Nauka i sztuka (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 3163
Do 22 kwietnia w gdańskim Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia można oglądać wystawę Orona Cattsa i Ionaty Zurr – artystów bio-artu.
Na wystawie w CSW Łaźnia Oron Catts i Ionat Zurr zaprezentują swoje klasyczne dzieła, jak Victimless Leather, The Semi-Living Worry Dolls, czy The Pig Wings Project oraz nowy, przygotowany specjalnie na wystawę w Gdańsku Crude Substrate.
Przedstawiona zostanie również dokumentacja z niezwykłego performensu wykonanego w Berlinie w 2005 roku pod tytułem The Remains of a Disembodied Cuisine, w którym artyści i publiczność ucztowali przy kotletach uformowanych z tkanki mięśniowej wyhodowanej z komórek macierzystych nieżyjącej od kilku lat owcy.
Wystawa Orona Cattsa i Ionaty Zurr stawia szczególnie aktualne pytania dotyczące bioetyki, inżynierii genetycznej i biotechnologii. Artyści zwracają uwagę z jednej strony na olbrzymie możliwości współczesnej nauki, ale jednocześnie ujawniają nieświadome uprzedzenia i tabu, jakie w sobie nosimy w obliczu zagadnień związanych z samą istotą życia i operacjami technologicznymi dokonywanymi na materii organicznej.
Oron Catts i Ionata Zurr należą do czołowych przedstawicieli bio-artu - dziedziny łączącej w sobie działania artystyczne z narzędziami i praktykami wyniesionymi z laboratorium biologicznego. W 1996 roku powołali do istnienia Tissue Culture & Art Project przy Uniwersytecie Zachodniej Australii, którego celem jest rozwijanie współpracy pomiędzy artystami i naukowcami zajmującymi się materią organiczną.
Oron Catts i Ionata Zurr tworzą instalacje i obiekty wykorzystując tkanki wyhodowane w laboratorium, a częściowo też przekształcają przestrzeń galeryjną w zaimprowizowane laboratorium biologiczne. Obiekty formowane z wyhodowanych tkanek Catts i Zurr nazywają „bytami pół-żywymi” (Semi-Living) zwracając tym samym uwagę na problematyczność pojęcia „życie” w odniesieniu do hodowanych sztucznie tkanek: pozornie podlegających procesom biologicznym, ale niezdolnych do samoistnego trwania, ani do przekształcenia się w bardziej złożone formy organiczne.
Więcej - http://www.laznia.pl/index.php?idDzial=9&idWpis=911
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 458
Galeria Bielska BWA do 27.08.23 prezentuje jednocześnie wystawy dwóch artystów, dla których drewno jest wyłącznym materiałem rzeźbiarskim: Marcina Rząsy i Józka Nowaka. Obaj tworzą całe postaci ludzkie, z jednego kawałka drewna, lecz sposób ich potraktowania jest odmienny.
Wystawy obu artystów są głównymi punktami projektu Galerii Bielskiej BWA pod nazwą Drzewo. Drewno. Materiał czy świętość? Pomysłodawczynią i kuratorką projektu jest Agata Smalcerz.
Józek Nowak – Artyści
Na wystawie zaprezentowano kilkadziesiąt rzeźb postaci ludzkich naturalnej wielkości, stworzonych przez Artystę z pni drzew unikalną techniką przy użyciu piły motorowej i siekiery.
Józek Nowak jest artystą, który posiadł niezwykły dar: potrafi z pnia drzewa wydobyć postać ludzką, stworzyć rzeźbę doskonale oddającą podobieństwo do modela.
Tworzenie portretu drugiego człowieka ma w sobie magię. Z jednej strony wzbudza podziw dla zręcznej dłoni i dobrego oka twórcy – malarza, rysownika czy rzeźbiarza, z drugiej – jakiś pierwotny strach przed zawłaszczeniem duszy modela. Podobne obawy mają ludzie wobec fotografii, nie tylko ludy pierwotne, ale współcześnie, związane choćby z ochroną wizerunku.
