banner

Portret oznacza wizerunek osoby, bądź grupy osób. Można go przedstawić w malarstwie, rzeźbie, grafice, lub fotografii. Zazwyczaj kojarzony jest z wizerunkiem twarzy, albo popiersiem.

W ciągu wieków portret ewoluował zgodnie z panującymi tendencjami w ikonografii. Przybierał zarówno formy sztuki monumentalnej, jak i był prezentowany w skali miniaturowej. Nie pominął go żaden z wielkich stylów sztuki.

Pierwsze portrety pojawiły się w starożytności. Były wizerunkami bóstw, władców, a także dostojników państwowych. Artyści w Egipcie, czy na Wschodzie nie mieli zwyczaju podpisywać swych dzieł. Grecy częściowo zmienili ten obyczaj. Przynajmniej na tyle, ze dziś, po 25 wiekach, możemy przypuszczać, że słynne popiersie Peryklesa wyszło spod dłuta Kresilasa, chociaż znamy je tylko z rzymskiej kopii. O rzymskich portrecistach również niewiele możemy powiedzieć, choć do naszych czasów dotrwała cała plejada popiersi cesarzy i rzymskich mężów stanu. Podobnie rzecz wyglądała w średniowieczu.

Portret późnogotycki

W XV wieku sytuacja ulega zmianie. Wielkie zamówienia rzeźbiarskie i malarskie sprawiają, że ich autorzy wychodzą z cienia. Wit Stwosz w czasie pracy nad Ołtarzem Mariackim używa prawdziwych modeli do wykonywanych postaci. Tak więc jego Matka Boska, czy św. Józef, choć wyobrażają postacie ewangeliczne, mają rysy ówczesnych mieszkańców Krakowa.

Na zachodzie Europy zaczynają pojawiać się pierwsze wielkie nazwiska: Jan van Eyck, Rogier van der Weyden, czy Hans Memling.
Van Eyck, najstarszy z całej trójki, podejmuje pracę na dworze Filipa Dobrego, jako nadworny malarz. Wykonuje na zamówienia dzieła religijne, ale wykonuje również śmiałe portrety realistyczne. Spod jego pędzla wychodzą takie dzieła, jak Portret małżonków Arnolfinich, Portret żony, Portret kardynała Niccolò Albergatiego, czy Madonna kanclerza Rolina. Wpływ sztuki gotyckiej jest jeszcze wyraźny- wydłużone sylwetki, skromne spojrzenia, twarze spokojne, jakby skupione, niejednokrotnie ręce złożone do modlitwy. Kobieta w Portrecie małżonków jest brzemienna, co wnosi pewien element doczesnego życia uduchowionej pary.

Van der Weyden zaczynał swoją wielką karierę jako malarz miasta Brukseli, dla którego wykonywał głównie obrazy ołtarzowe, ale nie unikał też portretowania świętych postaci. W tryptyku Siedem sakramentów Maria płacze, co autor ukazał poprzez namalowanie błyszczących łez. W Zwiastowaniu i Pokłonie Trzech Króli twarze postaci tracą spokojny wyraz na rzecz ekspresji. Artysta stara się dokładnie oddać rysy postaci, a za pomocą gry światłocienia ukazać ich wewnętrzne napięcie.
Do perfekcji doprowadził studium twarzy, co doskonale widać na Portrecie Filipa de Croya, stąd często bywa uważany za największego portrecistę swojej epoki.

Memling, najmłodszy z późnogotyckich mistrzów, również podejmował tematykę religijną, a swoje postacie malował, jakby z natury. W jego dziełach widoczny jest wpływ van der Weydena i wiele wskazuje na to, że w młodości był jego uczniem. Portrety Memlinga cechuje jednak większa statyka, która przy zastosowaniu miękkiego modelunku rysów, nadaje im łagodny wyraz.
Obok artystów niderlandzkich, portret późnogotycki uprawiali malarze francuscy - Jean Fouquet i Jean Perréal. Pierwszy stworzył serię portretów królewskich, m.in. Karola VII i Ludwika XI, utrzymanych w duchu epoki. Drugi specjalizował się w projektach portretów nagrobnych, chociaż uprawiał również sztukę sakralną.

Portrety renesansowe

W tym czasie, gdy w Europie Zachodniej święci triumfy sztuka późnogotycka, we Włoszech rodzi się nowy prąd umysłowy, który znajduje swoje odbicie w sztuce. Modne stają się popiersia zarówno postaci mitologicznych, jak i rzeczywistych, utrzymane w klasycznych kanonach piękna.

