Kiedy byłem dzieckiem, to mówiło się o wojskowych z „awansu społecznego”: „Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”. Kiedy zacząłem należeć do tzw. młodzieży, naśmiewaliśmy się z dygnitarzy ówczesnego rządu, że czytają z kartki i w domyśle nie potrafią się samodzielnie wysłowić. Kiedy zaś byłem młodym dorosłym, to naśmiewano się, że jak ktoś się nazywa Glazur to musi być od budownictwa, co miało sugerować, że nazwisko jest jedynym dowodem kompetencji ministra w dziedzinie, którą miał się zajmować (co zresztą akurat w tym przypadku nie było prawdą).
Nie przypuszczałem, że jak będę starszym dorosłym po sześćdziesiątce i będzie ponad dwadzieścia lat po likwidacji byłego systemu, jego funkcjonariusze będą mogli uchodzić za merytoryczne gwiazdy w porównaniu ze swoimi demokratycznie wybranymi następcami. Nie matura lecz chęć spora zrobi z ciebie senatora. Nie matura, lecz chęć czysta zrobi z ciebie ministra. Nie matura, lecz chęć prosta zrobi z ciebie posła. Wprawdzie przez ten czas matura urosła do magisterium, ale format ludzi się nie zmienił. A czasem większego formatu są ci bez magisterium. Kto mógł przypuszczać, że najważniejszą kompetencją stanie się niekompetencja?
Czasami widząc mądrych ludzi zadaję sobie pytanie, dlaczego oni nie poszli w politykę? Odpowiedź jest prosta: to nie są ludzie na takie czasy. Jest to smutne, bo na tamte poprzednie czasy oni też nie byli odpowiednimi ludźmi. Przede wszystkim nie są to gracze. Obecna polityka jest grą dla gry. Zajmują się nią klany graczy, a co pewien czas grę ocenia publiczność, która przede wszystkim pragnie, żeby gracze zajmowali się sobą, a nie przypadkiem nią. Jeśli więc gracz zbyt aktywnie zajmie się publicznością, to przechodzi na drugi i trzeci plan. Sztuka polega tu na tym, aby ładnie się prezentować, podrzucać „newsy” i nie naruszać interesów istotnych grup, a w żadnym wypadku większości oraz szeroko rozumianej prasy. No i mówić bez kartki, ale tak, żeby nic nie powiedzieć.
Wbrew pozorom, nie jest to sytuacja najgorsza, gdyż oprócz ludzi kompetentnych w robieniu czegoś, eliminuje ona również fanatyków w robieniu niekiedy tego samego i to jest wielka zasługa tego systemu. Gdyż najwięcej zła na świecie zrobili fanatycy i to zwykle fanatycy bardzo szczytnych idei. Coś za coś.
Wiesław Wiktor Jędrzejczak