banner

 

 Wiele problemów współczesnego świata powodowanych jest działalnością transnarodowych korporacji, przede wszystkim produkcyjnych.

 

Jastrzebska EwaGlobalizacja, jako proces,  nie jest zjawiskiem nowym w historii świata; nowością jest jednak jej obecny zasięg, obejmujący prawie wszystkie obszary globu, skala współzależności, głębokość i charakter powiązań.
Szybki postęp techniczny i wzrost gospodarczy nie obejmują jednak wszystkich w  równym stopniu – pogłębia się polaryzacja świata, wzrasta bezrobocie, poszerzają się obszary ubóstwa, nasilają się patologie społeczne, pogłębia się degradacja środowiska przyrodniczego spowodowana przekroczeniem zarówno jego zdolności asymilacyjnej, jak i granicy odnawialności.
Jednocześnie rewolucja w światowej komunikacji podnosi świadomość tych zagrożeń i nierówności globalnych, które są moralnie nie do przyjęcia i politycznie nie do utrzymania.


Nierównomierność procesów globalizacji jest zjawiskiem, o którym pisze wielu badaczy, podobnie jak i o kosztach ponoszonych zarówno przez całe, zmarginalizowane regiony i  państwa, jak i  przez liczne zmarginalizowane ekonomicznie i społecznie grupy. 
Wprawdzie sam podział świata na regiony zamożne oraz ubogie nie jest efektem globalizacji, to jednak stale utrwala ona istniejące zróżnicowanie poziomu rozwoju gospodarczego i dobrobytu poszczególnych regionów świata.

Nierówny dostęp do korzyści, jakie niesie ze sobą globalizacja, powoduje zwiększanie się dysproporcji między biednymi a bogatymi regionami, utrwalając podział świata na biedne Południe (Afryka, Azja, Ameryka Łacińska, Środkowy Wschód) oraz bogatą Północ, a także sprzyjając polaryzacji społeczeństw obydwu światów. Pogłębiająca się dychotomia wymusza konieczność podjęcia działań mających na celu jej zniwelowanie, tym bardziej, że w dobie globalizacji i wzrastających współzależności problemy państw słabo rozwiniętych dotyczą nie tylko ich samych, lecz mogą także w znacznym stopniu dotknąć państwa rozwinięte.

Twórcy  problemów

W  rozważaniach na temat globalizacji, polaryzacji świata i  marginalizacji państw ubogich nie sposób pominąć kluczowej roli korporacji transnarodowych (KTN).

W społeczeństwach coraz bardziej zaczyna dominować pogląd, że wiele problemów współczesnego świata powodowanych jest właśnie działalnością transnarodowych korporacji, przede wszystkim produkcyjnych. Uważa się bowiem, że propagują one materializm, nadmierny produktywizm i materiałochłonność gospodarki, konsumpcjonizm i życie na kredyt, generują sztuczne potrzeby, przyczyniają się do powstawania kosztów zewnętrznych i neokolonializmu ekologicznego.

W świetle tych negatywnych trendów, wobec wzrostu siły i znaczenia transnarodowych korporacji oraz przy wyraźnej ewolucji wielu funkcji państwa zmienia się przekonanie o roli sektora biznesu. Przedsiębiorstwa, wywierając tak istotny wpływ na swoje otoczenie, powinny ograniczać i niwelować negatywne skutki swojej działalności oraz uczestniczyć w przeciwdziałaniu zagrożeniom cywilizacyjnym.
Rozwój demokracji partycypacyjnej i społeczeństwa obywatelskiego w coraz większym stopniu zmusza przedsiębiorstwa do uwzględniania w  prowadzonej działalności gospodarczej celu innego niż tylko Friedmanowska maksymalizacja zysku.

Znaczny wpływ na wzrost takich oczekiwań wywarły liczne i głośne skandale korporacyjne oraz nadużycia i nieetyczne postępowanie firm, które wywołały dyskusję wokół etyki biznesu.

Neokolonializm  ekologiczny 

Transnarodowe korporacje, przyczyniające się do nadmiernej materiałochłonności gospodarki przez kreowanie sztucznych potrzeb oraz wytwarzanie produktów o krótkim cyklu życia i jednorazowych, obarczane są winą za postępującą degradację środowiska przyrodniczego.

