banner

A.klimekZmiany klimatyczne na naszej planecie są wdzięcznym tematem rozmów i dyskusji nie tylko specjalistów. Wszak od przebiegu pogody zależne jest rolnictwo, gospodarka, nasze samopoczucie. Niemal wszyscy twierdzą, że klimat się zmienia, ale nikt nie potrafi jednoznacznie ustalić, w jakim kierunku zmiany te postępują. Badania klimatyczne są wyjątkowo trudne i niewdzięczne.

Operuje się w nich średnimi wieloletnimi, a ilość czynników składających się na pojęcie klimatu jest tak duża, że nawet komputery nie mogą sobie porazić z ich analizą. Przecież w każdym rejonie kuli ziemskiej, na każdym skrawku każdego kontynentu nieco inaczej układają się w czasie warunki pogodowe. Występują też duże różnice w poszczególnych okresach i latach. W jednym i tym samym miejscu, w podobnym okresie, w różnych latach pogoda może być diametralnie różna. W pojęciu klimatu mieści się uśredniona, ujednolicona charakterystyka pogody i warunków atmosferycznych.

W kształtowaniu klimatu pierwszorzędną rolę odgrywają procesy fizyczne: promieniowanie słoneczne, obieg wilgoci i cyrkulacja atmosferyczna, ale procesy te ulegają w różnych częściach kuli ziemskiej zróżnicowaniu. Mają tu wpływ: szerokość geograficzna, wzniesienie nad poziomem morza, rzeźba terenu, charakter podłoża, a także działalność człowieka.

Ląd i woda różnie przyjmują energię słoneczną i odmiennie wpływają na charakter mas powietrza (stąd rozróżnienie klimatu kontynentalnego i morskiego). Rodzaj powierzchni ziemi (skała, gleba, piasek) rzutuje na warunki klimatyczne w skali lokalnej. Nawet charakter szaty roślinnej (jej wysokość, zwartość, rozległość) wpływa na ilość pochłoniętego promieniowania słonecznego. W tej mnogości czynników trudno doprawdy znaleźć ścisłe zależności. A przecież zjawiska meteorologiczne i klimatyczne mają charakter dynamiczny, muszą być rozpatrywane w ciągłym procesie zmian.

Stale więc wraca pytanie, czy na przykład zimne i mokre lato 2009 r. było tylko chwilowym kaprysem pogody, czy też elementem długotrwałej zmiany klimatu? A jeśli podobna sytuacja powtórzyła się w następnym roku? W pierwszej chwili może się wydawać, że jesteśmy świadkami postępującego ochłodzenia klimatu w naszym regionie geograficznym. Tymczasem większość klimatologów twierdzi, że już od kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu lat rozpoczął się proces stopniowego ocieplenia. Tak więc efekty szczegółowych badań rozmijają się nieraz z odczuciami milionów laików...

Obserwowane na całym świecie anomalie klimatyczne ostatnich lat skłoniły uczonych do intensywnych badań. W celu wyjaśnienia podstawowych problemów w tej dziedzinie powołane zostały międzynarodowe programy badawcze. Zastosowano najnowsze zdobycze techniki i nowoczesną aparaturę, co pozwoliło zgromadzić imponujące bogactwo faktów. Sięgnięto do różnych warstw geologicznych i osadów gromadzących się na dnie oceanów, do głębokich warstw lodowców w różnych częściach świata. Z pomocą komputerów poddano analizie słoje drewna w antycznych meblach i pyłki kwiatowe zachowane w skamielinach geologicznych z dawnych epok. Przestudiowano dokładnie wszystkie zapiski o pogodzie w starych kronikach i utworach literackich. Okazało się w końcu, że z tego bogactwa informacji nie wynikają jednoznaczne wnioski.

Radykalne zmiany klimatu w skali globalnej występowały na naszym globie od początku jego istnienia. Odtworzona w pracowniach uczonych historia klimatu w ciągu ostatnich 570 mln lat wykazuje postępujące po sobie na przemian okresy zlodowaceń i tropikalnych upałów. We wczesnym okresie karbońskim (320 mln lat temu) średnia temperatura roczna na Labradorze (Ameryka Pn) wynosiła 30°C, a na Uralu 27°C! Podstawowe zmiany klimatyczne były spowodowane, jak się przypuszcza, wędrówkami lądów i zmianą kształtu basenów oceanicznych. Oceany bowiem wywierają zasadniczy wpływ na zjawiska pogodowe i klimatyczne.

