banner

 

                                                                                                                                                                Religia, ideologia, polityka


sztumski nowyPrzez religię rozumiem wierzenia i praktyki odnoszące się do pośredniczenia między tym, co uznaje się za świętość (sacrum) lub boskość  i tym, co ludzkie, albo świeckie (profanum). Inaczej mówiąc, między światem sensorycznym i iluzorycznym,  albo między realnymi ludźmi (jednostkami lub zbiorowościami) i ich wyobrażeniami.

Religia jest ogniwem pośrednim pomiędzy człowiekiem a bytami nadludzkimi, które są przeważnie personifikowane: mocami nadprzyrodniczymi, duchami, absolutami, bóstwami itp. Dwa są zatem najważniejsze składniki religii – wiara, która zazwyczaj bywa sformalizowana na wzór systemu dedukcyjnego wywodzonego z dogmatów, oraz rytuały (kulty), które też są w jakiś sposób formalizowane za pomocą liturgii, symboliki, stereotypów lub programów.

To określenie religii nawiązuje do definicji podanej przez Korneliusza Piotra Thiele’go: „Religią nazywamy w sensie ogólnym stosunek pomiędzy człowiekiem i potęgą nadludzką, w którą on wierzy i od której czuje się zależny. Stosunek ten znajduje swój wyraz w specjalnych uczuciach (zaufanie i lęk), wyobrażeniach (wiara) i czynnościach (modlitwy, obrzędy, wśród nich specjalne ofiary), a także w wypełnianiu moralnych przykazań”.(C. P. Tiele, N. Söderblom, Kompendium der Religionsgeschichte, Berlin 1931, s. 3).
 
Deflacja wiary religijnej

 
Co jest religią, zależy od kontekstu społeczno-historycznego oraz od określenia linii demarkacyjnej miedzy sacrum a profanum. A jest ono różne w różnych kulturach. Ostatnio w naszej cywilizacji, przede wszystkim wskutek odchodzenia od paradygmatu myślenia binarnego spowodowanego postępem wiedzy i techniki, postępuje proces rozmywania się linii demarkacyjnej między świętością a świeckością, podobnie jak ulegają zatarciu granice między wielu innymi ekstremami. Nie jest ona już linią, lecz rozszerzającą się wstęgą.

Symptomatyczne dla zacierania się różnic między sacrum a profanum jest na przykład nieodróżnianie odświętności od powszedniości (zanikanie różnicy między dniami świątecznymi a roboczymi), zanikanie różnicy między intymnością, która zawsze była jakimś tajemniczym sacrum, a ekshibicjonizmem, czyli upublicznieniem oraz profanacją intymności; zanikanie różnic między wzniosłością a pospolitością wskutek mnożenia różnych uroczystości, dni świątecznych, rocznic, miesięcznic oraz dni rozmaitych grup zawodowych, orientacji seksualnych, krawatów, kotów, zakochanych itd.
Nie ma już dnia w kalendarzu, który nie byłby dniem kogoś lub czegoś (nawet wielu na raz) w skali krajowej i międzynarodowej (pisałem o tym w artykule Granica między sacrum a profanum, SN, Nr 11/12). W konsekwencji, zakresy pojęć sacrum i profanum coraz bardziej pokrywają się - święte staje się świeckim, wskutek czego szybko postępuje erozja świętości.

Cechą charakterystyczną religii (ściślej: wiary oraz poglądów religijnych) jest to, że w zasadzie nie podlega ona weryfikacji. W przypadku, kiedy ma się do czynienia ze sformalizowaną wiarą, można co najwyżej weryfikować religię na podstawie kryterium niesprzeczności z innymi poglądami i kryterium zgodności z dogmatami. Ale zastosowanie tych kryteriów nie uprawnia do stwierdzenia prawdziwości religii (ani wiary) w arystotelesowskim sensie zgodności treści wypowiedzi, odnoszącej się do rzeczywistości - głównie sensorycznej - z tą rzeczywistością.

Symptomatyczna dla człowieka religijnego jest wiara w istnienie jakiegoś osobowego bóstwa, które wysłuchuje jego modlitw oraz wiara w jakąś formę "życia po życiu" (nieśmiertelność). (p. J. H. Leuba, The Belief in God and Immortality: A Psychological, Anthropological and Statistical Study, Sherman, French & Co., Boston, 1916).

