Kant - 300 lat później
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 72
300 lat temu w Królewcu urodził się jeden z najwybitniejszych przedstawicieli oświecenia, Immanuel Kant, twórca niemieckiej filozofii klasycznej, znany zwłaszcza jako epistemolog i etyk, zaliczany do idealistów. Zajmował się także filozofią przyrody i nauki (głównie matematyki i fizyki) oraz polityki. Był także twórcą deontologii.
Filozofia Kanta (uznawana za przewrót kopernikański w filozofii) wywarła ogromny wpływ na cały dalszy rozwój myśli europejskiej, chociaż przeciętnemu człowiekowi znana jest głównie z powiedzenia: „Niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie” (Krytyka czystego rozumu).
Studiował na Uniwersytecie Albertina w Królewcu, był jego profesorem i prawie nigdy nie opuszczał miasta. Został pochowany w katedrze w Królewcu.
Z okazji trzechsetnej rocznicy urodzin filozofa zaplanowano kongresy oraz liczne konferencje naukowe poświęcone jego postaci i myśli. Międzynarodowy Kongres w Kaliningradzie/Królewcu (22-25.04.24), który zgromadził 600 osób z 15 państw wzbudził także emocje polityczne związane z „prawem” do Kanta: czy tylko Niemcy winni się nim szczycić, czy prawo do jego dorobku ma także Rosja, której poddanym był filozof. (Polska takie spory zna w odniesieniu do Kopernika, Mickiewicza, i in.).
W Polsce konferencję poświęconą Kantowi i jego filozofii, zwłaszcza wyrażonej w jakże aktualnym dziele Wieczny pokój, zorganizowała nasza czołowa” kantystka” – prof. Maria Szyszkowska, wiceprezes polskiego oddziału Stowarzyszenia Kultury Europejskiej SEC (Warszawa,18.06.24). Na wstępie nakreśliła istotę i znaczenie filozofii Kanta oraz jej percepcję w społeczeństwie polskim – silne jej oddziaływanie w okresie międzywojennym i pomijanie po wojnie, kiedy myśl Kanta została wyparta przez marksizm i tomizm.
Negatywne nastawienie marksistów do filozofii Kanta wynikało z rewizjonizmu w ruchu robotniczym, natomiast filozofowie chrześcijańscy krytykowali Kanta za rozdzielenie wiedzy i wiary oraz stwierdzenie, iż nie ma naukowych dowodów na istnienie Boga, ale i z uwagi na jego umiarkowany agnostycyzm, pogląd iż człowiek ma ograniczone możliwości poznawcze.
Może dlatego krąg kantystów w Polsce to bardzo małe grono. I nie ma nadziei, że będzie większe, skoro Kantowski pogląd: Chcesz pokoju – przestań produkować broń (w Rzymie mówiono: Chcesz pokoju – szykuj się do wojny) – obecnie brzmi jak herezja.
Prof. Szyszkowska, nawiązując do dyskutowanego na konferencji dzieła Kanta Wieczny pokój przypomniała też, iż w PRL tradycją były kongresy pokoju, a w 1985 roku powstał nawet przy PAN Komitet Badań nad Pokojem (rozwiązany w 1989). Dziś nic z tego nie zostało.
W wystąpieniach uczestników konferencji przedstawiono dzieje życia Kanta (prof. Krystyna Leśniak-Moczuk, Instytut Socjologii, Uniwersytet Rzeszowski), istotę przewrotu w filozofii, jakiego dokonał Kant (prof. Maria Szyszkowska), zagadnienia wiecznego pokoju a antycywilizacji wiecznej wojny (Wojciech Dobrzyński, Fundacja Narodowy Instytut Studiów Strategicznych); skupiono się także na wpływie Kanta na ruchy pokojowe po II wojnie światowej (prof. Tadeusz Mędzelowski, Wyższa Szkoła Biznesu w Nowym Sączu) i wartości pokoju w XXI wieku (Michał Nikiel, Stowarzyszenie Polskich Spadkobierców Kombatantów II wojny Światowej).
Kolejnym problemem dyskutowanym przez uczestników konferencji było współczesne czytanie Kanta (dr Andrzej Ziemski, Przegląd Socjalistyczny) i idea wiecznego pokoju („Dlaczego Wieczny pokój Kanta nie jest utopią?” – dr Karol Kuźmicz, Wydział Prawa, Uniwersytet w Białymstoku), a Stanisław Zawiśliński (pisarz, reżyser dokumentalista) przedstawił temat wojny, pokoju, mediów i sztucznej inteligencji.(al.)
Czy czarne dziury tworzą ciemną materię?
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 67
Jedną z największych zagadek współczesnej astronomii jest wyjaśnienie pochodzenia czarnych dziur odkrywanych przez detektory fal grawitacyjnych, LIGO i Virgo. Według jednej z hipotez, te obiekty powstały w bardzo młodym Wszechświecie i, oprócz emisji fal grawitacyjnych, mogą tworzyć zagadkową ciemną materię wypełniającą kosmos.
Zespół naukowców pracujących w ramach projektu OGLE (Optical Gravitational Lensing Experiment) prowadzonego w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego ogłosił właśnie wyniki dwudziestoletnich obserwacji wskazujących, iż takie czarne dziury mogą stanowić zaledwie znikomy procent ciemnej materii. Dwie publikacje projektu OGLE opisujące wyniki tych badań ukazały się w najbardziej prestiżowych czasopismach naukowych, w tym w głównym magazynie Nature.
Obserwacje astronomiczne wskazują, że zwyczajna materia, którą możemy dotknąć lub zobaczyć, stanowi zaledwie 5% całkowitej masy i energii całego Wszechświata. W Drodze Mlecznej, na 1 kg materii zawartej w gwiazdach przypada 15 kg „ciemnej materii”, nieświecącej i oddziałującej wyłącznie za pośrednictwem grawitacji. – Natura ciemnej materii pozostaje wielką zagadką. Większość naukowców uważa, że składa się ona z nieznanych cząstek elementarnych – mówi dr Przemysław Mróz z Obserwatorium Astronomicznego UW, pierwszy autor publikacji w Nature i Astrophysical Journal Supplement Series. Problem w tym, że pomimo wielu dekad wysiłków, żaden eksperyment, na czele z eksperymentami prowadzonymi za pomocą Wielkiego Zderzacza Hadronów, nie doprowadziły do odkrycia nowych cząstek, które mogłyby tworzyć ciemną materię.
