme, została wycofana z rynku w ciągu dwóch lat ze względu na jej poważne negatywne skutki dla układu odpornościowego. Wykazano, że szczepionki przeciwko grypie mają podobne skutki, szczególnie z powodu zastosowania syntetycznego antygenu o nazwie PAM3-Cis. Udokumentowano, że te szczepionki z czasem „wypalają” układ odpornościowy i sprawiają, że odbiorcy są bardziej podatni na choroby przewlekłe.
Jednym z powodów, dla których badania Trauba mogły zostać pogrzebane, jest to, że bezpośrednio przeczą one immunologii głównego nurtu. Teoretycznie tolerancja immunologiczna ujawnia fundamentalną wadę w nauce o szczepionkach. Odkrycie Trauba, że ktoś może mieć aktywną infekcję bez wytwarzania przeciwciał, jest przerażające. Zrozumiałe jest, że urzędnicy ds. zdrowia chcieliby stłumić te badania. Gdyby ta wiedza była otwarcie omawiana w latach 60., moglibyśmy dzisiaj znacznie lepiej zrozumieć przewlekłe choroby. Zamiast tego, środowisko medyczne skupiło się wyłącznie na pomiarze odpowiedzi przeciwciał, ignorując szersze implikacje tolerancji immunologicznej.
To tłumienie wiedzy miało niszczycielskie konsekwencje w świecie rzeczywistym. Pacjenci cierpiący na schorzenia związane z tolerancją immunologiczną często doświadczają wyniszczającego bólu, problemów neurologicznych i zmęczenia, mimo że ich standardowe badania krwi wydają się prawidłowe. Lekarze lekceważą ich objawy, ponieważ nie pasują do konwencjonalnych kryteriów diagnostycznych. Traub zaobserwował już to zjawisko u swoich myszy. W momencie, gdy w badaniach krwi pojawiły się mierzalne nieprawidłowości, choroba znacznie się rozwinęła.
Na przykład, obecnie wiele osób cierpiących na schorzenia związane z układem odpornościowym nie może otrzymać odszkodowania, ponieważ ich objawy nie są zgodne z konwencjonalnymi kryteriami diagnostycznymi. Zamiast stanu zapalnego i produkcji przeciwciał wiele osób doświadcza tolerancji immunologicznej, ponieważ ich układ odpornościowy nie jest w stanie wytworzyć odpowiedniej odpowiedzi. Dotkniętym osobom często mówi się: „Nie jesteś chory”, pomimo wyraźnych dowodów na przewlekłe schorzenia. Ten sam problem dotyczy pacjentów z długim COVID i niekorzystnych reakcji mRNA, które utrzymują się przez dłuższy czas. Osoby te często padają ofiarą medycznego gaslightingu (podważaniu rzeczywistości- przyp. red. SN). Podczas gdy urzędnicy ds. zdrowia publicznego przyznają, że długi COVID istnieje, system opieki zdrowotnej nie zapewnia niezbędnego wsparcia, ponieważ standardowe testy nie są w stanie wykryć przyczynowych nieprawidłowości leżących u podstaw tych schorzeń.
Dziennikarz śledczy John Loftus, były prokurator federalny i łowca nazistów, był jednym z pierwszych, którzy zasugerowali, że choroba z Lyme była wynikiem badań nad bronią biologiczną. W swojej książce z 1982 r. The Belarus Secret Loftus zauważył, że kleszcze rozprzestrzeniały chorobę z Lyme na rok przed oficjalnym uznaniem jej przez rząd. Władze zaprzeczyły, że na wyspie Plum miały miejsce jakiekolwiek eksperymenty mające na celu przekształcenie patogenów w broń biologiczną, ale odkrycia Loftusa sugerowały co innego.
