Produkty nowej rewolucji technicznej: Nadludzie i nadkomputery (cz. 2)
Błądzić jest rzeczą ludzką, ale żeby naprawdę coś zepsuć, potrzebny jest komputer. (Paul R. Ehrlich)
Krótka historia ewolucji urządzeń liczących
Wyróżniam w niej trzy okresy – przedkomputerowy, komputerowy i pokomputerowy.
Okres przedkomputerowy
W starożytności, prawdopodobnie najstarszym urządzeniem liczącym, pochodzącym z około 2500 p.n.e., był abakus. Używano go w Mezopotamii, starożytnym Rzymie, Grecji i Chinach. Składał się z kamieni lub koralików przesuwanych po liniach wykreślonych na piasku lub na tabliczkach z rowkami. W średniowieczu i renesansie, w starożytnym Rzymie używano liczydeł rzymskich. Były one bardziej zaawansowane niż abakusy i miały stałe kolumny reprezentujące różne wartości liczbowe. W XV wieku arabscy matematycy, jak na przykład Al-Qalasadi, rozwijali metody algorytmiczne do wykonywania operacji arytmetycznych na papierze, co zapoczątkowało abstrakcyjne metody liczenia.
W 1622 r. William Oughtred wynalazł suwak logarytmiczny, który umożliwiał wykonywać różne obliczenia (dodawanie i odejmowanie, mnożenie i dzielenie, podnoszenie do potęgi, pierwiastkowanie) dzięki zastosowaniu logarytmów. W XVII wieku wprowadzono mechaniczne maszyny liczące. Pierwszy mechaniczny kalkulator, który mógł dodawać i odejmować stworzył w 1642 r. Blaise Pascal. A w 1673 r. Gottfried Wilhelm Leibniz wynalazł kalkulator, który mógł mnożyć, dzielić i pierwiastkować. W 1822 r. Charles Babbage zaprojektował maszynę różnicową do kilku działań algebraicznych.
Okres komputerowy
Prekursorem komputerów współczesnych był Charles Babbage. W 1837 r. zaprezentował on projekt maszyny analitycznej. Potem wprowadzono karty perforowane. (Kartę udoskonaloną przez Hermana Holleritha wykorzystano do spisu ludności USA w 1890 r.). Karty te używane były do przechowywania danych i programów w maszynach liczących.
W XX wieku pojawiły się kalkulatory elektromechaniczne. Harvard Mark stworzył w 1944 r. pierwszy elektromechaniczny komputer zasilany elektrycznie, zdolny do wykonywania skomplikowanych obliczeń. Pierwszy elektroniczny komputer ogólnego przeznaczenia ENIAC (Electronic Numerical Integrator And Computer) skonstruowano w latach 1943–1945 przez J. P. Eckerta i J. W. Mauchly'ego na Uniwersytecie Pensylwanii w USA. Zaprzestano jego używania po dziesięciu latach, w 1955 r.
W rozwoju komputerów elektronicznych wyróżnia się następujące ich generacje.
Do pierwszej generacji zalicza się komputery, do budowy których używano najpierw lamp elektronowych próżniowych, a później tranzystorów. Do drugiej - komputery budowane na układach scalonych. Do trzeciej - komputery o znacznie większej mocy obliczeniowej i mniejszych gabarytach. Do czwartej – komputery, w których korzystano z mikroprocesorów. Do piątej – komputery osobiste z systemem MS-DOS i z graficznym interfejsem użytkownika. Do szóstej można by zaliczyć komputery z innymi systemami operacyjnymi (Microsoft Windows, Apple oraz Linux) i komputery kwantowe. (Od początku XXI w. rozwija się technologię komputerów kwantowych, które wykorzystują zasady mechaniki kwantowej do przetwarzania informacji w sposób znacznie szybszy niż tradycyjne komputery elektroniczne. (1)
Okres pokomputerowy
Okres ten charakteryzuje się postępującym rozwojem biokomputerów. Na pytanie, czy zaliczyć je jeszcze do szóstej lub siódmej generacji komputerów, czy raczej już do całkowicie nowego etapu ewolucji urządzeń liczących udziela się rozbieżnych odpowiedzi.
