Z prof. Marią Szyszkowską, filozofem, etykiem i prawnikiem rozmawia Anna Leszkowska
- Pani profesor, po ponad 20 latach neoliberalizmu ekonomiści, ale i niektórzy szefowie rządów zaczynają dostrzegać rolę wartości w gospodarce. Premier Irlandii mówi wprost: „nie możemy sobie pozwolić, żeby zapanowała nad nami chciwość”. W Polsce orędownikiem powrotu do wartości jest prof. Grzegorz Kołodko, który podkreśla, że należy odejść od wyznawania poglądów typu „chciwość jest dobra”. Jak należałoby rozumieć ów powrót do wartości?
- Jeżeli mówimy o wartościach, to chodzi przede wszystkim nie o szczęście ludzi, ale o to żeby można było okazać się człowiekiem. Neoliberalizm ekonomiczny przełomu XX i XXI wieku degraduje człowieka. Stwierdzenie o potrzebie odejścia od fałszywych wartości jest jak najbardziej słuszne, gdyż one degradują człowieka, nie pozwalają na rozwój tkwiących w nas możliwości.
Twórcy liberalizmu XIX wieku uważali, że gdy człowiek osiągnie pewien stan dobrobytu, powinien zająć się rozwojem duchowym. Natomiast neoliberalizm ekonomiczny rozbudowuje chciwość. Tymczasem człowiek nie tylko chce być szczęśliwy, ale i powinien szukać sensu swego życia. Chodzi więc o coś więcej niż szczęście – o możliwość stawania się człowiekiem. Bo człowiekiem nie stajemy się w momencie urodzenia, ale dopiero wówczas, gdy w naszym rozwoju zaczynają odgrywać istotną rolę wyższe wartości, czyli ideały. A neoliberalizm ekonomiczny ceni tylko dwa rodzaje wartości: zaspokajanie potrzeb biologicznych i materialnych, czyli wartości niższe.
Jeśli poważnie traktować nazwę naszej epoki – epoka globalizacji – to jedną z najwyższych wartości jaką winno się dostrzec i krzewić w procesach edukacji jest traktowanie każdego z nas jako cząstki całej ludzkości. Wciąż utrzymują się bardzo duże niechęci, wręcz nienawiść, między narodami. U nas także – co uwidacznia się chociażby w szczodrze rozdawanych epitetach „Żyd” lub „Rusek”. Dopóki więc nie przezwyciężymy tych niechęci – co jest możliwe tylko w procesach edukacji – i nie wytworzymy w sobie przekonania, że choć jesteśmy Polakami, to zarazem jesteśmy cząstką całej ludzkości, tak długo globalizacja będzie pozorna. To znaczy, będzie funkcjonować tylko na poziomie koncernów i zamerykanizowanej kultury mediów, inaczej masowej. Wiąże się z tym niepokojąca sprawa; wciąż w edukacji nie funkcjonuje wartość pokoju. A przecież bezpośrednio po II wojnie światowej była to wartość nadrzędna. O tym się mówiło, do Polski przyjeżdżali intelektualiści krzewiący pokój, jak Bertrand Russell. Po II wojnie powstała nauka o pokoju, w niektórych krajach w uczelniach stworzono katedry pokoju; w Polsce zasługi w tym względzie ma nieżyjący już ks. Joachim Kondziela z KUL. Dzisiaj o tym zapomniano, a przy rozmaitych okazjach słyszy się nawet głosy krytykujące pacyfistów.
- Każda kultura, epoka tworzy jednak swoje wartości. Powrócić zatem należy do jakich wartości? Moralnych? Z której epoki – oświecenia, romantyzmu?
- Zakwestionowałabym określenie tych wartości mianem moralnych, gdyż termin: moralność jest w Polsce dość rozciągliwie używany za sprawą wpływu filozofii i myśli chrześcijańskiej. Niedoceniany w Polsce Nietzsche wyraźnie rozdzielił to, co należy do zakresu dobra i zła od tego, co należy do zakresu innych wartości, jak wolność, sprawiedliwość, piękno, równość, braterstwo. Proponuję więc, żeby wartości, o jakich mówimy nie nazywać moralnymi. Gdyby zastanawiać się nad powrotem do wyższych wartości, to powinien być to powrót do korzeni kultury europejskiej, czyli do wartości epoki starożytnej. Bowiem np. idea braterstwa była sformułowana wcześniej niż chrześcijanie sformułowali ideę miłości. Wolność jest wartością wyznawaną powszechnie w Europie począwszy od Rewolucji Francuskiej. Nowe wartości wniósł też romantyzm; znaczenie uczuć , które powinny być kultywowane. Korzeni w starożytności nie ma też wartość tworzenia własnego poglądu na świat. Wymaga ona tolerancji, zgody na funkcjonowanie wielu światopoglądów w społeczeństwie, nawet takich, które nam nie odpowiadają.