Wszechstronnym malarzem i teoretykiem sztuki tych czasów był artysta nadworny książąt włoskich Piero della Francesca. Obok obrazów religijnych malował portrety, z których sławę zdobył podwójny portret Federica da Montefeltro i Battisty Sforzy. Obaj dostojnicy mają surowe oblicza, a ich rysy przywodzą na myśl starożytnych rzymskich mężów stanu. Monumentalność postaci podkreśla również prostota ich ubiorów, choć dominuje w nich purpura, kolor należny władcom. Z kolei Portret panny młodej cechuje dostojeństwo przynależne młodej kobiecie, świadomej powagi małżeństwa.
Drugim wielkim malarzem wczesnorenesansowym był Antonio Pisano (zwany Pisanello), także medalier. Podobnie jak inni, pracował na różnych dworach książęcych, choć wykonywał również zamówienia innych władców europejskich. Do najlepszych portretów malarskich Pisanella należy portret księżniczki d’Este, a z medali - popiersie władcy bizantyjskiego Jana VIII Paleologa. Oba dzieła różnią się kompozycją i cechami postaci. Księżniczka jest wyniosła, choć nie pozbawiona wdzięku. Władca jest wyniosły i zamyślony, jakby przeczuwał, że jego wielkie niegdyś cesarstwo już za kilkanaście lat ulegnie Turkom osmańskim.
Obok niego sławę zdobył Antonello da Messina, autor m.in. Portretu kondotiera. Trudno powiedzieć, kogo owa pełna surowości i wyniosłego okrucieństwa twarz miała przedstawiać. Wydaje się bowiem bardzo realistyczna.

W drugiej połowie XV wieku jako mistrz portretu zasłynął Sandro Botticelli, jeden z twórców fresków w Kaplicy Sykstyńskiej. Początkowo tworzył zgodnie z założeniami szkoły florenckiej obrazy nacechowane spokojem i chłodnym kolorytem. Z tego okresu pochodzi Portret młodego mężczyzny. Później, pod wpływem kazań fanatycznego mnicha Girolamo Savonaroli, zaczął malować pełne ekspresji obrazy religijne, co uwidoczniło się w twarzach prezentowanych postaci. Obok Botticellego wspaniałe portrety malował Giovani Bellini. Jego Portret doży Loredano cechuje spokój i dostojeństwo, a ciemne tło sprawia, ze obraz wzbudza liryczny nastrój.

Wiek XVI uznawany jest za najważniejszy okres odrodzenia. Wielcy malarze pojawiają się w całej Europie zachodniej i południowej. W Italii w pierwszej połowie stulecia sławę zdobywają artyści na wskroś uniwersalni, jak Leonardo da Vinci, Rafael Santi, Tiziano Vecellio (Tycjan) i Michelangelo Bounarroti (Michał Anioł).
Z tej czwórki jako największy mistrz portretu zasłynął Leonardo. W latach 1503-6 namalował bodaj najsłynniejszy portret świata Mona Lisę, zwaną również La Giocondą, jako że modelką jego była florencka patrycjuszka Mona Lisa del Gioconda. Po dziś dzień uczeni głowią się nad tym, cóż oznacza tajemniczy półuśmiech na twarzy młodej kobiety.

Innym znanym portretem artysty była Dama z łasicą. Jednak nazbyt spokojne rysy młodej damy nie przyniosły obrazowi takiej sławy, jak Mona Lisa.
Leonardo da Vinci, jako uważny obserwator, stworzył w licznych rysunkach prawdziwe studium ludzkich twarzy, które rysował z anatomiczną precyzją. Pod koniec życia uwiecznił nawet siebie w Autoportrecie przedstawiającym sędziwego starca, z siwą brodą i długimi włosami, wpatrzonego w nieodgadnioną przyszłość.

Drugi z wielkich mistrzów epoki Rafael Santi specjalizował się w portretowaniu madonn. Nie „zaniedbał” również portretu realistycznego. Na jednym z nich uwiecznił sędziwego papieża Juliusza II, znanego opiekuna artystów.
Michał Anioł najchętniej tworzył całe postacie. Spod jego dłuta wyszedł Mojżesz przedstawiony w iście biblijnej konwencji, jako potężny starzec z długą brodą oraz piękny młodzieniec Dawid, o szlachetnych rysach greckiego efeba.

Obok nich pracowali mniej znani, ale nie mniej zasłużeni dla portretu artyści, jak Petrus Christus, czy Robert Campin portretujący młode kobiety oraz niezrównani mistrzowie niemieccy, wnikliwi obserwatorzy ludzkiej natury - Albrecht Dürer i Matthias Grünewald. Twarze malowane przez Dürera pozbawione są jakichkolwiek upiększeń, nawet wówczas, gdy przedstawiał bliskie osoby, jak własną matkę. Jedynie autoportretowi artysta nadał szlachetne rysy, jakby chcąc samego siebie przekonać o szlachetności swej duszy. Portret Matki Hansa Scheitza sporządzony przez Grünewalda ukazuje boleściwe oblicze starej kobiety, której rozpacz podkreśla grymas ust i przymknięte powieki. W dziele tym widać jeszcze wyraźny wpływ późnego gotyku.