Biokomputer
Pojawienie się biokomputerów zapoczątkowało faktycznie nowy okres w historii komputerów, który nazwałem pokomputerowym. Różni się on znacząco od poprzedniego okresu. A to dlatego, że w początkach XXI w. rozpoczęto prace nad konstrukcją biokomputera zakończone parę lat temu sukcesem. Różni się on jakościowo tak dalece od wcześniejszych wersji komputerów, że w pełni można go uznać za symptom nowego etapu w rozwoju urządzeń liczących. Od skonstruowania komputera biologicznego datuje się era nadkomputerów. Przez nadkomputer rozumiem urządzeniem, które przekracza granice właściwe komputerom tradycyjnym.
Czym jest komputer biologiczny i jaka jest zasadnicza różnica między nim a komputerem tradycyjnym? Koncepcja komputera biologicznego powstała już w latach 50-tych i 60-tych XX w. A teorię obliczeń biologicznych zapoczątkowały prace brytyjskiego matematyka i informatyka Alana Turinga i innych pionierów komputerowych, którzy teoretyzowali na temat możliwości wykorzystania procesów biologicznych do obliczeń. Jednak w tamtym czasie te koncepcje były raczej spekulatywne. Postępy w biologii molekularnej, takie jak odkrycie struktury DNA przez Watsona i Cricka w 1953 roku, stworzyły podstawy do zrozumienia mechanizmów biologicznych, które mogłyby zostać wykorzystane w biokomputerach. W 1994 roku Leonard Adleman przeprowadził pierwsze udane eksperymenty z obliczeniami DNA, rozwiązując problem ścieżki Hamiltona przy użyciu cząsteczek DNA. To wydarzenie jest często uważane za narodziny biokomputerów.
Komputer biologiczny wykorzystuje molekuły kwasu deoksyrybonukleinowy (DNA) i rybonukleinowego (RNA) , które są nośnikami i magazynami informacji genetycznej w organizmach żywych. Determinują one cechy organizmu. W przeciwieństwie do tradycyjnych komputerów, które opierają się na krzemowych układach scalonych do przetwarzania informacji, biokomputery korzystają w tym celu z procesów i zjawisk biologicznych.
Z początku biokomputerów używano do przeprowadzania skomplikowanych obliczeń na dużą skalę. Potem problemów kryptograficznych (ze względu na zdolność do przeprowadzania równoległych obliczeń), w medycyie (diagnostyka, terapia i inteligentne leki) i biotechnologii (projektowanie i modyfikowanie organizmów na poziomie molekularnym).
W latach 90-tych ub. w. zaczęto rozwijać badania nad automatycznymi systemami biologicznymi, takimi jak biomolekularne automaty komórkowe. Przyczyniły się one do rozwoju bardziej złożonych koncepcji obliczeniowych opartych na biochemii. W pierwszej dekadzie XXI w. nastąpił dalszy rozwój technik biotechnologicznych. Postępy w inżynierii genetycznej, biotechnologii oraz nanotechnologii pozwoliły na bardziej precyzyjną manipulację cząsteczkami biologicznymi, co przyspieszyło rozwój biokomputerów. W tym czasie powstały pierwsze systemy oparte na enzymach, które potrafiły wykonywać proste operacje logiczne, co umożliwiło wykonywania obliczeń logicznych za pomocą biologicznych komponentów.
W drugiej dekadzie tego stulecia pojawiły się pierwsze syntetyczne systemy komórkowe, które mogły wykonywać specyficzne zadania obliczeniowe, takie jak wykrywanie określonych sygnałów chemicznych w środowisku i udzielanie odpowiedź na nie. Oprócz tego biokomputery zostały zastosowane w tworzeniu biosensorów zdolnych do wykrywania chorób i zmian w środowisku na poziomie molekularnym. Obecnie, rozwój syntetycznej biologii pozwolił na stworzenie bardziej złożonych biokomputerów opartych na żywych komórkach, które mogą przetwarzać informacje w sposób analogiczny do komputerów elektronicznych, ale z wykorzystaniem biochemii.
