banner

Na digitalizacji pracy zyskają pracodawcy, a stracą pracobiorcy.

sztumski nowyW ewolucji techniki występuje uniwersalna tendencja do uprzedmiotowiania procesów technologicznych. Jest to konsekwencja przewagi przedmiotowych uwarunkowań procesów technologicznych nad podmiotowymi oraz ograniczania wpływu czynników ludzkich.
Można by sądzić, że ostatecznym celem tej ewolucji było całkowite wyzwolenie człowieka od pracy w wyniku rugowania go z bezpośredniego uczestnictwa w procesie pracy. Nota bene, ten cel jest zbieżny z odwiecznym marzeniem pokaźnej większości ludzi stroniących od pracy. Jednak realnie jest on nieosiągalny; co najwyżej, można tylko zbliżać się do niego - proporcjonalnie do postępu technicznego.
W konsekwencji doskonalenia środków pracy człowiek stopniowo przestaje być głównym czynnikiem procesu pracy, spełnia w nim rolę coraz to podrzędniejszą. Zamiast znajdować się w centrum tego procesu i być jego animatorem zachowuje się tak, jakby był biernym obserwatorem. Teraz nie on rządzi środkami pracy i procesem pracy, tylko one nim.

W procesie pracy uczestniczą: podmiot pracy, system sterowania, środki pracy i przedmiot pracy. Podmiotem pracy jest człowiek-producent, twórca wszelkiego rodzaju dóbr i usług. Na system sterowania składa się oprogramowanie procesów technologicznych (program operacji i korekt), urządzenia kontrolne i detektory (czujniki, mierniki, indykatory) oraz właściwe im mechanizmy wykonawcze. Środkami pracy są rzeczy, które pracownik umieszcza między sobą a przedmiotem pracy po to, by za ich pośrednictwem mógł celowo oddziaływać nań. Są nimi wszystkie rodzaje urządzeń, sprzętu i wyposażenia technicznego używane do planowania, przygotowywania i wykonania określonego zadania produkcyjnego. Ale najważniejszym składnikiem środków pracy są narzędzia.

Etapy uprzedmiotowienia pracy

W ewolucji techniki można wyróżnić następujące etapy uprzedmiotowienia pracy, czyli przejmowania funkcji podmiotu pracy (człowieka-producenta) przez urządzenia techniczne lub narzędzia pracy.
Pierwszy, najdłuższy, trwał aż do zastosowania maszyn wprawianych w ruch energią eksosomatyczną, czyli czerpaną spoza organizmu ludzkiego. W tym czasie posługiwano się przede wszystkim narzędziami ręcznymi lub maszynami prostymi (dźwignie, krążki, kołowroty itp.), poruszanymi za pomocą energii endosomatycznej, pochodzącej z wnętrza człowieka.
Ich funkcjonowanie zależało najczęściej i w przeważającej mierze od motorycznego i sensorycznego wysiłku człowieka w procesie pracy; rzadziej i w bardzo niskim stopniu od wysiłku intelektualnego. Narzędziami były przeważnie narządy człowieka, a najważniejszym czynnikiem produkcji był podmiot pracy, czyli człowiek-producent. Produkcja zależała od zaangażowania w nią jego siły fizycznej, wiedzy, sztuki manualnej, spostrzegawczości itd.
Ciało ludzkie spełniało naraz funkcje mechanizmu napędowego i transmisyjnego oraz naturalnego narzędzia pracy. Podmiot pracy musiał nie tylko wykonywać wszystkie czynności robocze, ale ponadto sterować procesami technologicznymi – planować i kontrolować je oraz korygować ich przebieg. Tak więc, środki pracy i system sterowania zawierały się w podmiocie pracy.

Drugi etap zapoczątkowała pierwsza rewolucja techniczna (przemysłowa) wraz z mechanizacją pracy dzięki implementacji maszyn, które eliminowały narzędzia ręczne z procesu produkcji. Znacznie też redukowały wysiłek cielesny ludzi związany z czynnościami roboczymi - tzw. żywą pracą. W produkcji maszynowej podmiot pracy zostaje pozbawiony właściwej (roboczej) funkcji pracy, gdyż przekazuje ją elementom roboczym maszyny. Narzędzia pracy są wyrywane z rąk człowieka i przekazywane elementom roboczym maszyn.
W taki sposób, w wyniku eksterioryzacji narzędzi, podmiot pracy zostaje pozbawiony jednej ze swoich istotnych funkcji – funkcji roboczej. W konsekwencji, pozostaje mu tylko sterowanie procesami technologicznymi oraz programowanie, kontrolowanie i korygowanie ich. Realizacja tych zadań wymagała w większym stopniu wysiłku intelektualnego niż fizycznego. Jednak wciąż jeszcze człowiek (podmiot pracy) zredukowany do systemu sterowania jest najważniejszym komponentem procesu pracy.