Dążenie do broni biologicznej było nie tylko nieetyczne, ale także niebezpiecznie lekkomyślne. Celowe narażanie cywilów i personelu wojskowego na śmiertelne patogeny stanowiło rażące naruszenie etyki medycznej i praw człowieka, co stanowiło systematyczne lekceważenie ludzkiego życia w imię postępu naukowego. Lekkomyślne dążenie do broni biologicznej, w szczególności poprzez choroby przenoszone przez wektory, takie jak kleszcze, pchły, nietoperze itp., świadczy o niebezpiecznym lekceważeniu niekontrolowanej natury broni biologicznej. Pojedynczy błąd w obliczeniach, przypadkowy wyciek lub nieprzewidziana mutacja mogą prowadzić do katastrofalnych globalnych skutków. Patogeny bioinżynieryjne mogą mutować i rozprzestrzeniać się poza obszary docelowe, aby zarażać niezamierzone populacje.
Eksperymenty rządowe przeprowadzone pod kierownictwem Trauba i późniejsze projekty rządowe podkreślają podstawową wadę strategii broni biologicznej: iluzję powstrzymywania. Integracja nazistowskiej wiedzy specjalistycznej z amerykańskimi inicjatywami obronnymi zatarła granicę między koniecznością wojenną a kompromisem etycznym. Broń biologiczna jest z natury nieprzewidywalna. Czynniki chorobotwórcze nie uznają granic. Nie można ich również niezawodnie kontrolować po wprowadzeniu do ekosystemu. Możliwość ucieczki patogenów z laboratorium, takiego jak Plum Island, Fort Detrick czy Wuhan Lab w Chinach, stanowi zagrożenie egzystencjalne, które znacznie przewyższa wszelkie taktyczne korzyści, jakie mogą zapewnić takie badania eksploracyjne. Historia eksperymentów z bronią biologiczną stanowi ponure ostrzeżenie: gdy nauka jest wykorzystywana bez etycznych ograniczeń, przestaje być narzędziem postępu i staje się instrumentem masowej zagłady.
Dziesiątki przesłuchań kongresowych nie zdołały odkryć pełnego zakresu tego, co działo się w finansowanych przez USA laboratoriach na całym świecie. Doszło do zaciemniania, opóźniania i całkowitego zaprzeczania faktom. A jednak, gdy przyjrzymy się badaniom nad zyskiem funkcji, wydaje się, że jest to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie wirusa COVID, a następnie szczepionek przeciwko COVID.
W napiętej wymianie zdań przed senacką Komisją Spraw Zagranicznych 8 marca 2022 r. ówczesna podsekretarz stanu Victoria Nuland złożyła uderzające oświadczenie, które potwierdziło istnienie powiązanych z USA ośrodków badań biologicznych na Ukrainie. Gdy zapytał ją senator Marco Rubio, nie zaprzeczyła ich istnieniu, ale wyraziła obawę, że ośrodki te mogą wpaść w ręce Rosjan.
„Ukraina ma biologiczne ośrodki badawcze, nad którymi, jak się obawiamy, siły rosyjskie mogą chcieć przejąć kontrolę” – oświadczyła Nuland. „Współpracujemy więc z Ukraińcami nad tym, jak zapobiec przedostaniu się tych materiałów badawczych w ręce sił rosyjskich, gdyby się do nich zbliżyły”.
Potwierdzenie przez Nuland, że takie laboratoria istniały, było sprzeczne z wcześniejszymi odrzuceniami przez innych urzędników i główne media, które przedstawiały takie twierdzenia jako teorie spiskowe. Zgodnie z dokumentami rządu USA opublikowanymi w czerwcu 2022 r. , w tym tymi związanymi z Programem Redukcji Zagrożeń Biologicznych w ramach Agencji Redukcji Zagrożeń Obronnych Pentagonu, USA wspierały co najmniej 46 ośrodków badań biologicznych na Ukrainie. Podczas gdy USA nalegały, że były to laboratoria zdrowia publicznego skupione na zapobieganiu wybuchom chorób, Rosja odpowiedziała zupełnie inną narracją. Według rosyjskich urzędników ich wojsko przejęło kilka ukraińskich ośrodków badań biologicznych i odzyskało mnóstwo dokumentów i próbek biologicznych. Jedno z głównych laboratoriów w Mariupolu znajdowało się pod ochroną ukraińskiego nazistowskiego batalionu Azow. Odkrycia te ujawniły tajny program broni biologicznej kierowany przez Amerykanów, działający pod przykrywką zdrowia publicznego.
