Według profesora, globalizacja (wg niego to pojęcie było substytutem nowego kolonializmu) oznaczająca kapitalizm bez granic, czy bez państwa, skończyła się w II połowie lat 90., natomiast obecnie widać tendencje różnicowania się świata. Najwyraźniejszą opozycję dla globalizmu stworzył islam, ale różnicowanie się kapitalizmu, powstawanie różnych jego odmian można dostrzec także - a może przede wszystkim - na kontynencie Ameryki Południowej, gdzie w ostatnich 10 latach nastąpił zmierz dominacji USA, a ściślej- modelu społeczno-ekonomicznego, jaki USA wprowadzało na całym świecie.
Mówiąc o cechach systemowych, jakie leżą u podstaw obecnego kryzysu, mówca wymienił trzy: kapitalizm wprowadzony przez finanse, czyli „giełdyzację" gospodarki światowej (kapitał giełdowy odgrywa coraz większą rolę, degenerując sferę produkcji), oligarchiczną triadę władzy w USA, czyli jawny splot władzy politycznej z finansową i gospodarczą (czego nigdy wcześniej nie było, a co kontynuuje prezydent Obama) oraz zasadnicze zmiany w podziale dochodu narodowego w USA i innych krajach. Przypomniał, iż w USA aż 80% pracowników (poza kadrą menedżerską) nie otrzymało podwyżki wynagrodzeń od 30 lat! Zwrócił też uwagę, że w wielu krajach nastąpiło złamanie siły związków zawodowych, które mogłyby nie dopuścić do tak wielkiej polaryzacji społecznej.
Jakie jest zatem wyjście z tej sytuacji? Czy kapitalizm upadnie? Czy ruch alterglobalistyczny i związkowy wzmocni się i wyjdzie ze stanu stagnacji? Mimo kryzysu pokazującego fiasko neoliberalizmu i jego szkodliwość społeczną, arogancja neoliberałów cale nie zmalała. Wprost przeciwnie - neoliberałowie próbują przedstawić przyczyny kryzysu jako dające się wyleczyć jedynie wprowadzeniem jakiejś kontroli systemu bankowego, jego regulacji. Według prof. Baumana - którego opinie mówca przytaczał - „kapitalizm współczesny ma zdolność wyszukiwania coraz to nowego pastwiska". Nie jesteśmy zabezpieczeni więc przed kolejną fazą jego rozwoju, nie możemy dostatecznie szybko nałożyć mu kagańca. Zwłaszcza, że brakuje sił społecznych, które by z nim mogły walczyć, a związki zawodowe są za słabe.
Dodatkowo panuje dyktatura „przekaziorów", jak nazwał współczesne media Marek Nowakowski. Media w tej fazie rozwoju kapitalizmu mają ogromny udział w demoralizowaniu społeczeństwa. W Polsce ponadto - inaczej niż np. w Niemczech - są one własnością obcego kapitału, wielkich korporacji medialnych, które realizują własne cele.
Niemniej w ostatnich latach w społeczeństwach Zachodu ogromnie wzrosła samoświadomość tego, że państwo opiekuńcze broni się w kryzysach. Zwłaszcza widać to w państwach skandynawskich - Szwecji, czy Finlandii, gdzie w ciągu kilku lat zlikwidowano kilkunastoprocentowe bezrobocie (uznając je za klęskę narodową), gdzie edukacja jest w 100% publiczna, a służba zdrowia - w 70%. Model skandynawski pokazuje, że większa równość w państwie daje lepsze efekty ekonomiczne, że polaryzacja jest mniej efektywna niż równość. Przypomniał też, że w krajach skandynawskich jest bardzo silne „uzwiązkowienie" - w Szwecji ok. 90% zatrudnionych należy do związków zawodowych, które traktowane są jako współodpowiedzialne za gospodarkę.
Odpowiadając na pytania odnośnie korporacji, prof. Kowalik stwierdził, iż poprzez nie ekipa Clintona uprawiała otwarcie neokolonializm, wymuszając otwarcie rynków kapitałowych świata. Rezultatem tego był azjatycki kryzys finansowy w 1997 r.
Odnosząc się do sytuacji w Polsce, zwłaszcza po głosach przypominających, iż po 1989 roku zlikwidowano u nas 2/3 rodzimego przemysłu, stwierdził, że dezindustrailizacja oznaczała podbój naszej gospodarki przez obcy kapitał. Powołując się na opinie znanego menedżera wielkiej korporacji, Stefana Dunin-Wąsowicza podał, iż zachodnie korporacje, mając świadomą strategię, opanowały hurtowy handel oraz przemysł w Polsce, choć przecież jeszcze w I połowie lat 90. polskie firmy sobie dobrze radziły.
W odpowiedzi na pytanie o podatek liniowy, prof. Kowalik uznał za skandal, że taki podatek u nas istnieje i że podatki obniżono. Podatek winien być progresywny, tak jak to jest we wszystkich krajach wysokorozwiniętych. W USA podatki podwyższano od czasów Reagana, a mało kto podaje, iż za Kennedy'ego podatek wynosił tam 91%!
Co zatem powinniśmy zrobić w Polsce? Przy pesymizmie sił społecznych należałoby tak kształtować świadomość społeczeństwa, żeby sprzyjało ono rozwiązaniom sprawiedliwym, tzn. mniejszego zróżnicowania społecznego. Niezbędne do tego jest wzmocnienie roli związków zawodowych. Byłoby też dobrze, gdyby inteligencja przygotowała społeczeństwo do wzorowania się na najlepszych przykładach europejskich, co potencjalnie jest możliwe. Jeśli polska inteligencja, elity intelektualne, nie zwrócą się do społeczeństwa, to przez najbliższe 15-20 lat nie ma żadnej szansy, żebyśmy zmienili to, z czym teraz mamy do czynienia w życiu społecznym i gospodarczym.
Tymczasem inteligencja się wyizolowała, a robotnicy nie mają do niej zaufania - takie postawy należy przełamywać. To jest też wielka rola jednostek - gdyby L. Wałęsa i T. Mazowiecki stanęli w 89 r. na wysokości zadania, droga Polski byłaby inna. Wówczas większość ekonomistów była bowiem przeciw obranej drodze przekształceń. Zwyciężyła jednak - wskutek decyzjom jednostek - grupka neoliberałów, mała, ale głośna, która ma dostęp do kapitału i mediów. Niestety, do dzisiaj nie ma i nie dopuszcza się dyskusji na temat wyboru modelu społecznego.(lb)
oem software