W odniesieniu do pracy zdalnej panuje spory chaos definicyjny. W analizach tej formy pracy niekiedy synonimicznie traktowane są tak pokrewne kategorie, jak home working, home office, telepraca, a nawet praca nakładcza, chałupnictwo, czy gig economy, czyli praca na żądanie, czego najbardziej popularnym przykładem są usługi świadczone przez Uber. Takie synonimiczne podejście nie jest jednak zasadne, albowiem każdą z wymienionych form pracy, mimo podobieństw, sporo jednak różni, w tym przede wszystkim status prawny, szczegółowo określający prawa i obowiązki pracowników oraz pracodawców.
Najbardziej ogólna definicja pracy zdalnej, to praca wykonywana w domu pracownika lub w innym miejscu, które nie jest zwykłym miejscem prowadzenia działalności przez organizację. W Polsce do czasu pandemii pojęcie pracy zdalnej nie istniało w systemie prawnym. Do dziś nie występuje w kodeksie pracy, choć zawiera on regulacje dotyczące np. telepracy, ale to wszak forma pracy nietożsama z ogólnym rozumieniem pracy zdalnej.
Pandemia COVID-19 i konieczność izolowania się ludzi w obronie przed wirusem spowodowała zarazem niemal eksplozję zainteresowania pracą zdalną i jej wdrażaniem w praktyce na różnych szczeblach instytucjonalnych. Dowodzą tego statystyki potwierdzające, że choć praca zdalna relatywnie rzadko występowała w przeszłości, to obecnie w wielu krajach stopniowo przechodzi do głównego nurtu, utrwalając swą pozycję w nowej rzeczywistości. Co prawda, dynamizm obecnych przemian i zmieniająca się siła wirusowych ataków sprawia, że statystyki te cechuje swego rodzaju syndrom ruchomych piasków. Statystyki te wciąż bowiem ewoluują, zmieniają się to w jednym, to w drugim kierunku.
Wzrost znaczenia pracy zdalnej, a zarazem zmienność sytuacji pod tym względem potwierdza m.in. przypadek USA, gdzie przed pandemią COVID-19 zaledwie około 5% Amerykanów pracowało w domu. Do maja zaś liczba ta wzrosła do 62%, a w październiku wynosiła 40%. Podobne trendy zauważalne są także w innych krajach wysoko rozwiniętych, w tym i w Polsce (Praca 2.0., 2021).
Dlatego też problematyka pracy zdalnej oraz związanych z nią następstw ekonomicznych, społecznych, ekologicznych i innych nabiera obecnie fundamentalnego znaczenia, nie tylko w skali krajowej, lecz także globalnej. Wiąże się z tym wysyp rozmaitych badań oraz ekspertyz na ten temat. Choć badania te wciąż nie dostarczają jednoznacznych ocen co do przyszłości tej formy pracy, to jednak umożliwiają identyfikację niektórych charakterystycznych problemów z nią związanych.
Skutki rozwoju technologii
Procesy intensyfikacji zainteresowania pracą zdalną zapoczątkowane zostały na długo przed pandemią, co miało podłoże przede wszystkim w dokonującej się rewolucji cyfrowej. To właśnie rewolucja cyfrowa tworzy warunki efektywnego wdrażania pracy zdalnej w praktyce, i to na szerszą skalę. Jednak zapowiedzi, że świat będzie ewaluował w kierunku takiej formy pracy pojawiały się już znacznie wcześniej, przed wieloma dekadami, zwłaszcza w literaturze futurystycznej, choć nie tylko. Chyba najbardziej wyraziście przedstawiał to już w latach 60. i 70. ubiegłego wieku guru futurologii, amerykański futurolog i rzecznik myśli społecznej, Alvin Toffler w słynnej Trzeciej fali oraz Szoku przyszłości (Toffler 1986; Toffler 1998), gdzie prognozował trendy związane z nieistniejącym jeszcze wówczas Internetem, w tym koncepcję elastycznego i ruchomego biura i możliwości wykonywania pracy poza siedzibą firmy (Toffler 1986; Toffler 1998).