Józek Nowak rzeźbi od dziecka. Łatwo przychodzi mu odzwierciedlenie cech osoby, którą chce utrwalić. Nie tylko podobieństwo twarzy, ale całej sylwetki, ruchu ciała uchwyconego w charakterystycznym momencie. Artysta używa narzędzi, które przyspieszają proces twórczy: duże pnie drzew obrabia piłą łańcuchową, a szczegóły rzeźbi siekierą. Mimo że grubo ciosane, postaci są jednak rozpoznawalne, bez trudu można dostrzec podobieństwo do modela.
Na wystawie artysta pokazuje około 30 rzeźb przedstawiających artystów, polskich i światowych, naturalnych wymiarów. Dzięki zapisowi wideo można zaobserwować, jak przebiega proces twórczy, wydobywanie kształtów antropomorficznych z dużego pnia drzewa, zamienianie jednego bytu w drugi.
Rzeźby powstają w Łętowni, na górskim zboczu, które jest naturalną sceną dla coraz liczniejszej grupy postaci. Zaprezentowane w galerii sztuki będą nie tyle wystawą, co spotkaniem tych nowych, powołanych do życia przez Józka Nowaka, bytów z widzami.
Agata Smalcerz
Józek Nowak urodził się w 1962 roku w Jordanowie.
W 1991 roku ukończył Wydział Rzeźby w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Jest członkiem: europejskiej organizacji Sculpture Network, Związku Niemieckich Artystów Plastyków Okręgu Bawarskiego (BBK Bayern) oraz Okręgu Krakowskiego Związku Polskich Artystów Plastyków.
Od 1994 roku mieszka i pracuje w Niemczech, w Pöcking w Bawarii, nad jeziorem Starnberger, oraz w Krakowie.
Twórczość artysty obejmuje rzeźbę figuralną, abstrakcyjną oraz sztukę multimediów.
Dziełem Józka Nowaka są m.in. pomnik papieża Jana Pawła II w Hamburgu, rzeźba „Olga” dla Schanghai Sculpture Park w Chinach, rzeźby ołtarzowe do nowego kościoła w Niepołomicach, pomnik Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli – pomnik ten jest rzeźbą w drewnie, której odlew z brązu znajduje sie w monachijskim Parku Poetów, oraz pomnik cesarzowej Sisi w Possenhofen.
Artysta swoje prace wystawiał w Polsce i za granicą, m.in. w Krakowie, Warszawie i Orońsku, Darmstadt, Monachium, Hanowerze w Niemczech.
Więcej o wystawie - https://galeriabielska.pl/wystawa/jozek-nowak-artysci
Marcin Rząsa – Cisza
Marcin Rząsa rzeźbi sylwetki ludzi, które nie mają cech indywidualnych, są uniwersalnym przedstawieniem człowieka.
Wystawa rzeźby w drewnie Marcina Rząsy pt. „Cisza”, współtworząca projekt pod nazwą Drzewo. Drewno. Materiał czy świętość?
Kuratorem wystawy jest Krzysztof Kokoryn.
Marcin Rząsa rzeźbi sylwetki ludzi, które nie mają cech indywidualnych, są uniwersalnym przedstawieniem człowieka. Marcin jest synem słynnego rzeźbiarza Antoniego Rząsy, dla którego drewno było niemal świętym materiałem, a przez to każda jego rzeźba ma wymiar sakralny. Marcinowi, jako dziecku, został wpojony etos pracy rzeźbiarza; wychowując się w pracowni ojca nie tylko przesiąkł zapachem drewna, ale też nabrał ogromnego szacunku do każdego jego kawałka.
Marcin Rząsa ma talent dydaktyczny, prowadzi warsztaty dla młodzieży i dorosłych, korzystając z pracowni w Zakopanem, w domu zbudowanym przez ojca, gdzie znajduje się Galeria Antoniego Rząsy – muzeum prezentujące stałą ekspozycję prac nieżyjącego od 1980 roku artysty oraz przestrzeń dla wystaw czasowych.
Agata Smalcerz
Marcina Rząsę spotkałem w 1989 roku w Warszawie w czasie studiów w Akademii Sztuk Pięknych, na korytarzu Dziekanki. Chwilę pogadaliśmy, że on z Zakopanego, a ja się wybieram w Tatry, że zaprasza. Do jego domu na Bogdańskiego zajrzałem zimą. Galeria z rzeźbami Antoniego Rząsy, ojca Marcina, mała kuchnia z ogromnym stołem, herbata w dzbanku, przy stole przyjaciele i niekończące się rozmowy. Marcin uśmiechnięty, ciekawy świata, mający jakąś taką szczególną wrażliwość na sztukę. Ten typ człowieka, który umie słuchać.