Trzeci etap uprzedmiotowienia pracy rozpoczął się od odłączania się niektórych elementów systemu sterowania od podmiotu pracy, wskutek czego pozbawiano go funkcji kontroli oraz korekty procesu pracy. To zjawisko rozwija się proporcjonalnie do mechanizacji i automatyzacji procesów produkcyjnych.
Na pierwszym etapie uprzedmiotowiania procesu pracy urządzeniami kontrolnymi były narządy zmysłowe pracownika, które przekazywały do jego mózgu informacje o przebiegu pracy. Były to „urządzenia naturalne”. Teraz są nimi sztuczne urządzenia mechaniczne, optyczne, akustyczne i elektromagnetyczne - różne czujniki, indykatory i mierniki. Są one o wiele lepsze od naturalnych, ponieważ ich czułość znacznie przewyższa czułość receptorów narządów zmysłowych człowieka. Informacje o usterkach i odchyleniach od założonego programu produkcji przekazują one nie do mózgu człowieka, lecz do automatycznych urządzeń korekcyjnych, które natychmiast mogą je poprawiać lub usuwać.

Czwarty etap procesu uprzedmiotowienia pracy rozwija się od niedawna, odkąd system sterowania zaczął odłączać się od podmiotu pracy, przekształcać się w narzędzie i do pewnego stopnia działać niezależnie od człowieka. Najpierw działo się to za sprawą tzw. automatów cyklicznych, albo deterministycznych, które pracują zgodnie ze ściśle (sztywnie) ustalonym programem (algorytmami). Takie automaty nie są jednak zdolne do realizacji kreatywnych funkcji pracy człowieka. Realizują one również funkcję organizatorską, ale tylko w ograniczonym stopniu.
Wobec tego obecność człowieka w procesie pracy nadal jest konieczna do usuwania nieprzewidzianych pomyłek lub przypadkowych awarii.

Na tym etapie dokonuje się coraz szybciej intelektualizacja pracy. Po pierwsze, człowiek wyzwolony od czynności roboczych i kontrolnych może realizować się w pracy jako podmiot myślący i twórczo działający. Po drugie, musi umieć obsługiwać automaty i nadzorować je, a to wymaga odpowiedniej wiedzy oraz zaangażowania jego intelektu proporcjonalnie do „inteligencji”, złożoności i stopnia doskonałości automatów.
Wskutek tego, postępowi technicznemu i uprzedmiotowianiu pracy towarzyszy zacieranie się granicy między pracą cielesną a intelektualną i transformacja podmiotu pracy z pracownika fizycznego (blue collar) w umysłowego (white collar). Jednakże wyzwolenie się człowieka od pracy jest pozorne, ponieważ zmniejszenie wysiłku cielesnego kompensuje wzrost wysiłku intelektualnego.

Dopiero stosowanie automatów acyklicznych (elastycznych) pozwala w pełni przejmować przez nie pozostałe funkcje podmiotu pracy - organizatorską i kreatywną. Digitalizacja pracy i rozwój sztucznej inteligencji mogą przyczynić się do eliminacji z procesu pracy udziału pozostałych funkcji mózgu ludzkiego - myślenia i kreatywności.
Tym samym uprzedmiotowienie procesu pracy dobiegłoby końca. Jednocześnie, w wyniku przejmowania roli podmiotu pracy przez różne, coraz „inteligentniejsze urządzenia”, postępuje uspołecznienie wiedzy technicznej, która dotychczas była własnością prywatną jednostek i pilnie strzeżoną tajemnicą mistrzów w swoim zawodzie, racjonalizatorów i innowatorów.

Perspektywa zupełnego uprzedmiotowienia podmiotu pracy

Jedna z prawidłowości historii techniki głosi: proporcjonalnie do doskonalenia narzędzi pracy procesy technologiczne uniezależniają się od biologicznych i intelektualnych zdolności człowieka - od jego siły fizycznej, czułości receptorów zmysłowych, szybkości reakcji na bodźce, odporności organizmu na działania destrukcyjne, doświadczenia produkcyjnego, pamięci i spostrzegawczości, umiejętności zarządzania i organizacji pracy, wiedzy technicznej, innowacyjności, wprawy, biegłości, bystrości umysłu, możliwości i szybkości adaptacji do środowiska pracy, koncentracji uwagi itp.

