Czasami udajemy też, że walczymy o pokój w świecie,
albo o miłość między ludźmi. Wtedy widzimy interesujący obrazek,
jak bojownicy o pokój i miłość nawzajem rozwalają sobie czaszki.
Josef Kirschner
Na każde pytanie związane z przyszłością, szczególnie w okresach przesileń cywilizacyjnych, trudno udzielić rozsądnej odpowiedzi. Jednym z najczęściej poruszanych medialnie, politycznie i naukowo problemów jest zagrożenie bezpieczeństwa Europy w kontekście napływu obcej kulturowej ludności. Sprawa ta staje się szczególnie ważna, ponieważ wszystko odbywa się w złożonej pod względem politycznym, gospodarczym, militarnym, kulturowym sytuacji międzynarodowej.
Głównymi pytaniami, które powinny prowadzić do wyjaśnienia, na pozór złożonego zagadnienia, są: czy Europa jest rzeczywiście zagrożona? Czy przeciwko Europie jest prowadzona zorganizowana wojna? Czy to, co się obecnie dzieje w Europie jest czyś nadzwyczajnym, czy tylko zwykłym, przejściowym oraz sterowanym chaosem i turbulencją, którym winna jest sama Europa? Mimo wielu różnorodnych wątków powyższej problematyki, artykuł jest próbą jej wyjaśnienia w oparciu o podstawy historyczne i aktualne geopolityczne .
Jaka Europa, w jakim świecie?
Co to jest Europa? W ujęciu politycznym i geograficznym, Europa to kontynent (ok. 50 podmiotów: państw, państw de facto niepodległych oraz terytoriów autonomicznych i zależnych), zaczynający się na Atlantyku, a kończący na Uralu. Z uproszczonej narracji politycznej (przekazu medialnego) natomiast wynika, jakoby teren ten (kontynent) był zwartym monolitem politycznym, funkcjonującym pod jedną jurysdykcją i według jednolitych standardów, co nie jest prawdą. Używane w kontekście obecnych zdarzeń pojęcie „Europa” oznacza w rzeczywistości UE i NATO oraz państwa będące w strefie ich wpływów. To jedynie część kontynentu, i tak należy rozumieć pojęcie „Europa” w niniejszym artykule. Jednocześnie, ze względu na zbieżność (tożsamość) celów, racji, interesów, sposobów działań, obszar ten jako element przestrzeni euroatlantyckiej, będzie zamiennie określany przez termin „Zachód”.
Europa (Zachód) należy do cywilizacji łacińskiej, budowanej na fundamentach filozofii antycznej Grecji, prawa rzymskiego, ukształtowanego w okresie starożytnego Cesarstwa Rzymskiego oraz religii chrześcijańskiej. Budowa przebiegała pod wzniosłymi hasłami, jednak sposoby i metody działań nie zawsze były, delikatnie mówiąc, właściwe. To w Europie „bojownicy o pokój i miłość” na przestrzeni dziejów bili się, zabijali, mordowali, prześladowali, dyskryminowali, wyzyskiwali. W Europie miały miejsce dwie największe w dziejach ludzkości wojny światowe, które pochłonęły miliony ofiar i doprowadziły do trudnych do policzenia strat materialnych.
Sięgając dalej do historii można zauważyć, że w ramach ekspansjonizmu (kolonializmu) i hegemonii, w imię „chrześcijańskiej miłości” ( jednego z kluczowych filarów cywilizacyjno-kulturowych Europy), Europejczycy zabili więcej ludzi niż ktokolwiek inny w świecie.
W ramach wielkich podbojów (czterech wieków ekspansji), głównie związanych z europejskim imperializmem, Europejscy kolonialiści opanowali obie Ameryki, Australię, Nową Zelandię. Rdzennych mieszkańców poddali eksterminacji w imię słów: „Śmierci i stratom, jakie z tego [oporu] wynikną, wy będziecie winni, a nie Ich Królewskie Mości [Aragoni i Katalończycy] ani my, ani rycerze, którzy z nami przybyli”.
Ten tekst, Requerimiento, odczytywany przez hiszpańskich konkwistadorów po łacinie lub hiszpańsku rdzennym mieszkańcom Ameryki, zapowiadał, że ci, którzy nie przyjmą chrześcijaństwa i nie podporządkują się władzy Hiszpanów, zostaną zabici lub pójdą w niewolę.