Rzeźby Marcina Rząsy.
Figury ludzkie stojące, kroczące, siedzące, kucające, czasem krzesło czy stołek. Jedne olbrzymie, a obok nich zaskakująco malutkie, mieszczące się w dłoni. Postaci o zmyślnie wymodelowanych kształtach, delikatnie ciosanej siekierką fakturze. Zrobione z drewna, wielkich pni ciętych motorową piłą i niewielkich pieńków ciosanych siekierą, szczapek, które jeszcze niedawno były gruszą czy czereśnią. W powietrzu unosi się zapach drewna. Drewno jest dominujące. Rzeźby, nawet wtedy, kiedy są pokryte warstwą farby, pozostają drewnem. Postaci stojące na stopach wyciętych według zasad ludzkiej anatomii. Twarze postaci – delikatnie zaznaczone usta, uszy, nosy, przymknięte powieki, czasem pozbawione szczegółów. A może nie twarze, tylko jedna twarz powtarzająca się w wielu rzeźbach. Twarz skupiona, zamknięta w sobie, to i kobieta, i mężczyzna, i chłopak, i dziewczyna. Często mają wymyślne nakrycia głowy, złożone z prostych figur geometrycznych czy dziwacznych kształtów, kontrastujących z organiczną materią twarzy. Czasem głowę rzeźby nakrywa korzeń znaleziony w lesie, wtedy to jego organiczność kontrastuje z ciosaną narzędziem postacią.
Marcin Rząsa nie robi portretów, rzeźbami nie moralizuje, niczego nowego nie odkrywa, nie walczy, nie krzyczy…, postaci są ciche. A przecież profesorem Marcina Rząsy na wydziale rzeźby warszawskiej ASP był Grzegorz Kowalski. Jego pracownia słynęła z bezkompromisowości pedagogów i studentów, wyrazistości prac, wyrażania swoich myśli przez sztukę (Kozyra, Althamer). Marcin wychował się w Zakopanem w otoczeniu twórców. Ojciec – wiadomo, matka fotografka, mieszkał w internacie szkoły Kenara, dookoła wszyscy rzeźbili, rysowali, malowali, gadali o tworzeniu. Wujek Hasior przywoził z zagranicy zabawki, Brzozowski, Zbrożyna… Tworzenie było tak naturalne jak górskie spacery. Marcin wychodzi z domu i po 15 minutach zanurza się w Dolinie Strążyskiej. Marcin schodzi do swojej pracowni, bierze do ręki siekierę i zagłębia się w kawałek drewna. Naturalnie. Bez wysiłku, robi kolejne postaci. Postaci, które wydają się słuchać. Postaci, którym możesz opowiedzieć swoją historię.
Krzysztof Kokoryn
Marcin Rząsa
– rzeźbiarz. Urodzony w 1965 roku; syn Haliny i Antoniego Rząsów, mąż Magdy i ojciec Franka, Heli i Marty. W latach 1980–1985 uczył się w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem. Studia rozpoczął w 1985 roku w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Po roku przeniósł się do Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie kontynuował studia w pracowni prof. Jana Kucza. Dyplom pod kierunkiem prof. Grzegorza Kowalskiego obronił w 1991 roku. W latach 1994–1995 studiował w Bratysławie w VSVU w pracowni J. Jankovica. Od czasu ukończenia studiów swoje prace pokazywał na wielu wystawach w kraju i za granicą. Od 1986 roku prowadzi Galerię Antoniego Rząsy w Zakopanem przy ul. Bogdańskiego 16a – otwarta w 1976 roku galeria jest dziełem Antoniego Rząsy i jego żony Haliny.
Od 1991 roku jest prezesem Fundacji im. Antoniego Rząsy. Współpracuje m.in. z Muzeum Tatrzańskim, Tatrzańskim Parkiem Narodowym i Stowarzyszeniem Spotkania z Filmem Górskim. Autor ekspozycji w willi Oksza – oddziale Muzeum Tatrzańskiego. Przewodnik tatrzański. Mieszka i pracuje w Zakopanem.