Rozwój pracy zdalnej to jeden z wielu przejawów procesów cyfryzacji gospodarki i życia społecznego. Procesy te intensyfikują się w wyniku tzw. czwartej rewolucji przemysłowej, która obecnie ogarnia świat, burząc, niemal wywracając do góry nogami, wiele funkcjonujących w nim systemów, konstrukcji, zwyczajów, narzędzi kształtujących modele biznesu, relacji zawodowych, rodzinnych i in. Sprostanie wymogom tej rewolucji to obecnie kwestia być albo nie być, istnieć lub zginąć, istnieć lub wegetować w złożonym otoczeniu społeczno-gospodarczym.
Czwarta rewolucja przemysłowa (Przemysł 4.0, Gospodarka 4.0) wyraża się w rozwoju sztucznej inteligencji, stanowiącej połączenie potencjału fizycznego, cyfrowego i biologicznego. Sztuczna inteligencja jest jej symbolem, natomiast symbole trzech poprzednich rewolucji to kolejno: maszyna parowa (XVIII w.), elektryczność i żarówka (XIX/XX w.) oraz komputer (połowa XX w.). O ile pierwsza rewolucja unicestwiła system manufakturowy na rzecz fabrycznego, druga spowodowała przejście od wieku pary do wieku elektryczności, trzecia skomputeryzowała świat, to czwarta zmienia niemal wszystko i niemal wszędzie (Schwab, 2016).
Wskutek czwartej rewolucji przemysłowej i cyfryzacji, dynamika przemian jest tak wielka, że zmiany prognozowane kilka dekad temu przez Tofflera w jego Trzeciej fali to już historia, czy niemal zamierzchła przeszłość, a współczesność to nowe „fale” kształtowane przez postęp robotyzacji i sztuczną inteligencję.
Bardzo obrazowo przedstawia to obecnie inny futurolog amerykański, Kevin Kelly, który w książce pod znamiennym tytułem Nieuniknione. Jak inteligentne technologie zmienią naszą przyszłość prognozuje, że większość technologii, które za 30 lat zdominują funkcjonowanie gospodarki i społeczeństwa, nie została jeszcze wynaleziona, a 70% dzisiejszych zawodów zostanie zastąpionych przez robotyzację. Kelly podkreśla, że w wyniku niebywałego dynamizmu przemian żyjemy w czasach „stawania się" i wszyscy stajemy się nowicjuszami.
Przechodzenie do pracy zdalnej powinno być traktowane jako ważne ćwiczenie w przygotowywaniu się do kolejnych, wielce złożonych wyzwań czwartej rewolucji cyfrowej. To zarazem swego rodzaju sprawdzian stopnia tego przygotowania oraz sprawności zarządzania na różnych szczeblach życia społeczno-gospodarczego.
Zdaniem pracowników i pracodawców
Mimo mnogości rozmaitych badań na temat pracy zdalnej, obraz tej formy pracy wciąż nie jest dostatecznie wyrazisty. Jedne z pierwszych w Polsce badań, przeprowadzone na przełomie kwietnia i maja 2020 r. przez Future Business Institute (FBI), przedstawione zostały w raporcie Praca zdalna - rewolucja, która się przyjęła. Z badań tych wynika, że prawie wszyscy respondenci (83%) zadeklarowali, że w ich firmie istnieje możliwość pracy zdalnej i to na wszystkich stanowiskach (Praca zdalna - rewolucja, 2020).
Wg tych badań, przed wybuchem epidemii 30% ankietowanych w ogóle nie pracowało zdalnie, 46% pracowało sporadycznie i przypadkowo. Wg stanu z przełomu maja i kwietnia 2020 r. 73% badanych pracowało zdalnie w sposób ciągły. Dane te mogłyby świadczyć, że praca zdalna dobrze się przyjęła, choć obraz ten zaburza fakt, że wg tych badań tylko 21% respondentów uznało wprowadzenie stałej pracy zdalnej za korzystne z perspektywy przedsiębiorstwa i swojej własnej.
Zważywszy na nieuchronność przemian, jakie przynosi czwarta rewolucja przemysłowa, można jednak zakładać, że praca zdalna na trwałe zagości w większości organizacji, choć w zależności od specyfiki ich działalności, z różnym natężeniem. Praca zdalna nie jest wszak możliwa ani zawsze, ani wszędzie. Są takie rodzaje pracy, które prawdopodobnie nigdy nie będą mogły być realizowane zdalnie, choć rozwój sztucznej inteligencji wciąż te obszary niemożności zawęża.
