I oto odbył się pogrzeb i odbyło się wyczytywanie, jak to ojczyzna dziękowała swojemu obywatelowi za tak przyzwoite życie. I niewiele było do powiedzenia. Nawet najniższego stopnia Orderu Odrodzenia Polski dla profesora zabrakło. Pomyślałem sobie: „zachowując proporcje, taki Sławomir Mrożek to chociaż po śmierci, ale dostał Order Orła Białego”. I wtedy przypomniał mi się stary dowcip o radzieckim żołnierzu głodującym gdzieś na froncie II Wojny Światowej, który w napotkanym jeziorku złowił złotą rybkę. Już chciał ją nadziać na patyk i upiec na ognisku, kiedy ona zawołała: zaczekaj, czy nie widzisz, że jestem złotą rybką i mogę spełnić twoje życzenie?
Jakie życzenie?- zawahał się głodny żołnierz. A ona mówi: pieniądze? - Na co mi pieniądze, za które nie można nic kupić? Kobieta?- A co ja zrobię z kobietą w tym zimnym błocie? Order?- W Związku Radzieckim order to była wielka rzecz, więc żołnierz się zawahał. I starczyło: ujrzał siebie z granatem w ręku w obliczu nadjeżdżającego niemieckiego czołgu i tylko zdążył pomyśleć: „Job twoju mać, dała pośmiertny”. Dziwne jest to państwo, które ordery daje za strajki, a tych, którzy budowali i budują jego znaczenie traktuje po macoszemu. W końcu taka blaszka kosztuje niewiele, potem na jarmarku staroci można ją sobie kupić za 30 złotych, ale jest jakimś rodzajem powiedzenia przez Ojczyznę: dziękuję. Dziękuję, że ten dział naszego życia został przyzwoicie rozwinięty. I tego zabrakło Panie Prezydencie.
Wiesław Wiktor Jędrzejczak