Większość wartości wyższych ma jednak korzenie w świecie starożytnym, w Grecji i Rzymie. Także idea pokoju, bo przecież już stoicy pisali o państwie przyszłości obejmującym całą ludzkość zjednoczoną i żyjącą w pokoju.
Od początku dziejów mędrcy podkreślali, że degradacja człowieka zaczyna się gdy celem życia stają się wartości materialne, bogacenie się. Odbudowanie prawidłowego życia społecznego zacznie się wtedy, gdy odrzucimy neoliberalizm ekonomiczny. A ponieważ jesteśmy nie tyle demokratycznym, co katolickim państwem, to powinniśmy powrócić chociażby do poglądów Jana XXIII, który wykazał w encyklice Pacem in Terris, że zgodne z tzw. prawem naturalnym jest każda forma własności, a więc państwowa, społeczna i prywatna i że dobro społeczeństwa winno decydować o przewadze jednej z tych trzech własności. Wyśmiewana obecnie koncepcja państwa opiekuńczego jest sensowna i ważna, bo po to tworzyliśmy państwo, aby chroniło nas przed zagrożeniami i pomagało biednym i pokrzywdzonym.
- Skoro przekonujemy się, i to boleśnie, że przyjęte w końcu lat 80. wartości czynią więcej szkody niż pożytku społecznego, należałoby je odrzucić. Ale jak to zrobić? Czy to w ogóle możliwe, skoro np. chciwość nie zna granic i rośnie w miarę zamożności?
- Bardzo wiele zależy od edukacji, od światłych i odważnych pedagogów, którzy będą umieli wskazać wyższe wartości i kompromitować te, które nobilituje neoliberalizm. Neoliberalizm poprzez nawoływanie do rywalizacji, sukcesu, kariery rozbija wspólnoty i sprawia, że człowiek staje się dla drugiego konkurentem. Trzeba zmieniać świadomość, aby móc zmienić system ekonomiczny.
- Dlaczego nie robi tego Kościół? Sądząc z postawy kleru, hołduje on właśnie tym najniższym wartościom jak chciwość...
- To też jest powód, dla którego powstaje wiele nowych wyznań religijnych nakłaniających do rozwoju duchowego człowieka i krzewiących szlachetne wartości. Niestety, Kościół katolicki nie nakłania do pielęgnacji wyższych wartości. Ponadto stoi na stanowisku, że dopuszczalne jest prowadzenie tzw. słusznych wojen, czyli wbrew jednemu z 10 przykazań – nie zabijaj. Jak się okazuje, zabijać wolno nawet w imię obcych interesów. Kościoła nawet nie martwi to, że nie są przestrzegane elementarne zasady etyki katolickiej, choćby w sferze seksualnej. Pewną nadzieją jest nowy papież nawiązujący do wartości pierwotnego chrześcijaństwa.
- Czy zatem mała grupa oświeconych pedagogów jest w stanie przekonać do wyższych, szlachetnych wartości ludzi, zwłaszcza młodzież, poddanych praniu mózgu przez posiadających władzę i narzucających swoje idee?
- Ale to nie jest tak mała grupa - należą do niej także artyści i inni światli ludzie. Poza tym miliony ludzi w pewnym momencie się ockną, bo nie wytrzymają narastającej biedy. Przewrót jest konieczny, bo narasta liczba bezrobotnych, bezdomnych, chorych, narasta bieda.
- Jak to się mogło stać, że nasze społeczeństwo – przecież egalitarne, tak szybko przyjęło wartości nam obce? Z czego to wynika?
- Ten odwrót od rodzimych wartości nastąpił wskutek szybko postępującej amerykanizacji w sposobie myślenia i działania. Częściowo wynika to z naszej mikromanii narodowej nawet wobec USA, które przecież są państwem młodym, bez długiej tradycji kulturowej. Widać to także w naszej nauce, np. publikacje jeśli jest w języku polskim uzyskują mniej punktów niż publikacje w języku angielskim. Jest to dyskryminacja naszego języka. Uświadamianie społeczeństwu, że są inne wartości niż te, które przynosi ze sobą neoliberalizm wymaga zatem pracy od podstaw.
Dziękuję za rozmowę.
Od red. O chciwości pisał na naszych łamach prof. Wiesław Sztumski - Chciwość - wada czy zaleta?
Z kolei na You Tube z kolei można obejrzeć znakomity film „Chciwość” - http://video.anyfiles.pl/Chciwość+-+lektor+PL/Kino+i+TV/video/26114