Te dwie wiary są jakby zakodowane w tzw. module religijnym naszego mózgu (w „genie wiary”) i dlatego religijność ludzi i religia w ogóle nigdy nie zanikną,  wbrew przewidywaniom niektórych scjentystów i ideologów ateizmu. (p. J. Giordano, J. Engebretson, Neural and cognitive basis of spiritual experience: biopsychosocial and ethical implications for clinical medicine, w: Explore – The Journal of Science and Healing, Vol. 2, Issue 3, 2006).

Natomiast zmieniają się postawy religijne ludzi. Obecnie tam, gdzie panuje cywilizacja zachodnia, przeważa postawa religijna, która nie bierze się z wiary podbudowanej odczuciami mistycznymi i przekonaniami metafizycznymi, lecz głównie z rytuałów. (p. A. Brodziak, Kto i co wyznacza ducha naszej epoki? - czyli o ramach kondycji psychicznej współczesnych ludzi, http://pwsz.nysa.pl/~andrzej.brodziak/filozofia.htm; 18.11.2015). Jeśli tak jest, to świadczy to o spadku wiary dogłębnej i wzroście wiary powierzchownej, czyli w jakimś stopniu o deflacji wiary religijnej.


Potęga ideologii
 

Ideologię definiuję jako wyrażający interesy grupowe i ufundowany na określonym systemie wartości ogół poglądów, wyobrażeń i przekonań danej grupy społecznej odnoszących się do świata i życia ludzi, głównie społecznego. Wyraża się ją za pomocą symboli, mitów, schematów myślowych i struktur językowych.
Ideologia określa rolę jednostek i zbiorowości w życiu społecznym, kształt oraz zasady funkcjonowania struktur społecznych (politycznych, ekonomicznych itd.). Jest ona jednym z czynników wpływających na wizerunek świata i światopogląd.

Jednak obraz świata zbudowany na ideologii nie tylko odbiega od tego, jakim świat jest naprawdę, ale zazwyczaj bywa intencjonalnie przebarwiony i zafałszowany. Wszak zadaniem ideologii nie jest głoszenie prawdy, lecz jak największe oddziaływanie elit, bądź przywódców, na masy społeczne, by zmotywować je i zorganizować do działań na rzecz osiągnięcia zaplanowanych celów zawartych w  programach politycznych.

Trzeba więc tworzyć maksymalnie wyidealizowane wizerunki doskonałego świata przyszłego i wizje lepszego życia społecznego oraz złudne obietnice, gdyż tylko one, kiedy stają się marzeniami mas, mobilizują do radykalnej aktywności. Przecież każdy pragnie mieć lepiej niż teraz ma i żyć w świecie lepszym od teraźniejszego. Ideologie ukierunkowują działania polityczne na spełnianie marzeń w dokładnie nieokreślonej przyszłości, nawet, jeśli ich spełnienie jest prawie niemożliwe, albo nieprawdopodobne.

O potędze ideologii jako bodźca do przekształcania rzeczywistości społecznej świadczy liczba jej zwolenników, a tym ich więcej, im więcej fantasmagorii i nierealnych obietnic. W naturze człowieka leży karmienie się iluzjami i pocieszanie się nadzieją.  (Wybory parlamentarne pokazują, że przeważnie wygrywają te partie, które prezentują masom programy nierealne, a nie te, których programy są rzeczowe i osadzone na rzeczywistych i sprawdzonych przesłankach).

 Oprócz ideologii postępowych, które mają na celu przekształcanie rzeczywistości społecznej, są też konserwatywne, których celem jest niedokonywanie żadnych zmian i utrwalanie status quo. Ci, którym wiedzie się źle, optują za ideologią postępową w przeciwieństwie do tych, którym wiedzie się dobrze.
Niestety, cztery piąte populacji świata żyje w ubóstwie i tyle samo jest niezadowolonych z tego, co już osiągnęło. Dlatego za ideologiami postępowymi, na dodatek zawierającymi hasła populistyczne, opowiada się znaczna większość ludzi i one mają większe szanse na pobudzanie ludzi do dokonywania transformacji w systemach społecznych.