Jednym z licznych tego przykładów jest, jeszcze do niedawna wręcz niewyobrażalne, wykorzystywanie sztucznej inteligencji w medycynie w formie zdalnej kontroli przez lekarzy stanu zdrowia pacjentów. Choć obecnie wciąż trudno wyobrażalna jest praca zdalna nauczycieli przedszkolnych, to nie można wykluczyć, że w przyszłości i tu może zagościć ta forma pracy, zwłaszcza zważywszy na dynamiczny rozwój edukacji zdalnej, co zresztą ma swoje dobre i złe strony, w tym nierzadko (choć nie zawsze) gorsze rezultaty takiej formy edukacji.
Z przeprowadzonych jesienią 2020 r. przez McKinsey Global Institute dość szeroko zakrojonych badań obejmujących dziewięć krajów, 800 miejsc pracy i 2000 zadań (What’s next 2020; Ferreira 2020) wynika, że 99% ankietowanych wskazuje na przynajmniej jedną korzyść wynikającą z pracy zdalnej. Pracodawcy wskazują przede wszystkim na możliwości obniżki kosztów, w tym kosztów użytkowania powierzchni biurowych i innych, większe możliwości pozyskiwania w przestrzeni globalnej pracowników o pożądanych kwalifikacjach, co zarazem może wpływać na obniżenie kosztów zatrudnienia i zwiększanie konkurencji na rynku pracy, przy równoczesnym zwiększaniu spektrum wyboru przez pracowników miejsc pracy. Pracodawcy i pracownicy wskazują przy tym na rosnące w wyniku pracy zdalnej możliwości przeciwdziałania niepożądanym odejściom z pracy osób, którym trudno godzić obowiązki zawodowe z obowiązkami domowymi, w tym z opieką nad dziećmi i innymi członkami rodziny.
Ze wszystkich niemal badań wynika, że niemal wszystkie badane osoby w pełni zgodnie wskazują na oszczędności czasu przygotowań i dotarcia do miejsca pracy, większe możliwości dostosowywania czasu wykonywania pracy do własnych preferencji, co może sprzyjać wyższej produktywności pracy. Podkreślane są przy tym też ekologiczne korzyści wynikające z rozwoju pracy zdalnej.
Zarazem jednak dostrzegane są rozmaite wady pracy zdalnej. Powszechnie wskazywane jest tu związane z tą forma pracy marginalizowanie relacji społecznych, poczucie izolacji i osamotnienia, a jednocześnie trudności oddzielenia życia prywatnego od służbowego i poczucie „bycia ciągle w pracy”. Pracodawcy eksponują zaś przede wszystkim problemy związane z ryzykiem niedostatecznego bezpieczeństwa danych służbowych, trudności kontroli sposobu wykonywania pracy i in.
O korzystnych perspektywach rozwoju pracy zdalnej przekonują też wyniki badań przedstawionych m.in. przez specjalizującą się w rozpoznawaniu trendów na rynku pracy, jedną z największych tego typu platform internetowych, Glassdoor. Wyniki te przedstawiane są m.in. przez szefa tej platformy, Andrew Chamberlaina. Badania te wykazują, że choć po pandemii można oczekiwać powrotu pracowników do biur i innych miejsc pracy, ale ta praca już nie będzie taka sama. Wzmacniają się bowiem tendencje do uelastyczniania form pracy, stosownie do oczekiwań pracowników. Wyraźnie rośnie zainteresowanie pracą zdalną. Zarazem zmieniają się oczekiwania płacowe. W sytuacji rosnących możliwości pracy zdalnej zmieniają się też preferencje mieszkaniowe pracowników, którzy dzięki pracy zdalnej będą mogli mieć większe możliwości wyboru miejsca zamieszkania i jego zmiany na tańsze miejscowości. Może to zarazem wpływać na zmniejszanie gęstości zaludnienia w miastach i zatrzymanie w nich trendu rosnących cen mieszkań i czynszów. Technologie cyfrowe, komunikacyjne sprawiają bowiem, że czynnik lokalizacji staje się coraz mniej istotny dla życia zawodowego.