Od 2015 roku, gdy dokonano pierwszej bezpośredniej obserwacji fal grawitacyjnych pochodzących od pary łączących się czarnych dziur, detektory LIGO i Virgo odkryły ponad 90 kolejnych takich zjawisk. Zauważono, że czarne dziury znajdowane za pomocą fal grawitacyjnych są znacznie bardziej masywne (typowo 20–100 mas Słońca) niż te znane wcześniej w Drodze Mlecznej (typowo 5–20 mas Słońca).
– Wyjaśnienie dlaczego te dwie populacje czarnych dziur tak bardzo się różnią jest jedną z największych zagadek współczesnej astronomii – mówi dr Mróz. W jednym z możliwych rozwiązań tej zagadki, zasugerowano, że detektory fal grawitacyjnych znajdują tzw. pierwotne czarne dziury (primordial black holes), które mogłyby powstać na bardzo wczesnych etapach ewolucji Wszechświata. Istnienie pierwotnych czarnych dziur zostało zaproponowane ponad pół wieku temu przez słynnego brytyjskiego fizyka-teoretyka Stephena Hawkinga i, niezależnie, radzieckiego fizyka Jakowa Zeldowicza.
– Wiemy, że młody Wszechświat nie był idealnie gładki – niewielkie fluktuacje gęstości dały początek obecnym galaktykom i gromadom galaktyk – tłumaczy dr Mróz. Podobne fluktuacje gęstości, jeżeli miałyby dostatecznie dużą amplitudę, mogłyby się zapaść pod własnym ciężarem i utworzyć czarne dziury. Co więcej, od odkrycia fal grawitacyjnych, coraz częściej spekuluje się,
że takie czarne dziury mogłyby potencjalnie odpowiadać za dużą część, jeśli nie całość, ciemnej materii we Wszechświecie.
Na szczęście, hipotezę tę można zweryfikować za pomocą obserwacji astronomicznych. Wiemy, że duże ilości ciemnej materii znajdują się również w naszej Drodze Mlecznej. Jeżeli więc założymy, że ciemna materia składa się z masywnych czarnych dziur, powinniśmy je wykrywać w naszym najbliższym kosmicznym otoczeniu. Tylko jak to zrobić skoro czarne dziury nie świecą?
Z pomocą przychodzi ogólna teoria względności, sformułowana po raz pierwszy przez Alberta Einsteina, która przewiduje, że światło odległych gwiazd może być ugięte w polu grawitacyjnym masywnych obiektów. To tak zwane zjawisko mikrosoczewkowania grawitacyjnego.
– Mikrosoczewkowanie zachodzi, jeżeli trzy obiekty – obserwator, źródło światła i obiekt-soczewka – ustawią się niemal dokładnie w jednej linii w przestrzeni – mówi prof. Andrzej Udalski, lider projektu OGLE. Światło źródła może zostać ugięte i znacznie wzmocnione, obserwujemy jego tymczasowe pojaśnienie. Czas trwania pojaśnienia zależy od masy soczewkującego obiektu, im większa masa, tym dłuższe zjawiska mikrosoczewkowania. W przypadku gwiazd o masie Słońca pojaśnienia trwają zwykle kilka miesięcy, w przypadku czarnych dziur stukrotnie większych niż Słońce - powinny trwać nawet kilka lat.
Sam pomysł zastosowania zjawisk mikrosoczewkowania do badania ciemnej materii nie jest nowy. Po raz pierwszy zaproponował to w latach 80. XX w. słynny polski astrofizyk, prof. Bohdan Paczyński. Jego pomysł stał się inspiracją do powstania w latach 90. trzech eksperymentów badających mikrosoczewkowanie – polskiego projektu OGLE, amerykańskiego MACHO i francuskiego EROS. Wyniki otrzymane w pierwszych fazach projektu OGLE, MACHO i EROS wskazywały, że czarne dziury o masach mniejszych niż jedna masa Słońca mogą tworzyć co najwyżej 10% ciemnej materii.
Obserwacje te nie były jednak czułe na najdłuższe zjawiska mikrosoczewkowania trwające po kilka lat, a więc na potencjalne masywne czarne dziury, takie jak odkrywa się obecnie za pomocą fal grawitacyjnych.
W najnowszej publikacji w Astrophysical Journal Supplement astronomowie z projektu OGLE prezentują niemal dwudziestoletnie obserwacje około 80 milionów gwiazd znajdujących się w sąsiedniej galaktyce, zwanej Wielkim Obłokiem Magellana i analizują występowanie zjawisk mikrosoczewkowania grawitacyjnego w tym kierunku. Dane pochodzą z trzeciej i czwartej fazy projektu OGLE i zostały zebrane w latach 2001-2020.
– To najdłuższy, największy i najdokładniejszy ciąg czasowy obserwacji fotometrycznych Wielkiego Obłoku Magellana zebranych w historii współczesnej astronomii – mówi prof. Udalski. W równoległej pracy opublikowanej w tygodniku Nature przedstawione są astrofizyczne konsekwencje uzyskanych rezultatów tych unikalnych obserwacji.
– Gdyby cała ciemna materia składała się z czarnych dziur o masie 10 mas Słońca, powinniśmy byli wykryć łącznie 258 zjawisk mikrosoczewkowania – mówi dr Mróz. W przypadku czarnych dziur o masie 100 mas Słońca – 99 zjawisk, 1000 mas Słońca – 27 zjawisk.
Tymczasem astronomowie znaleźli w danych OGLE "zaledwie” 13 zjawisk mikrosoczewkowania. Co więcej, większość z nich była stosunkowo krótka, trwała mniej niż 100 dni. Ich szczegółowa analiza wykazała, że wszystkie mogły być spowodowane przez zwykłe gwiazdy w dysku Drogi Mlecznej lub w samym Wielkim Obłoku Magellana, a nie czarne dziury.