Współczesne badania koncentrują się na integracji biokomputerów z tradycyjnymi układami elektronicznymi, co powinno umożliwić tworzenie hybrydowych systemów obliczeniowych. Przykładem są systemy do analizy danych biologicznych w czasie rzeczywistym lub inteligentne implanty medyczne. Dalsze prace będą ukierunkowane na rozwój bardziej złożonych algorytmów biologicznych opartych na biochemii, co otworzyłoby nowe możliwości w zakresie przetwarzania danych, jak i rozwój komputerów opartych na neuronach, co może doprowadzić do stworzenia biologicznych odpowiedników sztucznej inteligencji, które będą działać na całkiem innych zasadach niż tradycyjna SI.
Trzeba jednak pamiętać, że znacznie trudniej jest sterować biologicznymi procesami aniżeli układami elektronicznymi. Dlatego biologiczne systemy są bardziej podatne na błędy i nieprzewidywalność niż tradycyjne układy elektroniczne. Toteż biokomputery są wciąż znacznie mniej zaawansowane w swoim rozwoju w porównaniu z tradycyjnymi komputerami pod względem mocy obliczeniowej i szybkości i znajdują się wciąż jeszcze w fazie badań.
Komputer biologiczny, który zapoczątkował okres pokomputerowy, jest „nadkomputerem”. Nazwą tą posługuję się w analogii do nazwy „nadczłowiek”, ponieważ tak, jak nadczłowiek przekracza granice tradycyjnego człowieka, tak nadkomputer przekracza granice tradycyjnego komputera. Bowiem nie jest już komputerem martwym, którego procesor zbudowany został z materii nieożywionej (krzemu), lecz jakby żywym, bo jego procesor zrobiony został z organelli.(2) O ile nadczłowiek jest produktem ewolucji społecznej ludzi, to nadkomputer jest produktem ewolucji technicznej urządzeń liczących.
Konkluzja
Przewidywalna przyszłość będzie zdeterminowana przez ludzi cyfrowych i biokomputery. Czy to okaże się dobrodziejstwem czy zagrożeniem? Na to pytanie trudno dziś odpowiedzieć, za małą mamy wiedzę o jednym i drugim. Na gruncie tradycyjnej etyki skłaniamy się ku negatywnej ocenie. Upatrujemy więcej zagrożeń ze strony biokomputerów i cyfrowych ludzi niż pożytków. A jak ocenią je przyszłe pokolenia? Chyba inaczej niż aktualne, ponieważ będą mieć inne systemy wartości, inne poglądy oraz doświadczenia życiowe i będą żyć w innym środowisku.
Rozważania na temat człowieka cyfrowego bardziej skłaniają do dystopijnej konkluzji. Są ku temu różne powody.
Po pierwsze, żyjemy w społeczeństwie wiedzy, w którym każdy ma łatwy dostęp do edukacji i wiedzy naukowej i nic istotnego nie stoi na przeszkodzie, by w maksymalnym stopniu skorzystał z tego. Dzięki temu mógłby racjonalnie myśleć, działać i podejmować decyzje optymalnie dobre dla ludzi oraz ich oikos. A tymczasem człowiek, ulegając presji ideologii konsumpcjonizmu i komfortu upodobnia się do człowieka maszynopodobnego. Głupieje na potęgę i nie chce być mądrzejszy. Tak dalece zgłupiał, że traci swój instynkt samozachowawczy. Coraz mniej korzysta z własnego rozumu i zdrowego rozsądku. Zdaje się chętniej na sztuczną inteligencję, niż na własną, naturalną. Bardziej ufa kłamstwom szalbierzy aniżeli prawdziwym wypowiedziom uczciwych ekspertów. Dotyczy to zarówno mas społecznych, jak i władców świata (megakorporantów). W cyfrowym społeczeństwie coraz więcej ludzi będących jeszcze Homo sapiens przekształca się w Homo digitalis. W takim razie przypuszczenie, że będzie mądrzej i lepiej, okazuje się być tylko kolejną utopią w historii ludzkości. Takiemu Homo digitalis nie pomoże SI.
Po drugie, światem nie tyle rządzą politycy z prawdziwego zdarzenia, kierujący się dobrem wspólnym, co karierowicze, globalni aferzyści i nikła grupa ponadpaństwowych megakorporantów. To są współcześni nadludzie lekceważący wszelkie ograniczenia i normy przyzwoitości. Tym groźniejsi, że gromadzą w swych rękach największe bogactwo (3) i dysponują najnowszą techniką, a w szczególności sztuczną inteligencją i nadkomputerami. Największą ich ambicją jest władza nad światem, zostawienie po sobie jak najtrwalszego śladu na Ziemi i w chmurze informacyjnej, by połączyć się z nieskończonością.