Ze wszystkich badań niemal jednoznacznie wynika, że trwałą zmianą będzie spędzanie przez pracowników więcej czasu w domach i mniej dojazdów do pracy.
Z ostrożnych prognoz wynika, że ze względu na takie oceny pracy zdalnej można oczekiwać, że jej zakres po pandemii wzrośnie około czterokrotnie w porównaniu ze stanem przed pandemią.
Badania pracy zdalnej nie dają jednak jednoznacznego obrazu jej wpływu na produktywność pracowników. Opinie na ten temat w znacznym stopniu są sprzeczne. Podkreślane jest m.in., że gdyby praca zdalna była bardziej produktywna aniżeli stacjonarna, to jej zakres już przed pandemią byłby znacznie większy. Skoro tak nie było, to może oznaczać, że pracodawcy nie są przekonani co do wyższej produktywności pracy zdalnej i wątpią w wyższą produktywność pracowników „ubranych w piżamy”.
Jednak bardziej szczegółowe, pogłębione badania zdają się przemawiać za tezą o wyższej produktywności takiej formy pracy. Wynika to m.in. z badań prowadzonych przez zespół Harvard University (Harrington, 2020). M.in. wykazano w nich, że praca zdalna przeważnie bardziej przyciąga osoby, które były średnio mniej produktywne niż te, które wybierały pracę stacjonarną.
Wynaturzenia pracy zdalnej
Na wynaturzenia pracy zdalnej zwraca uwagę m.in. znany badacz zarządzania pracą i ewolucją jej form, Nicholas Bloom, profesor na Stanford University. Naukowiec ten przestrzega, że praca zdalna, obok wskazywanych wyżej zalet, ma jednak także rozmaite ciemne strony. Na podstawie wieloletnich badań Bloom wykazuje, że ograniczanie bezpośrednich kontaktów zawodowych na rzecz pracy zdalnej nie zawsze wpływa korzystnie na produktywność, a przy tym nieuchronnie prowadzi do spadku innowacyjności i kreatywności, która zdecydowanie wymaga kontaktów face to face.
Najbardziej groźne są przy tym negatywne zdrowotne następstwa pracy zdalnej, w tym zwłaszcza skutki dla zdrowia psychicznego, czego pełne konsekwencje są trudne do przewidzenia i pomiaru. Jest to istotne tym bardziej, że w praktyce pandemia i technologie cyfrowe pogłębiają nierówności społeczne, nie tylko dochodowe, lecz także edukacyjne. Jest to m.in. pochodną nierówności w dostępie do nowoczesnych technologii cyfrowych i wiedzy na ten temat, Bloom mówi tu wręcz o tykającej bombie zegarowej (Stanford professor 2020; Bloom,2015).
Optymalne wykorzystanie technologii cyfrowych, w tym pracy zdalnej, staje się zatem niełatwym wyzwaniem. Niewłaściwe proporcje między pracą zdalną a stacjonarną mogą bowiem zwiększać ryzyko rozmaitych nieprawidłowości, czy wręcz wynaturzeń. Można je zaobserwować już dziś.
Istotne jest zatem takie zorganizowanie proporcji między pracą stacjonarną i zdalną oraz stworzenie takich warunków, aby ani zewnętrzni interesariusze, ani sami pracownicy w kontaktach wewnętrznych i zewnętrznych nie odczuwali wykonawczego dyskomfortu. Spełnienie tego warunku ma miejsce wówczas, gdy ani interesariusze, ani pracownicy nie odczuwają żadnych negatywnych następstw pracy zdalnej. Niestety, w praktyce nierzadko tak nie jest.
O tym, że znalezienie optymalnych proporcji między pracą zdalną i stacjonarną ma fundamentalne znaczenie zarówno dla pracowników, jak i pracodawców przekonują m.in. ich powszechne niemal deklaracje, że nie chcą już pracować tylko stacjonarnie, ale też nie chcą pracować wyłącznie w trybie zdalnym. Dlatego tak ważne jest dopracowanie się w tym względzie złotego środka. W tym złotego środka między cyfrowymi i tradycyjnymi sposobami komunikacji społecznej, zarówno wewnątrz firmy, jak i z jej zewnętrznymi interesariuszami.
