banner

 

14 maja w Pałacu Staszica w Warszawie  odbyło się posiedzenie plenarne Komitetu Prognoz PAN „Polska 2000 Plus” na temat  „Nauka i kształcenie w wieku Internetu”.

Było to  kolejne spotkanie z cyklu pt. „Czy świat należy urządzić inaczej?”, a przedmiotem dyskusji były zagadnienia odnoszące się do przemian i roli współczesnej nauki oraz zmian narzędzi i metod kształcenia.
 

W pierwszej części spotkania, zatytułowanym „Stan i cele współczesnej nauki”,  prof. UW, Krzysztof Wielecki przedstawił współczesne wyzwania nauki, zauważając iż I połowa XXI w. będzie trudniejsza i bardziej niespokojna – ale też i bardziej otwarta – niż XX w. Żyjemy w czasach wielkiej zmiany cywilizacyjnej (co do tego znakomita większość referentów i dyskutantów nie miała wątpliwości) i kto wie, czy  ten wielki kryzys kultury i cywilizacji (który pociąga kryzys ładu społecznego) nie wynika z określonego rodzaju racjonalności. W czasie tak wielkiej zmiany nauka musi przemyśleć swoje funkcje i paradygmatyczne podstawy. Zwłaszcza nauki humanistyczne – w tym socjologia.

Z kolei prof. UM w Białymstoku Jacek Breczko poruszył w swoim referacie relacje  postępu technologicznego do kryzysu  kultury, broniąc tezy podobnej do wygłoszonej przez  prof. Jerzego Jedlickiego, iż „w XIX i XX w. powszechnie się myślało, że za postęp cywilizacji płaci się uszczerbkiem wartości duchowych”.

Według prof. Breczki,  postęp technologiczny napędza i pogłębia kryzys kultury – zarówno tej wysokiej, jak i popularnej. Wiąże się to m.in. z inflacyjnym charakterem mediów, gdzie gorszy przekaz eliminuje lepszy, obrazek – tekst, a następnie obrazek jest eliminowany przez obrazek z dźwiękiem, ten zaś – przez obrazek z mocniejszym dźwiękiem, itd., itp. W ten sposób eliminuje się przekazy słowne, intelektualne, subtelne i wyrafinowane przez przekazy obrazkowe, wyraziste i hałaśliwe, dotyczące ekstremów: katastrof, zbrodni, przemocy, seksu, różnych zboczeń, które „lepiej się sprzedają”.

To psucie się kultury prowadzi też do psucia sfery politycznej, gdyż obniża się poziom debaty politycznej – poważne argumenty i merytoryczna dyskusja zastępowane są wyzwiskami, dosadnymi sformułowaniami, hasłami oraz spotami reklamowymi. Co oczywiste, zanika tym samym sfera metafizycznych rozważań (tu mówca przytoczył Witkacowskie Metafizyczne Poczucie Dziwności Istnienia) i uczuć, co z kolei – poprzez spłycenie widzenia i motywacji – destrukcyjnie wpływa na twórczość elit artystycznych, religijnych i filozoficznych (prof. Breczko za najbardziej ewidentny uważa kryzys filozofii).

O powinnościach nauki i funkcjach wychowania intelektualnego w czasach Internetu mówił prof. Marek Rembierz, powołując się m.in. na rozprawy Leona Koja, Kazimierza Ajdukiewicza, Tadeusza Kotarbińskiego i Bogdana Suchodolskiego. Przytoczenie przez mówcę cytatu z rozprawy Leona Koja („Powinności w nauce”): „Nauka oceniana jest bardzo ambiwalentnie. Jej uprawianie coraz mniej jest powołaniem do szukania prawdy, a coraz bardziej mniej lub bardziej intratnym zawodem” współbrzmiało z początkowym wystąpieniem prof. Bogdana Galwasa, który mówił o uczciwości naukowców i pokusie, jaka nie omija tego środowiska, czyli służenia pieniądzu, a nie prawdzie.


Drugą część posiedzenia zdominowały wystąpienia odnoszące się do edukacji w procesie przemian. Rektor Warszawskiej Szkoły Informatyki  Andrzej Żyławski opisał (przedstawiając wyniki badań kilku pokoleń, a w szczególności - pokolenia X, Y, Z) różnice w edukacji, jakie nastąpiły i nastąpią w związku z postępem technicznym i w technologii.  Pokazał też skalę i szybkość zmian technologicznych, z czym nauczyciele będą musieli sobie poradzić, aby móc wykonywać ten zawód.

Kontynuacją tego wywodu było wystąpienie prof. Bogdana Galwasa, który pokazał, jak coraz szybciej następowały zmiany w nauce i edukacji, począwszy od roku zero (porównania związane były z wielkością PKB w Europie i Chinach). Wniosek był jeden: wszystkie zamożne kraje mają wykształconą ludność, a wykształcenie staje się na świecie coraz bardziej pożądane i coraz powszechniejsze.

Od 1970 r. liczba studiujących podwaja się co 16 lat – nie byłoby to możliwe bez postępu technicznego i nowych technologii, dzięki którym można tworzyć uniwersytety otwarte, wirtualne, biblioteki elektroniczne, czy inne internetowe formy kształcenia. W tych nowych uczelniach (a pierwszy uniwersytet otwarty utworzono już w 1970 r.) kształcą się miliony ludzi  - np. na Uniwersytecie Otwartym im. Indiry Gandhi studiuje 3,5 mln osób.

Nowe formy kształcenia wyzwalają też nowe idee – np. otwarcia i wolnego dostępu do wiedzy. Rewolucje zaczął MIT, który w 2000 r. udostępnił wszystkie swoje materiały dydaktyczne. Obecnie w wolnym dostępie jest 9,7 tys. czasopism naukowych i 1,6 mln artykułów, a liczby te się ciągle powiększają, jako że coraz więcej krajów otwiera swoje zasoby do wspólnego, nieodpłatnego użytku wychodząc z założenia, że wiedza wytworzona za publiczne pieniądze winna być dostępna bez opłat i ograniczeń.

Niestety, w Polsce dotąd nie powstała żadna wirtualna uczelnia. Może dlatego, że uważamy, iż najlepsze wykształcenie daje – jak podkreślił prof. Galwas - model tradycyjny?

Ku temu skłaniało się też wielu dyskutantów, podkreślając, że nie chodzi o to jak się uczyć, ale czego (treści w sieci mają różną wartość edukacyjną, nie mówiąc już o fałszywych). Niektórzy szli jeszcze dalej – postulując, aby pożegnać się ze społeczeństwem Internetu, który jest cywilizacyjną uciechą, która odciąga od nauki i tworzy społeczeństwo pozornej wiedzy.

Na zakończenie spotkania prof. Jerzy Kleer zauważył, że zjawisko globalizacji i rewolucji informacyjnej daje pozór jedności świata, niemniej nie należy zapominać o tym, że ok. 1 mld ludzi żyje w cywilizacji agrarnej, a w przemysłowej ponad 4 mld, czyli dyskusja o rewolucji informacyjnej dotyczy zaledwie ok. 1,5 mld ludzi. To oznacza, że kształcenie musi być w pewnym stopniu elitarne, bo nie każdy jest w stanie z tej wiedzy skorzystać. Internet nie stworzy więc społeczeństwa egalitarnego, tak jak w ciągu najbliższych dwóch pokoleń nie zanikną państwa narodowe, a tym samym – różnice interesów.

Anna Leszkowska