– Wskazuje to, że masywne czarne dziury mogą stanowić co najwyżej niewielki ułamek ciemnej materii – podsumowuje dr Mróz.
Rzeczywiście, szczegółowe obliczenia pokazują, że czarne dziury o masie10 mas Słońca mogą stanowić co najwyżej 1,2% ciemnej materii, 100 mas Słońca – 3,0% ciemnej materii, 1000 mas Słońca – 11% ciemnej materii.
– Nasze obserwacje dowodzą więc, że pierwotne czarne dziury nie mogą jednocześnie być źródłami fal grawitacyjnych i tworzyć znaczącej części ciemnej materii – mówi prof. Udalski.
Znacznie bardziej prawdopodobne są więc inne wyjaśnienia dużych mas czarnych dziur odkrywanych przez LIGO i Virgo. Jedna z takich hipotez zakłada, że powstały one w wyniku ewolucji masywnych gwiazd o niskiej zawartości ciężkich pierwiastków. Według innej, masywne czarne dziury powstały w wyniku łączenia się mniejszych obiektów w obszarach gęstych w gwiazdy (jak na przykład gromady kuliste).
– Opublikowane prace to podsumowanie ponad 30-letnich działań projektu OGLE w zakresie badań ciemnej materii, której poszukiwanie było jednym z podstawowych motorów jego powstania – podsumowuje prof. Udalski. Niewątpliwie prezentowane właśnie wyniki to nasz opus magnum i wejdzie on na długie lata do podręczników astronomii – dodaje.
W ramach projektu OGLE, który jest jednym z największych współczesnych przeglądów nieba, prowadzone są regularne obserwacje fotometryczne od ponad 32 lat. Jednym z pierwszych celów naukowych przeglądu OGLE było odkrycie i badanie zjawisk mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Obecnie prowadzone badania dotyczą bardzo wielu dziedzin współczesnej astrofizyki – poszukiwania planet pozasłonecznych, badania struktury i ewolucji Drogi Mlecznej i sąsiednich galaktyk, gwiazd zmiennych, kwazarów, zjawisk przejściowych (gwiazd nowych, supernowych).
Więcej – WWW.astrouw.edu.pl
Superbudżet IPN i jego efekty
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 32
Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła wykonanie budżetu w 2023 r. przez Instytut Pamięci Narodowej.
Choć IPN wykonuje szereg ustawowych zadań w ramach misji badawczej, edukacyjnej, poszukiwawczej, upamiętniającej, śledczej, lustracyjnej czy archiwalnej, to jednak nic nie zwalnia go z obowiązku gospodarowania publicznym groszem w sposób oszczędny, gospodarny i efektywny. Tymczasem, jak wynika z ustaleń kontroli NIK, Instytut niegospodarnie zarządzał środkami przy utworzeniu Centralnego Przystanku Historia – ponad 10 mln zł wydatkowano na najem pomieszczeń w nowoczesnym biurowcu w centrum Warszawy, których przez ponad rok nie wykorzystywano do bieżącej działalności.
Przykładów niegospodarnego i niefrasobliwego wydatkowania publicznych środków jest więcej, np. za ponad 4 mln zł kupiono na 10 lat licencję gry komputerowej o Powstaniu Warszawskim, bez przeprowadzenia rzetelnej analizy jej wartości rynkowej. W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami NIK przygotowuje stosowne zawiadomienia do prokuratury.
Budżetowy skok
W ostatnich latach następował coroczny wzrost budżetu IPN na jego funkcjonowanie – z 396 mln zł w 2020 r. do 434 mln zł w 2022 r. Jednakże w 2023 roku budżet zwiększony został znacząco, osiągając poziom 539 mln zł i w porównaniu do roku poprzedniego urósł aż o 105 mln zł (mówimy o wydatkach zrealizowanych).
W budżecie IPN dominujące były wydatki bieżące wynoszące blisko 452 mln zł (89,6% ogółu) oraz wydatki majątkowe ponad 62,2 mln (6,5%). Z kolei wydatki na świadczenia na rzecz osób fizycznych wyniosły 13,8 mln (2,5%), a na dotacje wydatkowano ponad 10,7 mln zł (1,4%).
Wydatki bieżące zwiększyły się w 2023 r. o 62,7 mln zł i w porównaniu do roku 2022 były wyższe o 16%. W szczególności znaczące środki przeznaczono na zakup usług remontowych i pozostałych oraz na wynagrodzenia osobowe pracowników i prokuratorów. W IPN w 2023 r. zatrudnionych było ponad 2400 osób a na ich wynagrodzenia przeznaczono blisko 248 mln zł (z tego w Centrali IPN – 94 mln zł). W porównaniu do roku poprzedniego wzrosły one o 15,7 mln zł (tj. o 6,8%) wskutek podwyższeniem wynagrodzeń w IPN oraz wypłaty wyrównań wynagrodzeń prokuratorów za 2023 r. w związku z nowelizacją ustawy okołobudżetowej. Z kolei wydatki na wynagrodzenia bezosobowe w 2023 r. przeznaczono ponad 5,6 mln zł tj. o 40% więcej niż w 2022 r.
W 2023 r. w górę poszły również o 34,2 mln zł wydatki majątkowe. Wzrost ten wynikał, nie tylko z realizacji dwóch inwestycji budowlanych i nabycia nieruchomości na działalność jednego z oddziałów IPN, lecz również z realizacji szeregu nowych projektów edukacyjnych z zastosowaniem nowych technologii (tj. etiudy filmowej, gry komputerowej lub zakupu licencji do gry).
NIK skontrolowała wydatki Centrali IPN na łączną kwotę 50,6 mln zł, co stanowiło 17,3% ogółu jej wydatków. Zbadane wydatki zostały poniesione na zakup dostaw, usług i robót budowlanych. Spośród z nich 12,5 mln zł (tj. 25% ogółu zbadanych) wydatkowano z naruszeniem zasad gospodarowania środkami publicznymi.