Ustalenie efektywnych proporcji między pracą zdalną i stacjonarną wymaga holistycznego, pełnego rachunku ekonomicznego, z uwzględnieniem kosztowi i efektów zewnętrznych (exterbalities). Niewłaściwe proporcje i stacjonarną i nadmierne marginalizowanie komunikacji offline, mogą bowiem prowadzić do kosztownych ekonomicznie i społecznie rozmaitych wynaturzeń, co może niweczyć dobrodziejstwo nowoczesnych technologii i same pracy zdalnej.
Jednym z bardziej niebezpiecznych tego przejawów jest niszcząca człowieczeństwo dehumanizacja pracy. Przestrzegał przed tym już w 1946 r. Albert Einstein w liście do intelektualisty Ottona Juliusburgera: „Jestem przekonany, że przerażający upadek moralności, jakiego jesteśmy świadkami w dzisiejszych czasach jest rezultatem mechanizacji i dehumanizacji naszego życia – zgubnych produktów ubocznych mentalności naukowo-technicznej. Nostra Culpa!” (Calaprice, 2014) . Ta wielka przestroga nabiera dziś swoistej aktualności. Ważne jest bowiem, by owa Nostra Culpa (nasza wina) nie urzeczywistniała się. Jest to istotne tym bardziej, że już obecnie nie brakuje przejawów dehumanizacji. Jednym z bardziej ponurych tego następstw jest narastający - i to w skali globalnej - problem samotności człowieka.
Wirus samotności
Badania pracy zdalnej jednoznacznie wskazują, że osoby pracujące w takim trybie, wśród najbardziej dokuczliwych jego mankamentów wymieniają marginalizację czy brak relacji społecznych. Praca w trybie online i brak bezpośrednich offlinowych kontaktów ze współpracownikami pogłębia gwałtownie rozszerzający się w wielu krajach syndrom samotności.
O tym, że jest to problem, który prowadzić może do rozmaitych negatywnych zjawisk społecznych i ekonomicznych, przekonują szczegółowe analizy przedstawione w książce brytyjskiej ekonomistki Noreeny Hertz pod symptomatycznym tytułem The Lonely Century: Coming Together in a World that's Pulling Apart. Jest to wnikliwa analiza ekonomicznych, społecznych (w tym zdrowotnych, zwłaszcza psychicznych) i politycznych następstw nasilającego się we współczesnym świecie syndromu samotności. Technologie cyfrowe i cyfrowa komunikacja między ludźmi, w tym praca zdalna, to czynniki potęgujące skalę negatywnych skutków zjawiska samotności.
Hertz na podstawie rozległych badań i statystyk dowodzi, że jeszcze zanim globalna pandemia wprowadziła do życia pojęcia takie jak lockdown, czy dostęp przestrzenny/fizyczny (nieprawidłowo w polskiej publicystyce określany jako „społeczny”), samotność była na najlepszej drodze, aby stać się słowem definiującym stan ludzkości w XXI wieku. Związane jest to z dokonującym się we współczesnym świecie procesem rozpadu „tkanki wspólnoty”, co zagraża relacjom społecznym i życiu osobistemu.
Choć nowoczesne technologie wielce ułatwiają życie w izolacji, o czym świat przekonuje się zwłaszcza w warunkach pandemii, to zarazem zmieniają relacje społeczne na niekorzyść bezpośrednich kontaktów między ludźmi. Hertz podkreśla jednak, że technologie cyfrowe nie są tu jedynym winowajcą. Wskazuje na inne, nie mniej ważne czynniki, takie jak demontaż instytucji obywatelskich, radykalna reorganizacja miejsc pracy, w tym rozrost pracy zdalnej, masowe migracje do miast i pustoszenie, marginalizacja małych miejscowości.
