banner

 

jedrzejczak.jpgWszystko co lata może spaść, wszystko co pływa może utonąć, wszystko co jeździ może stanąć, a każda z tych rzeczy może się jeszcze zderzyć. Katastrofy i wypadki zdarzały się, zdarzają i będą się zdarzać. Ryzyko nigdy nie będzie zerowe. Są różne immunitety, ale dla życia nie ma immunitetu od śmierci.

Ludziom władzy wydaje się, że mają moc nadprzyrodzoną i że ich to nie dotyczy. Jest to złudzenie takie samo jak to, które mają lekarze myśląc, że choroby ich nie dotyczą. Sposób myślenia ludzi władzy jest podobny i przypomina mi się historia pewnego polskiego premiera, który dostał zawału i leżał na tzw. sali „R" w szpitalu. Do lekarzy przyszła jego żona domagać się, aby go przenieść do Urzędu Rady Ministrów i tam zorganizować dyżur lekarski. Kiedy zapytano ją dlaczego, to odpowiedziała: „po to, żeby na Urzędzie była flaga, że Pan Premier urzęduje". Życie nie było ważne, zdrowie nie było ważne, pokazanie władzy było ważne. Władza polega na tym, że się można spóźnić na samolot, spóźnić w stosunku do godziny, którą się samemu wyznaczyło. Władza polega na tym, aby żądać od mgły, żeby się rozstąpiła, bo takiej osobie nie może przecież przeszkodzić!

Prezydent mianuje generałów, a generałowie awansują oficerów. Generałami zostają ci, którzy wykonują bzdurne rozkazy, a nie ci, którzy ich wykonywania odmawiają. Generał sobie myślał: raz Panie Boże pozwól, potem już sobie wyjadę. Bóg nie posłuchał. Żołnierz jest kształcony tak, aby bardziej się bał przełożonego niż śmierci. Tylko całkowicie durny cywil może twierdzić, że trzygwiazdkowy generał siedzący za plecami kapitana nie wywiera na niego nacisku samą swoją obecnością.

Nie poddałbym się zabiegowi przeszczepienia szpiku wiedząc, że oddział, w którym ma się to odbywać jest tylko na tę okazję uruchamiany i podobnie nie wybrałbym się na lotnisko w Smoleńsku wiedząc, że jest to lotnisko nieczynne od pół roku uruchamiane ad hoc. W takiej sytuacji wszystko może działać tak, jak powinno tylko przez przypadek. Oczywiście, są sprawy, w których trzeba się narazić, sprawy ważniejsze niż życie. Ale wizyta na grobach nie była tego warta, aby ryzykować następne groby. I ktoś to nieuzasadnione szalone ryzyko podjął. Płacz Panie nad jego duszą, gdyż ryzykował nie tylko własnym życiem. I nie tylko własne życie doprowadził do zguby. Teraz jego byli akolici chcą, aby w smoleńskiej mgle zginęła jego odpowiedzialność, a winni byli ci, którzy mu nie przeszkodzili.

Wiesław Wiktor Jędrzejczak