Po trzecie, zdegenerowani przez ideologie konsumpcjonizmu i cywilizację zła nieformalni władcy świata – coraz bardziej pazerni megakorporanci – wraz z oficjalnymi rządami marionetek pociąganymi za linki znajdujące się w rękach oligarchów wprowadziły ludzkość na skraj przepaści. Odbywają tu swoisty „taniec zwycięstwa” nie zważając na to, że niebawem stoczą się na jej dno. Ale dla nich to bez znaczenia, ponieważ żyjąc „tu i teraz” nie martwią się o przyszłość. Nie obchodzi ich to, że pociągną za sobą całą ludzkość w otchłań.
Po czwarte, na niewiele zdają się apele ludzi trzeźwo myślących, dalekowzrocznych realistów znajdujących się wśród naukowców, dziennikarzy, artystów, pisarzy, ekologów itp., którzy kierują się nie tylko zasadą „tu i teraz” lub „po nas choćby potop”, ale też normą „tam i potem”. Bo dla nich, co oczywiste, ważne są sprawy teraźniejszego pokolenia, ale co najmniej tak samo ważne są sprawy przyszłych generacji; nie tylko sprawy lokalne „tu”, ale też globalne „tam”. Rzecz w tym, że nie liczy się z nimi tylu ludzi, ilu powinno, co wystarczyłoby do utworzenia światowego ruchu na rzecz ochrony ludzkości i świata przed zagładą.
Po piąte, współcześni ludzie, głównie w krajach wysoko ucywilizowanych i zlaicyzowanych, zauroczeni osiągnięciami nowoczesnej techniki i nauki, przestali się bać czegokolwiek. Nie są dla nich przerażające straszydła fikcyjne (bogowie, diabły, Gargamele, Baby Jagi itp.) ani rzeczywiste, (wojny, terroryści, zmiany klimatyczne, klęski żywiołowe, kryzysy ekonomiczne, pandemie, samowładcy itp.), Istnienia pierwszych nie weryfikuje nauka, a przed drugimi, jak sądzą, skutecznie obroni technika. Jeśli nie wierzy się w strachy fikcyjne, to nawet dobrze. Gorzej, gdy ignoruje się prawdziwe, bo to zwalnia z obowiązku przeciwstawiania się im.
Po szóste, postępuje gwałtowny wzrost cyfryzacji, który jest olbrzymim zagrożeniem dla wolności jednostek, społeczności, organizacji i państw. Na szczególną uwagę zasługuje cyfryzacja sfery banków i finansów, która bardzo szybko dokonuje się w skali globalnej. Nic nie zniewala ludzi tak, jak pieniądze i banki. Toteż dyktatorzy dokonywali zamachu na wolność obywateli przede wszystkim zmuszając ich do korzystania z coraz liczniejszych usług bankowych w coraz szerszym zakresie. Zrazu bank stał się ogniwem pośrednim między nabywcą i sprzedawcą w wyniku zastąpienia gotówki przez weksle. Potem, w wyniku likwidacji kas wypłacających pobory w zakładach pracy. W końcu, w wyimku zmuszenia ludzi do dokonywania wszelkich przelewów pieniężnych i płatności wyłącznie poprzez banki. W efekcie każdy musi mieć swoje konto bankowe przynajmniej w jednym banku krajowym lub zagranicznym. I każdy jest coraz bardziej kontrolowany przez banki: bank wie wszystko o nim i w coraz większym stopniu decyduje o jego losie i życiu.
