banner

W Polskim Towarzystwie Ekonomicznym odbyła się 19.01.15 debata na temat: Rynek pracy – zagrożenia i perspektywy. Spotkanie  w ramach cyklu Forum Myśli Strategicznej   zorganizowano razem z Polskim Towarzystwem Współpracy z Klubem Rzymskim.


W debacie wzięli udział naukowcy z Uniwersytetu Łódzkiego, prof. Elżbieta Kryńska i  prof. Eugeniusz Kwiatkowski oraz prof. Marek Bednarski z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy oceniali sytuację na rynku pracy w Polsce i na świecie jako skutek  globalizacji i gospodarki postfordowskiej.

Wiele miejsca poświęcono analizie rynku pracy z punktu widzenia przedsiębiorcy oraz  zmieniającym się i różnorodnym  formom zatrudnienia. Prof. Kwiatkowski, wyliczając cechy rynku pracy w Polsce, podkreślał nie tylko relatywnie niską stopę zatrudnienia, ale duży udział bezrobocia o charakterze stagnacyjnym, długotrwałym, dotyczącego 53% osób młodych i większości osób bezrobotnych po 50. roku życia.
Zwrócił też uwagę na fakt, iż w Polsce nastąpiła trwała segmentacja na rynku pracy - i z uwagi na zróżnicowanie przestrzenne, jak i sektorowe. Są sektory – jak publiczny – gdzie istnieją dobre miejsca pracy i pozostałe, które „produkują” prekariat. Powoduje  to wielkie, negatywne skutki społeczne, m.in. ogromną emigrację zarobkową,  połączoną z drenażem mózgów (wyjeżdżają dobrze wykształceni – za pieniądze publiczne – młodzi ludzie).

Z kolei prof. Kryńska, szeroko omawiając tendencje światowe związane z rynkiem pracy, przypomniała fakt dualizacji gospodarek: otóż na 100 największych gospodarek świata 29 to korporacje. Globalizacja zatem to delokalizacja miejsca pracy.
 

Głos w dyskusji zabrał też prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, przedstawiając dramatyczne fakty na temat polskiego rynku pracy, czyli de facto - bezrobocia oraz propozycje poprawy tej sytuacji. Zauważył, iż dzisiaj pytaniem zasadniczym w Polsce jest: czy każdy Polak zdolny i chętny do pracy ma szansę, aby pracę zdobyć?

Dzisiaj mamy w kraju 1,8 mln bezrobotnych, czyli o 0,35 mln więcej niż w 2008 roku.  2,2 mln Polaków (średnia ich wieku to 31 lat) pracuje za granicą (26% z nich ma wyższe wykształcenie). Czyli 4 mln Polaków nie pracuje dla Polski.
 

Jest też kategoria zniechęconych do szukania pracy – zwykle to ludzie po 45.  roku życia. Po 50-tce  pracy szuka się co najmniej 60 miesięcy, czyli – bez skutku. Mamy też 350 tys. pracowników pracujących w niepełnym wymiarze czasu pracy, nie z własnego widzimisię, ale po prostu braku pracy na pełen etat. W sumie trzeba przyjąć, że ok. 1/3 Polaków w wieku produkcyjnym nie pracuje.
 

A jak pracują Polacy? Umowy na czas nieokreślony ma tylko 53% zatrudnionych, natomiast na umowy terminowe – aż 25,3% (w UE – tylko 13%).

Co nas czeka w przyszłości? W najbliższych kilku latach (do roku 2020) liczba osób w wieku produkcyjnym w Polsce zmniejszy się o 1,2 mln, a w wieku poprodukcyjnym – o 1 mln osób. W najbliższych latach z kraju wyjedzie 500 – 800 tys. osób, co spowoduje katastrofę w finansach publicznych. Już dzisiaj 64% młodych nie widzi w Polsce przyszłości.
 

Władza nie powinna się cieszyć z tego, co się dzieje, z ubytku na rynku pracy w Polsce  ponad 4 milionów ludzi. Trzeba zmienić tę systemową obojętność na bezrobocie w Polsce.
Po pierwsze – zmienić politykę, a po drugie – pobudzić inwestycje ze środków własnych przedsiębiorstw, które zgromadziły na rachunkach bankowych ponad 200 mld zł. Wprowadzenie ulg inwestycyjnych w 2004 roku spowodowało bowiem szybki wzrost liczby miejsc pracy. Trzy lata później, min. Balcerowicz  likwidując  te  ulgi, zlikwidował tym samym miejsca pracy. A jeśli nie pobudzi się popytu, miejsc pracy nie przybędzie.

Trzeba też zwrócić uwagę na dysproporcje w płacach między Polską  a unią. Nie ma to żadnego uzasadnienia, gdyż mimo, że wydajność  pracy w Polsce jest tylko o 30% niższa niż w UE, to płace – aż 4 razy niższe. Pracownicy unijni zarabiający najmniej, w ogóle nie płacą podatków. U nas kwotę wolną od podatków ustanowiono na tak niskim poziomie, że jesteśmy pod tym względem na końcu listy państw unijnych.
 

W Polsce jest też problem z zatrudnieniem w niepełnym wymiarze etatu. O ile Niemcy czy Francja zwiększyły zatrudnienie poprzez pracę na niepełny etat (w Holandii pracuje tak 50% zatrudnionych, a w Niemczech – 40%), to w Polsce  - jedynym kraju unijnym -  liczba osób tak pracujących spadła. A jest to forma zatrudnienia szczególnie ważna dla kobiet – głównie młodych, mających dzieci. W UE w ostatnich 20 latach liczba tak pracujących wzrosła do 40 mln, czyli dotyczy 20% pracowników.
Co powstrzymuje przed takim zatrudnieniem Polaków? Otóż w UE tak zatrudnieni nie płacą podatku, natomiast u nas barierą jest i kwota wolna od podatku, i kwota zasiłku i emerytury przy takim zatrudnieniu.

Wiadomo więc co zrobić, żeby poprawić rynek pracy w Polsce. Prof. Kabaj tworzy na ten temat raporty od lat, śle do kolejnych ekip rządzących i… nic się nie zmienia.*  Nawet nie poprawia się relacja wydatków na bezrobotnych w relacji do naszego PKB (60% unijnego), którego wielkością politycy tak się chwalą. Na jednego bezrobotnego wydajemy bowiem jedynie 500 euro, natomiast w UE - 14 tys. euro. (al.)



* wywiad z prof. M. Kabajem na temat bezrobocia publikowaliśmy w SN Nr 1/2010 - Bezrobocie? A czyje to zmartwienie?