Więcej pieniędzy na edukację i kulturę
IPN, realizując szereg zadań ustawowych, coraz większą uwagę koncentrował na działalności edukacyjnej czy kulturalnej. W tym celu utworzono w ostatnich trzech latach nowe biura IPN zajmujące się tą właśnie działalnością. W konsekwencji coraz szerszy strumień środków publicznych będących w dyspozycji IPN popłynął na finansowanie różnorodnych przedsięwzięć edukacyjno-kulturalnych, takich jak: projekty gamingowe, organizowanie koncertów i warsztatów, tworzenie gier planszowych, czy organizowanie konkursów i obozów edukacyjnych.
Biuro Edukacji Narodowej IPN przeprowadza lekcje historyczne, organizuje warsztaty, rajdy, konkursy czy tworzy szereg gier edukacyjnych. Z kolei Biuro Wydarzeń Kulturalnych IPN organizuje przedsięwzięcia kulturalne i koncerty, a Biuro Przystanków Historia realizuje różnorodne projekty edukacyjne (w tym obozy edukacyjne dla młodzieży). Nowo utworzone Biuro Nowych Technologii (powołane w 2021 r.) realizuje projekty gamingowe, czy historyczne hackathony (maratony programowania w konkursowej formule).
Na działalność tych czterech biur wydatkowano ponad 36 mln zł, z tego przedsięwzięcia Biura Nowych Technologii to ponad 17,5 mln zł. To o wiele więcej niż na działalność Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa (tj. jednego z głównych zadań IPN), na które wydatkowano ponad 10 mln zł. Z kolei koszty funkcjonowania Biura Poszukiwań i Identyfikacji wyniosły w 2023 r. 2,8 mln zł, a najmniej wydatkowano na działalność Biura Lustracyjnego i Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (ok. 600 tys. zł). W 2023 r. już ponad połowa środków będących w dyspozycji biur merytorycznych w Centrali IPN została przeznaczona na działalność edukacyjno-kulturalną.
Reasumując: wzrost budżetu IPN wiązał się z przeznaczeniem coraz większych środków na finansowanie szeregu zadań w szczególności związanych z działalnością edukacyjno-kulturalną. NIK wskazuje jednak, że wydatkowanie środków na realizację tych zadań nie zwalniało IPN z obowiązku gospodarowania środkami publicznymi w sposób oszczędny, z zachowaniem racjonalnego i efektywnego ich rozporządzania wynikającego z ustawy o finansach publicznych.
Niegospodarny najem powierzchni biurowych
Otwarty uroczyście w maju 2024 r. nowy Centralny Przystanek Historia usytuowany w nowoczesnym biurowcu na powierzchni blisko 1200 m2 ma zajmować się popularyzacją historii poprzez nowoczesną technologię i atrakcyjne wydarzenia. Jednakże jego utworzenie przypłacone zostało niegospodarnym wydatkowaniem publicznych środków.
Pomimo przekazania w maju 2023 r. lokalu do użytkowania Instytutowi to faktyczne otwarcie CPH nastąpiło dopiero po upływie roku od odbioru wynajmowanych pomieszczeń. Przez cały ten okres nie były one wykorzystywane do bieżącej działalności, co było następstwem nierzetelnego zaplanowania i zrealizowania kompletnego wyposażenie wynajętego obiektu.
Nie zwalniało to jednak Instytutu od zapłacenia ponad 10 mln zł tytułem opłat czynszowych w tym okresie. Tak wynegocjowano warunki płatności czynszu, że najwyższy czynsz (łącznie ponad 35% całej należnej kwoty za dziesięcioletni okres najmu) trzeba było uregulować w okresie dwóch pierwszych lat najmu. Przyjęty kaskadowy model płatności czynszu tłumaczono w IPN koniecznością zabezpieczenia jego spłaty w pozostałym okresie obowiązywania umowy najmu, na wypadek gdyby w kolejnych latach ograniczono budżet Instytutu. W efekcie takich uzgodnień łączne wydatki na opłaty czynszowe w Centrali IPN w 2023 r. wzrosły piętnastokrotnie – do prawie 8 mln zł. Dla porównania w 2022 r. nie przekraczały 510 tys. zł.
Chaotyczny odbiór wyposażenia dla Centralnego Przystanku Historia
Niezbędne dla uruchomienia Centralnego Przystanku Historia dwa przedsięwzięcia inwestycyjne – wykonanie studia multimedialnego oraz dostawa kompletnego wyposażenia i sprzętu elektronicznego – zrealizowano z opóźnieniem a przy ich realizacji niewłaściwie rozporządzano środkami publicznymi.
IPN zapłacił w grudniu 2023 r. blisko 2 mln zł za dostawę sprzętu elektronicznego i mebli do nowego CPH. Okazało się, jednak, że część tego sprzętu i wyposażenia w wysokość ponad 1 mln zł nie została dostarczona, albo zamontowana do końca roku. Nie stanowiło to jednak przeszkody w dokonaniu ich odbioru – pracownik IPN potwierdził w protokole odbioru ich montaż, instalację lub uruchomienie. Co więcej pracownik IPN potwierdził bezusterkowy odbiór kapsuł multimedialnych za kwotę ponad 370 tys. zł (na tej podstawie wypłacono dostawcy wynagrodzenie), gdy – jak ustalili kontrolerzy NIK – sprzęt ten dopiero płynął do Polski i w połowie marcu 2024 r. znajdował się w okolicach Madagaskaru na Oceanie Indyjskim. Został on bowiem faktycznie załadowany na pokład statku w głównym porcie handlowym na Tajwanie na początku lutego 2024 r.
Należy podkreślić, że kontrolerom NIK przedłożono sfałszowany przez pracownika IPN i dostawcę sprzętu multimedialnego dokument przekazania sprzętu do serwisu, sugerujący ich zwrot jeszcze w grudniu do serwisu. To zresztą nie jedyne przypadki potwierdzania realizacji zamówienia niezgodnie ze stanem faktycznym. Nieprawdę w dokumentach poświadczono również w przypadku odbioru dostawy wyposażenia i sprzętu wraz z montażem lub podłączeniem, co wiązało się z wypłatą dostawcy ponad 640 tys. zł. Montaż i podłączenie faktycznie wykonano dopiero w kolejnych miesiącach.