Zakłócenia w cyrkulacji wód oceanicznych – powstanie przesmyku łączącego obie Ameryki oraz otwieranie się i zamykanie Cieśniny Beringa spowodowały prawdopodobnie znaczne ochłodzenie w początkach czwartorzędu (milion lat temu). Również wyginięcie dinozaurów oraz wielu innych gatunków roślin i zwierząt przed 65 mln lat przypisują niektórzy gwałtownym zmianom klimatycznym.

W czasach historycznych też można zauważyć wyraźne zmiany klimatu. Do końca X wieku na terenie Europy panował przypuszczalnie sprzyjający klimat. Nie znaleziono żadnych wzmianek o nieurodzajach i klęskach głodu spowodowanych pogodą (czasem tylko zdarzała się susza lub szarańcza niszczyła zbiory). Przełom XII i XIII wieku przynosi wyraźny wzrost częstotliwości ekstremalnych zjawisk pogodowych (wielotygodniowe deszcze, susze, silne mrozy jesienią lub wiosną itp.) Nastąpiło wyraźne ochłodzenie, zaczęła się tzw. mała epoka lodowcowa. W okresie od 1000 r. do 1700 r. w Europie Wschodniej było aż 200 lat głodu spowodowanego kaprysami pogody. Bardzo kapryśny był XVIII wiek – zima 1708/1709 była zdaniem uczonych jedną z najostrzejszych w ostatnim tysiącleciu. Warstwa lodu pokryła wówczas nawet Adriatyk. W sumie w XVIII stuleciu było aż 40 bardzo mroźnych zim.

Niektórzy klimatolodzy uważają, że anomalie pogodowe lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia przypominały okres zmian klimatu w XII – XIII wieku, które poprzedziły małą epokę lodowcową. Jeśli tak jest istotnie, może to być zwiastunem oziębienia w okresie najbliższych dziesięcioleci. Wielu badaczy nie podziela tego poglądu. Powołują się na zmiany pogodowe w okresie ostatnich 200 lat. Stwierdzono mianowicie, że od połowy XIX wieku klimat w Europie zaczął się ocieplać. Wprawdzie w okresie 1940 – 1970 nastąpiło pewne ochłodzenie, ale w ubiegłym stuleciu średnia temperatura na półkuli północnej wzrosła o 0,5 stopnia.

Zwolennicy poglądu o ochładzaniu się klimatu przytaczają fakt, że małe epoki lodowcowe występują co 200 lat. Ostatnia skończyła się w początkach XIX wieku, a więc następna powinna zacząć się już wkrótce. Dodatkowym argumentem jest wzrastające zanieczyszczenie powietrza. Promieniowanie słoneczne, twierdzą zwolennicy tego poglądu, jest osłabiane przez wyrzucane w powietrze pyły pochodzenia przemysłowego, co może spowodować ochłodzenie. Wielokrotnie zaobserwowano uprzednio okresowe ochłodzenia spowodowane emisją do atmosfery dużych ilości pyłów pochodzenia wulkanicznego. Obecnie tę samą rolę odegrać mogą zanieczyszczenia przemysłowe.

Równocześnie jednak, twierdzą inni specjaliści, przemysł produkuje duże ilości dwutlenku węgla. Gaz ten tworzy swoistą warstwę izolacyjną zapobiegającą wypromieniowaniu ciepła Ziemi w przestrzeń kosmiczną. Wzrost zawartości dwutlenku węgla prowadzi więc do ocieplenia.

Ciągle więc nie mamy odpowiedzi na pytanie, w jakim kierunku idą zmiany klimatyczne. Bezsporny jest tylko fakt, że powolne, okresowe zmiany klimatyczne zawsze na naszej planecie zachodziły. Trudno natomiast ocenić na podstawie bieżących obserwacji, w jakim punkcie tych zmian znajdujemy się obecnie i jakie w związku z tym są prognozy na przyszłość.

W jednym panuje zgodność: niezależnie od długoterminowej tendencji, której kierunek pozostaje sporny, klimat na naszej planecie wkroczył w okres zwiększonego braku stabilności. Wzrosła liczba anomalii pogodowych, nastąpiły zmiany cyrkulacji powietrza. Przyczyny tych zmian nie są nam jeszcze znane, tak jak nie potrafimy opracować dynamicznego modelu ziemskiej atmosfery. Powodzie, trąby powietrzne, upały, ale też okresy ostrego mrozu, jakie przeżywamy w ostatnich latach wskazują natomiast, jakie mogą być skutki rozregulowania równowagi klimatycznej w skali globalnej. Chodzi tu bowiem nie tylko o to, czy będzie nam trochę cieplej, czy chłodniej, ale o gwałtowność wszelkiego rodzaju zjawisk atmosferycznych, niosących za sobą niejednokrotnie zniszczenie i cierpienie...
Andrzej Klimek