banner


 W ramach cyklu „Czy świat należy urządzić inaczej?” odbyło się w Warszawie 17 grudnia 2013 plenarne posiedzenie Komitetu Prognoz „Polska 2000 Plus". Tematem spotkania była przyszłość demokracji.

 

Choć demokracja jest uznawana za najlepszy z istniejących systemów, to  coraz częściej podkreśla się jej wady, tj. głównie powolność reakcji i krótkookresowy charakter podejmowanych decyzji. To powoduje, że w opinii wielu analityków, kraje demokratyczne zaczynają przegrywać walkę konkurencyjną z partnerami podejmującymi decyzje w oparciu o rządy autorytarne. Efektem są postulaty zastąpienia demokracji innym,  bardziej atrakcyjnym,  modelem sprawowania władzy.


Na spotkaniu członków Prezydium Komitetu Prognoz analizowano następujące problemy: czy demokracja potrzebuje reformy i ewentualnie w jakim kierunku powinna ona zmierzać? Jaka będzie rola społeczeństw w sprawowaniu władzy? Ponadto, czy przewidywane trendy umożliwiają zrealizowanie zmian? Jeśli nie to jakie alternatywne rozwiązania są w stanie zdominować światową scenę polityczną połowy XXI w.?

 

Do tych zagadnień i pytań odnosili się trzej autorzy referatów: Mirosław Wawrzyński (O niestabilności demokracji w XXI-wiecznej globalizacji),  Konrad Prandecki  (Czy autorytarny dewelopmentalizm może zdominować świat?); oraz Kacper Nosarzewski, Norbert Kołos, Piotr Jutkiewicz, Łukasz Macander, którzy przygotowali referat pt. Trendy partycypacyjne w sprawowaniu władzy publicznej w perspektywie 2050 roku.

 

 

W pierwszym z nich, dr Mirosław Wawrzyński zauważył, iż w XXI w. świat  będzie o wiele szybszy niż  obecnie, więc dotychczasowe sztywne instytucje państwa i style rządzenia albo ulegną pokaźnej modyfikacji, albo znikną. Nastąpi jeszcze większy rozwój miast  i zwiększy się rola czynników demograficznych. Cyfryzacja będzie dotyczyć wszystkich aspektów życia człowieka. Społeczeństwa będą poddawane niespodziewanym destrukcjom w różnych obszarach życia. I systemy demokratyczne albo sobie  z nimi poradzą (jeśli będą elastyczne), albo pozostaną w stagnacji, co oznacza, że np. takie problemy jak bezrobocie, korupcja, zadłużenie państwa, zróżnicowanie dochodowe pozostaną nierozwiązane. Mogą się wówczas pojawić nastawienia ksenofobiczne i populistyczne, będące katalizatorem radykalnych przemian, co może doprowadzić do ograniczenia reguł demokratycznych, a nawet do obalenia demokracji i zapanowania tyranii politycznej w postaci cyfrowego totalnego absolutyzmu.

 

Autor drugiego referatu – „Czy autorytarny dewelopmentalizm może zdominować świat?” - Konrad Prandecki, analizował  przyczyny, które sprawiły, że demokracja przestała być najlepszą formą sprawowania władzy. Przedstawił kilka ograniczeń tego systemu, głównie krótkookresowy horyzont działań (cykle wyborcze),  dłuższy czas reakcji na wydarzenia, a także konieczność uzyskania większościowego poparcia dla idei (utrudnienie podejmowania decyzji). To sprawia, że w najbliższych kilkudziesięciu latach nastąpi zapewne reforma systemu demokratycznego lub zostanie zastąpiony innym, bardziej efektywnym.


Przykładem takich zmian systemu są państwa Azji Wschodniej, których szybki rozwój staje się wzorem do naśladowania ich systemu politycznego określanego jako autorytarny dewelopmentalizm. Polega on m.in. na autorytarnej pozycji władzy wykonawczej, tworzeniu i konsekwentnym wdrażaniu długookresowych strategii rozwoju, dużym udziale wydatków inwestycyjnych w finansach państwa, wsparciu  państwa dla wybranych sektorów lub przedsiębiorstw ułatwiających realizację jego celów gospodarczych, akceptacji systemu rynkowego, nastawieniu na edukację, proeksportowej polityce państwa.
 

Ten ustrój, który przynosi dobre efekty w sferze gospodarczej i społecznej, być może jest możliwy tylko w cywilizacji Wschodu, często nazywanej ryżową. Charakteryzuje się ona większą skłonnością do współpracy, co w efekcie prowadzi do współodpowiedzialności obywateli za państwo i

wzrostu wysiłku na rzecz wspólnoty.
 

Jednak w bogatszych społeczeństwach zainteresowanie autorytarną władzą słabnie na rzecz wzrostu partycypacji poszczególnych grup interesu w jej sprawowaniu. Widać to m.in. w Japonii, Republice Korei oraz Malezji, a także w bogacących się Chinach. Zatem za kilkadziesiąt lat należy się spodziewać, że wpływ autorytarnego sposobu sprawowania władzy będzie słabł, tworząc formę pośrednią pomiędzy autorytaryzmem a demokracją. Trzeba jednak pamiętać, że współcześnie systemy autorytarne stanowią dominującą formę sprawowania władzy w świecie.