Co ciekawe, w grudniu 2023 r. IPN wypłacił także wykonawcy pełne wynagrodzenie za sprawowanie nadzoru autorskiego nad realizacją ww. przedsięwzięć – łącznie ponad 11 tys. zł, pomimo, że przedsięwzięcia te nie zostało zrealizowane, w szczególności nie wykonano montażu mebli i nie rozpakowano części dostaw sprzętu.
Chaotycznego odbioru dostaw sprzętu i wyposażenia dokonywali również inni pracownicy IPN. Dokonana w styczniu 2024 r. weryfikacja wyposażenia, za które w grudniu zapłacona te 2 mln zł, wykazała braki części przedmiotów odebranych w grudniu a za zdatne do użytku uznano sprzęt i wyposażenie o wartości niespełna 350 tys. zł.
Kosztowne gry komputerowe
W ramach nowo utworzonego biura Nowych Technologii w IPN realizowanych jest szereg projektów edukacyjnych, bazujących na najnowszych technologiach informatycznych. Jednym z takich projektów było nabycie 10-letniej licencji gry komputerowej o Powstaniu Warszawskim (jedynie w wersji na PC). IPN nabył licencję za kwotę 4,3 mln zł, płacąc za istniejący od 2019 r. na rynku gier produkt gamingowy, zmodyfikowany na potrzeby IPN co do treści i jego charakteru, przy czym właściciel gry dokonywał modyfikacji jeszcze przed złożeniem przez IPN konkretnej oferty nabycia praw do tej licencji.
Należy podkreślić, że przy tej transakcji nie przeprowadzono rzetelnego rozeznania rynku co do realnej wartości rynkowej nabywanej licencji, nie wzięto pod uwagę przeciętnego okresu żywotności gier (czyli zainteresowania graczy grą), ani stopnia jej zaawansowania technologicznego. Przy szacowaniu jej wartości oparto się wyłącznie o analizę kosztów gier o zupełnie innym zaawansowaniu technologicznym, nie dokonując analizy wskaźników tej gry na platformie Steam, co pozwalałoby skorelować poziom dotychczasowego zainteresowania grą wśród graczy. W efekcie po nabyciu licencji do gry i po jej modyfikacji wprowadzono grę na platformę Steam, na której gra wykazywała się niskim zainteresowaniem graczy (średnio dziennie grało w nią kilku użytkowników platformy, pomimo, że grę pobrało ponad 108 000 użytkowników).
IPN nie szczędził także publicznego grosza na zorganizowanie tygodniowej prapremiery gry „Lotnicy – wojna w przestworzach” na warszawskim lotnisku – wydano na ten cel blisko ćwierć miliona złotych, co stanowiło 8% kosztów gry (3 mln zł). Dla wypromowania tej gry podjęto z rozmachem wiele działań promocyjnych, nie bacząc na ich adekwatność i racjonalność. Wynajęto połowę hangaru samolotowego na lotnisku, armatę przeciwlotniczą, czy też zapłacono za przeprowadzenie rekonstrukcji historycznej i zorganizowanie koncertu orkiestry symfonicznej. Głównymi uczestnikami wydarzenia (ponad 1,5 tys. osób) była młodzież szkolna wraz z nauczycielami, która miała okazję zagrać w samą grę i wyrazić o niej opinię.
Przykłady niefrasobliwego wydatkowania środków na działalność IPN
Analizując wykonanie budżetu przez IPN można dojść do wniosku, że przy realizacji niektórych projektów kompletnie nie liczono się z oszczędnym wydatkowaniem środków. Oto niektóre przykłady:
• za 120 tys. zł zlecono grafikowi z Wielkiej Brytanii wykonanie dedykowanego dla Instytutu kroju pisma, które miało przyczynić się do „skutecznej identyfikacji wizualnej IPN”;
• za ponad 34 tys. zł zakupiono na 10 lat prawa do nadania nowej odmianie róży imienia „Victoria 1920 r.” (w ramach projektu edukacyjnego upamiętniającego wyzwolenie ziem polskich spod najazdu bolszewickiego w 1920 r.). Przy czym nie przeprowadzono jakichkolwiek analiz skuteczności takiej formy promowania wydarzeń historycznych, zważywszy na funkcjonowanie w przestrzeni publicznej szeregu kwiatów, którym nadano imię i nazwisko słynnych osób, a które nie zyskały popularności i rozgłosu;
• za 50 tys. zł zlecono produkcję instrukcji filmowych (tutoriali) do gier planszowych, choć były one dostępne w wersji papierowej oraz w aplikacjach internetowych lub posiadały już instrukcje filmowe dostępne w przestrzeni internetowej;
• za ponad 147 tys. zł zorganizowano dla młodzieży imprezę sportową w ramach Kongresu Pamięci Narodowej, która nie wpisywała się w profil działalności IPN, gdyż nie wiązała się bezpośrednio z przekazem historycznym do młodych osób i ich rodzin;
• za 32 tys. zł zlecono realizację kilku odcinków programu specjalnego w stacji telewizyjnej o niskiej oglądalności (nieprzekraczającej 0,5% udziału w rynku). Wątpliwości wzbudza efektywność doboru narzędzi w realizowaniu misji edukacyjnej i faktycznego przekazu tych odcinków.
Prace budowlane w Muzeum bez pozwolenia
W trakcie kontroli stwierdzono również brak należytego nadzoru nad wykorzystaniem dotacji celowej udzielonej Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL Jest to instytucja kultury, dla której IPN jako organizator przekazywał środki na jej działalność statutową i inwestycyjną. Muzeum w ramach udzielonej przez IPN dotacji celowej otrzymało środki w wysokości 8,6 mln zł na realizację inwestycji związanej z budową, przebudową, rozbudową, rewaloryzacją oraz zmianą sposobu użytkowania budynków zlokalizowanych na terenie byłego Aresztu Śledczego w Warszawie przy ul. Rakowieckiej 37. Przekazywanie transz środków na realizację tego zadania, nie skłoniło jednak IPN do weryfikacji legalności realizacji robót budowlanych. Brak takiego nadzoru spowodował wydatkowanie przez Muzeum ponad 1,4 mln zł na roboty budowlane (w okresie lipiec – listopad) prowadzone przed wydaniem pozwolenia na budowę przez organ architektoniczno-budowlany. Pozwolenie uzyskano dopiero w połowie grudnia 2023 r.
