Swojska moda. Reminiscencje polskiego stroju ludowego w kobiecej modzie – to tytuł wystawy, jaką można oglądać do 3 maja 2015 w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.
Na przełomie XIX i XX w. w kręgach polskich elit artystycznych głośne były hasła namawiające do walki z bezmyślnym naśladownictwem rozwiązań artystycznych, w tym modeli zagranicznych ubiorów. Uwaga zwrócona w kierunku polskiej sztuki ludowej, zaowocowała kopiowaniem elementów dekoracyjnych związanych ze strojem i rzemiosłem ludowym (początkowo przede wszystkim polskiego Podhala – tzw. styl zakopiański).
Przetworzone motywy ludowe pojawiały się w stroju przeważnie pod postacią drobnych elementów takich jak: zdobiące ubiór koronki, aplikacje, biżuteria, sprzączki, paski, itp. Próba kompilacji obcych sobie pod względem stylistyki form – motywów ludowych ze zgodnymi z wytycznymi żurnali fasonami sukni – najczęściej nie przynosiła zadowalających efektów.
Niepasujące do modnej w stroju kobiecym w okresie secesji sylwetki „S” „ludowe wtręty” często traciły na urodzie. W kreacjach tych pozostawało niewiele z ducha autentycznego stroju podhalańskiego. Surowe formy ubiorów ludowych zazwyczaj przeobrażały się w modne żakiety lub pelerynki. Zdarzali się jednak również wytwórcy, którzy dbali o „czystość stylu” i wystrzegali się „nieudolnej imitacji”.
Poszukiwanie stylu narodowego
Zainteresowanie sprawą narodowej mody wśród ludzi zajmujących się profesjonalnie odzieżą i rozpowszechnienie się tej koncepcji, było ściśle związane z realizacją założeń poszukiwania stylu narodowego w sztukach plastycznych.
Propagowanie „swojskiej mody” nawiązującej do strojów góralskich przez, uważaną za wyrocznię w sprawach stroju, firmę Bogusława Hersego (pokaz z 1902 r.) dawało wprawdzie pewną szansę na przyjęcie się nowej mody wśród polskich pań – niektórzy zapragnęli nawet, aby tego typu stroje zaistniały także na rynkach zagranicznych.
Jednak w Polsce moda kobieca była w tym okresie na tyle silnie podporządkowana dyktatowi Paryża i Wiednia, że próby nadania jej cech narodowej odrębności spotkały się z oporem nawet najbardziej patriotycznie nastawionych klientek. Tego typu propozycje nie znalazły również uznania wśród paryskich elegantek.
Perkalikowe bale
Tradycja czerpnia inspiracji z elementów polskiego folkloru ludowego była jednak mocno zakorzeniona w świadomości Polaków – kolejny raz powrócono do niej w okresie międzywojennym. Propagowano wtedy modę zharmonizowaną z paryskimi trendami, ale niekoniecznie sprowadzającą się do niewolniczych kopi zagranicznych propozycji. Do patriotycznego obowiązku pań ze sfer rządowych należało popieranie rodzimego przemysłu włókienniczego, czyli propagowanie wyrobów krajowych takich jak: produkowane w Łodzi perkale, jedwabie z Doświadczalnej Stacji Jedwabniczej w Milanówku, len z zakładów w Żyrardowie oraz doskonała gatunkowo wełna z Bielska-Białej.
Ta tendencja zaowocowała wydarzeniami w rodzaju odbywających się w Warszawie „Bali Perkalikowych” czy „Bali Polskiego Jedwabiu”. Wyrazem patriotycznych uczuć było również stosowanie w modnych kreacjach zdobniczych elementów folklorystycznych. Swojskie motywy ludowe w postaci druków, haftów i koronek kolejny raz zostały wkomponowane w fasony ubiorów zgodnych z tendencjami aktualnie obowiązującej mody. Tym razem widoczna była większa zgodność form.
Stosowanie motywów inspirowanych folklorem było w okresie międzywojennym ogólną tendencją panującą w modzie ubioru, jednak w kraju, który dopiero niedawno odzyskał niepodległość, niosło ze sobą bardzo wymowną symbolikę.
Wzornictwo z „Cepelii”
W 1949 r. utworzono Spółdzielczo-Państwową Centralę Przemysłu Ludowego i Artystycznego zwaną „Cepelią”. Swoje wzornictwo „Cepelia” opierała zarówno na tradycjach kultury ludowej, jak i na aktualnych dokonaniach rodzimej twórczości artystycznej.