W rezultacie, w dotychczasowej historii ludzkości stale przebijała się tendencja do postępu społecznego, mimo pewnych okresów stabilności lub regresu. Nie wiadomo, czy dalej tak będzie, czy w wyniku globalizacji i wyrównywania się potencjałów ekonomicznych i zarazem standardów życia po osiągnięciu jakiegoś górnego pułapu, ta tendencja nie odwróci się i zwycięskimi nie okażą się ideologie konserwatywne. Na razie wydaje się to mało prawdopodobne, co nie znaczy, że jest niemożliwe.
Ze względu na to, że ideologię konstytuują wyobrażenia, idee, wizje i utopie, a więc elementy znajdujące się w świecie pomyślanym lub fantastycznym, a nie w sensorycznym, nie da się orzekać ani o jej prawdziwości, ani o fałszu.

Ideologia nie podlega weryfikacji w sensie naukowym ani arystotelesowskim. Nie dlatego akceptuje się ją, że jest prawdziwa, tylko, że jest słuszna – że się podoba, że jest zgodna z jakimś systemem wartości lub oczekiwaniami i że służy interesom indywidualnym, albo grupowym. O jej uznawaniu czy wyznawaniu decydują kryteria estetyczne, aksjologiczne, światopoglądowe i polityczne.

Religia z ideologią

Wiązanie się religii z ideologią postępowało w ich obopólnym interesie niemal od zarania dziejów w wyniku wykorzystywania ideologii dla celów religijnych, a religii - jako instrumentu ideologii. Między religią i ideologią jest podobieństwo, które zwiększa się między innymi w miarę włączania elementów religijnych w zakres ideologii oraz upolityczniania się religii. Obecnie osiągnęło ono już taki stopień, że oddzielenie religii od ideologii jest coraz trudniejsze z uwagi na wiele elementów wspólnych, m.in.:

  Ze względu na strukturę.
Są one konceptualizowane przede wszystkim za pomocą pojęć abstrakcyjnych, również niemających żadnego odpowiednika tak w rzeczywistości sensorycznej jak i pomyślanej, a także za pomocą pojęć, których desygnatów nie jest się w stanie sobie wyobrazić, jak w przypadku bóstwa (jeśli nie zostało ono spersonifikowane, albo uprzedmiotowione), czyli pojęć pustych.

  Ze względu na program.

Tworzą one odpowiednie programy realizacji wizji innego, lepszego człowieka, społeczeństwa i państwa. Religia realizuje program bezwzględnego podporządkowania się bóstwom, instytucjom i funkcjonariuszom kościelnym rzekomo reprezentującym bóstwa, a ideologia również realizuje program podporządkowania się, ale władzy państwowej, instytucjom i funkcjonariuszom administracji państwowej lub partyjnej. 

  Ze względu na cel.
Po pierwsze, ich celem jest integracja mas na podstawie określonych poglądów po to, by działały one i poświęcały się na rzecz realizacji zadań zawartych w programach.
Po drugie, c
elem ich jest wyjaśnianie zjawisk i znalezienie odpowiedzi na pytania o sens oraz sposób istnienia człowieka i świata.


  Ze względu na poznanie.
Intencjonalnie tworzą one i implementują baśniowe, albo fałszywe obrazy świata ufundowane na mitach lub kłamstwach, żeby odwrócić uwagę mas od realiów i skierować ją na sprawy i problemy wydumane, które sztucznie podnosi się do rangi najważniejszych dla ludzi i świata w myśl reguły: im więcej poświęcamy się sprawom nieba, tym mniej obchodzi nas Ziemia. 

Ze względu na zastosowania praktyczne.
Po pierwsze, organizują one masy, pobudzają je do aktywności społecznej oraz politycznej ukierunkowanej na osiąganie celów nakreślonych w programach i przyczyniają się do zabezpieczenia i realizacji interesów grup zwolenników lub wyznawców. 
Po drugie, legitymizują działania władz świeckich sprawiając wrażenie, że władze te pochodzą z woli bóstw, albo z naturalnych (obiektywnych) procesów rozwoju społecznego, na które jednostki i masy mogą wpływać w mocno ograniczonym stopniu. 
Po trzecie, uprawomocniają władze kościelne wmawiając ludziom, że reprezentują one bóstwa na Ziemi, a w takim razie podwładni nie mają na nie żadnego wpływu.