Więcej o wystawie – https://galeriabielska.pl/wystawa/marcin-rzasa-postaci
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1267
W Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku (oddział w Nowym Porcie) od 9.08. do 4.10.19 można oglądać wystawę prac Zbigniewa Oksiuty "Studiolo. Kosmiczne ogrody"* - eksperymentalną przestrzeń do badań i hodowli roślin w nietypowych warunkach.
Rośliny i tkanki roślinne będą hodowane w sterylnym środowisku i poddane zmiennym wpływom grawitacji, światła i hormonów w celu uzyskania masy roślinnej o nowych funkcjach i niespotykanych w naturze formach i kształtach.
Wystawa – zorganizowana we współpracy z Międzyuczelnianym Wydziałem Biotechnologii UG i GUMed. - jest częścią organizowanego od kilku lat cyklu "Art and Science Meeting".
Jak pisze Artysta – „Na naszych oczach w ciągu zaledwie kilku pokoleń dokonano odkryć, które całkowicie zmienią naszą przyszłość. Zapoczątkowane pod koniec XIX wieku badania nad językiem digitalnym eksplodowały rozwojem technologii cyfrowych i doprowadziły do stworzenia komputera.
W latach 50. odkrycie podwójnej spirali DNA umożliwiło dostęp do języka biologicznego. Zaczynamy rozumieć mechanizmy dziedziczności i odkrywamy wiedzę, która umożliwi nam wpływanie na jej procesy.
Te odkrycia ujawniają jedność języka digitalnego z językiem biologicznym i otwierają nieznane dotąd możliwości. Wkroczyliśmy w epokę biologii syntetycznej.
„Gdyby poproszono mnie o podsumowanie genetyki molekularnej jednym słowem, wybrałbym cyfrowy” – pisze Richard Dawkins. Kod genetyczny jest naprawdę cyfrowy w dokładnie tym samym znaczeniu, co kody komputerowe, a „Życie to bity, bity i bity informacji cyfrowej” .
Naturalna ewolucja przekształca się w ewolucję technologiczną, która zachodzi z ogromną prędkością.
Po raz pierwszy od milionów lat żywe systemy rodzą się in vitro w sztucznych warunkach laboratoryjnych. Są jednocześnie naturalne i syntetyczne. Zrozumieliśmy, że „przemiany informacji, a nie energii są głównym budulcem rzeczywistości”. Zaczęliśmy inaczej patrzeć na materię. Komputer odkrył biologię na nowo.
Te obserwacje zmieniły nasz stosunek do materii. Człowiek nie jest już jedynym wielkim twórcą, który jak dotąd przy pomocy ogromnej ilości energii nadawał materii sens i „unosił ją na wzniosłe wyżyny sztuki”.
Materia biologiczna jako nośnik informacji ujawnia własną kreatywność i pokazuje, że materia i informacja stanowią nierozłączną całość, że materia jest pełna twórczej energii i zdolna do kompleksowych, samoorganizujących się rozwiązań.
Jak dotąd, koncentrowaliśmy się na budowaniu trwałych konstrukcji w przekonaniu, że takie struktury są gwarantem stabilności. Teraz zdajemy sobie sprawę, że nie trwałe formy, ale dynamiczne procesy najlepiej opisują stabilność, a forma to tylko przekrój przez strumień procesów.
Szczególnie materia ciekła i żelująca jest podstawą kompleksowych systemów informacyjnych. Ciecze są synonimem dynamiki, stanowią samokształtujący się stan materii, który pozwala na procesy samoorganizacji, oraz jedyny stan, umożliwiający życie takie, jakie znamy.
Aby w pełni zrozumieć taką materię i móc jej użyć, konieczne są nowe technologie, które uniezależniają ją od oddziaływania głównej siły, jaką jest grawitacja.
W środowisku dokumentowane są przykłady naturalnych technik genetycznych uruchamianych poprzez drobnoustroje, których konsekwencją jest zachwianie naturalnych zasad rozwoju, co wywołuje anomalie i deformacje morfologiczne.
W normalnym rozwoju rośliny siła grawitacji już przy pierwszym podziale zarodka aktywuje powstanie wertykalnej osi, na której dolnym końcu później wyrasta korzeń, zaś na górnym pęd. To biegunowe zróżnicowanie decyduje o pionowym wyglądzie roślin i drzew. Zachwianie tego porządku i niekontrolowany rozwój komórek mogą wywołać hormonalne i genetyczne ingerencje mikroorganizmów takich jak bakterie, wirusy i grzyby.
