Patrzymy daleko, a nie widzimy blisko. Cały czas wydaje się nam, że wzorem doskonałości w nauce jest Ameryka, "beautiful USA". Że to amerykańska nauka przoduje. I jest to w znacznej mierze prawda, ale..., ale w tym momencie trzeba przypomnieć, że w pewnej mierze opiera się to na szwedzkim werdykcie.
Szwedzki werdykt to oczywiście Nagroda Nobla, której znaczenie polega także na tym, że Akademia szwedzka od ponad 100 lat z jedynie niewielkimi błędami umie wybrać i nagrodzić te osiągnięcia, które rzeczywiście są największe na świecie. I tak się składa, że wśród nich najwięcej jest osiągnięć amerykańskich.
Aby jednak być zdolnym do tak arystokratycznego wyboru, jakże różnego od Pawlakowego ?sprawiedliwość sprawiedliwością, a racja musi być po naszej stronie? to trzeba samemu być arystokratą nauki.
I jeśli przyjrzeć się osiągnięciom nie tylko szwedzkiej, ale całej skandynawskiej nauki, to Ameryka blednie. Pod warunkiem oczywiście, że przyrówna się je jeszcze do liczby ludności, której w całej Skandynawii jest nieco ponad 20 milionów. Wtedy okaże się, że to właśnie Skandynawia, a nie Ameryka jest tą wiodącą w świecie cywilizacją naukową, a zresztą wielu znaczących naukowo Amerykanów też pochodzi ze Skandynawii.
Pokazuje to też, że jeżeli chcemy mieć w Polsce lepszą naukę, to niekoniecznie musimy powielać model amerykański, ale możemy próbować przejąć istotne składowe bliższego nam choćby geograficznie modelu skandynawskiego. Model ten wyjściowo opierał się też na sławnym stwierdzeniu Nielsa Bohra, złożonym w chwili, kiedy obejmował stosunkowo niskobudżetowe laboratorium fizyczne w Kopenhadze, laboratorium, w którym wygenerował wyniki na Nagrodę Nobla, a które brzmiało: ?Panowie, my nie mamy pieniędzy, my musimy zacząć myśleć!?. Dzisiaj ten model zachował dawną efektywność, ale opiera się na większych pieniądzach, nawet w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi (oczywiście, jeśli przeliczymy na głowę naukowca). Kiedy ktoś porównuje do tego wszystkiego Polskę, kiedy ktoś bełkocze o tym, jak słabe są polskie uniwersytety, jak rzadko cytowani są polscy naukowcy, to prawie nigdy nie przypomina, że tu nie chodzi o różnice w finansowaniu na poziomie 10% tylko o różnice w finansowaniu na poziomie 1000%. Szwecja jest bardzo bogata, ale nie ma dziesięciokrotnej różnicy w dochodzie na osobę. A różnica w nakładach na naukę w Szwecji i Polsce właśnie taka jest.