Podobna polityka była stosowana wobec innych terytoriów kolonialnych i ich ludów, które Europejczycy przejmowali w imię swojej racji stanu. Nawiasem mówiąc, inne cywilizacje na przestrzeni dziejów także stosowały przemoc, nadużywały siły za każdym razem, gdy uznawały to za stosowne. Jak widać, moralność celów rozmija się z moralnością środków.
Wpływy Europejczyków w świecie w szczytowym, międzywojennym, okresie kolonizacji przedstawiono na rys. 1:
Rys. 1. Wpływy państw europejskich w różnych obszarach świata
Źródło: https://decolonialatlas.wordpress.com/tag/colonization/ [dostęp: 07.04.2016]
Jak sytuacja wygląda aktualnie? Przyglądając się globalnym uwarunkowaniom geopolitycznym, bez trudu można zauważyć, że w kwestii odwiecznej walki o lepszy świat nie widać najmniejszych symptomów świadczących o tym, żeby miało się coś zmieniać na lepsze. Świat pozostaje pełen nienawiści, niepokoju, okrucieństwa, ucisku, zakłamania. Wszyscy „w celach obronnych” gromadzą potężne ilości broni, niektórzy broni masowego rażenia wystarczającej do wielokrotnego zniszczenia życia na Ziemi. Szczególnie w tej rywalizacji wyróżnia się Zachód, w tym Europa (NATO, UE), co sprawia, że ich pozycja i możliwości oddziaływania siłowego w skali globalnej są wyjątkowo duże.
Celami Zachodu, który trwa w przekonaniu o swojej ponadczasowej misji cywilizacyjnej, jest utrzymanie pozycji hegemona w świecie, dominowanie polityczne, gospodarcze, finansowe, militarne, dalsze narzucanie światu swoich standardów i wartości i uniemożliwianie innym osiągnięcie stanu, który zagroziłby ich hegemonii.
Zachowania takie doprowadziło do specyficznego wyizolowania świata zachodniego, stworzenia obszaru (bieguna), który z jednej strony, ze względów na poziom zabezpieczenia potrzeb materialnych człowieka, stał się przedmiotem fascynacji i obiektem docelowej migracji, a z drugiej strony - ze względu na traktowanie innych i działania (interwencje) podejmowane na zewnątrz - podmiotem negatywnie ocenianym i oskarżanym o narzucanie własnych racji i standardów - łamanie prawa międzynarodowego.
Poniżej odosobniony obszar Zachodu oraz jego pozycja wg wybranych wskaźników
Rys. 2. Zamknięty świat Zachodu, miejsca konfrontacji z resztą świata
Źródło: http://td-architects.eu/projects/show/walled-world#img,acc [dostęp: 07.04.2016]
Pozostała część świata, drugi biegun, to z jednej strony podmioty (grupa państw), które w spektakularny sposób zaczęły się rozwijać pod względem gospodarczym (m.in. BRICS) i pod wpływem zagrożenia dla swoich interesów organizować w opozycji do Zachodu twierdząc, że demokracja, wolność i prawa człowieka definiowane przez Zachód nie przystają do ich warunków.
Z drugiej strony, istnieje duża liczba państw o znaczącym potencjale demograficznym, których poziom rozwoju jest tak niski, że są określane jako biegun biedy i chaosu (bardzo często przyczyną tego jest historyczna polityka kolonialna państw europejskich oraz globalizacja). Wewnętrzna sytuacja w tych regionach generuje „sieci oburzenia” i niespotykane w historii ruchy migracyjne w kierunku Zachodu, w tym Europy.
W tych warunkach mapa geopolityczna podlega radykalnym przeobrażeniom, tworzy się nowy sieciowy porządek, który ze względu na silnie uzależnione od siebie podmioty będzie wypadkową ich interesów i możliwości. W każdej jednak sytuacji zjawisko to dotknie Europy, jej historycznej pozycji geopolitycznej, racji stanu i aktualnie definiowanych ambicji oraz interesów. Europa, zgodnie z obowiązującymi w jej kręgu cywilizacyjnym kryteriami myślenia, uważa to za zagrożenie i musi podejmować działania, które zapewniłyby jej jak najlepszą pozycję.
Czy Europa jest zagrożona?