Zdobyte dokumenty podkreślają przerażający wachlarz badań prowadzonych nad wysoce niebezpiecznymi patogenami, w tym wąglikiem, dżumą i tularemią.
Tego samego dnia, w którym rosyjskie Ministerstwo Obrony opublikowało swoje ustalenia, że laboratoria pracowały również z próbkami koronawirusa, Światowa Organizacja Zdrowia zaleciła ukraińskim urzędnikom ds. zdrowia zniszczenie „patogenów wysokiego ryzyka, aby zapobiec potencjalnym wyciekom”.
Niektóre z najbardziej alarmujących zarzutów twierdzą, że wspierani przez Amerykanów naukowcy badali sposoby rozprzestrzeniania tych patogenów za pośrednictwem ptaków wędrownych, nietoperzy i modyfikacji genetycznych. Jeszcze bardziej niepokojące były twierdzenia, że przeprowadzono testy na ludziach.
Moskwa przedłożyła Radzie Bezpieczeństwa ONZ tomy dokumentów, które wykazały, że Waszyngton naruszał Konwencję o broni biologicznej. Upór USA, że laboratoria te służyły wyłącznie zdrowiu publicznemu, odzwierciedla aż nazbyt dobrze znany schemat, który był używany od dziesięcioleci, aby ukryć programy rozwoju broni biologicznej. Wielokrotnie, od wczesnych dni amerykańskiego programu broni biologicznej po nowsze oskarżenia dotyczące finansowanych przez Pentagon laboratoriów w Afryce i Azji, przywoływano to samo uzasadnienie: badania mają charakter czysto defensywny i mają na celu ochronę zdrowia publicznego.
Poza Ukrainą, obawy dotyczące globalnego zasięgu finansowanych przez USA laboratoriów biologicznych znalazły odzwierciedlenie w Chinach. Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych twierdzi, że USA prowadzą ponad 300 biolabów na całym świecie. Według chińskich raportów wiele z tych obiektów znajduje się w strategicznych lokalizacjach w Europie Wschodniej, Azji Południowo-Wschodniej, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Rodzi to obawy dotyczące badań lub eksperymentów podwójnego zastosowania, które mogłyby mieć zarówno zastosowania cywilne, jak i wojskowe. Chiny często wzywały Organizację Narodów Zjednoczonych do zbadania prawdziwego celu tych laboratoriów, zwłaszcza w świetle zarzutów, że niektóre z nich są zaangażowane w badania dotyczące zysku funkcji w celu zwiększenia wirulencji patogenów i ich przenoszenia.
Bułgarska dziennikarka śledcza Dilyana Gaytandzhieva, znana ze swoich dogłębnych badań nad międzynarodowym handlem bronią i tajnymi programami wojskowymi, ujawniła znaczące dowody wskazujące na finansowane przez Pentagon laboratoria biologiczne działające pod przykrywką zdrowia publicznego i zapobiegania chorobom. Zamiast tego jej raporty dokumentują lekkomyślne tajne badania nad bronią biologiczną, które przyczyniły się do tajemniczych lokalnych ognisk chorób poprzez przypadkowe lub celowe wycieki patogenów. Wyciekłe dokumenty przejrzane przez Gaytandzhievą pokazują, że laboratoria te prowadziły badania nad śmiertelnymi patogenami o zastosowaniach wojskowych, takimi jak wąglik, tularemia i gorączka krwotoczna.
W latach 2016 i 2017 wybuchy zapalenia wątroby typu A i cholery w pobliżu jednego wspieranego przez USA ukraińskiego ośrodka koło Charkowa doprowadziły do kilku zgonów. Ukraińskie władze lokalne wyraziły obawy dotyczące możliwego przypadkowego uwolnienia z laboratorium.