W spółdzielniach pracy powstawały między innymi stroje ludowe oraz modele ubiorów projektowane według najnowszych tendencji, jedynie inspirowane sztuką ludową.
W latach 60. XX w. władza starająca się zapobiec nadmiernej ekspansji kultury masowej wspierała rodzimą tradycję. Elementy polskiego folkloru zaczęły pojawiać się coraz częściej również w projektach ubiorów. W konsekwencji tego, polscy projektanci w I połowie lat 70. XX w. na ogólnoświatowe tendencje folkloryzmu („etno”) odpowiedzieli bardzo entuzjastycznie.
Tego typu kolekcje prezentowane były m.in. w czasie rewii mody wchodzących w skład „Cepeliady” organizowanej przez „Cepelię”. Od 1967 r. „Cepelia” była także organizatorem corocznych konkursów pod hasłem: „Adaptacja stroju ludowego w odzieży współczesnej”. Przyjmowane projekty i realizacje musiały spełnić określone kryteria. Można było zaprojektować strój o kroju zgodnym z aktualnymi kierunkami mody, uszyty z oryginalnych tkanin ludowych, a także odwrotnie – z zastosowaniem oryginalnego kroju odzieży ludowej przy wykorzystaniu tkaniny o współczesnym wzorze. Projektant mógł również wkomponować zdobienia zaczerpnięte ze stroju ludowego różnych regionów w modne formy odzieży.
We wstępie do XV-tej edycji tego konkursu (1983 r.) projektantka i artystka Anna Brokowska pisała: „Projektanci każdego kraju, poza ogólnoświatowymi kierunkami mody, wykorzystują patriotycznie ich własny folklor. U nas także niejednokrotnie czerpie się ze wzorów polskiego stroju ludowego. Są to na ogół znane wzorce stroju krakowskiego, góralskiego czy łowickiego […].
Wielu projektantów […] w Polsce opracowuje kolekcje w zakresie adaptacji stroju ludowego. […] Centralny Związek „Cepelia” jak i nasze spółdzielnie zatrudniają artystów plastyków i etnografów. [...] Adaptacja stroju ludowego w odzieży współczesnej nie jest łatwym tematem.
Autentyczny strój ludowy, zwłaszcza świąteczny, jest bardzo bogaty i jego adaptacja stwarza niebezpieczeństwo zaprojektowania […] kostiumu scenicznego”.
Projektanci kontra etnografowie
Spółdzielnie zrzeszone w „Cepelii” były zobowiązane do produkcji nagrodzonych we wspomnianym konkursie modeli w seriach unikatowych lub nawet modelowych. Po każdym konkursie organizowana była również wystawa (po X edycji w 1977 r. prezentacja taka zagościła w CMW w Łodzi). Wielu spośród znanych polskich projektantów okazywało zainteresowanie rodzimym folklorem, jednak korzystali z jego bogactwa w bardzo różnym zakresie.
Folklorystycznym stylizacjom przeciwstawiała się część etnografów. Uważali oni, że działania takie nie mają wiele wspólnego z autentyczną sztuką ludową. Pragnęli, by do przemysłu wdrażać „nienaruszone wzory ludowe”.
Grupy odkrytych przez badaczy z Instytutu Wzornictwa Przemysłowego hafciarek czy tkaczek, korzystając z dostarczanych przez instytut surowców, wykonywały własne wzory, które starano się wdrożyć do przemysłu. Postawa ta była skrajnie odmienna od reprezentowanej przez większość projektantów ubioru. Z tego powodu w latach 60. i 70. XX w. w zakładach odzieżowych często dochodziło do konfliktu na linii projektant – etnograf.
Funkcjonująca w kontekście dawnych polskich ubiorów symbolika patriotyczna, jaką niesie ze sobą strój ludowy ma swój oddźwięk również w propozycjach współczesnych kreatorów mody. Oszałamiające barwy i piękne motywy zaczerpnięte z polskiej sztuki ludowej wciąż są interpretowane przez projektantów w najrozmaitszy sposób, przy wykorzystaniu różnorodnych, niejednokrotnie zaskakujących technik. Działania te są promowane poprzez ogólnopolskie konkursy dla projektantów (np. „Moda Folk”). Realizacje projektów – niezależnie od stopnia wierności w stosunku do wzorca stanowiącego inspirację – wciąż odnoszą się do naszej rodzimej tradycji i przypominają o naszej tożsamości.
Katarzyna Witas
Śródtytuły pochodzą od Redakcji.