Ruch transhumanistyczny
Po przeanalizowaniu transhumanistycznego rozumienia rewitalizacji, nieśmiertelności, dobrego życia, ciała, pokrewieństwa i ekonomii, jesteśmy teraz w lepszej sytuacji, aby odpowiedzieć na jedno z kluczowych pytań: jaką dokładnie przyszłość wyobrażają sobie transhumaniści?
Postludzka przyszłość wyobrażana przez trans humanistów to przyszłość, w której technologia odgrywa nadrzędną rolę w konstytucji i organizacji zarówno naszego gatunku, jak i społeczeństwa. Jak zauważyłam, transhumaniści różnią się pod względem orientacji politycznych i ideologicznych, i nie zawsze zgadzają się co do środków, za pomocą których najlepiej osiągnąć udoskonaloną postludzką przyszłość. Ale pomimo tych różnic, wszyscy transhumaniści są oddani wizji przyszłości, w której nauka i technologia pozwalają nam wyjść poza naszą obecną sytuację i przekroczyć nasze biologiczne ograniczenia.
Wszyscy oni wyobrażają sobie przyszłość, w której udoskonalone technologicznie superistoty mają potencjał przekraczania ziemskich granic, a także radykalnego ulepszania możliwości ludzkiego ciała i umysłu. Istoty postludzkie mogą nawet być w stanie swobodnie korzystać z drzewa filogenetycznego, tworząc ciała, które zacierają granice różnych gatunków i organizmów. Silniejsi, szybsi, swobodniejsi, mądrzejsi – oto credo, które ożywia transhumanistyczne wyobrażenia o przyszłości; mając do dyspozycji naukę i technologię, transhumaniści postrzegają wszechświat i samą przyszłość jako stojące przed nimi otworem.
Co więcej, podczas gdy transhumaniści celebrują autonomię jednostki, ich wizja przyszłości nie jest pozbawiona wymiaru społecznego. Proponują, aby postludzka społeczność obejmowała dzielenie wszechświata z szeregiem „osób innych-niż-ludzie” (Hallowell 1960), które będą zasługiwały na prawa i obywatelstwo tak samo jak wszyscy ludzie (powinni zasługiwać) dzisiaj. W porywach optymizmu transhumaniści sugerują również, że istoty postludzkie znajdą nowe sposoby współpracy i dzięki swojej pomysłowości, wspaniałomyślności i przedsiębiorczości osiągną bezprecedensowy poziom zamożności, podnosząc globalny standard życia dla wszystkich.
Wyobrażają sobie przyszłość, w której postludzie będą mogli wykorzystywać psychofarmakologię i inżynierię genetyczną do zawierania coraz bardziej empatycznych związków z innymi, zwiększając w ten sposób swoją zdolność do tworzenia więzi społecznych i jeszcze bardziej wzniosłych form doświadczenia estetycznego i duchowego. Transhumaniści sugerują, że nie będziemy musieli znosić bólu utraty i rozłąki, bo technologie klonowania umysłów umożliwią postludiom utrzymywanie więzi z rodziną i przyjaciółmi przez wirtualną wieczność. Transhumaniści twierdzą, że wraz z rozwojem implantów neuronowych istoty postludzkie wejdą w nowe formy symbiotycznych relacji z maszynami. Zamiast zostać przez nie wyparte, połączą się z nimi w produktywnej harmonii.
Taka jest przynajmniej optymistyczna wizja przyszłości w ramach projektu transhumanistów. W bardziej ponurych chwilach transhumaniści dostrzegają również potencjalne pułapki i napięcia we własnym projekcie i ruchu. Na przykład transhumaniści James Hughes i Zoltan Istvan sugerują, że droga do postludzkiej przyszłości może być pełna przemocy i konfliktów. Zarówno Hughes, jak i Istvan przewidują poważny konflikt między transhumanistami, którzy są zaangażowani w wykorzystywanie technologii w celu radykalnego ulepszenia człowieka/postczłowieka, a chrześcijańskimi „biokonserwatystami”, którzy stanowczo sprzeciwiają się majstrowaniu przy ludzkiej naturze. Jak ostrzega Hughes: „Ponieważ wszystkie strony sporu, świecka i religijna, lewica i prawica, wierzą, że przyszłość ludzkości wisi na włosku, rosną perspektywy brutalnej konfrontacji”.
