Ciągnący się setkami kilometrów płot miał otoczyć całą Polskę w celu uszczelnienia granic. Jeden z pierwszych odcinków tej szalonej budowli wzniesiono w Cieszynie w początku lat pięćdziesiątych. W ciągu paru dni ustawiono wzdłuż brzegów Olzy przeszło 2-metrowy parkan z drucianej siatki, parkanami otoczono dworce PKP i PKS...
Człowiek, podobnie jak większość zwierząt, ma instynktowny przymus posiadania własnego terytorium. Jesteśmy wprawdzie istotami społecznymi, ale domagamy się uznania granic naszego terytorium i często robimy to z gniewem. Zasada prywatności przestrzeni życiowej odnosi się w pewnym stopniu również do społeczeństw, narodów. Ustalanie i utrzymanie ściśle określonej przestrzeni życiowej jest od tysiącleci głównym przedmiotem działań wszelkich wspólnot rodowych, a później narodów.
Przestrzeń społeczna i osobista to wartość osobliwa - na pozór ukryta, jest jednak wyraźnie widoczna w podstawowych reakcjach psychicznych. Jest ona jednak sposobem komunikowania się, a nie izolacji. Toteż przesadna obrona granicy terytorium, prowadząca do izolacji od świata, budzi nie mniejszą irytację, niż próby naruszenia intymności. Historia świata dowodzi, że próby izolacji narodów skazane są na niepowodzenie.
Najbardziej znaną tego rodzaju próbę podjął cesarz chiński Szi-huang-ti (221 - 210 r. p.n.e.). Za jego panowania rozpoczęto budowę potężnego muru, mającego chronić Chińczyków przed "barbarzyńcami i demonami". Kilka pokoleń krwią i łzami wznosiło budowlę, która po kilkuset latach przerodziła się w najdłuższy na świecie mur. Jego długość wynosi 2450 kilometrów, co odpowiada odległości z Hamburga do Palermo. Ciągnie się od wybrzeża Morza Żółtego aż do stepów Azji Środkowej. Ma z reguły 16 m wysokości i 8 m grubości u podstawy, a 5 m grubości u szczytu. W Hopeh rozdziela się, otaczając ramionami Pekin. Co 100 m stoi wieża strażnicza (razem jest ich ponad 40 tysięcy). Do budowy Wielkiego Muru użyto 300 mln m3 materiałów, co wystarczyłoby do zbudowania 120 piramid Cheopsa lub do postawienia na całej długości równika dwumetrowego muru.
Według ówczesnych przekazów, co trzeci Chińczyk musiał pracować przy budowie. Setki tysięcy robotników przymusowych zmarło z przemęczenia i głodu. Gdy w 209 r. (400 lat po rozpoczęciu budowy) Hunowie w krótkim czasie zdobyli te tereny, mur graniczny stracił swe znaczenie, zanim dzieło zostało ukończone. Powrócono doń ponownie w XVI wieku i przez kolejne 200 lat cesarze dynastii Ming budowali nowe odcinki muru, chociaż nigdy nie spełnił on w pełni zamierzonych celów ? nie odizolował Chińczyków od reszty świata.
W pierwszym okresie zimnej wojny, na przełomie lat 40. i 50., w wielu krajach panowała istna szpiegomania. Na Wschodzie przybrała formę prawdziwej histerii, która zahaczyła również o Polskę. W pewnym okresie każdy człowiek przebywający w odległości kilku nawet kilometrów od granicy państwa, narażony był na różne kontrole. Chodziłem wówczas do szkoły średniej w Cieszynie i dojeżdżałem codziennie pociągiem. Dworzec PKP otoczony był parkanem, a przy jedynym wyjściu wopiści dokładnie kontrolowali dokumenty, przepuszczając tylko tych, którzy mogli uzasadnić powód przyjazdu. Pewnego dnia zobaczyliśmy ze zdumieniem wysokie ogrodzenie biegnące wzdłuż Olzy, wydłużające się stopniowo, by ostatecznie otoczyć cały kraj. Na górskich grzbietach wzdłuż całej granicy pojawił się kilkumetrowej szerokości pas zaoranej i starannie zabronowanej ziemi, do którego lepiej było się nie zbliżać. Na szczęście przyszły lata odwilży i budowę wstrzymano, a w 1955 r. płot został szybko rozebrany, a zaorane pasy po paru latach zarosły zielenią. Mówiono wówczas, że przyczyniła się do tego przygoda ówczesnego premiera Cyrankiewicza. W upalny, letni dzień odprowadzał on delegację zagraniczną i na dworcu PKP w Zebrzydowicach wyszedł ze swojego wagonu w samej koszuli. Zatrzymany przez straż graniczną nie potrafił okazać dokumentów pozostawionych w wagonie i został brutalnie odprowadzony do strażnicy.
Ale sama idea izolacji nie umarła. W połowie sierpnia 1961 r. zszokowani mieszkańcy Berlina ujrzeli przebiegające przez centrum zasieki, a zaraz potem betonową ścianę. W środku miasta, w którym mimo administracyjnego podziału dochodziło jednak do tysięcznych powiązań, ustawione zostały betonowe słupy granicy, którą rozbudowano w coś na kształt Muru Chińskiego. Budowla przetrwała 28 lat, by ostatecznie zniknąć za sprawą berlińczyków mieszkających po obu jej stronach.
Szaleńcze pomysły izolowania społeczeństw od reszty świata nigdy dotąd nie powiodły się. Mur Chiński pozostał niezwykłym zabytkiem, o cieszyńskim parkanie mało kto dziś pamięta, mur berliński, który miał izolować, stał się wkrótce symbolem jedności - oto paradoks dziejów. I wydawać by się mogło, że dziś, w epoce telewizji satelitarnej, telefonów komórkowych, autostrad informatycznych i Internetu, próby izolacji nie mają żadnych szans powodzenia. A tymczasem idea odgradzania się od sąsiadów jakby się odradzała.
Władze Stanów Zjednoczonych przeznaczyły właśnie 7 mld dolarów na budowę ciągnącego się kilkaset kilometrów wysokiego płotu wzdłuż granicy z Meksykiem. Ma on zapobiec nielegalnej migracji Meksykańczyków do USA. Z kolei mur, który od czterech lat buduje rząd Izraela, ma oddzielić Żydów od Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu. Ma on w założeniu zapobiegać aktom terroru. 250 tys. Palestyńczyków zostanie częściowo, bądź całkowicie, okrążonych na Zachodnim Brzegu. W Jerozolimie mur wije się jak wąż, przecina tętniące życiem osiedla. Chyba więc przyjdzie nam jeszcze dość długo zaczekać na czasy, w których runą ostatnie mury...
oem software