W sąsiedniej Gruzji pojawiły się podejrzane ogniska chorób związane z Lugar Center w Tbilisi. Dokumenty opublikowane przez Gaytandzhievą w 2018 r. pokazują, że biolab, finansowany przez DTRA i CDC, prowadził badania nad wysoce śmiertelnymi patogenami, w tym krymsko-kongijską gorączką krwotoczną i wąglikiem. Dokumenty pokazują również śmiertelne eksperymenty na obywatelach Gruzji, którym podawano niebezpieczne środki biologiczne bez ich świadomej zgody.
Ponadto przecieki od informatorów oskarżają centrum o odpowiedzialność za tajemniczy wybuch gruźlicy lekoopornej w 2013 r., w wyniku którego zginęło kilku pacjentów w niewyjaśnionych okolicznościach. W 2018 r. w dzielnicy Lugar pojawił się nagle wąglik oporny na antybiotyki. Rosyjscy urzędnicy wielokrotnie oskarżali USA o wykorzystywanie Lugar Center do badań nad bronią biologiczną z naruszeniem Konwencji o broni biologicznej.
Dalej na wschód w Kazachstanie znajduje się wiele finansowanych przez Pentagon biolaboratoriów, w tym Centralne Laboratorium Referencyjne w Ałmaty. Kazachstan jest prawdopodobnie najbardziej skorumpowanym autorytarnym krajem Azji Środkowej. Podobnie jak Ukraina, pomimo okropnej historii Kazachstanu w zakresie praw człowieka, rząd amerykański udzielił reżimowi szerokiego wsparcia jako kluczowemu regionalnemu sojusznikowi wojskowemu ze względu na bliskie sąsiedztwo z Rosją i Chinami.
W 2016 r. Departament Obrony USA otworzył laboratorium w Ałmaty, aby skupić się na badaniach nad wąglikiem, dżumą, krymsko-kongijską gorączką krwotoczną i tularemią. W latach 2017–2019 odnotowano wiele doniesień o nieznanej chorobie przypominającej zapalenie płuc, podejrzewanej o pochodzenie z laboratorium. W 2019 r. wybuchł niezwykły wirus przenoszony przez kleszcze, podobny do krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej. Pomimo międzynarodowych obaw dotyczących działalności biologicznej laboratoriów kazachskich, USA nadal twierdzą, że laboratorium służy wyłącznie do zapobiegania chorobom i badań epidemiologicznych.
Armenia, kolejna była republika radziecka, również była miejscem laboratoriów biologicznych finansowanych przez USA. Gaytandzhieva odkryła, że amerykańscy badacze powiązani z wojskiem otrzymali dostęp do próbek biologicznych od obywateli Armenii, co doprowadziło do spekulacji, że USA mogą prowadzić tajne eksperymenty pod pretekstem przygotowania na pandemię. Pentagon wydał również miliony dolarów na modernizację infrastruktury bezpieczeństwa biologicznego Armenii. W związku z tym wśród armeńskich polityków i rosyjskich analityków narastają obawy, że USA wykorzystują ten kraj jako miejsce do inspekcji biologicznej i tajnych badań nad bronią biologiczną.
Nieodpowiedzialna i tajna natura amerykańskich operacji broni biologicznej za granicą stanowi poważne zagrożenie nie tylko dla Rosji i jej krajów-gospodarzy, ale dla całej ludzkości. Laboratoria biologiczne Pentagonu ujawniają niebezpieczny wzorzec niekontrolowanych eksperymentów ze śmiertelnymi patogenami powiązanymi z tajemniczymi wybuchami chorób, niepowodzeniami w zakresie bezpieczeństwa biologicznego i śmiertelnymi eksperymentami na ludziach. Obecność laboratoriów biologicznych Waszyngtonu w czterech byłych republikach radzieckich prawdopodobnie nie ma nic wspólnego ze zdrowiem publicznym, ale jest częścią szerszej strategii geopolitycznej.
Rosja, będąca świadkiem ekspansji infrastruktury wojskowej NATO wzdłuż swoich granic, jest coraz bardziej zaniepokojona tym, że te laboratoria biologiczne służą jako kolejna agresywna polityka zachodnich wysiłków na rzecz powstrzymania, potencjalnie dając USA i ich sojusznikom możliwość uwolnienia zagrożeń biologicznych zdolnych do destabilizacji rządu Rosji i wyrządzenia szkody jej ludności.