Napięcia istnieją również wewnątrz Ruchu Transhumanistycznego i między jego sympatykami. Chociaż wszyscy transhumaniści uznają potęgę i potencjał technologii, są głęboko podzieleni ideologicznie i politycznie. W doniesieniach informacyjnych na temat Ruchu Transhumanistycznego w Stanach Zjednoczonych dominują bogaci, libertariańscy, działający w Dolinie Krzemowej wolnorynkowi kapitaliści, którzy osiągnęli, jak to ujął Hughes, „hegemoniczną władzę” nad społeczeństwem. Dla tych transhumanistów ulepszanie gatunku i maksymalizacja zysków są nieodłączną częścią tej samej misji.
Jak proponuje Peter Diamandis, „największe światowe problemy stwarzają również największe światowe możliwości biznesowe”. Rzeczywiście, Singularity University stał się jedną z kluczowych instytucji przekształcających transhumanistyczne inicjatywy ulepszeń w branże warte miliardy dolarów. Podczas gdy antropolog David Valentine ma rację, wskazując, że „to właśnie ta obietnica radykalnie zmienionej ludzkiej przyszłości społecznej” jest podstawą wielu inicjatyw transhumanistycznych, w mojej ocenie motyw zysku jest dla transhumanistów takich jak Diamandis tak samo ważny, jak „kosmologiczne zobowiązania”. Jak widzieliśmy, dla Diamandisa bycie „śmiałym” to nie tylko sięganie gwiazd; chodzi również o generowanie „wartości rzędu miliardów dolarów”.
Transhumaniści tacy jak Diamandis są przekonani, że nowe technologie, przedsiębiorcze innowacje, technofilantropia i wolnorynkowy kapitalizm mogą utorować drogę do społeczeństwa obfitości dla wszystkich. Jednak technopostępowcy, tacy jak James Hughes, proponują, że bez odpowiednich regulacji na poziomie rządowym przyszłość będzie zdominowana przez wszechobecne nierówności i niepokoje społeczne.
W swoich wysiłkach zmierzających do obalenia „hegemonicznej władzy” elit Doliny Krzemowej, Hughes wraz z innymi transhumanistami, którzy wyznają socjalistyczne wartości i politykę, opowiada się za „transhumanizmem demokratycznym”, który reguluje i nadzoruje rozwój technologii i stara się zapewnić, aby jej „owoce” były dostępne dla wszystkich. Ideologiczne napięcia ożywiające ruch transhumanistyczny są po części warte zbadania dlatego, że odzwierciedlają szersze schizmy we współczesnej polityce Stanów Zjednoczonych.
Co więcej, Ruch i projekt transhumanistyczny ożywiają nie tylko napięcia ideologiczne, ale także napięcia bardziej wewnętrzne, wynikające z inicjatyw, które transhumaniści starają się promować. Na przykład, czy technologie rozwijane przez transhumanistów ostatecznie ulepszą i wzbogacą istoty postludzkie, czy też wyprą je, a może nawet zniszczą? Jak widzieliśmy, transhumaniści proponują, abyśmy przygotowali się na możliwość „katastroficznego sukcesu” (Drexler 2013). Są dość wyczuleni na egzystencjalne zagrożenia, które przenikają ich wysiłki na rzecz opracowania superinteligentnej sztucznej inteligencji, dlatego ostrzegają, że musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby je zminimalizować. Wizje mroku i zagłady nigdy nie pozostają zbyt daleko w tyle za słonecznym optymizmem transhumanistów.
A jednak, podczas gdy transhumaniści dość łatwo artykułują te zagrożenia i napięcia, istnieją jeszcze inne, które rzadziej pojawiają się na ich radarze. Jednym z bardziej interesujących napięć przenikających światopogląd transhumanistyczny jest napięcie między transhumanistyczną tendencją do celebrowania autonomii i sprawczości jednostki przy jednoczesnym wychwalaniu zalet technologii, które w coraz większym stopniu uzurpują sobie prawo do takiej sprawczości.