Nielegalna ochrona Prezesa IPN
Ponad 30 tys. zł zapłacono dwóm osobom fizycznym za usługi ochrony kierownictwa IPN. Tłumaczono to w IPN koniecznością podniesienia poziomu bezpieczeństwa delegacji IPN odbywanych w kraju, jak i za granicą. Przy zlecaniu tych usług Instytut zakładał użycie lub wykorzystanie przez te osoby środków przymusu bezpośredniego i broni palnej. Pomimo, że usługi świadczone były przez wykwalifikowanych pracowników ochrony fizycznej, to nie posiadali oni koncesji wymaganej przepisami ustawy dla świadczenia takiego zakresu usług, czyli de facto świadczyli usługi nielegalnie.
Dla ochroniarzy towarzyszących Prezesowi IPN podczas delegacji w kraju i za granicą, IPN uzyskiwał pozwolenia na wywóz broni za granicę oraz ponosił opłaty za nocleg jednego z tych ochroniarzy, gdyż jak tłumaczył Prezes IPN traktowano go jako gościa Instytutu.
Należy podkreślić, że choć pracownicy IPN zidentyfikowali zagrożenia dot. bezpieczeństwa Prezesa IPN ze strony federacji rosyjskiej i środowisk prorosyjskich, to jednak nie podjęli działań w celu objęcia kierownictwa IPN ochroną wynikającą z przepisów ustawy o Służbie Ochrony Państwa.
Zawiadomienia
W związku z ujawnionymi nieprawidłowościami, NIK przygotowuje zawiadomienia do Prokuratury, w szczególności dotyczące niedopełnienia obowiązku działając na szkodę interesu publicznego oraz podrabiania dokumentów i poświadczania nieprawdy.
Przygotowano również powiadomienie do organu nadzoru budowlanego w związku z naruszeniem Prawa budowlanego – wykonywanie robót budowlanych bez wymaganego pozwolenia na budowę.
Wnioski
do Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej o:
• wzmocnienie nadzoru w zakresie planowania i realizacji przedsięwzięć inwestycyjnych;
• dokonywanie racjonalnego gospodarowania środkami publicznym z uwzględnieniem zasad określonych w ustawie o finansach publicznych (art. 44 ust. 3 pkt. 1);
• wypracowanie mechanizmów kontrolnych i identyfikacji ryzyk przeciwdziałającym nieprawidłowościom ujawnionym w trakcie kontroli.
Powyższy tekst jest zapisem konferencji prasowej w NIK 2.07.24 dotyczącej budżetu IPN.
Za: https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/budzet-ipn-2023.html
Higgs a nowa fizyka
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 75
Bozon Higgsa został odkryty w detektorach akceleratora LHC już kilkanaście lat temu. Okazał się cząstką tak trudną do wyprodukowania i obserwacji, że mimo upływu czasu jego właściwości wciąż nie zostały poznane z zadowalającą dokładnością. Teraz wiemy już nieco więcej o jego pochodzeniu – dzięki właśnie upublicznionemu osiągnięciu miedzynarodowej grupy teoretyków z udziałem Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie.
W zgodnej opinii świata nauki największym odkryciem dokonanym za pomocą Wielkiego Zderzacza Hadronów jest słynny bozon Higgsa. Od dwunastu lat fizycy starają się jak najdokładniej poznać właściwości tej wyjątkowo ważnej cząstki elementarnej. Zadanie jest ekstremalnie trudne zarówno z uwagi na wyzwania eksperymentalne, jak i liczne przeszkody obliczeniowe. Na szczęście, w badaniach teoretycznych właśnie doszło do istotnego postępu, wypracowanego dzięki grupie fizyków z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie, RWTH Aachen University (RWTH) w Aachen oraz Max-Planck-Institut für Physik (MPI) z Garching koło Monachium.
Model Standardowy to złożona struktura teoretyczna, skonstruowana w latach 70. ubiegłego wieku w celu spójnego opisania obecnie znanych cząstek elementarnych materii (kwarków, a także elektronów, mionów, taonów i związanych z tą trójką neutrin) oraz sił elektromagnetycznych (fotonów) i jądrowych (gluonów w przypadku oddziaływań silnych, bozonów W i Z w przypadku oddziaływań słabych).
W tworzeniu Modelu Standardowego wisienką na torcie było odkrycie dzięki akceleratorowi LHC bozonu Higgsa, cząstki odgrywającej kluczową rolę w mechanizmie odpowiedzialnym za nadawanie mas pozostałym cząstkom elementarnym. O znalezieniu higgsa poinformowano w połowie 2012 roku. Od tego czasu naukowcy próbują zdobyć jak najwięcej informacji dotyczących tej fundamentalnie ważnej cząstki.
- Dla fizyka jednym z najważniejszych parametrów związanych z każdą cząstkę elementarną czy jądrową jest przekrój czynny na określone zderzenie. Niesie on bowiem informację o tym, jak często możemy spodziewać się pojawienia danej cząstki w zderzeniach wybranego typu. My skoncentrowaliśmy się na teoretycznym wyznaczeniu wartości przekroju czynnego bozonów Higgsa w zderzeniach gluon-gluon. Są one odpowiedzialne za produkcję około 90% higgsów, których ślady obecności zarejestrowano w detektorach akceleratora LHC - wyjaśnia dr Rene Poncelet (IFJ PAN).
Prof. Michał Czakon (RWTH), współautor artykułu w prestiżowym czasopiśmie fizycznym „Physical Review Letters”, gdzie naukowcy przedstawili swoje obliczenia, uzupełnia: - Istotą naszych prac była chęć uwzględnienia przy wyznaczaniu przekroju czynnego na produkcję bozonów Higgsa pewnych poprawek, które z uwagi na pozornie niewielki wkład zazwyczaj są pomijane, ponieważ ich zignorowanie znacząco upraszcza obliczenia. Nam po raz pierwszy udało się pokonać trudności matematyczne i wyznaczyć te poprawki.