Wskutek tego narzędzia też poddają się zjawisku alienacji. Ich wyobcowanie się jest nowym wymiarem alienacji pracy. Na trzy inne wymiary alienacji - produktu pracy, procesu pracy oraz pracy będącej cechą gatunkową człowieka - wskazał Karol Marks w „Rękopisach ekonomiczno-filozoficznych” z 1844 r.
Chociaż alienacja narzędzi pracy postępowała stopniowo od samego początku, to jej negatywne konsekwencje dla ludzi dały wyraźnie znać o sobie dopiero pod koniec XX wieku w wyniku doskonalenia narzędzi za pomocą digitalizacji i sztucznej inteligencji w okresie tzw. czwartej rewolucji technicznej*.

Wskutek tego udział ludzi w pracy, w szczególności w procesach wytwórczych, maleje w coraz szybszym tempie. Współczesne narzędzia różnią się zasadniczo pod wieloma względami od tych, jakimi posługiwano się jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Coraz częściej przybierają postać systemów cyberfizycznych.
Są to systemy, których komponenty technologii informatycznej i oprogramowania zostały połączone z komponentami mechanicznymi i elektronicznymi, a przesyłanie i wymiana danych oraz kontrola i sterowanie odbywa się w czasie rzeczywistym za pomocą Internetu (p. O. Bendel, Cyber-physische Systeme, Gabler Wirtschatfskexikon, Springer Vrl. 2013).

Ich istotnymi składnikami są urządzenia mobilne i maszyny (w tym roboty), systemy wbudowane i obiekty sieciowe (Internet Rzeczy). Mają one szeroki zakres zastosowań w produkcji (kontrola procesów przemysłowych), logistyce, medycynie (diagnostyka, terapia, protezy, sztuczne organy), obronności, ochronie środowiska (monitoring środowiska), sterowaniu ruchem, bezpieczeństwie pojazdów i wspomaganiu kierowców, energetyce oraz infrastrukturze komunikacyjnej i kulturalnej.

W miarę rozwoju przejmują one coraz więcej funkcji i ról człowieka w procesie pracy. W rezultacie zaczynają funkcjonować bez ludzi, rugując ich z procesów pracy. Z jednej strony, można to oceniać pozytywnie, gdyż trud i czas pracy człowieka redukuje się do minimum. Jednak z drugiej strony, wywołuje to niekorzystne zjawiska, jak np. wzrost bezrobocia oraz wydłużanie czasu wolnego, który nie wiadomo jak rozsądnie i pożytecznie zagospodarować.

Nowoczesne narzędzia stwarzają poważne zagrożenie, gdy narzucają ludziom odpowiednie sposoby postępowania oraz myślenia, co obecnie jest coraz częstszym zjawiskiem. W szczególności, gdy wymykają się spod kontroli ludzi, mogą wywołać katastrofy, o czym świadczą przykłady różnych awarii i eksplozji, albo gdy zanadto się im ufa, jak GPS-om czy autopilotom w samolotach i samochodach (np. 14.01.18, wskutek zawierzenia inteligentnym systemom kontrolnym, ogłoszono alarm rakietowy na Hawajach, który okazał się fałszywy). W przypadku narzędzi prymitywnych pociągało to za sobą ofiary jednostkowe, albo liczone w setkach osób. Natomiast w przypadku narzędzi wysoce skomplikowanych i „mądrych” liczba ofiar może sięgać milionów, gdy spod kontroli wymknie się np. broń bakteriologiczna, chemiczna lub jądrowa.

Podsumowanie, czyli kto zyskuje, kto traci

Digitalizacja pracy polega na wykorzystywaniu technologii cyfrowych i sztucznej inteligencji w procesach pracy (głównie produkcji i usług), wskutek czego zmienia się model pracy z czteroczłonowego: podmiot pracy - system sterowania - środki pracy - przedmiot pracy na trójczłonowy: podmiot pracy - środki pracy - przedmiot pracy, ponieważ system sterowania wszedł w skład środków pracy.
Digitalizacji i zastosowaniu sztucznej inteligencji zostają poddane na razie narzędzia pracy i systemy sterowania.
Konsekwencją tego jest zastępowanie narzędzi prostych, mechanicznych i automatów przez narzędzia „inteligentne”, czyli przez coraz „mądrzejsze” roboty. Są one nieporównywalnie bardziej wydajne od pracowników, a ich koszty utrzymania są dużo mniejsze. Z tej racji pracodawcy chętnie i masowo pozbywają się pracowników, jeżeli mogą ich zastąpić robotami.