Wreszcie, jakby tego było za mało, wprowadzono elektroniczną walutę cyfrową i pieniądze cyfrowe. (4) Waluta elektroniczna miałaby być traktowana na równi z tradycyjnym pieniądzem w formie gotówki – banknotów i monet, ale z czasem ma je wyprzeć z obiegu. Z jednej strony, pieniądze elektroniczne znacznie ułatwiają obrót pieniężny, ale z drugiej strony, są najpotężniejszym instrumentem zniewolenia ludzi nie tylko w aspekcie finansowym. Coraz częściej autorzy publikacji uświadamiają masy o tym i ostrzegają je przed zagrożeniami wynikającymi z tego.(5) Głównie chodzi o to, że dojdzie do całkowitego ubezwłasnowolnienia ludzi. Sprzeciwienie się będzie grozić zablokowaniem środków na koncie. A ponadto garstce ludzi chcących rządzić światem umożliwi realizację tego celu. Chcąc zapewnić sobie sprawowanie absolutnej władzy nad obywatelami, trzeba podporządkować sobie banki. Kto ma władzę nad bankami, ten rządzi ludźmi i światem. Szkopuł jednak w tym, że banki wiedząc o tym bronią swej niezależności od rządów, tzn. chcą rządzić rządami i innymi organami państwa i ich funkcjonariuszami. Garstka mega korporantów hołduje hasłu: „Jeden pieniądz, jeden rząd, jedna władza”.(6)
Po siódme, Cathy O'Neil, amerykańska matematyczka (specjalistka nauki o danych) z Columbia University w książce Weapons of Math Destruction (Broń matematycznego niszczenia) ukazuje inne zagrożenie.(7) Dowodzi ona, że wiele algorytmów stosowanych w ocenie zdolności kredytowej, rekrutacji, czy wyrokach sądowych, działa jak „czarne skrzynki". Oznacza to, że ich działanie jest tajemnicze, a decyzje są nieprzejrzyste dla użytkowników. Algorytmy mogą wzmacniać istniejące nierówności społeczne wskutek uprzedzeń i preferować osoby z pewnych grup społecznych. Stosowane na dużą skalę mogą dawać błędne lub niesprawiedliwe wyniki badań. W konkluzji autorka stwierdza, że algorytmy SI nie są neutralnymi narzędziami, bo zależą od tego, kto ich używa. Dlatego wzywa do większej odpowiedzialności za stosowanie algorytmów, do większej ostrożności i większego krytycyzmu.
Po ósme, „Każdy, kto cofnie się na chwilę i przyjrzy naszemu nowoczesnemu cyfrowemu światu, może dojść do wniosku, że zniszczyliśmy naszą prywatność w zamian za wygodę i fałszywe bezpieczeństwo”. (John Twelve Hawks) (8)
Wiesław Sztumski
Od Redakcji: Jest to druga część eseju prof. Wiesława Sztumskiego „Produkty nowej rewolucji technicznej: nadludzie i nadkomputery”. Pierwszą – Nadczłowiek - zamieściliśmy w grudniowym numerze SN 12/24.
Przypisy:
(1) Do końca ub. w. w ZSRR i innych krajach socjalistycznych z wyjątkiem Niemieckiej Republiki Demokratycznej posługiwano się w sklepach, biurach, bankach, kasach biletowych, restauracjach itp. drewnianymi liczydłami ręcznymi. Liczono na nich z zadziwiającą szybkością i bezbłędnie.
(2) Organella nie jest żywym organizmem. Jest strukturą wewnątrzkomórkową, która pełni specyficzne funkcje w komórce organizmu eukariotycznego konieczne dla prawidłowego funkcjonowania komórki. Sama w sobie nie jest niezależnym żywym organizmem.
(3) W 2023 r. raport Oxfam wskazywał, że 1% najbogatszych ludzi zgromadziło około 45-50% globalnego bogactwa.
(4) Cyfrowa waluta banku centralnego to forma pieniądza, która istnieje tylko w formie elektronicznej, a nie fizycznej, takiej jak tradycyjne banknoty i monety. Pieniądz cyfrowy banku centralnego (CBDC) to cyfrowa wersja waluty narodowej, np. dolara, euro, złotówki czy juana.
(5) Szymon Machniewski, CBDC – „Pieniądz cyfrowy banku centralnego – co to takiego?”, Money.pl, 29.08.2023
(6) Przypomina ono znane zawołanie hitlerowców, które zwabiło masy Niemców: Ein Volk, ein Reich, ein Führer” (Jeden naród, jedna rzesza, jeden wódz”).
(7) Cathy O’Neil, Weapons of Math Destruction, Publisher: Crown, New York 2016
(8) Jest to pseudonim pisarza amerykańskiego, którego prawdziwe nazwisko nie jest znane.