banner

Ekonomia przyszłości (2)

 


Zmiany w obrębie systemów wartości stanowią istotny czynnik determinujący możliwości opanowania wielopłaszczyznowego kryzysu cywilizacyjnego, z którym współcześnie mamy do czynienia. [Miszewski 2021, 604-623]
Istota niezbędnych przemian polega na zatrzymaniu, a może nawet na odwróceniu procesu, w którym wartości instrumentalne rugują wartości egzystencjalne. W tym celu można postulować szereg ograniczeń instytucjonalnych. Wspierające ten postulat logiczne rozumowanie ulega rozchwianiu, jeśli zderzymy je z realiami współczesnego bytu społeczno-gospodarczego.

Po pierwsze, takie ograniczenia ktoś musi chcieć nałożyć. Rządzące elity, nawet w wysoko rozwiniętych i formalnie demokratycznych krajach mogą kierować się innymi systemami wartości niż te, które skłaniałyby do takich zmian norm formalnych.
Po drugie, rugowanie wartości egzystencjalnych wynika z charakteru obecnej, schyłkowej fazy rozwoju gospodarki kapitalistycznej, potęgującej niekontrolowaną eksploatację zasobów. Dokonuje się także pod wpływem czynników egzogennych względem systemu, choć pośrednio z niego wynikających.
Kluczową rolę odgrywają tu zmiany stylu życia wywołane innowacjami technologicznymi, zmiany modelu zatrudnienia, wyrażające się w zanikaniu więzi pomiędzy pracownikiem a pracodawcą, erozją chroniących dawniej interesu pracownika związków zawodowych oraz pogłębianiem się asymetrii rynkowej pomiędzy stronami kontraktu. Wartości instrumentalne są silnie promowane przez „wielkich sprzedawców” – korporacje transnarodowe zainteresowane podtrzymywaniem i stymulowaniem konsumpcjonizmu. Oddziaływania wskazanych czynników nie da się ograniczyć poprzez zmiany instytucji formalnych.

Sposób, w jaki zazwyczaj przebiegają zmiany instytucjonalne [Miszewski 2013,143] sprawia, że rugowanie wartości egzystencjalnych wynika po części z oddziaływania instytucji nieformalnych, które wyłoniły się wiele lat wcześniej, a skutkują z racji swego głębokiego zakorzenienia.
Przykładem może tu być stosunek do zastępowania posiadania dóbr konsumpcyjnych udostępnianiem tych dóbr. Chęć „posiadania” odrywa się tu wyraźnie od zaspokajania przez dane dobro określonej potrzeby.

Analogicznym przypadkiem jest konsumpcja dóbr i usług prestiżowych. Niewielka ekonomicznie skala tego ostatniego zjawiska nie ogranicza bynajmniej jego wpływu na kształtowanie nawyków tak w sferze konsumpcji, jak i w innych domenach bytu gospodarczego.
Wreszcie, rugowanie wartości egzystencjalnych bywa efektem rozczarowania głoszeniem tych wartości przez organizacje, których praktyczna działalność rozmija się z owymi wartościami.
Rzutuje to na stan instytucjonalnego systemu społeczeństwa. Instytucje formalne, pozbawione podstaw aksjologicznych, tracą swoją skuteczność. Nieprzestrzegane normy prawne stają się martwymi zapisami. Równocześnie zanikają normy nieformalne.

Zjawisko anomii

Zjawiska takie towarzyszyły i wcześniej zmianom instytucjonalnym, ale brak wartości egzystencjalnych powoduje, że w miejsce starych instytucji nie pojawiają się nowe o porównywalnym zakresie oddziaływania. Istniejące instytucje nie tworzą już spójnych agregatów i nie są w stanie regulować dostatecznie ludzkich działań.

Pojawia się zjawisko anomii [Mączyńska 2017, 208], polegające zarówno na braku akceptowanych dostatecznie powszechnie norm, jak i na chaosie w sferze norm nieformalnych. Elżbieta Mączyńska zwraca uwagę na destrukcyjną rolę, jaką w tej mierze odgrywają pogłębiające się nierówności ekonomiczne i społeczne. Gdy zanikają podstawy dla wiary w „sprawiedliwy” porządek otaczającego nas świata, ludzie tracą zaufanie do instytucji, które miały zapewniać ową sprawiedliwość – państwa i jego agend, w tym - aparatu sprawiedliwości i porządku publicznego.

Dodatkowym źródłem anomii jest rewolucja technologiczna i informatyczna, skutkująca zerwaniem związków pomiędzy pracującymi a sensem ich pracy, czego jaskrawym przykładem jest funkcjonowanie współczesnych korporacji. Konsumpcja, podporządkowana presji narzucanej poprzez media internetowe, sprzyja zamykaniu się ludzi w wyizolowanych „bańkach”, spoza których trudno dostrzec innych ludzi i ich potrzeby. Dominacja neoliberalnej polityki gospodarczej osłabia państwo, tracące zaufanie obywateli, a jednocześnie coraz mniej zainteresowane ich faktycznym losem.

Optymistyczne założenie, iż jednostki, społeczeństwa i państwa będą kierować się w przeważającej mierze troską o dobro wspólne, nie przystaje do rzeczywistości, którą obserwujemy. Rację ma chyba G.W. Kołodko twierdząc, iż „pierwszorzędnym celem człowieka nie jest bynajmniej poszukiwanie prawdy, ale przetrwanie w możliwie najlepszych warunkach fizycznych”. [Kołodko 2008,11]

Powraca tu stawiane już dobrych kilka lat temu pytanie, czy wobec dostępności wiedzy o perspektywie załamania się dotychczasowego systemu gospodarowania, „wielcy gracze” okażą się zdolni do trzeźwej oceny uwarunkowań, które sami sprokurowali i odwrócenia trendu wiodącego również do ich upadku. Rozważając ten dylemat w r. 2013, nie wykorzystując podówczas aparatu ekonomii instytucjonalnej, byłem skłonny do pesymistycznych konkluzji. [Miszewski 2013,147] Przyjęcie założenia, iż ograniczeniem dla racjonalności działań ludzkich są również ugruntowane schematy myślowe, musi skłaniać do jeszcze głębszego pesymizmu.

Potrzeba globalnej racjonalności

Założenie dalej idących ograniczeń racjonalności aktorów procesu gospodarowania uprzytamnia, że należałoby wskazać potrzebę odmiennego niż dotychczas rozumienia pojęcia racjonalności. Funkcjonuje ono w istocie w dwu różnych znaczeniach : jako cecha zachowań jednostkowych i jako kryterium oceny działań (głównie gospodarczych).
W pierwszym przypadku trzeba zaznaczyć, iż teza o ograniczonej racjonalności jednostek działających w gospodarce jest eufemizmem. G.W. Kołodko twierdzi, że racjonalny jest ten, kto działa na własną korzyść, zważywszy na dostępne informacje. [Kołodko 2020,35] Rzecz w tym, iż nie w pełni uprawnione wydaje się założenie, że jednostki są w stanie rozpoznawać owe korzyści.
To, co wydaje się doraźnie korzystne, może okazać się szkodliwe w dłuższym horyzoncie, a podejmowane w imię korzyści działania wywołują często niekorzystne skutki uboczne o nie dającym się przewidzieć charakterze. To, co oceniamy jako działanie racjonalne, stanowi raczej wyjątek niż normę. Normą jest podporządkowanie działań rutynie i nawykom, a w drugiej kolejności ograniczeniom formalnym. Efektom tego podporządkowania można niekiedy przypisywać racjonalność, lecz nie są one rezultatami w pełni świadomych wyborów jednostkowych.

W drugim znaczeniu racjonalność jest pojęciem ukształtowanym w związku z powstaniem i rozwojem gospodarki kapitalistycznej. Nie uwzględnia ono materialnej i przyrodniczej ograniczoności Ziemi. Mechanizm rynkowy, który miałby – jako że niegdyś mógł - zapewniać racjonalność gospodarowania, nie daje się stosować do globalnego dobra publicznego, jakim jest środowisko naturalne.

Pojęcie racjonalności należałoby odnosić nie do oceny działań lub zamierzeń, a wyłącznie do wyboru celów działania. Racjonalność musi być globalna, bo w tej skali istnieje cywilizacja. Należałoby ją interpretować jako zachowanie takich norm i obyczajów oraz wzorców działania (czyli instytucji nieformalnych), które sprzyjają trwaniu gatunku ludzkiego w istniejących i dających się przewidzieć warunkach naszej planety. [Kołodko 2020,35] Racjonalność globalna musiałaby zatem oznaczać ograniczenie rozmiarów konsumpcji w krajach wysoko rozwiniętych i dopuszczenie do wzrostu konsumpcji w pozostałych krajach jedynie do poziomu umożliwiającego ich niezbędny rozwój. [Rist 2015,121-122]

Potrzeba przemiany kulturowej

W kontekście postulowanych zmian systemu wartości J. Hausner podnosi potrzebę przemiany kulturowej, w istocie sprowadzającej się do zmian instytucji nieformalnych. Jeśli, jak pisze „w przeciwnym razie dojdzie do samozniszczenia ludzkości” [Hausner 2019,176], to potwierdza tym samym, że zmiany kulturowe muszą przyjąć skalę globalną. Nasuwa to spostrzeżenia, iż przy tej skali mamy do czynienia nie z jednym, uniwersalnym systemem kulturowym, a z wielością takich systemów, zamaskowaną nieco uniwersalnym charakterem instytucji wynikających z funkcjonowania gospodarki rynkowej. Zresztą nawet te instytucje wykazują w różnych regionach specyficzne cechy, wynikające z odmiennych tradycji kulturowych i religijnych.

Konsumpcjonizm zwycięża

Przemiany takie wydają się mało prawdopodobne, nie tylko ze względu na wspomniane uwikłania, ale i ze względu na ukierunkowanie dotychczasowych przemian cywilizacyjnych. Postęp techniczny i jego rezultaty w sferze konsumpcji wymuszają nowe wzorce zachowań bynajmniej nie sprzyjające zmianom systemu gospodarowania. Pole konsumpcjonizmu jest wciąż poszerzane.
Ruchy społeczne przeciwstawiające się tej tendencji mają poparcie jedynie w części warstw średnich wysoko rozwiniętych społeczeństw.

Wzrastające rozwarstwienie dochodowe, występujące zarówno pomiędzy poszczególnymi krajami, jak i wewnątrz nich, sprawia, że dla coraz liczebniejszej części globalnej populacji konsumpcja jest podstawowym warunkiem przeżycia na poziomie zapewniającym utrzymanie dotychczasowego statusu społecznego. Dla znacznej części z nich jest ona po prostu warunkiem przetrwania. Od tej, wielomiliardowej rzeszy ludzi trudno byłoby oczekiwać poparcia dla idei zmian.

Fragmentaryzacja społeczeństw wyrażająca się w wyodrębnieniu społeczności skupionych wokół określonej idei lub stylu życia powoduje, że ruchy sprzyjające zmianom stają się widoczne medialnie, ale nie przesądza to o ich możliwościach wpływania na szersze kręgi społeczne.

Przeszkadza też etyczna zapaść w sferach gospodarczych. „Rozpowszechnione są w społeczeństwie reguły, które przyzwalają na wykorzystywanie i oszukiwanie innych i zalecają nieufność, podejrzliwość, ostrożność, oparte na przekonaniu, że nikt nie jest godny zaufania.” [Sztompka 2007,300]

Podobnie postrzega ten stan rzeczy James K. Galbraith, wskazując na brak solidarności „na wszystkich poziomach – osobistym i instytucjonalnym, narodowym i międzynarodowym. Charakterystycznymi tego przejawami są: wymuszone zubażanie krajów zadłużonych przez ich wierzycieli, „rozwój” na warunkach banków komercyjnych i dobrowolna pauperyzacja krajów, które nie kontrolują własnych walut.” [J.K. Galbraith 2016, 70]

Wreszcie, należałoby wziąć pod uwagę konsekwencje pogłębiającego się wskutek pandemii COVID-19 konfliktu interesów pomiędzy mocarstwami i wielkimi graczami gospodarczymi a ich potencjalnymi ofiarami – słabszymi, uzależnionymi podmiotami o zbyt małym potencjale ekonomicznym.
Już kilka lat temu Jerzy Kleer tak diagnozował stan systemu gospodarki globalnej: „Świat jako całość nie ma czegoś, co moglibyśmy nazwać ładem globalnym, tzn. takim, który miałby korzystny wpływ na wszystkie podmioty państwowe funkcjonujące w gospodarce światowej. (… ) Przestrzeń publiczna na poziomie globalnym ulega stałej destrukcji. Ponieważ system światowy jest już dostatecznie silnie powiązany, negatywne zjawiska z przestrzeni światowej oddziaływają negatywnie również na wewnętrzne procesy poszczególnych państw”. [Kleer 2015,200]

Zmiana przez wstrząs

Postulat oparcia gospodarowania o wartości chroniące ekosystem globalny oznacza, niezależnie od intencji, wezwanie do zmiany ustrojowej. Trudno będzie pogodzić tak daleko idące zmiany z ekonomicznymi, politycznymi i społecznymi podstawami kapitalizmu jako formacji. System, w którym taka idea miałaby szanse realizacji, musiałby przypominać postulowaną przez Wojciecha Gasparskiego koncepcję „społeczeństwa projektującego” [Gasparski 2017,260].
Szanse trzeba wiązać nie tyle z ewolucją systemu, co ze wstrząsem spowodowanym przez globalny, dotykający wszystkich aktorów gry gospodarczej, kryzys. Przedsmak takiego kryzysu daje już pandemia, a ściślej - jej gospodarcze konsekwencje. Skłonny jestem zgodzić się z G.W. Kołodką, zapowiadającym nieuchronność „Jeszcze Większego Kryzysu”. [Kołodko 2020,19]
Argumenty przemawiające za taką perspektywą to uległość elit politycznych wobec presji wielkich korporacji i grup decydujących o sytuacji na rynkach finansowych, nikłość rezultatów starań o zahamowanie dewastacji środowiska naturalnego i ocieplenia globalnego, dalszy wzrost nierówności majątkowych i dochodowych wykluczający spójność społeczną, nierównowagę demograficzną w skali świata oraz ksenofobię i protekcjonizm gospodarczy.

Warunki przesilenia cywilizacyjnego, w których przyszło nam żyć, nadają jeszcze większą wagę zagadnieniom ładu i porządku gospodarczego. W danym momencie historycznym kształt ładu jest zdeterminowany przez określenie celów gospodarowania. Cele te nie są dane raz na zawsze, a wynikają ze zmieniającej się relacji pomiędzy rozwojem technologicznym a możliwościami panowania nad konsekwencjami tego rozwoju, jak też – stanem przyrody i jej zasobów oraz perspektyw stabilizacji owego stanu.

Założeniem przyświecającym całości wywodów jest przekonanie o użyteczności tradycyjnego aparatu ekonomii instytucjonalnej dla oglądu rzeczywistości i przewidywania jej przyszłych stanów. Sprzęgnięcie kategorii aksjologicznych z podejściem instytucjonalnym wydaje się warunkiem rozumienia zachodzących wokół nas przemian. Podobnie jak poprzednio, także i tu niezbędne okazują się uściślenia dotyczące sposobu rozumienia użytych kategorii oraz relacji między tymi kategoriami. W przypadku takich terminów, jak racjonalność i efektywność konieczne okazało się ich pełne zredefiniowanie.

Wszystko to stanowi argument na rzecz nowej ekonomii – ekonomii przyszłości. Hasło to pojawia się nieprzypadkowo w literaturze i choć koncepcje owej ekonomii prezentowane przez poszczególnych autorów różnią się od siebie, warto analizować je i objaśniać, a przede wszystkim uzgadniać rozumienie pojęć i relacji pomiędzy nimi. Intencje większości badaczy zmierzających w kierunku ekonomii przyszłości, która musi być – rzecz jasna – ekonomią opartą na wartościach humanistycznych w globalnym sensie tego określenia, wydają się zbieżne. Ostrzegają oni i szukają metod oraz instrumentów, które mogłyby być pomocne dla przetrwania gospodarki globalnej.
Jednak im bardziej jednoznaczne będą konkluzje wyprowadzane z poszczególnych koncepcji, tym łatwiej będzie o autentyczną debatę, a także – jeśli wolno pomarzyć – o formułowanie teoretycznych podstaw dla nowego, innego niż obecny, ale dającego szanse rozwoju, świata.
Maciej Miszewski


Jest to druga część eseju prof. Macieja Miszewskiego pt. „Wokół wartości i instytucji w ekonomii”. Pierwszą - Ekonomia przyszłości - opublikowaliśmy w marcowym numerze Spraw Nauki, SN 3/22

Śródtytuły i wyróżnienia pochodzą od Redakcji SN.