banner

Przed wielu laty w samolocie do Stanów mocno starszy sąsiad przedstawił mi się jako pułkownik. Odpowiedziałem, że też jestem pułkownikiem. A to Pan jest zdrajcą! Powiedział. Okazało się, że on jest przedwojennym pułkownikiem, a ja już mocno powojennym, pułkownikiem Wojska Ludowego, które dla niego było tylko polskojęzyczne. Zdrajcą czego zapytałem? Polski ? odpowiedział. Polski? Zapytałem i kontynuowałem: ja sobie Polski nie wybierałem. Ja nie wprowadzałem w Polsce żadnego systemu. Mnie do tego systemu, do tej sytuacji urodzono. Urodzono mnie dlatego, że Pan przegrał wojnę. Gdyby bowiem Pan wojnę wygrał, to zostałbym urodzony w zupełnie innej Polsce. W swoim dorosłym życiu mogłem tylko albo próbować coś zrobić w tej Polsce, do której zostałem urodzony, albo z niej wyemigrować i budować przyszłość np. Ameryki. I wybór Polski nie był wyborem lepszego życia, gdyż żaden Amerykanin o podobnej pozycji (pułkownik docent) nie mieszkał w M3. Kiedy indziej, po wykładzie w bardzo prestiżowym szwajcarskim instytucie, odwoził mnie do hotelu światowej sławy immunolog pracujący w tym instytucie, ale nie będący Szwajcarem. I zapytał: co ktoś o takim talencie robi w takim kraju, jak Polska. Chodziło o to, że z jego punktu widzenia, mimo moich międzynarodowych osiągnięć, ja marnuję swój talent, gdyż Polska, na swoim poziomie rozwoju, nie jest w stanie zapewnić przyzwoitych warunków do prowadzenia badań. Odpowiedziałem, że przecież urodziłem się i jestem Polakiem i moje miejsce jest w tym kraju. Uśmiechnął się i powiedział, że on też nie urodził się Szwajcarem, ani Amerykaninem, ale tworzy tam, gdzie są warunki, a w jego kraju też nie ma. I że życie narodów mierzy się w wiekach, a życie ludzi w latach i z faktu, że ja zmarnuję swoje lata dla Polski nie wyniknie to, że Polska przeskoczy wieki.
      Innym razem na amerykańskiej ziemi w rozmowie z polskim naukowcem, emigrantem, dyskutowaliśmy: czy mam do Polski wrócić, czy nie? Było to po tym, jak w pewnym sensie dałem Polsce metodę przeszczepiania szpiku u ludzi, wskutek czego parę lat później pozbawiono mnie możliwości jej stosowania i wyrażono ?zgodę? na mój wyjazd do USA. Rozmówca po kolei obalał różne podawane mu argumenty na rzecz powrotu tłumacząc, że jeśli system (?komuna?) się utrzyma, to nie będę miał szans jako obcy dla systemu, a jeśli padnie, to też nie będę miał szans jako część systemu. Na koniec powiedział: no cóż, może ty kochasz Polskę, ale Polska nie kocha takich, jak ty.