Pokazałam to, kiedy omawiałam pisma Davida Pearce’a na temat imperatywu hedonistycznego. Jak zauważył Pearce, „tradycyjnym” sposobem bycia zabawnym jest pisanie i opowiadanie lepszych dowcipów; jednak w postludzkiej przyszłości bycie zabawnym będzie wymagało identyfikacji i wzmocnienia pewnych ścieżek neuronowych w mózgu, które sprawią, że ludzie będą bardziej otwarci na czyjeś żarty.
Tak więc, chociaż światopogląd transhumanistyczny wychwala sprawczość i autonomię jednostki oraz wyjątkową zdolność istot ludzkich do „przekraczania” swoich uwarunkowań, przyszłość, którą czasami malują, sugeruje świat, gdzie indywidualną sprawczość i kreatywność poświęca się w imię większej wydajności. Nie ma sensu zmagać się z usensownieniem bolesnej przeszłości, jeśli można przeprogramować swoją hedoniczną bieżnię, aby osiągnąć wieczną błogość. Nie ma potrzeby medytować godzinami, jeśli można użyć psychofarmaceutyków, aby osiągnąć wywołane chemicznie oświecenie. Być może w przyszłości istoty postludzkie nie będą tak zaabsorbowane sprawczością i autonomią jak transhumaniści, którzy obecnie starają się umożliwić powstanie postludzkiego gatunku.
Napięcie między celebracją autonomii i sprawczości jednostki a dążeniem do przyszłości, w której coraz częściej działają przez nas inne siły i technologie, można też dostrzec w odmiennych poglądach Raya Kurzweila i Davida Pearce’a. Jak widzieliśmy, pod wieloma względami pogląd Kurzweila na świat jest nadal antropocentryczny i opiera się na obronie i przypisywaniu nadrzędnej wartości oświeceniowym cnotom rozumu, racjonalności i ludzkiego panowania.
Chociaż Kurzweil przewiduje przyszłość, w której istoty ludzkie będą w coraz większym stopniu stapiać się z maszynami, jego zdaniem doprowadzi to raczej do wzmocnienia naszego człowieczeństwa niż do jego wymazania. Jak utrzymuje Kurzweil, ludzie są istotami, które nieustannie dążą do przekraczania swoich uwarunkowań, a najbardziej „potężną siłą” napędzającą ich transcendencję jest zdolność do generowania rewolucyjnych idei i czerpania z nich korzyści. Proponuje: „Po pojawieniu się Osobliwości nie będzie żadnej różnicy między człowiekiem a maszyną ani pomiędzy rzeczywistością fizyczną a wirtualną. Jeśli zastanawiasz się, co pozostanie w takim świecie jednoznacznie ludzkie, to będzie to tylko jedna właściwość: nierozerwalnie związana z naszym gatunkiem potrzeba rozszerzania naszych fizycznych i umysłowych możliwości poza obecne ograniczenia”. Dla kontrastu, w poglądzie Pearce’a na świat ludzie są zaledwie „nośnikami”, które są „manipulowane” i „odrzucane” przez prawdziwych agentów historii i ewolucji – geny.
W transhumanistycznym światopoglądzie istnieje również interesujące napięcie między wartościami przypisywanymi doświadczeniu obiektywnemu i subiektywnemu. Chociaż transhumaniści są żarliwie zaangażowani w wykorzystywanie „obiektywnej”, empirycznej, racjonalnej nauki, aby lepiej zrozumieć i opanować otaczający ich świat, przewidują również, że w przyszłości technologia umożliwi każdemu z nas coraz intensywniejsze podążanie za naszymi subiektywnymi preferencjami. Jak ponownie sugeruje David Pearce, w przyszłości istoty postludzkie będą miały swobodę wyboru rodzaju doznań, jakich chcą doświadczać, i tego, jakie przedmioty będą sprawiać im przyjemność lub wzbudzać ich pragnienia. Jak pyta, „a co, gdyby technologie ulepszania neuronów mogły w kontrolowany sposób modyfikować nasze filtry estetyczne, abyśmy mogli postrzegać 80-letnie kobiety jako bardziej seksowne niż dwudziestolatki?”. Paradoksalnie zatem transhumaniści opowiadają się za wykorzystaniem „empirycznej”, „obiektywnej” nauki, aby zapoczątkować świat, w którym zaspokajanie subiektywnych preferencji może osiągać coraz większą przewagę.