Realistyczny portret typu dworskiego reprezentował z kolei Hans Holbein młodszy, niemiecki malarz i grafik, który w 1536 roku został nadwornym malarzem Henryka VIII. Spod jego pędzla wyszedł najsłynniejszy i w pełni realistyczny portret tego władcy. Monarcha jest otyły, zgodnie zresztą z opisem ówczesnych kronikarzy. Czarna broda i pewien wyraz okrucieństwa nadają jego twarzy perwersyjną zmysłowość, a bogaty strój zdradza umiłowanie przepychu i próżność.
W nieco późniejszym czasie portrety dworskie tworzył Tycjan, który był nadwornym malarzem cesarza Karola V. Również i on pozostawił portret swego protektora, tyle, że w odróżnieniu od Holbeina, jego władca nosi skromny czarny ubiór, a w jego oczach widać melancholię.

Mistrzowie baroku

Portret barokowy wyrósł zarówno z klasycznego portretu renesansowego, jak i ze skłonnego do przesady manieryzmu. Nawrócony na katolicyzm El Greco uległ pokusie malowania uduchowionych świętych o mocno wydłużonych proporcjach ciała i twarzy. Tę manierę widać też w portretach osób żyjących, jakie malował, np. kardynała Don Fernanda Nino de Guevary, wielkiego inkwizytora Hiszpanii. Wąska twarz, uważne spojrzenie i okulary nadają jego twarzy surowy, ale sprawiedliwy wyraz.

Artyści baroku stworzyli różne odmiany portretu. Portret dworski, mieszczański, a nawet fantastyczny, opiewający postacie mitologiczne. Diego Rodriguez de Silva y Velázquez wyrósł z tradycji renesansowej, dlatego jego portret Filipa VI jest jeszcze bardzo stonowany. Papież Innocenty X również został ujęty w konwencji realistycznej, ale Idiota Corii, z głupkowatym uśmiechem, odarty z wszelkiego piękna, należy już do baroku. Żywy portret Demokryta Jusepe’a de Ribery zrywa zupełnie z tradycją renesansu. Grecki mędrzec przedstawiony jest jako wesoły starzec. Na jego pomarszczonej twarzy gości uśmiech, mówiący, że filozof zrozumiał naturę świata i jest z nim pogodzony.

Największą sławę w epoce baroku zdobyli w dziedzinie portretu malarze flamandzcy. Galerię postaci otwiera Peter Paul Rubens. Tworzył zarówno męskie portrety reprezentacyjne, jak i wizerunki kobiet o obfitych kształtach i pięknych, delikatnych twarzach. Widać to nawet na portrecie żony artysty, Heleny Fourment. Zaokrąglone rysy nadawał również studium głów, które chętnie rysował, zgłębiając naturę ludzką.
Anton van Dyck chętnie malował portrety w stylu mieszczańskim. W Portrecie Petera Snayersa, malarza, ukazał dumne oblicze artysty, któremu podkręcony wąs i zimne spojrzenie nadały nieco butny wyraz. Z portretów dworskich artysty najbardziej znany jest Portret króla Karola I, przedstawiony wraz ze służącym, w czasie postoju na przejażdżce. Władca jest majestatyczny i wyniosły. Mistrzami psychologii postaci okazali się Rembrandt Harmenszoon van Rijn i Frans Hals. Rembrandt malował przede wszystkim mieszczan, ukazując ich twarze realistycznie, co budziło niekiedy sprzeciw zamawiających dzieło. Kiedy przedstawił starszych cechu sukienników, sponsorzy uznali, że ich zbiorowy portret jest w złym smaku.

Klasycyzm i romantyzm

Portret klasycystyczny przejął wiele cech portretu renesansowego. Cechowała go jeszcze większa statyka postaci i spokój. Nie było miejsca na brzydotę, wszystko musiało polegać żelaznym kanonom idealnego piękna. Portret pani Récamier Jacquesa Louisa Davida przedstawia damę w półleżącej pozycji na sofie w stroju przypominającym rzymską szatę. Jej twarz ma ładne, regularne rysy, ale nie wyraża żadnych uczuć. Znacznie więcej wyraża portret Handlarki warzyw, choć i z jej oczu nie emanuje żadne silniejsze uczucie. Nawet Śmierć Marata ukazuje zmarłego rewolucjonistę ze spokojnym, niemal woskowym obliczem zwróconym do widza.
W podobny sposób maluje Jean-Auguste-Dminique Ingres. Jego rysunek Paganiniego w ogóle nie przywodzi na myśl wirtuoza znanego z demonicznej wręcz brzydoty. Ukazuje spokojnego młodzieńca o nieco szczupłej twarzy, tchnącej spokojem.
W ten sam sposób malują Fiodor Rokotow w Rosji, czy Thomas Gainsborough w Anglii. W podobnym stylu powstają popiersia.