Epidemia HIV/AIDS podnosi również kwestie roli badań nad bronią biologiczną stealth. Pojedynczy retrowirus nie powinien być w stanie wywołać 30 odrębnych chorób, a właśnie to zaobserwowano w przypadku AIDS. Badacze, którzy kwestionowali oficjalną narrację, zostali uciszeni, pomimo dowodów sugerujących, że inne patogeny — takie jak ludzki wirus opryszczki 6 — odgrywały ważną rolę. Niektórzy badacze uważali nawet, że zespół przewlekłego zmęczenia był w rzeczywistości łagodniejszą formą AIDS spowodowaną immunosupresją, a nie bezpośrednim zakażeniem wirusem HIV.
Istnieje tu pewien szczególny schemat. Od choroby z Lyme przez AIDS po COVID-19, powtarza się motyw patogenów modyfikowanych tak, aby powodowały osłabienie układu odpornościowego, a nie natychmiastową śmierć. Celem nie jest masowa śmiertelność, ale raczej powolna, podstępna degradacja naturalnego zdrowia. A jednak, pomimo przytłaczających dowodów, rządy i organizacje ochrony zdrowia nadal zaprzeczają jakimkolwiek nieprawidłowościom.
Rzeczywistość jest taka, że te eksperymenty miały długotrwałe i niszczycielskie konsekwencje dla zdrowia publicznego. Pomysł, że patogeny są projektowane nie tylko do celów wojennych, ale jako narzędzia kontroli, powinien zaniepokoić wszystkich. Pytanie brzmi, jak długo ludzie będą akceptować oficjalną narrację, zanim zaczną domagać się odpowiedzialności?
W niesławnym już wywiadzie Maurice Hilleman, jeden z najwybitniejszych wakcynologów XX wieku, który pracował dla Merck i opracował wiele szczepionek, dokonał zaskakujących odkryć. W rozmowie Hilleman mimochodem przyznał się do odkrycia wirusa małpiego 40 (SV40) w partiach szczepionek przeciwko polio. Podejrzewał, że może on przyczyniać się do raka. Wirus został wyśledzony w tkance małpiej używanej w produkcji szczepionek, która zawierała wiele innych chorób. Hilleman ostrzegł Alberta Sabina, twórcę doustnej szczepionki przeciwko polio, o zanieczyszczeniu. Jednak Sabin odrzucił ostrzeżenie jako próbę zdyskredytowania jego pracy.
To zanieczyszczenie miało jednak poważne implikacje. W dyskusji poruszono nawet możliwość, że te szczepionki nieumyślnie wprowadziły do populacji choroby takie jak AIDS. Ponadto zanieczyszczone szczepionki były dystrybuowane na całym świecie, w tym do Związku Radzieckiego, potencjalnie przyczyniając się do chorób neurologicznych i porażennych bez jasnego przypisania.
Tymczasem rząd USA wypłacił ponad 4 miliardy dolarów odszkodowań osobom, które udowodniły obrażenia związane ze szczepionką, w tym przypadki autyzmu. Jednak wypłaty te to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
To dziedzictwo tajnych badań i eksperymentów nad bronią biologiczną w USA bezpośrednio odnosi się do szczególnie kontrowersyjnej kwestii: laboratoryjnego pochodzenia wirusa SARS-2-CoV i roli szczepionek mRNA w zaostrzaniu dysfunkcji układu odpornościowego. Dane sugerują, że 90 procent przypadków długiego COVID występuje u osób zaszczepionych, a nie niezaszczepionych. To podważa dominującą narrację. Najcięższa choroba i najwyższe wskaźniki śmiertelności występują u osób, które otrzymały wiele dawek szczepionki.