Z mojej perspektywy najbardziej znaczące jest napięcie między transhumanistyczną pogonią za ulepszeniami technologicznymi i wolnością morfologiczną z jednej strony, a ich zdolnością do wnoszenia wkładu w nowe formy technonormatywności i kontroli społecznej z drugiej. Transhumaniści są zagorzałymi orędownikami wolności morfologicznej i są zaangażowani w ochronę praw i wolności jednostek do modyfikowania i „ulepszania” swoich ciał za pomocą technologii. Jednoznacznie wierzą, że te technologiczne ulepszenia wzbogacą życie jednostek w przyszłości i na wiele sposobów je usprawnią.
Utrzymują również, że ponieważ każda osoba będzie miała „prawo” do decydowania, co zrobić ze swoim ciałem (w tym prawo do odmowy modyfikacji), takie inicjatywy ulepszające nie będą w żaden sposób przymusowe. Jak jednak wskazałam wcześniej, ta wizja przyszłości opiera się na nieumiejętności rozpoznania jednego z kluczowych napięć w ich własnym liberalnym arsenale przekonań – napięcia między prawami a wartościami.
Podczas gdy transhumaniści mówią o prawach jako o rzeczach, których należy „bronić”, traktują je również jako stabilne stery, które pozwalają jednostce niezłomnie trwać przy swoich osobistych przekonaniach, niezależnie od tego, co myśli społeczeństwo. Pod tym względem, jeśli chodzi o wpływy intelektualne, Durkheim najwyraźniej nie znajduje się na ich radarze; przekonania wyposażonej w prawa jednostki niemal zawsze przeważają nad władzą, siłą i wartościami zbiorowości.
Zasugerowałam, że to szczególne rozumienie relacji między prawami jednostki a wartościami zbiorowości może pomóc wyjaśnić, dlaczego transhumaniści mogą tak łatwo formułować swoje inicjatywy jako część projektu emancypacyjnego, zamiast postrzegać swoje wysiłki jako potencjalnie przymusową próbę „normalizacji” (Foucault 2020). A jednak, wbrew temu, jak sami transhumaniści je rozumieją, ich inicjatywy nie polegają tylko na wyzwoleniu nas dzięki obietnicom technologii, ale także na ustanowieniu nowych standardów technonormatywności, które będą miały głębokie konsekwencje dla tego, jak w przyszłości będą wyglądały dyscyplinowanie i stratyfikacja podmiotów i społeczeństw.
Rzeczywiście, inicjatywy transhumanistyczne rodzą krytyczne pytania o rolę, jaką technologie będą odgrywać w tworzeniu i reprodukcji nierówności. Podczas gdy badacze płci od dawna stosują koncepcję heteronormatywności, aby podkreślić kompleks praktyk kulturowych, prawnych i instytucjonalnych, które podtrzymują normatywne założenia dotyczące płci i utrwalają nierówność między mężczyznami i kobietami, antropolodzy przyszłości będą musieli rozważyć, w jaki sposób „matryca” technonormatywności rekonfiguruje założenia dotyczące tego, co to znaczy być człowiekiem, a raczej „postczłowiekiem”, który „spełnia wymagania” (Butler 2008; Collins 2000).
Wreszcie, w Ruchu Transhumanistycznym istnieje interesujące napięcie między skrajnym optymizmem a czarną rozpaczą, które przenikają transhumanistyczne wizje przyszłości. Podczas gdy niektórzy trans humaniści próbują kroczyć ostrożną drogą środka, wielu przyjmuje jedną lub drugą z tych skrajnych perspektyw lub oscyluje między nimi. Przyszłość będzie albo całkowicie dobra, albo całkowicie zła, technologia nas albo uratuje, albo zniszczy, użyjemy technologii, aby stworzyć raj na ziemi, albo ostatecznie zniszczymy całą planetę. Podejrzewam, że ta tendencja do postrzegania przyszłości w tak spolaryzowanych kategoriach może rzeczywiście być jednym ze sposobów obrony transhumanistów przed przyszłością, która nie jest ani całkowicie dobra, ani całkowicie zła, ale raczej zasadniczo niepewna.