Francisco Goya y Luciences był artystą przełomu. Początkowo pracował jako malarz nadworny na madryckim dworze. Tworzył wówczas niezapomniane portrety rodziny królewskiej, zarówno indywidualne, jak zbiorowe. Ok. 1800 namalował słynny obraz Rodzina króla hiszpańskiego Karola IV, w którym zerwał z klasycystycznym dostojeństwem i ukazał jej ludzkie oblicze. Do pewnego stopnia był prekursorem romantyzmu. W znacznym stopniu oddziałał na Francuza Eugéne’a Delacroix’a. Paganini w wydaniu tego francuskiego malarza jest rzeczywiście brzydki, a jego demoniczna blada twarz jest jeszcze bardziej wyeksponowana wskutek ciemnego tła, w które wtopiona jest jego czarna sylwetka. Portret Chopina ukazujący twarz spokojnego, nieco smutnego kompozytora również jest utrzymany w ciemnej tonacji.

Sztuka portretowa w Polsce

Od końca XVI wieku w Polsce rozwijał się portret trumienny. Na temat jego twórców niewiele jednak można powiedzieć. Dopiero czasy stanisławowskie przyciągnęły do Warszawy takie znakomitości jak Marcello Bacciarelli, który namalował Portret króla Stanisława Augusta w stroju koronacyjnym w konwencji klasycystycznej. W tym duchu malował również Antoni Brodowski, który uwiecznił na płótnie Juliana Ursyna Niemcewicza, księcia Józefa Poniatowskiego i wiele innych znanych postaci. Malował również członków swojej rodziny. Po dziś dzień w Warszawskim Muzeum Narodowym można podziwiać Portret własny artysty oraz portret jego brata. Obok Brodowskiego pewną sławę zdobył Franciszek Lampi, który chętnie malował panie o nieco melancholijnym spojrzeniu.

W epoce romantycznej portretowane postacie nabrały nieco żywszego kolorytu. Wojciech Korneli Stattler namalował swój autoportret w 1828 roku w stylu przypominającym dzieła Delacroix’a - na bardzo ciemnym tle uduchowiona twarz artysty. Piotr Michałowski chętnie portretował chłopów, nadając ich twarzom wyraz zadumy, a Henryk Rodakowski, działający w drugiej połowie stulecia, powrócił do realizmu. Jego portrety siostry, matki, czy generała Henryka Dębińskiego nie mają w sobie nic z romantycznych uniesień. Po klęsce powstania styczniowego pojawiły się w sztuce polskiej portrety klasycyzujące. W takim duchu utrzymany jest Portret Marii Pusłowskiej pędzla Jana Matejki oraz poczet polskich władców. W tym samym czasie jako portreciści zasłynęli Maurycy Gottlieb i Witold Pruszkowski, którzy trzymali się konwencji realistycznej.

Nowe tendencje

W XX wieku ścierały się w sztuce portretowej dwie tendencje. Z jednej strony obecny był realizm. Z drugiej, funkcjonował ekspresjonizm i impresjonizm oraz pojawiały się nowe style, jak fowizm, kubizm, abstrakcjonizm, czy cały nurt sztuki awangardowej. Reprezentanci każdego z nich eksperymentowali z portretem, ukazując coraz bardziej zdeformowane twarze i postacie. Portret psychologiczny skończył się właściwie w wieku XIX, choć pewnych jego cech nie można odmówić ekspresjonistom jak Edward Munch, czy impresjonistom takim, jak Henri de Toulouse-Lautrec. Jego portret kobiety-klauna ukazuje dziewczynę w dość bezpruderyjnej pozie, z wyzywającym spojrzeniem, ale o psychologicznym kontekście świadczy bardziej ogólna atmosfera obrazu, a nie sama twarz.
Pablo Picasso wprowadził w swoich portretach figury geometryczne, a Salvador Dali nadał im monstrualne rysy.
Można powiedzieć, ze wraz z wprowadzeniem fotografii, a następnie technik komputerowych, zanikła potrzeba portretowania zgodnie z zasadami realizmu. W zasadzie utrzymuje się jeszcze ona wśród artystów pracujących na zamówienie dla tych, którzy chcą mieć swój wizerunek w postaci obrazu, czy rzeźby.
Leszek Stundis