Ze względu na szkodliwość społeczną.
Często głoszą one hasła i zasady humanitaryzmu i konieczność przestrzegania etycznych norm postępowania, które pełnią raczej rolę przynęty. Zazwyczaj nikt się nimi nie przejmuje i dlatego pozostają czczymi deklaracjami.

Nagminne łamanie podstawowych zasad humanitaryzmu: równości, sprawiedliwości społecznej i miłości bliźniego przekształca humanitaryzm ideologii i religii w pseudohumanitaryzm. Dzięki tym hasłom, tylko elity lub jednostki sprawujące władzę, a nie masy społeczne, osiągają realne i wymierne korzyści.  W istocie, hasła humanitaryzmu głoszone przez religię i ideologię są instrumentalnie wykorzystywane do tworzenia głębokich podziałów ludzi, nawet na obozy wrogie sobie i zwalczające się nawzajem, gdyż częściej od czegoś konkretnego i rzeczy materialnych przedmiotem antagonizmów i walk jest coś abstrakcyjnego i idee. Świadczą o tym choćby akty samobójczych ataków terrorystycznych dokonywane przez fanatyków islamskich. A największym powodem do sprzeczek nie jest obraza człowieka, lecz bóstwa, w które on wierzy. Dowodem na to są na przykład terrorystyczne akty odwetu islamistów w odpowiedzi na satyryczne wizerunki Allacha i agresywne zachowania katolików i prowadzone przez ich wojny w obronie krzyża będącego symbolem ich Boga, wiary i kultu.


Pod rękę z polityką


Alians rozmaitych religii z polityką istniał od dawna i narastał z upływem wieków
. Jednak szczególnie zacieśniały się związki polityki z religiami monoteistycznymi: judaizmem, chrześcijaństwem (ściślej: katolicyzmem) oraz islamem. Ze sprzężenia religii z polityką nie wynika nic dobrego dla społeczeństwa. Nawet kult jednostki utożsamiający jakiegoś władcę (przywódcę) z bogiem jest jednym ze szkodliwych skutków związku polityki z religią monoteistyczną. Nie byłby on możliwy w przypadku związania się polityki z religią politeistyczną, bo wtedy trzeba by ubóstwiać nie jednego władcę, lecz wielu, a więc nie byłby to już kult tylko jednej osoby.

Odkąd w 337 r. cesarz Konstanty I przyjął na łożu śmierci wiarę chrześcijańską, monarchia rzymska, która uznawała się za imperium i rościła sobie pretensje do władzy globalnej, zerwała z rzymskim politeizmem i związała się z monoteizmem chrześcijańskim. Wkrótce władzę świecką (w pewnym sensie globalną) sprawował jeden cesarz, a władzę kościelną – jeden papież.
Wraz z panowaniem jednego cesarza pod jednym Bogiem skończyła się poliarchia (przeciwieństwo monarchii) i skończył się politeizm. 

(p. Almut Hofert, Kaisertum und Kalifat: Der imperiale monotheismus im fruch- und Hochmittelalter (Globalgeschichte), Frankfurt M.,2015), Frankfurt M. 2015). Jednak wkrótce to przymierze papieży z monarchami okazało się niekorzystne dla monarchów, bowiem zostali oni podporządkowani władzy papieży i biskupów, którzy ich koronowali, manipulowali nimi, sterowali ich polityką i wymuszali od nich daniny oraz  przywileje wynikające z konkordatów.

Również teraz to sprzężenie kościoła rzymskokatolickiego z władzą świecką, a właściwie nieformalna i często skryta dominacja kościoła w różnych obszarach polityki, szkodzi państwu, kształtowaniu sie społeczeństwa obywatelskiego i hamuje rozwój demokracji oraz postęp cywilizacyjny.