Jak już dawno zauważyli psychoanalitycy, tego rodzaju „rozszczepienie” jest klasycznym i wszechobecnym środkiem, za pomocą którego ludzie radzą sobie i bronią się przed lękiem i ambiwalencją. Na przykład, zamiast zajmować się pozytywnymi i negatywnymi uczuciami, jakie dana osoba ma wobec drugiej osoby, może ona oscylować między skrajnościami, ogłaszając pewnego dnia: „Och, mój chłopak jest takim bohaterem!”, a następnego dnia biadolić: „Och, mój chłopak jest takim zerem!”.
Chociaż taką psychodynamikę można zaobserwować w wielu kontekstach, badając omawiany przez nas przypadek możemy zastanowić się, w jaki sposób transhumanistyczna tendencja do analizowania przyszłości, w tak spolaryzowanych kategoriach jak utopia albo katastrofa, może również stać się aktywną siłą w ramach tego, jak tworzymy naszą przyszłość. Być może promowanie drogi środka, drogi ostrożnego optymizmu, i odnoszenie się do przyszłości jako „całego obiektu”, z którym wiążą się zarówno dobre, jak i złe możliwości, jest najbardziej prawdopodobnym sposobem na zbudowanie przyszłości, w której naprawdę chcemy żyć.
Potęga technologii, technolodzy i wyobraźnia technologiczna
W ten sposób wracamy do trzech kolejnych pytań, od których zaczęła się ta książka: W jaki sposób nowe formy technologii rekonfigurują ludzkie życie w XXI wieku? W jaki sposób technolodzy odgrywają coraz większą rolę w kształtowaniu przyszłości naszego gatunku? A dokładniej, w jaki sposób „wyobraźnia technologiczna” staje się potężną siłą w kształtowaniu życia społecznego i przyszłości?
Jak jasno pokazuje zakres transhumanistycznych inicjatyw, w XXI wieku technologia może zmienić niemal każdy aspekt ludzkiego życia. Transhumaniści nie opowiadają się za fragmentarycznym podejściem do integracji technologii z naszym życiem i z naszymi ciałami, ale raczej za podejściem całościowym. Jest to jeden z powodów, dla których stanowią tak owocny punkt wyjścia do rozważenia tych pytań.
Transhumaniści uważają, że technologia może radykalnie zmienić konfigurację środowisk fizycznych, w których będą mieszkać nasi potomkowie. Niezależnie od tego, czy będzie to cyberprzestrzeń, czy przestrzeń kosmiczna, transhumaniści sugerują, że postludzie z przyszłości nie będą już ograniczeni do fizycznego, materialnego obszaru Ziemi.
Technologia radykalnie zmieni również sposób, w jaki postludzie przyswajają i przetwarzają informacje. Zastosowanie implantów neuronowych, połączonych z większymi systemami informatycznymi, mogłoby umożliwić istotom postludzkim natychmiastowe przywoływanie bezprecedensowych ilości informacji. Dzięki zastosowaniu psychofarmakologii i inżynierii genetycznej istoty postludzkie będą również rozwijać i prowadzić bardzo różne rodzaje życia emocjonalnego.
Technologia zmieni również sposób, w jaki postludzie tworzą relacje z innymi, a nawet się rozmnażają. Nie będzie już konieczności fizycznej kopulacji mężczyzny i kobiety, ponieważ zapłodnienie in vitro i ektogeneza umożliwią poczęcie i reprodukcję poza macicą, a jeśli ktoś będzie chciał, z wkładem genetycznym pochodzącym od wielu rodziców. Wreszcie przewiduje się, że rozwój nowych form nanotechnologii zrewolucjonizuje sposób, w jaki istoty postludzkie będą wytwarzać środki niezbędne do życia, a to z kolei prawdopodobnie zmieni sposób dystrybucji tych środków wśród członków postludzkiego społeczeństwa. Jeśli istoty ludzkie będą w coraz większym stopniu wypierane z procesu produkcji przez maszyny, to będą potrzebować jakiejś gwarancji, że nadal będą miały dostęp do dóbr potrzebnych im do przeżycia.