Hertz jako winowajcę wskazuje zarazem neoliberalizm, dziesięciolecia dominacji w większości krajów rozwiniętych neoliberalnej doktryny, której cechą jest priorytet dla interesów indywidualnych, ponad dobro wspólne. Ekonomistka ta wiąże to poglądami brytyjskiej premier Margaret Thatcher oraz jej polityką z lat 80. XX w., opartą na założeniu, że „nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo, zaś ekonomia i gospodarka to jedynie środki do zmiany serca i duszy ludzi z ‘kolektywizmu’ na to, co osobiste”.
Na podstawie imponującego zestawu interdyscyplinarnych, naukowo-badawczych źródeł, Hertz charakteryzuje rozliczne synergicznie ze sobą sprzężone negatywne ekonomiczne, społeczne, i polityczne następstwa samotności. Charakteryzuje skutki dla zdrowia człowieka, co przekłada się na następstwa ekonomiczne, w tym koszty ponoszone przez poszczególne osoby, ale i przedsiębiorców, a także państwo, którego domeną jest zdrowie publiczne.
Badania potwierdzają, że samotność jest zatrważająco szkodliwa dla zdrowia. Wywołuje kumulujące się reakcje stresowe, osłabiając układ odpornościowy, co zwiększa ryzyko chorób serca, udaru i demencji oraz powodując prawie 30% większe prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci. Obfitość podawanych przez Hertz dowodów nie pozostawia miejsca na wątpliwości. Nieprzypadkowo też była premier Wielkiej Brytanii Teresa May mianowała pierwszego na świecie ministra samotności - ogłaszając „ukrytą epidemię” dotykającą 9 milionów Brytyjczyków jako „jedno z największych wyzwań dla zdrowia publicznego naszych czasów”. W poruszającym wywiadzie dla „Der Spiegel” Hertz stwierdza wręcz, że samotność jest bardziej szkodliwa dla zdrowia niż wypalanie 15 papierosów dziennie.
Hertz wykazuje zarazem, że charakterystyczne dla neoliberalizmu fetyszyzowanie zysku i pogoń za nim - bez względu na koszty społeczne i ekologiczne - prowadzi do wynaturzeń w sferze przestrzennego zagospodarowania. Wyraża się to m.in. w pogarszającym jakość życia ludzi rozroście megamiast, kosztem społecznej i ekonomicznej marginalizacji mniejszych miejscowości i całych regionów. Hertz podkreśla, że im większe miasto, tym szybciej poruszają się ludzie, nie zważając jeden na drugiego, a im gęstsze zaludnienie, tym mniej przyjazne relacje między ludźmi i większa ich samotność.
Charakteryzując rozmaite formy samotności, Hertz analizuje i ich technologiczne podłoże. Można być np. osobą, która zamawia przez Internet prawie wszystko, czego potrzebuje do życia i przez to interakcje międzyludzkie są wysoce ograniczane. Hertz wskazuje na niebywałe metody radzenia sobie ludzi z samotnością, m.in. zamieszkanie z robotem lub popełnianie przestępstw na tyle poważnych, by trafić do więzienia (co stało się fenomenem wśród japońskich seniorów). Przekonująco argumentuje, że charakterystyczne dla współczesnego świata głębokie zatomizowanie sprawia, że brakuje wielu zwykłych ludzkich powiązań, które w przeszłości były codziennością (Ökonomin 2020).
Wiele miejsca w książce Hertz zajmuje kwestia pracy zdalnej i nadmiernego eksploatowania komunikacji cyfrowej, traktowane jako fundamentalne czynniki nasilania się samotności. Osłabia to możliwości i umiejętności bezpośrednich relacji międzyludzkich oraz gotowość na nie. Hertz zauważa. że gdyby mantry „wspólnoty”, narzucane przez firmy z sektora mediów społecznościowych były prawdziwe, świat byłby jedną wielką, szczęśliwą rodziną. Tak jednak nie jest, choć w sytuacji, gdy miliardy ludzi połączonych jest ze światem cyfrowym na niezliczone sposoby, tytułowy „Wiek samotności” brzmi niemal jak oksymoron czy absurd, ale jest rzeczywistością.
Zarazem jednak technologie cyfrowe i praca zdalna ujawniają skalę działań i prac bez sensu.