Na digitalizacji pracy zyskają pracodawcy, a stracą pracobiorcy. Szacuje się, że na całym świecie ubędą setki milionów miejsc pracy, co pociągnie za sobą ogromny wzrost bezrobocia i zniknie wiele tradycyjnych zawodów. Dotyczy to również krajów słabo rozwiniętych, bo nawet tam bardziej opłaca się zastępować robotami słabo opłacanych pracowników.
Według badań ING-DiBa-Bank, w Niemczech zagrożonych jest już 18,3 milionów miejsc pracy w ich obecnej formie przez postępową technologię. Szczególnie dotyczy to biur sekretarskich i administracyjnych, usług paczkowych, magazynów, handlu detalicznego, sprzątania i cateringu. A setki tysięcy szwaczek zostaną wyeliminowane z pracy przez roboty szwalnicze.

Najmniej zagrożeni są pracownicy naukowi (zob. T. Kaiser, Maschinen könnten 18 Millionen Arbeitnehmer verdrängen, Die Welt, 02.05.15).
Zdaniem Deepaka Mishry, głównego ekonomisty Banku Światowego, coraz mniejszy będzie popyt na pracowników średnio wykwalifikowanych, a większy na wysoko wykwalifikowanych oraz na niewykwalifikowanych. Wskutek tego szybko postępować będzie erozja grupy pracowników średnio wykwalifikowanych, co niekorzystnie odbije się na statusie, roli i rozwoju klasy średniej, a pośrednio na teraźniejszej gospodarce preferującej tę klasę ( p. H. Jeppesen, Digitalisierung: Wettrennen mit der Technologie, op. cit.).

Proporcjonalnie do digitalizacji pracy zmniejsza się rola podmiotu pracy w wyniku zastępowania człowieka przez „inteligentne urządzenia” - automaty, roboty itp. oraz związana z tym postępująca szybko redukcja wielu zawodów.
Według szacunków Carla Benedikta Frey’a i Michaela A. Osborne’a, ok. 47% całkowitego zatrudnienia w USA jest zagrożone przez postępującą digitalizację pracy. Badali oni prawdopodobieństwo robotyzacji 700 zawodów. Z ich badań wynika, że w ciągu 20 lat mogą zniknąć niektóre zawody, dla których prawdopodobieństwo robotyzacji jest bliskie 100%.

Należą do nich: pracownicy biur maklerskich, niektórzy pracownicy firm ubezpieczeniowych, bibliotekarze, pracownicy obróbki zdjęć fotograficznych, operatorzy obrabiarek, pracownicy podatkowi, agenci Cargo, zegarmistrzowie, rachmistrze, telemarketerzy, księgowi, pakowacze, modelki i hostessy. Natomiast zawody, dla których prawdopodobieństwo robotyzacji jest bliskie 0%, a więc „trwałe”, to: terapeuci rekreacyjności, nadzorcy urządzeń technicznych, instalatorzy, osoby zajmujące się naprawami, pracownicy pogotowia, pracownicy zdrowia psychicznego i ośrodków dla uzależnionych, audiologowie, ortodonci i protetycy, pracownicy opieki społecznej, chirurdzy szczękowo-twarzowi, pracownicy prewencyjni, dietetycy, pracownicy zajmujący się wynajmem lokali, choreografowie, sprzedawcy i lekarze (p. C. B. Frey, M. A. Osborne, The Future of Employment: How susceptible are jobs to computerisation?, Oxford Martin Programme on Tchnology and Employment, Sept. 2016, s. 57-71).
A kiedy w przyszłości „mądre roboty” przejmą już funkcję myślenia twórczego, to być może, będą w stanie wyręczać nawet twórców nauki i sztuki: naukowców, kompozytorów, malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy i poetów.
Wiesław Sztumski

* Pierwsza rewolucja trwała od końca XVIII w., kiedy zmechanizowano produkcję w wyniku zastosowania maszyn napędzanych wodą i parą wodną, a później - silników spalinowych.
Druga zaczęła się na początku XX wieku wraz z elektryfikacją procesów technologicznych (zastosowaniem silników elektrycznych), podziałem pracy i zastosowaniem w 1913 r. taśmy montażowej w Henry Ford Company.
Trzecia nastąpiła w latach 70-tych XX w. w wyniku informatyzacji procesów technologicznych (zastosowania komputerów i robotów), zastosowania elektroniki, sztucznej inteligencji i „programowalnych kontrolerów logicznych” (Programmable Logic Controller).
Czwarta rewolucja dopiero się zaczęła w wyniku stosowania systemów cyberfizycznych. (p. H. Jeppesen, Digitalisierung: Wettrennen mit der Technologie, http://p.dw.com/p/1IvJq; 30.05.2016)

Na ten temat pisał też ostatnio na łamach Spraw Nauki (SN nr 1/18) prof. Andrzej Wierzbicki - Czym się zająć?