Oczywiście stopień, w jakim takie przemiany się urzeczywistniają, ma wiele wspólnego z siłą i zdolnością technologów do pozyskiwania zasobów do rozwijania tych technologii oraz pozyskiwania społecznego i politycznego poparcia dla urzeczywistniania ich wizji przyszłego technoutopijnego społeczeństwa. Kiedy patrzymy na Ruch Transhumanistyczny, odnajdujemy wiele sposobów, w jakie transhumaniści i technolodzy próbują zwiększyć swoją władzę i wpływy w społeczeństwie.
Po pierwsze, widzieliśmy, że w miejscach takich jak Dolina Krzemowa technoutopijne wizje są aktywnie przekładane na możliwości inwestycji kapitałowych, a w trakcie tego procesu wokół idei, które kiedyś uważano za fantastykę naukową, powstają całe branże. Na przykład „wyścig o odblokowanie «genu nieśmiertelności»”, czyli dążenie do nieśmiertelności poprzez wykorzystanie nowych biotechnologii, sztucznej inteligencji i technik klonowania umysłów, przyciąga miliony dolarów inwestycji ze start-upów biotechnologicznych i inwestorów venture capital z Doliny Krzemowej, których obecnie nazywa się „finansistami nieśmiertelności”. Elon Musk, Peter Thiel, Martine Rothblatt, dyrektor generalny Amazon Jeff Bezos, były dyrektor generalny Google Sergey Brin i współzałożyciel Oracle Larry Ellison zainwestowali dużo środków finansowych w badanie możliwości radykalnego przedłużenia życia i entuzjastycznie głoszą, że nieśmiertelność jest nie jest już nieosiągalnym marzeniem, ale raczej problemem technicznym, który można „rozwiązać” lub „pokonać”. Dla osób biorących udział w „wyścigu” nieśmiertelności obietnicą, jaką mają spełnić takie inicjatywy, jest nie tylko odmłodzone ciało i życie wieczne, ale także oszałamiające zyski. Szacuje się, że do roku 2022 branża biotechnologii przeciwstarzeniowej w Dolinie Krzemowej osiągnie wartość brutto 85,6 miliardów dolarów.
Co więcej, poprzez tworzenie instytucji takich jak Singularity University czy Fundacja XPRIZE transhumaniści odgrywają integralną rolę w ułatwianiu akumulacji i koncentracji kapitału wśród coraz bardziej wpływowej elity przedsiębiorców z branży technologicznej. Gdy transhumaniści i technolodzy zwiększają swoją siłę ekonomiczną, zwiększają również swoje wpływy polityczne. Wystarczy wziąć pod uwagę rolę, jaką przedsiębiorca-miliarder i samozwańczy transhumanista Peter Thiel odegrał w wyborach prezydenckich w USA w 2016 roku. Thiel nie tylko był jednym z głównych mówców, którzy poparli Donalda Trumpa w transmisji telewizyjnej na Narodowej Konwencji Republikanów, ale też po wyborach i po przekazaniu 1,25 miliona dolarów na kampanię Trumpa Thiel został mianowany członkiem powyborczego „zespołu przejściowego” Donalda Trumpa, uzyskując dostęp do jednego z najważniejszych korytarzy władzy na świecie.
Transhumaniści i technolodzy odgrywają również większą rolę w kształtowaniu przyszłości gatunku, rzucając wyzwanie tradycyjnym instytucjom, które kiedyś dominowały nad rozwojem nauki i technologii i kontrolowały go. Na przykład, samozwańczy „grindersi”, „hakerzy ciała” i „transhumaniści-złomiarze” postrzegają siebie jako część rozwijającego się obywatelskiego ruchu naukowego, który odrzuca pogląd, że rozwój nauki i technologii powinien wymagać „laboratoriów i ogromnych rachunków bankowych”. Argumentują, że nowe technologie powinny być otwarte, a nie utowarowione dla celów zysku. Przedsiębiorcy z Doliny Krzemowej są równie zaangażowani w radykalną redystrybucję równowagi sił w dziedzinie nauki i technologii, ale robią to stosując nagrody motywacyjne, aby odciągnąć najbardziej utalentowane umysły technologiczne od akademii i przyciągnąć ich do własnych start-upów. Fundacje takie jak XPRIZE czy stypendium Petera Thiela „20 under 20” mają na celu rekrutację tych, którzy mogą dokonać przełomu technologicznego w branży, a następnie wykorzystać te odkrycia jako sposób na osiągnięcie bezprecedensowych zysków.