Wykrywacz pracy bez sensu
Choć badania na temat pracy zdalnej wciąż mają charakter in statu nascendi, to jednak umożliwiają identyfikację wielu specyficznych, związanych z tą formą pracy zjawisk. Jednym z nich jest powszechne wykonywanie w czasie formalnie przeznaczonym na pracę szeregu innych niezwiązanych z nią zajęć. Przyznaje to zdecydowana większość ankietowanych osób pracujących zdalnie.
Jeśli zaś praca zdalna w mniejszym stopniu angażuje czas pracownika aniżeli praca stacjonarna, to może to świadczyć o występowaniu w tej ostatniej zajęć zbędnych, bezużytecznych, mających cechy syndromu pracy bez sensu.
Autor pojęcia „praca bez sensu”, amerykański antropolog David Graeber, w głośnej książce Bullshit Jobs: A Theory identyfikuje ogromne pokłady takiej pracy, wskazując na destrukcyjne tego następstwa społeczne i ekonomiczne. „Czy może być coś bardziej demoralizującego nad konieczność wstawania przez pięć dni w tygodniu przez całe dorosłe życie, żeby wykonywać zadanie, o którym w skrytości ducha sądzi się, że wcale nie musi być wykonywane, że jest tylko marnotrawieniem czasu lub środków, albo wręcz czyni świat gorszym?” Wg Graebera każdy zna ten rodzaj osób, których czas wypełniony jest zasiadaniem w komisjach, obradujących nad rozwiązaniem problemu zbędnych komisji” Sarkazm tego autora ma jednak podstawy i uzasadnienie w tym, że niemal każdy pracujący tego doświadcza i niemal gołym okiem widać, że rozmiary tego typu zajęć wciąż rosną, czego źródeł Graeber upatruje przede wszystkim w systemie społeczno-gospodarczym zdominowanym przez doktrynę neoliberalną.
Graeber definiuje pracę bez sensu jako „formę zatrudnienia, której kompletna bezcelowość, zbędność bądź szkodliwość są tak rażące, że nawet zatrudniony nie jest w stanie uzasadnić jej istnienia”.
Praca zdalna może uzmysławiać skalę pracy zbędnej. Ujawnia bowiem, które grupy pracowników w czasie pracy zdalnej są w tak małym stopniu obciążone zadaniami do wykonania, że w firmie niemal zapomina się, że takie stanowiska istnieją. Wg Graebera, niektóre prace są na tyle bezcelowe, że „nikt nie zauważa, kiedy osoby mające je wykonywać znikają”. „Gdybyśmy obudzili się pewnego ranka i odkryli, że nie tylko pielęgniarki, śmieciarzy i mechaników, a do tego jeszcze kierowców autobusów, sklepikarzy, strażaków, albo kucharzy w barach szybkiej obsługi wymiotło do innego wymiaru, rezultaty byłyby katastrofalne (...). Tego samego nie można powiedzieć o menedżerach funduszy hedgingowych, konsultantach politycznych, guru od marketingu, lobbystach”.
W dodatku Graeber wskazuje na odwrotnie proporcjonalne zależności między wartością społeczną pracy a wysokością wynagrodzeń. Zwraca na to też uwagę Mariana Mazzucato w książce pod prowokującym tytułem The Value of Everything: Making and Taking in the Global Economy. Ta włosko-brytyjska ekonomistka wskazuje, że współczesne gospodarki nagradzają działania, które raczej wysysają, ekstraktują wartość, aniżeli ją tworzą. Różnice między tworzeniem wartości a jej ekstrakcją Mazzucato wyjaśnia na podstawie m.in. analizy dysproporcji wynagrodzeń i dochodów między poszczególnymi grupami zatrudnionych, np. przepaści między wysoko wynagradzanymi bankowcami a nauczycielami, sytuującymi się na przeciwnym biegunie płac.
Elżbieta Mączyńska
Powyższy tekst jest skrótem artykułu prof. Elżbiety Mączyńskiej przygotowanego dla „Polityki Społecznej” - https://polityka-spoleczna.ipiss.com.pl/resources/html/cms/MAINPAGE
Zagadnienie pracy zdalnej będzie tematem przygotowywanej w tym roku przez Autorkę interdyscyplinarnej konferencji naukowej w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym, o terminie której poinformujemy w SN.
Wyróżnienia i śródtytuły pochodzą od redakcji SN.