Równocześnie proces globalizacji sprawił, że rosnące w siłę KTN mają swoje filie w państwach, w których obowiązują odmienne regulacje prawne, w tym wymogi dotyczące ochrony środowiska przyrodniczego, a społeczeństwo ma różną siłę oddziaływania na sektor biznesu. Ta luka w standardach ochrony środowiska między państwami wysoko rozwiniętymi i rozwijającymi się może przyczyniać się do tworzenia tzw. oaz zanieczyszczeń (pollution havens), gdyż zachęca do przesuwania „brudnych” przemysłów do państw o niższych normach ochrony środowiska . Dzieje się to zgodnie z mikroekonomiczną zasadą minimalizacji kosztów.

Konsekwencją takich działań produkcyjnych korporacji jest bezkarne zanieczyszczanie wody, ziemi i powietrza, eksploatacja zasobów mineralnych, oderwanie od korzeni rdzennej ludności, stosowanie zbyt łagodnego prawa pracy oraz lokowanie ryzykownych produkcji i technologii w państwach rozwijających się.

Przenoszenie ekologicznie uciążliwej produkcji do państw o niższych standardach i regulacjach środowiskowych oznacza również międzynarodowe przemieszczanie się (transfery) emisji zanieczyszczeń oraz ogranicza możliwości rozwiązywania globalnych problemów ekologicznych. Wiąże się to z przerzuceniem ryzyka ekologicznego na słabszych partnerów i  niemal zawsze powoduje pogorszenie jakości środowiska w  państwie, gdzie mają miejsce takie „brudne” bezpośrednie inwestycje zagraniczne.

S. Czaja definiuje neokolonializm ekologiczny (ekoimperializm) jako zjawiska ekonomiczne i polityczne, polegające na lokowaniu w państwach rozwijających się przez firmy pochodzące z państw rozwiniętych przestarzałych technologii produkcyjnych, deponowaniu odpadów i zanieczyszczeń, których utylizacja jest w państwach rozwiniętych kosztowna, nadmiernej eksploatacji surowców znajdujących się na obszarze państw rozwijających się, przy ich niskiej cenie lub nakładaniu przez państwa rozwinięte dodatkowych zobowiązań ekologicznych, utrudniających rozwój społeczno - ekonomiczny państw rozwijających się, bez odpowiedniego wsparcia logistycznego i finansowego.
Z drugiej jednak strony, ten postępujący proces może wywoływać wiele groźnych konsekwencji ekonomicznych i społeczno - politycznych również dla państw rozwiniętych.

Zdaniem T. Żylicza, w  rozważaniach na temat migracji „brudnych przemysłów” z państw rozwiniętych do państw rozwijających się trzeba również wziąć pod uwagę fakt, że państwa biedne domagają się inwestycji przemysłowych, choćby to były nawet przemysły mineralne i chemiczne, likwidowane w państwach wysokorozwiniętych ze względów ekologicznych. Ponadto uważa on, że nie da się rzetelnie udowodnić hipotezy o występowaniu tego typu migracji, można bowiem wskazać przykłady lokalizacji brudnych przemysłów zarówno w państwach biednych, jak i bogatych.

Łamanie praw człowieka

Transnarodowe korporacje w  swojej działalności produkcyjnej wykorzystują różnice występujące zarówno w geograficznym rozmieszczeniu czynników produkcji, jak i w polityce ekonomicznej poszczególnych państw. Tym samym mają znaczący wpływ (negatywny i pozytywny, bezpośredni i pośredni) na przestrzeganie praw człowieka. Jest on widoczny przede wszystkim w państwach rozwijających się, gdzie wiele przedsiębiorstw (zwłaszcza z branż konsumpcyjnych – odzieżowej czy obuwniczej), w poszukiwaniu tańszej siły roboczej i mniej restrykcyjnych przepisów, przeniosło swoją produkcję, stając się niejednokrotnie najważniejszym pracodawcą w tych regionach.

W ten sposób, z jednej strony, internacjonalizacja łańcucha dostaw przyczyniła się do rozmycia odpowiedzialności za łamanie przepisów państw goszczących – zwłaszcza regulacji z zakresu prawa pracy i ochrony praw konsumentów, z drugiej zaś – silna pozycja przedsiębiorstw pozwala na wymuszanie na rządach państw goszczących ograniczenia kontroli ich działalności. Nie bez znaczenia jest też fakt, że same rządy niejednokrotnie dopuszczają się zaniedbywania praw człowieka.

Postawa unikania przez korporacje zobowiązań w obszarze praw człowieka (szczególnie nieprzestrzegania praw pracowniczych) przyczyniła się do wielu nadużyć i przykładów łamania tych praw nie tylko przez same KTN, ale także przez ich lokalnych dostawców i kooperantów. Praca w nadgodzinach, po siedem dni w tygodniu, nieprzestrzegane przepisy BHP, dyskryminacja i poniżanie kobiet, zwalnianie za działalność w związkach zawodowych, zatrudnianie dzieci – to standardy pracy obowiązujące w wielu fabrykach należących do KTN, zlokalizowanych w państwach Południa.