Tak więc, w miarę jak transhumaniści odnoszą coraz większe sukcesy w przekładaniu swoich pomysłów na dochodowe branże technologiczne, wyraźnie rośnie też ich wpływ na społeczeństwo. Jednak to nie tylko coraz grubsze portfele i większe znaczenie polityczne sprawiają, że transhumaniści są tak wpływowi.
Równie ważne jest to, abyśmy docenili, w jaki sposób transhumanistyczna wyobraźnia technologiczna stała się aktywną siłą w tworzeniu życia społecznego i przyszłości. Chociaż na wizje przyszłości promowane przez transhumanistów wyraźnie wpływają już istniejące technologie, jest również prawdą, że wiele technologii, które sobie wyobrażają i promują, nie zostało jeszcze urzeczywistnionych. Jak to ujęła Anne Balsamo, przewidywana przez nich technologiczna przyszłość jest pod wieloma względami najpierw „produkowana” w „ich wyobraźni”.
James Herrick zasugerował w podobnym duchu, że zdolność do tworzenia i rozpowszechniania retorycznie przekonujących mitów i narracji o przyszłej transcendencji technologicznej jest kluczem do rozwoju Ruchu Transhumanistycznego i jego wpływu w tym samym stopniu, co rzeczywisty postęp technologiczny, do którego trans humaniści się przyczyniają i który promują. „Tworzenie i propagowanie przekonującej wizji przyszłości”, argumentuje, „jest przedsięwzięciem, które wykonane umiejętnie pod względem retorycznym zapewnia zwolennikom (transhumanizmu) stopień wpływu kulturowego nieproporcjonalny do ich faktycznej liczby”.
Rzeczywiście, jak widzieliśmy w tej książce i jak przystało na wniosek, który kończy się świadectwem na rzecz potęgi wyobraźni technologicznej, sami transhumaniści niemal jednogłośnie przypisują swoje wizje i sukcesy technologicznej wyobraźni autorów fantastyki naukowej. Życiową misją Petera Diamandisa było przekształcenie fantastyki naukowej w „fakt naukowy”. Sugeruje on, że to właśnie prace autorów science fiction dostarczyły mu „przekonującej wizji przyszłości”. Przypomnijmy sobie jego uwagi: „Jeśli pomyślę o tym, kim byli moi mentorzy, to byli to bohaterowie powieści fantastycznonaukowych. Były to dzieła Heinliena, były to dzieła Roddenberry’ego. To ludzie, którzy widzą świat takim, jakim mógłby lub powinien być, a następnie malują ten obraz w tak żywych barwach, że aż chce się zrobić wszystko, żeby się ziścił. Napędzało mnie to przez całe życie”.
Właśnie dlatego wyobraźnia technologiczna nie tylko zapewnia rozrywkową odskocznię od „rzeczywistości” życia, ale także inspiruje ludzi, w tym przypadku bardzo potężnych, do tworzenia rzeczywistości zgodnie z określonymi wizjami świata takiego, jaki „mógłby lub powinien być”. Transhumaniści przewodzą dziełu urzeczywistniania tych wizji. Dlatego próbując zrozumieć wartości, przekonania i praktyki, które ożywiają ich wizje przyszłości, można wiele zyskać. Alternatywnie, wiele można by stracić, odrzucając te wizje jako „jakąś tam fantastykę naukową”. Pytanie, które wszyscy musimy sobie teraz zadać, brzmi: jaki świat, jaką przyszłość chcemy stworzyć? Jest to pytanie, z odpowiedzią na które nie powinniśmy i nie możemy się wstrzymywać.
Jennifer Huberman
Jest to fragment książki Autorki zatytułowanej: Transhumanizm: od przodków do awatarów wydanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego w serii W poszukiwaniu idei XXI wieku. Jej recenzję Transhumanizm okiem antropologa zamieszczamy w tym numerze.
Wyróżnienia w tekście i tytuł pochodzą od Redakcji