O tym, jak istotna jest rola poprawek wyższych rzędów dla zrozumienia właściwości bozonów Higgsa może świadczyć fakt, że wyliczone w artykule poprawki drugorzędowe, pozornie niewielkie, wnoszą niemal jedną piątą do wartości poszukiwanego przekroju czynnego. Dla porównania: poprawki trzeciego rzędu są na poziomie trzech procent (ale za to redukują niepewności obliczeniowe do zaledwie jednego procenta).
Nowością w omawianym artykule było uwzględnienie wpływu mas kwarków pięknych, co doprowadziło do niewielkiego, ale zauważalnego dodatkowego przesunięcia wartości o około jeden procent. Warto w tym miejscu przypomnieć, że LHC zderza protony, a więc cząstki składające się z dwóch kwarków górnych i jednego dolnego. Chwilowa obecność we wnętrzach protonów kwarków o większych masach, takich jak kwark piękny, jest konsekwencją kwantowego charakteru oddziaływań silnych, wiążących kwarki w protonie.
- Wartości przekroju czynnego na produkcję bozonu Higgsa znalezione przez naszą grupę oraz zmierzone w dotychczasowych zderzeniach wiązek w akceleratorze LHC są praktycznie takie same, naturalnie przy uwzględnieniu obecnych niedokładności obliczeniowych i pomiarowych. Wygląda więc na to, że w obrębie badanych przez nas mechanizmów odpowiedzialnych za powstawanie bozonów Higgsa nie widać zwiastunów nowej fizyki – przynajmniej na razie - podsumowuje prace zespołu dr Poncelet.
Powszechne wśród naukowców przekonanie o konieczności istnienia nowej fizyki wynika z faktu, że za pomocą Modelu Standardowego nie można udzielić odpowiedzi na szereg fundamentalnie ważnych pytań. Dlaczego cząstki elementarne mają takie a nie inne masy? Dlaczego tworzą rodziny? Z czego składa się ciemna materia, której ślady obecności tak wyraźnie widać w kosmosie? Z czego wynika przewaga materii nad antymaterią we Wszechświecie? Model Standardowy wymaga rozszerzenia także dlatego, że w ogóle nie uwzględnia tak powszechnego oddziaływania jak grawitacja.
Co ważne, najnowsze osiągnięcie teoretyków z IFJ PAN, RWTH i MPI nie wyklucza w sposób ostateczny obecności nowej fizyki w zjawiskach towarzyszących narodzinom bozonów Higgsa. Wiele może się bowiem zmienić, gdy analizom zaczną być poddawane dane ze stopniowo się rozpoczynającego, czwartego cyklu badawczego Wielkiego Zderzacza Hadronów. Coraz liczniejsze obserwacje nowych zderzeń cząstek mogą pozwolić tak zawęzić niepewności pomiarowe, że zmierzony przedział dozwolonych wartości przekroju czynnego na produkcję higgsów przestanie się pokrywać z wyznaczonym przez teorię. Czy tak się stanie, fizycy przekonają się za kilka lat.
Publikacja:
„Top-Bottom Interference Contribution to Fully Inclusive Higgs
Production”
M. Czakon, F. Eschment, M. Niggetiedt, R. Poncelet, T. Schellenberger
Physical Review Letters 2024, 132, 211902
Ilustracja:
Bozon Higgsa (kolor niebieski) może powstać wskutek interakcji gluonów (żółty) podczas zderzeń protonów.
Protony składają się z dwóch kwarków górnych (czerwony) i jednego dolnego (fioletowy), wiązanych przez gluony tak silnie, że w tworzącym się morzu cząstek wirtualnych (szary) mogą się pojawiać bardziej masywne kwarki i antykwarki, na przykład piękne, których obecność także wpływa na proces narodzin bozonów Higgsa.
(Źródło: IFJ PAN)
Tachiony - enfant terrible współczesnej fizyki
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 69
Ruch z prędkością przekraczającą prędkość światła to jedno z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień w fizyce. Hipotetyczne cząstki, które mogłyby poruszać się z prędkością nadświetlną, zwane tachionami (z greckiego tachýs – szybki, prędki) do niedawna były powszechnie uważane za twory nie mieszczące się w szczególnej teorii względności. W opublikowanej w „Physical Review D” pracy fizyków z Uniwersytetu Warszawskiego i University of Oxford wykazano jednak, że wiele z tych uprzedzeń było pozbawione podstaw. Tachiony nie tylko nie są wykluczone przez tę teorię, ale pozwalają lepiej zrozumieć jej strukturę przyczynową.
Znane były przynajmniej trzy powody nieistnienia tachionów w ramach teorii kwantowej. Pierwszy: stan podstawowy pola tachionowego miał być niestabilny, co oznaczałoby, że takie cząstki nadświetlne tworzyłyby się lawinowo same z siebie.
Drugi: zmiana obserwatora inercjalnego miała prowadzić do zmiany liczby cząstek obserwowanych w jego układzie odniesienia, a przecież istnienie np. siedmiu cząstek nie może zależeć od tego, kto na nie patrzy.
Trzeci powód: energia cząstek nadświetlnych mogłaby przyjmować wartości ujemne.
Tymczasem grono autorów: Jerzy Paczos, realizujący doktorat na Uniwersytecie w Sztokholmie, Kacper Dębski, kończący doktorat na Wydziale Fizyki UW, Szymon Cedrowski, student ostatniego roku Physics (Studies in English) tego Wydziału oraz dr Szymon Charzyński, dr hab. Krzysztof Turzyński, prof. Andrzej Dragan z Wydziału Fizyki UW oraz prof. Artur Ekert z Uniwersytetu w Oksfordzie wskazali właśnie, że dotychczasowe trudności z tachionami miały wspólną przyczynę.
Okazało się, że „warunki brzegowe” określające przebieg procesów fizycznych obejmują nie tylko stan początkowy, lecz także stan końcowy układu. Czyli, aby obliczyć prawdopodobieństwo procesu kwantowego z udziałem tachionów należy znać nie tylko jego przeszły stan początkowy, ale również przyszły stan końcowy. Po uwzględnieniu tego faktu w teorii wszystkie wymienione wcześniej trudności całkowicie zniknęły a teoria tachionów nabrała matematycznej spójności. Rezultaty prac międzynarodowego zespołu badaczy ukazały się w „Physical Review D”.