Istota posunięć Zachodu (Europy) wpisuje się odwieczną prawidłowość, która głosi, że w każdej epoce historii ludzkości nowoczesność, czy też ekwiwalent tego pojęcia, oznaczała metody, normy i standardy cywilizacji dominującej i ekspansywnej. Każda dominująca cywilizacja w okresie rozkwitu narzucała swoją własną nowoczesność.
Wobec przesilenia jednobiegunowości, wyczerpania się potencjału Europy jako podmiotu narzucającego standardy ładu światowego, wyłaniania się nowych biegunów geopolitycznych, charakter podejmowanych działań polega na siłowej, bezwzględnej obronie status quo. W rzeczywistości -przeciąganiu (podporządkowaniu) nowych podmiotów (państw) na swoją stronę, fizycznym poszerzaniu obszaru wpływów geopolitycznych. Jeżeli jest to niemożliwe – destabilizowaniu obszarów stawiających opór poprzez wywoływanie tam konfliktów wewnętrznych, które czynią te tereny wykluczonymi.
Hipokryzja Zachodu polega na trzymaniu się hasła: „Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”. Mimo strategicznych założeń doktrynalnych, zakładających siłowe utrzymanie hegemonii (P. Wolfowitz i L. Libby zalecają prowadzenie przez USA agresywnej, jednostronnej polityki zagranicznej, z wojnami prewencyjnymi włącznie, w celu zachowania pozycji USA jako jedynego globalnego supermocarstwa. Za kraje wrogie uznali te państwa, które nie podporządkują się globalnej hegemoni USA), oraz możliwości militarnych, zgodnie z teoretycznymi zasadami strategii Zachód nie podejmuje otwartej, globalnej wojny z resztą świata.
Jak chce osiągnąć założony cel?
Społeczeństwa państw europejskich, przekształcone w coraz bardziej podatną na manipulację cywilizację masową, są straszone katastroficznymi zagrożeniami zewnętrznymi, terroryzmem oraz następstwami niestabilności w państwach określanych jako niedemokratyczne, nie zapełniające wolności i praw człowieka obywatelom.
W tej sytuacji, w obiegu medialnym dominuje przekaz, że jedynym wyjściem jest wojna prewencyjna oraz „demokratyzacja reszty świata” (według jedynie słusznego, zachodniego wzorca, z dnia na dzień). Dzięki takiej narracji, „obrona przed terroryzmem”, oraz działania „pro cywilizacyjne” posiadają właściwie powszechną akceptację hedonistycznych społeczności państw europejskich.
W konsekwencji, w celach „samoobrony”, w ramach przypisanej sobie „dziejowej misji” cywilizacyjnej, Zachód prowadzi tzw. wojnę prewencyjną oraz wywołuje kolorowe rewolucje w postaci metodycznie sterowanych, rozłożonych w czasie i przestrzeni, lokalnych konfliktów - interwencji zbrojnych (w imię ratowania państw i narodów są one doszczętnie niszczone).
Taka filozofia polityki światowej i podejmowane działania doprowadziły do szczególnie wyrazistego i narastającego konfliktu cywilizacyjno-kulturowego na linii Zachód (Europa) – reszta cywilizacji, stanowiącego o kryzysie współczesnego świata. Jego istota wpisuje się w teorię zderzenia cywilizacji, jednak powaga zjawiska staje się znacząca, jak nigdy w dziejach, dotyczy nie tylko pojedynczego kraju, regionu czy kontynentu, ale całego świata.
W tym miejscu rodzi się pytanie: czy terroryzm i niestabilność w wybranych regionach w obecnym kształcie są tak niebezpiecznym precedensem, że zagrażają bezpieczeństwu Europy?
Terroryzm jest taktyką, czy strategią, dokonywania aktów terrorystycznych, gdzie akt terrorystyczny to polityczne działanie podejmowane zazwyczaj przez grupę zorganizowaną, obejmujące umyślne pozbawienie życia lub wyrządzenie innej poważnej krzywdy niewalczącym, (lub grożenie tym), albo umyślny, poważny zamach przeciwko mieniu niewalczących (lub grożenie nim).
Zamachy terrorystyczne początku XXI wieku realizowane przez ponadnarodowych aktorów niepaństwowych – organizacje i sieci terrorystyczne napędzane przez globalizację wywołującą sprzeczności w obszarach: kulturowym, gospodarczym i religijnym - stały się najpoważniejszym zagrożeniem dla bezpieczeństwa.