Wiele argumentów teoretycznych i faktów zaczerpniętych z doświadczenia historycznego przemawia za słusznością hipotezy, że religie politeistyczne są o wiele mniej podatne na wpływy ideologii świeckich aniżeli monoteistyczne. W zasadzie ani buddyzm, ani taoizm nie uległy liczącej się ideologizacji i nie wykazują zakusów imperialistycznych - w szczególności nie prowadzą wojen mających na celu wyznaniowy (ekumeniczny) podbój świata -  w przeciwieństwie do katolicyzmu i islamu, które niemal całkowicie przekształcają się w ideologie polityczne.

Jedynie katolicyzm realizuje od dawna swoje cele ekspansjonistyczne za pomocą rozprzestrzeniającego się tzw. ruchu misyjnego w celu chrystianizacji „wierzących inaczej”. A de facto misje są przyczółkami, bazami lub agenturami kościoła katolickiego znajdującymi się na wszystkich kontynentach i w wielu nieochrzczonych i nieskonkordatyzowanych jeszcze państwach, które kościół usiłuje podbijać na drodze pokojowej by powiększyć liczbę swych wyznawców. (Judaizm reprezentowany przez państwo Izrael tylko w minimalnym stopniu realizuje cele ekspansjonistyczne, dokonując aneksji niewielkich terytoriów państw ościennych.)


Toteż faktycznie w historii występował ekspansjonizm chrześcijański i islamski, a w ostatnich latach również terroryzm chrześcijański w wymiarze lokalnym (np. w Północnej Irlandii) oraz terroryzm islamski, który przybiera wymiar globalny. Dzieje się tak dlatego, ponieważ religie monoteistyczne często, szybko i łatwo przybierają postać fundamentalizmów z inspiracji ideologicznej i w wyniku kurczowego trzymania się niezmiennych dogmatów.

Znamienne jest to, że teraz fundamentaliści islamscy utworzyli swoje Państwo Islamskie, tak jak wcześniej wyznawcy judaizmu i chrześcijanie uznający się za „ludy wybrane” utworzyli swoje państwa - Watykan i Izrael. O ile te ostatnie są uznane przez inne państwa i są podmiotami prawa międzynarodowego, to pierwsze jeszcze nie, ale z pewnością będzie dążyć do uzyskania takiego samego statusu politycznego i uznania międzynarodowego. Przecież muzułmanie wcale nie są gorsi od żydów i katolików. Inne kościoły - politeistyczne i panteistyczne - nie mają i sądzę, że nie będą mieć takich aspiracji do stanowienia własnych państw.


Watykan daje zły przykład innym kościołom monoteistycznym. Dostrzegają one ogromne korzyści dla Kościoła wynikające z przyznania mu statusu państwa, dającego gwarancję ochrony przez społeczność międzynarodową oraz możliwość uczestniczenia w polityce światowej. Korzyści wynikają również z uznawania Watykanu za ogólnoświatowy autorytet moralny, nie mówiąc już o aspekcie finansowym.

A w ogóle realizacja polityki imperialistycznej przez jakikolwiek kościół jest skuteczniejsza, gdy ma on wsparcie we własnej państwowości i w organizacjach międzynarodowych. (Dziwne i symptomatyczne jest, że na sesje ogólne ONZ zaprasza się tylko głowę Kościoła katolickiego.) Na razie ekumena w sensie współistnienia i współpracy różnych kościołów i dążenia do jedności wyznawców różnych religii pozostaje wciąż tylko pobożnym życzeniem przywódców Kościoła katolickiego i ma nikłą szansę powodzenia. Głównie dlatego, że wielkie kościoły, przede wszystkim monoteistyczne, konkurują ze sobą w walce o dusze i o sfery wpływów, również o władzę i bogactwo. I żaden nie chce uznać prymatu Watykanu.

Religie monoteistyczne pojawiły się dopiero na pewnym etapie ewolucji społecznej. Obecnie współistnieją z religiami politeistycznymi. Trudno dziś przewidzieć, jak będzie przebiegać dalszy ich rozwój, czy kiedyś zanikną religie politeistyczne, czy monoteistyczne. Na razie górują monoteistyczne. Sądzę jednak, że byłoby lepiej dla dobra ludzkości, gdyby zlikwidowano monoteizm z jego negatywnymi konsekwencjami.

Wiesław Sztumski

22 listopada 2015