Mieszając przeszłość z przyszłością
- Jest trochę jak w reklamach internetowych — jeden prosty trick pozwala rozwiązać twoje problemy - mówi Andrzej Dragan, spiritus movens całego przedsięwzięcia badawczego. – Idea, że przyszłość może mieć wpływ na teraźniejszość zamiast teraźniejszości determinującej przyszłość nie jest w fizyce nowa. Jednak dotąd tego typu spojrzenie było co najwyżej nieortodoksyjną interpretacją niektórych zjawisk kwantowych, a tym razem do takiego wniosku zmusiła nas sama teoria. Żeby „zrobić miejsce” dla tachionów musieliśmy rozszerzyć przestrzeń stanów - konkluduje.
Autorzy przewidują także, że rozszerzenie warunków brzegowych ma swoje konsekwencje: pojawia się w teorii nowy rodzaj splątania kwantowego mieszającego przeszłość z przyszłością, którego nie ma w konwencjonalnej teorii cząstek. W pracy pada też odpowiedź na pytanie, czy opisywane w ten sposób tachiony są wyłącznie matematyczną możliwością, czy też cząstki takie mają szanse zostać kiedyś zaobserwowane. Według autorów, tachiony są nie tylko możliwym, ale wręcz nieodzownym składnikiem procesu spontanicznego łamania odpowiedzialnego za powstawanie materii. Hipoteza ta oznaczałaby, że wzbudzenia pola Higgsa, zanim symetria została spontanicznie złamana, mogłyby się w próżni przemieszczać z nadświetlnymi prędkościami.
Publikacja naukowa
Jerzy Paczos, Kacper Dębski, Szymon Cedrowski, Szymon Charzyński, Krzysztof Turzyński, Artur Ekert, Andrzej Dragan, Covariant quantum field theory of tachyons, Phys. Rev. D 109 (2024)
AI a przyszłość prawników
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 202
- Mówi się, że informatycy i prawnicy mają wiele wspólnego. Poruszają się w obrębie analizy i logiki, tłumaczą z jednego systemu pojęciowego na drugi, łączą i tworzą, studiują logikę, tylko ich języki się różnią. Dziś już widać, że prawnicy stają się programistami i programiści są po części prawnikami – mówił Marcin Zręda z Wolters Kluwer podczas Dnia Edukacji Prawnej Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Czy sztuczna inteligencja i ChatGPT zastąpią prawników?
„Wielu ekspertów uważa, że sztuczna inteligencja ma potencjał do zmiany sposobu, w jaki prawnicy wykonują swoje obowiązki, ale niekoniecznie do ich całkowitego zastąpienia. Będzie raczej działać jako narzędzie wspomagające ich pracę niż zastępujące ich całkowicie. Ludzka wrażliwość, kreatywność i umiejętności interpersonalne nadal będą niezastąpione w wielu obszarach prawa” – tak na powyższe pytanie odpowiedział ChatGPT. A co na to ekspert?
Niejeden z nas w okolicach tłustego czwartku poszukiwał w Internecie przepisu na pączki. W dobie asystentów AI zdawać by się mogło – prosta sprawa. Niekoniecznie. Kiedy myślimy o pączkach, wyobrażamy sobie okrągłe, lukrowane kule z nadzieniem. Amerykanom przyjdzie dla odmiany na myśl wielokolorowy donut z dziurką w środku. Jeśli szukaliśmy przepisu na tradycyjnego polskiego pączka, a dostaliśmy od AI przepis na donuta, to czy sztuczna inteligencja się pomyliła?
- Ten przykład, choć pozornie błahy, doskonale ilustruje istotę sprawy. Pokazuje, dlaczego prawnik, doradca, jest kluczowy. To właśnie on potrafi ocenić, który przepis jest właściwy i stosowny do danej sytuacji. Potrzebujemy prawników, by mogli powiedzieć: «Rozumiem twój problem, znam kontekst, mam doświadczenie, i właśnie w tej konkretnej sytuacji należy użyć dokładnie tego przepisu».
Dodatkowo prawnicy posiadają umiejętność formułowania trafnych pytań, co wydaje się umiejętnością kluczową, szczególnie w obecnym świecie, gdzie informacje są łatwo dostępne, ale ich weryfikacja i interpretacja stają się coraz bardziej skomplikowane. Wyzwanie stawiane uczącym się, polegające na zadawaniu trafnych pytań, jest dziś bardziej istotne niż kiedykolwiek wcześniej – mówił prelegent.
Ekspert, od lat odpowiedzialny za organizowanie Legal Hackathonu, podkreślał, że jest to maraton współtworzenia rozwiązań dla branży prawniczej, podczas którego następuje połączenie środowisk prawniczych i technologicznych. Co ciekawe, jeszcze kilka lat temu to głównie prawnicy byli zainteresowani udziałem w Legal Hackathonie, dzisiaj również branża informatyczna dostrzega w prawnikach partnera do wspólnych poszukiwań dobrych rozwiązań i biznesów. Prawo będzie się pojawiało w wielu przestrzeniach i łączyło z bardzo różnymi tematami, a z technologią w szczególności.
Sztuczna inteligencja będzie dawała narzędzia prawnikom, co pozwoli zniwelować rutynową, często nudną pracę prawniczą. Prawnicy będą mieli więcej czasu dla swoich klientów, będą w stanie lepiej ich obsłużyć. Oczywiście, prawnik nadal będzie potrzebny do analizy dokumentów, przeglądania baz prawa. Będzie musiał rozumieć i analizować duże ilości danych. Już dzisiaj mamy miliony dokumentów prawniczych, a za kilka lat będą ich dziesiątki i setki milionów i trzeba będzie to umiejętnie przeszukiwać. Nadchodzą czasy, gdy prawnik będzie musiał rozumieć dane i korzystać z dostępnych narzędzi, żeby po prostu móc pracować.
Od Redakcji: o sztucznej inteligencji w zawodach prawniczych mówił na łamach SN 3/18 prof. UW Ryszard Piotrowski – Robot sędzią?