W przeciwieństwie do tradycyjnych szczepionek, szczepionki mRNA instruują własne komórki organizmu, aby produkowały białka kolczaste. Eksperci medyczni twierdzą obecnie, że ta strategia jest bardziej niebezpieczna niż narażenie na samego wirusa. Powiedziano nam, że te białka kolczaste ulegną szybkiej degradacji; jednak dane pokazują, że utrzymują się przez wiele miesięcy, a nawet lat. Ta trwałość została powiązana ze wzrostem zachorowań na choroby układu krążenia, choroby autoimmunologiczne, nowotwory, zaburzenia neurologiczne i inne choroby przewlekłe. Pomimo ostrzeżeń ze strony coraz większej liczby niezależnych naukowców, społeczeństwo nadal jest uspokajane, że te szczepionki są zarówno bezpieczne, jak i skuteczne.
Pochodzenie wirusa SARS-CoV-2, który spowodował pandemię COVID-19, było przedmiotem intensywnej debaty. Podczas gdy początkowe oficjalne narracje sugerowały naturalny odzwierzęcy transfer z nietoperzy za pośrednictwem pośredniego żywiciela zwierzęcego na targu owoców morza Huanan w Wuhan w Chinach, rosnąca liczba dowodów w literaturze naukowej i przesłuchaniach wskazuje, że wirus wyłonił się z laboratoryjnych badań nad zyskiem funkcji (GoF). Konkretnie wirus Covid-19 został opracowany w wyniku eksperymentów finansowanych przez USA, w szczególności tych przeprowadzonych przez dr. Ralpha Barica z University of North Carolina we współpracy z EcoHealth Alliance i Wuhan Institute of Virology. Śledztwa Kongresu, analizy naukowe i zeznania sygnalistów dodatkowo uwypukliły znaczące nieścisłości w teorii naturalnego pochodzenia i że tylko badania GoF mogą realistycznie wyjaśnić cechy genetyczne wirusa.
Kiedy Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła globalną pandemię w marcu 2020 r., laureat Nagrody Nobla wirusolog Luc Montagnier, znany ze swojego odkrycia HIV, przeprowadził analizę genomu SARS-CoV-2. Montagnier doszedł do wniosku, że wirus został sztucznie zaprojektowany. W kontrowersyjnym wywiadzie w kwietniu 2020 r. twierdził, że genom SARS-2 zawiera niezwykłe insercje przypominające sekwencje z HIV i innych wirusów. Montagnier zidentyfikował również możliwe fragmenty choroby Creutzfeldta-Jakoba (choroby szalonych krów) i wirusa przewlekłego zmęczenia.
Analiza Montagniera przeprowadzona wspólnie z biomatematykiem Jean-Claude Perezem udowodniła, że obecność tych fragmentów genetycznych wskazuje na manipulację laboratoryjną. Chociaż ustalenia Montagniera zostały powszechnie odrzucone przez środowisko medyczne, aż do swojej śmierci w 2022 r. Montagnier utrzymywał, że pandemia była wynikiem inżynierii laboratoryjnej, a nie naturalnej ewolucji. Jeśli te wstawki genetyczne okażą się prawdziwe, potwierdzą, że wirus SARS-2 jest zmanipulowaną bronią biologiczną, której celem jest stopniowe osłabianie układu odpornościowego.
Kilka opublikowanych badań potwierdza, że koronawirusy podobne do SARS były manipulowane w warunkach laboratoryjnych przed pandemią. W 2015 r. R.S. Baric i dr Shi Zhengli z Wuhan byli współautorami artykułu opisującego inżynierię chimerycznego wirusa podobnego do SARS poprzez wstawianie białek kolczastych z koronawirusa nietoperza do kręgosłupa przystosowanego do człowieka, aby wykazać potencjał zakażenia u ludzi. Badania te były częściowo finansowane z grantów z Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) dr. Anthony'ego Fauciego i ułatwione przez EcoHealth Alliance.
Najbardziej zauważalną cechą genetyczną jest to, że wirus SARS-2 zawiera miejsce rozszczepienia furyny, którego nie ma w innych znanych koronawirusach związanych z SARS. Miejsce to dramatycznie zwiększa zdolność wirusa do zakażania komórek ludzkich, co podważa całą hipotezę naturalnego pochodzenia.