Zgodnie z raportem A Risky Business? Managing core labour standards in company supply chains, 45% badanych firm nadal nie prowadzi polityki i nie ma systemów zarządzania, które zapewniałyby utrzymanie standardów Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP, International Labour Organization – ILO), względem wszystkich pracowników w łańcuchu dostaw. Wiele przykładów dotyczących tych zjawisk znajduje się choćby w książkach J. Bakana Korporacja,  czy też N. Klein  No logo. Coraz częstsze przypadki łamania praw człowieka i pracownika przez KTN stały się w ostatnich latach przedmiotem ostrej krytyki społecznej oraz bojkotu konsumenckiego, uświadamiając tym samym opinii publicznej wagę problemu.

Trzeba zauważyć, że chociaż wiele transnarodowych korporacji przestrzega regulacji rządowych w zakresie płac pracowniczych, często jednak nie oznacza to zapewnienia godnego poziomu życia pracownikom. Korporacje, ustalając minimalne płace dla pracowników, opierają się na definicjach pracy minimalnej określonej przez rząd danego państwa. Zdarza się, że kwota ta jest znacząco niższa niż minimum potrzebne do godnego życia. Dane wskazują, że w takich państwach, jak Bangladesz (uważany za kraj, w którym siła robocza jest najgorzej opłacana na świecie), płaca pracowników nie wzrosła od 1994 do 2006 r., co przy inflacji oznacza, że zmalała o połowę.

Historia przemysłu tekstylno - odzieżowego w Bangladeszu jest idealną ilustracją procesu, jaki zachodził w gospodarce światowej. Alokacja produkcji do państw globalnego Południa wydawała się idealnym rozwiązaniem na promowanie rozwoju zarówno przedsiębiorstw z państw bogatej Północy, jak i słabszego ekonomicznie, lecz posiadającego tanią siłą roboczą, Południa. Obecnie eksport tekstyliów stanowi gros PKB tego niewielkiego państwa, gdzie przemysł odzieżowy zatrudnia około 2 mln ludzi. Brak zainteresowania przedsiębiorców i konsumentów zachodnich warunkami, w jakich pracują ludzie szyjący kupowane przez nich ubrania, powoduje zachowanie status quo.
 

Powszechna ignorancja i samozadowolenie społeczeństw bogatej Północy, brak pytań, monitoringu, chęci dowiedzenia się, w jakich warunkach produkowane są dobra przez nich konsumowane, jest cichą zgodą na naruszenia, często wymuszane przez krótkie terminy dostaw i rosnącą konkurencję. Transnarodowe korporacje, coraz częściej budujące swój wizerunek firm społecznie odpowiedzialnych (co ma na celu zdobycie nowych i przywiązanie obecnych klientów), zapominają o tym, co najważniejsze, czyli realnym zobowiązaniu wobec całej społeczności, wśród której funkcjonują, a nie tylko społeczeństwa w wysokorozwiniętym państwie macierzystym.

Wina, jaką ponoszą produkcyjne KTN za złą sytuację pracowników w  państwach Południa, zdaniem wielu jest kwestią dyskusyjną. Jednakże bez względu na wynik tej dyskusji nie należy zapominać, że idea odpowiedzialnego biznesu nakłada na przedsiębiorców obowiązek prowadzenia działalności gospodarczej w sposób, który przyczynia się zarówno do dbałości o interes własny (pomnażanie zysku przedsiębiorstwa), jak i  do ochrony oraz pomnażania dobrobytu społecznego. Ze względu na swoje rosnące znaczenie sektor biznesu ma dzisiaj obowiązek uczestniczyć w rozwiązywaniu światowych problemów, a czasami jest wręcz jedyną instancją zdolną faktycznie wpłynąć na niektóre z nich.

Ewa Jastrzębska
 

Autorka jest adiunktem  w Katedrze Rozwoju Regionalnego i Przestrzennego Zakładu Ekonomii  Środowiska i Zasobów Naturalnych w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym SGH w Warszawie

Tytuł i wyróżnienia pochodzą od Redakcji.

Tekst jest fragmentem większego opracowania Autorki, dostępnego pod adresem: http://kolegia.sgh.waw.pl/pl/KES/kwartalnik/archiwum/Documents/EJastrzebska8.pdf