 

O trendach partycypacyjnych w sprawowaniu władzy publicznej w perspektywie 2050 roku mówił z kolei Kacper Nosarzewski.

Stwierdził, iż czołowi teoretycy badań nad przyszłością zgadzają się, co do rosnącej zawiłości zagadnień, z którymi muszą mierzyć się państwa i organizacje międzynarodowe. Erozja suwerenności, zapoczątkowana w dwudziestoleciu międzywojennym w organizacjach międzynarodowych różnych typów sugeruje, że dzisiejszemu i przyszłemu wielocentrycznemu światu, który charakteryzuje się dużą dynamiką wzajemnych powiązań, najlepiej będzie odpowiadać trend rozwoju multicentrycznej i proaktywnej władzy publicznej. To wyjaśniałoby rosnące znaczenie systemów wczesnego ostrzegania, (wykorzystujących zbieranie i przetwarzanie przez władzę publiczną danych w poszukiwaniu sygnałów nadchodzących kryzysów). Z drugiej strony, równie ważny w ramach tego trendu jest rozwój partycypacji, w zakresie którego następuje przenikanie praktyk i instrumentów między biznesem a władzą publiczną.


W dyskusji, jaka wywiązała się  po wystąpieniach, autorom referatów wytknięto brak odniesienia do elit społecznych i ich jakości, analizy demokracji na poziomie samorządów (prof. Andrzej Sopoćko), nieuwzględnienia struktury społecznej oraz czynników stałych historii ludzkości i czynników decydujących o przekształceniach ustrojowych (prof. Włodzimierz Bojarski).
Doniośle zabrzmiały głosy dwóch wiele znaczących w polskiej nauce humanistek – prof. Ireny Wojnar oraz prof. Marii Szyszkowskiej.

Prof. Wojnar, podkreślając erudycyjność mówców zdominowaną anglosaską umysłowością, (i pomijanie przez nich polskich myślicieli np. Abramowskiego), zauważyła, że w wystąpieniach zabrakło odpowiedzi na podstawowe pytanie: skoro świat należy urządzić inaczej, to kto to ma zrobić? To jest zadanie dla młodego pokolenia, bo jak pisał Abramowski – „nowy ustrój to podstawowe zadanie człowieka”. Zdaniem prof. Wojnar, autorzy referatów pominęli kategorię społeczeństwa obywatelskiego oraz nie podkreślili wagi edukacji.

Do edukacji  nawiązywała też prof. Szyszkowska, która nie tylko odniosła się języka współczesnej dyskusji - odhumanizowanej  nowomowy urzędniczej (czego przykładem jest choćby termin „kapitał ludzki”) - ale zwróciła uwagę na dwa mity, które zdominowały dyskusję w naszym społeczeństwie. Jeden z nich to mit neoliberalizmu, a drugi – demokracji. I zadała w związku z tym pytanie: skoro Polska de facto jest państwem wyznaniowym, to dlaczego w sferze gospodarki nie akceptuje na równych prawach trzech form gospodarowania: prywatnej, spółdzielczej i państwowej. Wszak akceptował to nawet papież Jan XXIII!
Ponadto zaakcentowała, iż nie ma wątpliwości, że zmiany w społeczeństwie są zależne od stanu świadomości człowieka, a ten determinuje edukacja. Tymczasem nauczycielom rząd nakazuje uczyć młodzież, ale „na potrzeby rynku”.
Sięga się do młodej kultury amerykańskiej i traktuje ją jako wzorzec, ale zapomina o długiej, bogatej i inspirującej  kulturze europejskiej. Krytyka demokracji to nie jest nowe zjawisko w kulturze europejskiej - demokrację krytykował już Sokrates jako rządy przeciętniaków, a nie ludzi mądrych. Tu profesor podała przykład z Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie na wydziale prawa nie uczy się psychologii, a filozofia jest wykładana  marginalnie.  Czy po takiej edukacji sędzia może być mądry? – pytała.

Obecnie demokrację łączy się z biurokracją, przed czym przestrzegał  już sto lat temu – źle w Polsce interpretowany – Fryderyk Nietzsche. Inny wybitny filozof niemiecki, Gustaw Radbruch, wykazywał, iż do ustroju demokratycznego przylega tylko socjalizm. W naszym kraju akcentował ten pogląd filozof i socjolog Edward Abramowski, przyjaciel Żeromskiego. Dziś w Polsce nikt nie ma jednak odwagi głosić poglądów o wartości socjalizmu, samo to słowo nie może nawet przejść niektórym przez usta. O demokracji natomiast można mówić tylko wówczas, kiedy społeczeństwo jest obywatelskie, tzn. zróżnicowane światopoglądowo i politycznie. A tego w Polsce nie ma – jest tylko religia katolicka  i neoliberalizm – podsumowała prof. Szyszkowska.(al.)