Ponadto EcoHealth Alliance zaproponowało projekt badawczy na rok 2018, aby wprowadzić miejsce rozszczepienia furyny do koronawirusów nietoperzy — niepokojąco proroczy eksperyment, biorąc pod uwagę, że SARS-CoV-2 pojawił się właśnie z tą modyfikacją genetyczną. Inni badacze zaobserwowali, że wirus wydaje się być wstępnie przystosowany do transmisji przez ludzi i nie posiada żadnych wyraźnych pośredników ewolucyjnych. Było to niespotykane w przypadku jakiegokolwiek nowego patogenu odzwierzęcego.
Podczas przesłuchań w Kongresie sygnaliści i raporty wywiadowcze potwierdziły, że federalne agencje były świadome obaw dotyczących bezpieczeństwa w laboratorium w Wuhan już w 2018 roku. Raporty Departamentu Stanu USA wskazywały, że badacze z Wuhan trafili do szpitala z objawami przypominającymi COVID-19 w listopadzie 2019 roku, prawie dwa miesiące przed oficjalnie zgłoszonym wybuchem epidemii.
Prawdopodobne inżynieria wirusa Covid-19 wpisuje się w szerszy historyczny wzorzec amerykańskich programów mających na celu wirusowe wzmacnianie i uzbrajanie patogenów.
Jak widzieliśmy, amerykańskie agencje wojskowe i wywiadowcze były zaangażowane w badania nad bronią biologiczną od czasów II wojny światowej. Tłumienie wczesnych obaw, konflikty interesów wśród badaczy i historyczne zaangażowanie rządu w ulepszanie patogenów sugerują szerszy wzorzec tajemnicy i zaciemniania. Konwencja o broni biologicznej formalnie zabrania takiej pracy. Jednak amerykańskie badania nad zastosowaniami obronnymi trwają i często zacierają granice między zdrowiem publicznym a interesem wojskowym.
Dziedzictwo amerykańskich badań nad bronią biologiczną to humanitarna i etyczna porażka o oszałamiających rozmiarach. Programy te stanowią głęboką zdradę podstawowych zasad etyki medycznej. Rząd wielokrotnie usprawiedliwiał swoje działania pod sztandarem bezpieczeństwa narodowego, jednak konsekwencje były dalekie od ochronnych. Żołnierze, cywile i całe populacje cierpiały bez żadnego uznania ani odpowiedzialności. Te eksperymenty nie tylko naruszyły prawo międzynarodowe; systematycznie podważały zaufanie społeczeństwa do nauki i medycyny. Co gorsza, osoby odpowiedzialne za te programy pozostają chronione warstwami ochrony federalnej, podczas gdy sygnaliści, niezależni naukowcy i ofiary są uciszane i wyśmiewane.
W którym momencie dążenie do wiedzy staje się nieodróżnialne od dążenia do zniszczenia? Kiedy my, jako społeczeństwo, zdamy sobie sprawę, że inżynieria śmiercionośnych patogenów nie jest zabezpieczeniem, ale bombą z opóźnionym zapłonem czekającą na detonację? Moralny koszt tych badań jest nieobliczalny. Jeśli historia jest jakimkolwiek wskaźnikiem, przyszłe pokolenia mogą z przerażeniem spojrzeć wstecz na pychę tych, którzy wierzyli, że mogą kontrolować naturę dla strategicznych korzyści i zysku ekonomicznego. Samo przyznanie się do tych niebezpieczeństw nie wystarczy. Musi nastąpić kres lekkomyślnym eksperymentom naukowym, które zagrażają nie tylko naszemu przetrwaniu, ale także samej istocie tego, co znaczy być człowiekiem.
Richard Gale, dr Gary Null
Global Research, 4.04.25
Richard Gale jest producentem wykonawczym Progressive Radio Network i byłym starszym analitykiem ds. badań w branży biotechnologicznej i genomicznej.
Dr Gary Null jest gospodarzem programu radia publicznego USA na temat alternatywnych metod leczenia i odżywiania, a także wielokrotnie nagradzanym reżyserem filmów dokumentalnych, m.in. ostatniego Last Call to Tomorrow.
Za: https://www.globalresearch.ca/america-legacy-recklessness-covert-biological-crimes/5883491