banner

 Skierowała się ona głównie przeciwko neoliberalizmowi gospodarczemu i społecznemu głoszonemu przez Dominikę Wielowieyską z GW, która polemizowała z autorem książki. Niestety, nie był to dyskutant godny gościa, któremu nb. często i gęsto ani prowadzący z ramienia organizatorów (Maciej Gdula) , ani dziennikarka nie dawali dojść do głosu, wygłaszając swoje mało odkrywcze i powszechnie znane z GW sądy i osądy, będące de facto propagandą rządów solidarnościowych. (Można rzec za Adamem Małyszem - prof. Kowalik grał tutaj w zupełnie innej lidze).Także mało czasu zostało na dyskusję licznych słuchaczy z poglądami autora książki.

Mimo to, prof. Kowalikowi udało się przekazać kilka istotnych tez odnoszących się do przemian gospodarczych w Polsce w ostatnich 20 latach, sytuując je w przestrzeni międzynarodowej. Na wstępie ustosunkował się do pytania: czy socjalizm musiał upaść, dlaczego musiał i dlaczego upadł właśnie w 1989 roku? Poza tym - wskazał wszelkie patologie, będące wynikiem prowadzonej przez polskie rządy polityki gospodarczej i społecznej: ogromne rozwarstwienie społeczne i zwiększenie obszarów ubóstwa, największe w Europie bezrobocie (w dodatku trwałe), nieprzemyślana prywatyzacja, oddanie rynku wewnętrznego obcemu kapitałowi bez żadnych warunków. Nie zabrakło tez refleksji o roli państwa w gospodarce i polityce społecznej, polskiej szkole ekonomicznej, zupełnie zapomnianej i niedocenianej, choć w latach 60. i 70. warszawskie środowisko ekonomistów nazywane było polskim Cambridge. Obalał też od lat powtarzane przez środowisko neoliberalne poglądy i podważał zastosowane rozwiązania w sferze gospodarczej, często i gęsto powołując się (i cytując) na światowe autorytety ekonomiczne.

Na zakończenie spotkania autor - przygotowany na merytoryczną dyskusję, której nie było (poza głosem prof. SGH, Romana Sobieckiego) - przytoczył dwie anegdoty odnoszące się do kultury polemiki w Polsce. Pierwsza dotyczyła artykułu czy wywiadu w GW z Waldemarem Kuczyńskim, w którym ten omawiał tezy z książki prof. Kowalika, ani razu nie powołując się ani na książkę, ani na autora (nie zrobiła tego także redakcja GW). I druga - jak to zaproszono go na Akademię Ekonomiczną w Krakowie do wygłoszenia wykładu. Wykładowców miało być kilku - każdy miał po pół godziny, ale Leszek Balcerowicz mówił - przy akceptacji prowadzącego - ponad godzinę i zaraz wyszedł, zatem nie można było z nim polemizować. Kiedy spotkali się w pociągu do Warszawy, okazało się, że w czasie, kiedy inni prelegenci na AE wygłaszali swoje poglądy i dyskutowali, prof. Balcerowicz miał wykłady w 5 innych miejscach Krakowa, więc z powodu chrypy nie był już w stanie prowadzić merytorycznego dyskursu z towarzyszami podróży.

Wydana książka i liczni słuchacze na wszystkich spotkaniach z prof. Kowalikiem dają jednak nadzieje, że powoli przebijać się będą i inne niż obowiązujące od 20 lat poglądy na gospodarkę, politykę społeczną (bez zmiany nastawienia sił społecznych, zmiany w polityce spoleczno-gospodarczej nie będą możliwe). Sprzyja temu kryzys (autor książki uważa, że ten moment jest najlepszy do przeorientowania polityki gospodarczej i społecznej), ale i nowe zjawiska na świecie - zmniejszanie przez rządy wielu państw rozwarstwienia społecznego, uznanego za przeszkodę w rozwoju, oraz powolne odchodzenie od globalnych rozwiązań ustrojowych. Problem tylko w tym, abyśmy mieli takie władze, które nie zafundują nam rozwiązań " po własnej głupości" - jak w znanej w latach 70. góralskiej anegdocie.(lb)

oem software