Terroryzm, jako najbardziej ograniczony i prymitywny rodzaj walki nieregularnej, możliwy do realizacji przez fanatycznie nastawionych bojowników, kierowany przeciwko przypadkowym, bezbronnym obywatelom, budzi powszechny i ciągły strach oraz niepewność. W tym rozumieniu jest zjawiskiem jednoznacznie negatywnym, wymagającym potępienia i walki z nim.
Patrząc jednak z drugiej strony, terroryzm nie jest niczym nowym. Jest on użyciem zastraszenia (terror) jako środka przymusu. W tym rozumieniu jest elementem każdej wojny, także tych prowadzonych obecnie przez Zachód, gdzie giną tysiące niewinnych ludzi, bez porównania więcej niż w zamachach terrorystycznych.
Obserwując przestrzeń komunikacyjną można stwierdzić, że zjawisko to jest jednym z najczęściej eksponowanych medialnie i artykułowanych politycznie czynników. Z jednej strony, przyczyniającym się do niepewności w wybranych państwach, zagrażającym stabilności społecznej, z drugiej - legitymizującym podejmowane działania militarne w wybranych regionach przez głównych aktorów polityki światowej, głównie Zachód. Zygmunt Bauman mówi, że „gdyby nie było terrorystów, trzeba by ich było wymyślić”.
Negatywne rozumienie terroryzmu przez społeczność światową, wynikające z przekazu medialnego, daje przyzwolenie do podejmowania zdecydowanych, nie zawsze uzasadnionych kontrdziałań, które z kolei w wielu przypadkach przyjmują drastyczny charakter, a ich ocena jest dwuznaczna (np. brak legitymizacji kierowanych przez USA działań przeciwko Irakowi w 2003 roku spowodował oskarżenie koalicji prowadzącej wojnę w tym kraju o dopuszczenie się państwowego aktu terroryzmu).
W konsekwencji zderzają się dwa zjawiska społeczne: wojny prewencyjnej z terroryzmem i terroryzmu, które w ramach wzajemnych interakcji wspólnie się nakręcają. Wywołuje to psychozę stanu stałego napięcia na granicy wojny bez przekraczania tej granicy. Taka sytuacja uwiarygodnia prowadzoną politykę, daje przyzwolenie dla przedsięwzięć zapobiegawczych – wojen (aktualnie w stanie wojny jest ponad 60 państw), wpisuje się w strategię Zachodu, która rozregulowała peryferia Europy i ład światowy.
W konsekwencji należałoby się zastanowić, które działania są pierwotne, a które wtórne, co jest przyczyną, a co skutkiem w dzisiejszych interakcjach w środowisku międzynarodowym? Odpowiedź na to pytanie winna wyjaśnić, gdzie tkwi główne zagrożenie i czy Europa jest zagrożona?
Bez strachu i zagrożenia
Odwiecznym pragnieniem, definiowanym najczęściej przez filozofów, było aby ludzkość, narody odrzuciły nienawiść, spory terytorialne, niezdrową rywalizację i pojednały się, zbliżyły do siebie, stworzyły wspólną przestrzeń społeczną. Podejmowane w tym celu działania kończyły się każdorazowo niepowodzeniem.
Także Unia Europejska podjęła się urzeczywistnienia tego utopijnego wyzwania, co według A. Maaloufa jest pionierskim doświadczeniem, wiarygodną prefiguracją tego, czym mogłaby być jutro pojednana ze sobą ludzkość i dowodem na to, że nawet najambitniejsze wizje niekoniecznie muszą być naiwne.
W kreowaniu europejskiej polityki rozwoju i bezpieczeństwa najbardziej przydatna wydaje się teoria realizmu. Europa ma potencjał, aby wpływać na wydarzenia globalne w sprawach politycznych i bezpieczeństwa. Nie może jednak budować przyszłości opierając strategię na strachu i zagrożeniu. Nie może budować cywilizacji wojny. Nie może odejść od spuścizny Greków i Rzymian. Takie podejście ma swoją negatywną stronę. Może doprowadzić do rzeczywistego konfliktu, wojny między Wschodem i Zachodem, która byłaby oczywiście katastrofalna dla Europy.
Zbigniew Sabak
Dr hab. Zbigniew Sabak jest pracownikiem naukowym Państwowej Szkoły Wyższej im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej.