Opresja może przybierać bardzo rożne formy. Oprócz jawnej przemocy, dysfunkcyjnych instytucji, nienawiści i niesprawiedliwości, przejawiać się może w postaci mniej oczywistych ograniczeń. Ludzi można przymusić, aby myśleli o wolności w pewien określony sposób, aby tak, a nie inaczej patrzyli na świat, aby w konkretny sposób zapatrywali się na możliwe zmiany. Dokonuje się to za pośrednictwem działań, których jako takich nie widać, a które poznać można jedynie po skutkach.
Opresja poznawcza pozostawia po sobie pustkę. Jej wyróżnikiem jest nie to, co istnieje, lecz to, czego nie ma. Gdy społeczeństwa ograniczają różnorodność dopuszczalnych modeli myślowych – gdy kwestionują zasadność lub w ogóle istnienie alternatywnych ram – cierpią na tym oczywiście jednostki, ale straty doznaje również cała ludzkość.
Właśnie tak umocniły się faszyzm i komunizm w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Właśnie tak dokonała się rewolucja kulturalna w Chinach w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Zewnętrznym przejawem tego zjawiska były pola śmierci w Kambodży i ludobójstwo w Rwandzie. Nie zawsze jednak objawia się ono w sferze fizycznej w postaci aktów przemocy. Zniekształcenie postrzegania rzeczywistości przez ludzi nie jest może tak straszne, ale jest równie złe.
Weźmy choćby amerykański makkartyzm z lat pięćdziesiątych. Profesorowie, pisarze i producenci z Hollywood zostali zmuszeni do deklarowania przed Kongresem, że nie żywią prokomunistycznych sympatii. Dziś dzieje się to samo, gdy studenci uniwersytetów – a także w polityce krajów wschodnioeuropejskich – odmawiają ludziom wyrażania własnych, bądź wysłuchiwania cudzych poglądów czy stowarzyszania się.
Wybór i zastosowanie ram ma zasadnicze znaczenie, ponieważ modele myślowe służą nam do analizy otaczającej nas rzeczywistości i są nam niezbędne, abyśmy mogli wchodzić z nią w interakcje. Otwartość umysłu pozwala nam rozpatrywać fakty w szerszym kontekście, różnorodne zespoły są w stanie tworzyć lepsze rozwiązania. Wielość ram to zjawisko ogólnie korzystne, również na płaszczyźnie społecznej czy w wymiarze ogólnoludzkim. Różnorodność jest korzystna dla jednostki, ale pluralizm służy także społeczeństwu. To nie tyle nawet kwestia moralna, ile najzupełniej pragmatyczna. Otwartość i tolerancja wobec rożnych punktów widzenia zapewnia społeczeństwu większe szanse na postęp.
Potęgę pluralizmu ram doskonale widać w sferze gospodarczej.
Idea gospodarki rynkowej opiera się na tym, że uczestnicy rynku mogą postępować w sposób, który ich zdaniem najlepiej służy ich interesom. Każdy z nich rozpatruje swoje decyzje w rożnych kontekstach – bierze pod uwagę możliwość prowadzenia rywalizacji, podjęcia współpracy lub zawarcia transakcji. (Gdy filozof moralny Adam Smith postulował tworzenie „otwartego i wolnego rynku”, nawoływał do zapewnienia ludziom wolności od wszelkich przeszkód, które mogłyby stanąć tej idei na drodze – takich jak lekkomyślnie nakładane podatki, egoistyczne cła i nieuzasadniony procent od kapitału – ale liczyła się też dla niego wolność od ograniczeń samych modeli myślowych).
Pluralizm dowodzi też swojej skuteczności w sferze politycznej. Gdy w demokracji ludzie mają możliwość współdecydowania o wyborze liderów i treści praw, walka o władzę ma charakter bardziej konkurencyjny, a ludzie mogą przyjmować rożne punkty widzenia.
W sferze społecznej pluralizm stanowi przeciwieństwo konformizmu. Akceptuje różnice, zamiast na siłę harmonizować je do jednej, jednorodnej koncepcji. Gdyby skonsolidować w jeden promień wszystkie kolory tęczy, otrzymalibyśmy promień zwykłego, białego światła. Pluralizm stara się uwypuklać rożne odcienie – chce, żeby było kolorowo, a nie bezbarwnie. W społeczeństwie gotowym przyjmować i akceptować różne sposoby myślenia wszystkim żyje się lepiej.
Pluralizm sam w sobie nie jest celem, lecz jedynie środkiem do celu. Celem jest społeczeństwo, które wspiera ludzi wchodzących w jego skład – które chroni ich prawa i wolność, zarówno w sferze psychicznej, jak i poznawczej. Swoboda wyboru ram myślowych stanowi istotę ludzkiej wolności, ale ma też istotny wymiar praktyczny, pozwala bowiem podejmować lepsze decyzje w bardzo ważnych sprawach – co jest korzystne nie tylko dla jednostek, ale również dla całego społeczeństwa.
Na poziomie społecznym istota pluralizmu bynajmniej nie sprowadza się do tego, aby wybrać z całego zbioru ram myślowych jedną, w którą następnie wszystko zostanie wpisane. Chodzi raczej o współistnienie i równoległy rozkwit sprzecznych ze sobą koncepcji, które mogłyby znajdować zastosowanie w tym samym czasie. Doprowadzi to do ukształtowania się warunków, w których organizacje i ludzie będą mogli swobodnie szukać kontekstu dla swoich myśli.
Utrzymywanie pluralizmu w każdych okolicznościach przygotowuje społeczeństwo na nieoczekiwane wyzwania, które mogą zasadniczo wpłynąć na jego losy. Zapewnia elastyczność, do której można się odwołać wtedy, gdy trwanie przy dotychczasowych paradygmatach mogłoby się okazać niebezpieczne i gdy trzeba pilnie zmienić sposób myślenia.
Tak jak różnorodność stanowi klucz do ewolucyjnego mechanizmu przystosowania, tak i społeczeństwo nie jest się w stanie rozwijać bez pluralizmu gwarantującego bogactwo ram myślowych. Ujmując rzecz z perspektywy ewolucyjnej, społeczeństwo przepadnie w procesie doboru naturalnego, jeśli w krytycznych momentach nie będzie w stanie odwołać się do pluralistycznego bogactwa ram. Dlatego właśnie to ostatnie ma tak zasadnicze znaczenie dla społeczeństw – ponieważ to właśnie dzięki wielości wyboru kontekstów ludzie mogą stanąć na wysokości zadania, gdy przychodzi im się mierzyć z nieznanymi niewiadomymi.
Odrzucenie pluralizmu stanowi zagrożenie dla przetrwania społeczeństwa. Otwarcie się na wielość nieuchronnie spowoduje jednak pojawienie się koncepcji traktujących różnorodność modeli myślowych jako kłopotliwe i zgubne. Tak właśnie było w latach trzydziestych, gdy naziści, faszyści i komuniści zdołali skutecznie złożyć wachlarz myśli. Na zjawisko to zwraca uwagę filozof Karl Popper, który nazywa je paradoksem tolerancji. Zauważa, że tolerowanie nietolerancji ostatecznie prowadzi do całkowitego braku tolerancji.
Na kartach tej książki staraliśmy się sugerować, że nie ma czegoś takiego jak złe ramy myślowe – że pewne ramy mogą się co najwyżej nie sprawdzać w pewnych okolicznościach. Twierdziliśmy też, że w kwestii istnienia ram nie powinno być ograniczeń. Podkreślaliśmy jednakże, że ten postulat opatrzyć należy zastrzeżeniem. Brzmi ono tak: Istnieje tylko jedna zła rama, a mianowicie taka, która wyklucza inne.
Za przyjęciem takiego zastrzeżenia przemawiają wcale nie racje moralne czy etyczne – nie chodzi o nakaz religijny czy ciepłe uczucie płynące gdzieś z głębi serca – lecz kwestie na wskroś praktyczne. Pluralizm ram stwarza możliwość kreślenia lepszych kontekstów. To swego rodzaju myślowa „polisa ubezpieczeniowa” ludzkości na okoliczność zmieniających się dynamicznie warunków. Ludzie mający do dyspozycji tylko ograniczone ramy myślowe nie są w stanie w pełni wykorzystywać swojego potencjału poznawczego. Zawężanie ram nas ogłupia.
Trudno w prosty sposób rozpoznać złe ramy, trudno też jednoznacznie rozstrzygnąć, co należałoby z nimi zrobić. Tylko absolutyści twierdzą, że znają odpowiedź na każde pytanie. W konfrontacji ze złymi ramami trzeba się stale pilnować, żeby zachowywać otwartość i akceptację, a jednocześnie czujnym okiem wypatrywać tych koncepcji, które mogłyby nawoływać do nietolerancji wobec innych. Ważne jest już choćby to, aby sobie uświadomić, jak wielkie wyzwanie się z tym wiąże.
Trzeba też pamiętać, że złe ramy to często jedynie margines i że domyślnym stanem rzeczy powinna być tolerancja. W razie wątpliwości należy więc raczej rożne rzeczy dopuszczać, niż odrzucać, ponieważ ramodawcy mają naturalną skłonność do nadmiernie krytycznej oceny cudzych koncepcji.
Zadanie rozpoznawania tych sporadycznie się pojawiających złych ram ma jednak tak zasadnicze znaczenie dla społeczeństwa, że nie można tego zadania nikomu zlecić ani zdać się w tej kwestii na innych. Powinniśmy traktować je jako naszą wspólną odpowiedzialność.
Kenneth Cukier,
Viktor Mayer-Schönberger,
Francis de Véricourt
Powyższy tekst jest fragmentem książki Myślenie kontekstowe. Największa przewaga ludzi nad sztuczną inteligencją autorstwa Kennetha Cukiera, Viktora Mayer-Schönbergera i Francisa de Véricourta wydanej przez Wydawnictwo MT Biznes. Recenzję tej książki zamieszczamy w tym numerze SN.