W takim przypadku niezdefiniowane komórki uniezależniają się od działania grawitacji. Nie przestrzegając liniowej polaryzacji, rozwijają się bez wewnętrznej kontroli i tworzą trójwymiarowe amorficzne skupiska – narośle i kalusy.
Badania i eksperymenty, nad którymi pracuję, koncentrują się na potencjale, jaki kryje się w anomaliach biologicznych w warunkach, kiedy uniwersalny bodziec zewnętrzny (siła grawitacji) i immanentne zasady rozwoju (korelacja, różnicowanie komórek) przestają odgrywać rolę.
Projekt bada możliwość hodowli in vitro form i kształtów roślinnych nieznanych w naturze. W ramach badań prowadzone są studia fizjologii roślin poddanych kontrolowanym warunkom środowiskowym w laboratorium, zaś cel stanowią hodowle roślinnych membran i pęcherzy jako samożywnych organizmów. Nadanie niekontrolowanym procesom struktury przestrzennej umożliwiłoby rozwój nowych form roślinnych".
Zbigniew Oksiuta jest jednym z pionierów sztuki bioart w Polsce. Swoje działania z pogranicza sztuki i nauki rozpoczął w latach 90-tych.
W latach 1970-78 studiował na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Był założycielem Centrum Badań Teatralnych i Ekologicznych w Jeleniej Górze, które prowadził w latach 1979-81. W 2004 r. reprezentował Polskę na Biennale Architektury w Wenecji.
Od 10 lat Oksiuta poszukuje możliwości stworzenia nowego rodzaju biologicznego habitatu, który w sposób organiczny i dynamiczny mógłby się przystosowywać do takich warunków, gdzie nie działa siła grawitacji (biosfera lub przestrzeń kosmiczna). W roku 2003 przedstawił projekt badawczy Spatium Gelatum (Zastygła przestrzeń) realizowany z różnymi instytucjami, m.in. z Niemieckim Centrum Badania Przestrzeni Kosmicznej. Materiał ten powstawał na pograniczu sztuki, architektury, prac naukowych i przemysłowych testów, i był prezentowany w galeriach w formie obiektów i filmów tworzonych przy współpracy z muzykami, designerami i twórcami animacji komputerowych.
http://www.laznia.pl/wystawy/zbigniew-oksiuta-studiolo-kosmiczne-ogrody-332/
*Studiolo (z włoskiego) oznacza małe studio, gabinet, który służy do nauki, doświadczeń i badań. Zyskało popularność w dobie renesansu, jednak wywodzi się ze średniowiecza, kiedy tak określano przestrzeń do eksperymentów alchemicznych. W tym znaczeniu studiolo jest zalążkiem współczesnego laboratorium.
O Artyście pisaliśmy w nr. 11/07 SN – Hodowle przestrzeni
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 766
Do 20.03.2022 w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie – MOCAK – można oglądać wystawę pn. Artysta jest obecny.
Wystawa Artysta jest obecny to prezentacja strategii artystycznych opartych na użyciu przez twórcę własnego ciała jako środka wyrazu i źródła symboli. Podstawowym polem tego działania jest autoportret. Dalej – badanie wytrzymałości ciała, jego atrakcyjności, oszpeceń i operatywności. Tu najlepiej sprawdzają się malarstwo i performans. Ta sztuka jednoznacznie deklaruje, że podstawowym materiałem i inspiracją w twórczości wizualnej jest człowiek.
Cielesność wyraża na wystawie kondycję psychiczną i fizyczną artysty. Szczególnie ujawnia się to w dokumentacjach akcji i performansów, których twórcy testują możliwości i ograniczenia własnego ciała, niejednokrotnie łącząc je z eksperymentami medialnymi. Intencje artystów są różne – od refleksji nad samą sztuką po społeczno-polityczny bunt.
W 2021 roku MOCAK obchodzi 10. rocznicę otwarcia. Z tej okazji Muzeum przygotowało wystawy na bazie własnej kolekcji. Jubileuszowe wystawy ukażą zróżnicowanie medialne i tematyczne ciągle rozbudowywanych zbiorów.
Więcej - https://www.mocak.pl