banner


Gnostycyzm (ze stgr. gnostikos, dotyczący wiedzy, służący poznaniu istnienia wszechrzeczy) - to doktryny i ruchy religijne powstałe na wschodzie Cesarstwa Rzymskiego w I w. p.n.e. (głównie w Syrii i Egipcie), łączące chrześcijaństwo z pogańskimi, grecko-egipskimi, wierzeniami religijnymi.


Czarnecki do zajawkiGnoza, etymologicznie łączona z pojęciem gnostycyzmu, zazwyczaj to coś, co mistycy jak i metafizycy nazwali pierwotnym Objawieniem. Systemy te (niesłychana liczba, ale i żywotność, która trwała przez wieki, odradzając się co jakiś czas w różnych formach i postaciach bez względu na epokę i czasy), mimo różnic i wielości, łączy jeden wyraźny element: dualistyczny, wyraźnie rozgraniczający dobro i zło, sposób postrzegania rzeczywistości.
Stąd wytworzył się uniwersalny rys doktryny sprowadzający się do tego, że istnieje Najwyższe, pozaświatowe Bóstwo, doskonałe i odległe. Z niego wypływają niejako wszystkie, niższe byty boskie (np. Dobro, Prawda, Mądrość) o coraz to mniejszej doskonałości.

Na samym dole tej długiej zstępującej hierarchii znajduje się Stwórca, czyli Demiurg, zły i okrutny, który albo nie ma już świadomości istnienia Najwyższego, albo wypowiada mu posłuszeństwo. Jest zatem jakby Złym Bogiem, czyli Szatanem. Według gnostycyzmu, należy identyfikować go z biblijnym Jahwe. To on stworzył fizyczny wszechświat rządzony przez powołanych przez niego do istnienia złych zarządców, zwanych bogami, demonami czy aniołami.



Nigdy nie wierz w coś jedynie dlatego, że przemawiają za nimi domysły czy tezy jakiegoś starego mędrca. Nigdy nie wierz w coś jedynie dlatego że długoletnie przyzwyczajenie skłania cię do przyjmowania czegoś za prawdę, nie wierz wyłącznie autorytetowi twoich nauczycieli i duchownych. Kieruj się tym, co zgodne jest z twym doświadczeniem i dociekaniem i co odpowiada twemu rozumowi oraz służy twemu własnemu dobru i szczęściu - jak też wszystkich innych istot – to bierz za prawdę i żyj według niej. I oczywiście wierz temu, co się sprawdziło w praktyce.
Budda


Gnostycyzm to pojęcie zbiorczych, powstałych na przełomie starej i nowej ery w Imperium Romanum, prądów filozoficzno-religijnych o ukierunkowaniu mistycznym. Nie da ich się ich zaklasyfikować jako czysto chrześcijańskich, choć niektórzy gnostycy sięgali jawnie do tej tradycji. Nie stworzył ów ruch jednolitego, spójnego systemu. Stanowił zawsze konglomerat różnych wierzeń - dualistycznych, mocno przesiąkniętych bliskowschodnimi kultami, chaldejskim ezoteryzmem i kulturą hellenistyczną. Łączyło je przede wszystkim przekonanie o apriorycznym rozumieniu wybranych spośród wyznawców elit, jako istot mądrzejszych, oświeconych boską ingerencją.

Można wśród nich wyróżnić dwa kierunki interpretacyjne: to gnoza aleksandryjsko-platońska i syrio-perska. Zresztą religie pochodzące z terenu dzisiejszego Iranu oraz tamtejsza kultura zainfekowana od wieków specyficznym dualizmem stanowiła jeden z podstawowych zaczynów tych prądów i systemów. Na rozwój gnostycyzmu jako pewnej opcji w ramach tego, co rozumiemy jako judeo-chrześcijaństwo (a co było w późnym antyku modelem formującego się systemu z nową religią jako jednym z atrybutów władzy w schyłkowym okresie Imperium Romanum) wpływ miała galaktyka rozwijających się na przełomie tysiącleci ruchów, wierzeń, kultów itd. na obszarze Cesarstwa. To przede wszystkim kościoły Szymona Maga, Marcjona, sekty ceryntian czy elkazaitów, system Bazylidesa czy Walentyna, montanizm, a przede wszystkim manicheizm (J. Urban, Historia Kościoła).

Religia gnozy oparta została na niezwykle rozbudowanej mitologii, przypominającej współczesne powieści fantasy i dualistycznym pojmowaniu świata, opisującym i uzasadniającym ten dualizm. Greckie słowo gnosis oznacza szukanie, badanie, studiowanie (ale także efekty owych działań), wiedzę, mądrość, posiadanie prawdy etc. Poszukiwania ukrytej mądrości doprowadziły gnostyków do chęci posiadania tajemnej wiedzy o najwyższej prawdzie, ukrytej przed rzeszami nieświadomej gawiedzi - niewykształconej, nie posiadającej tego oświecenia i przez to prymitywnej.
W wyniku tak rozumianej wszechrzeczy gnostycy podzielili populację na trzy grupy ludzi. Pierwszą stanowią tzw. pneumatycy, czyli jednostki stojące na najwyższym stopniu uduchowienia – elita, a tym samym predestynowane do ocen, pouczeń, wydawania dekretów itd.
Niżej w hierarchii doktryny pozostawali tzw. psychicy (hylicy). A najniżej somatycy – owa gawiedź niejednolita i z oczywistych względów zróżnicowana.

Zbawienie i życie wieczne – naczelne elementy rozważań dla tamtej epoki - jest przeznaczone dla wybrańców, dla dusz bezgrzesznych i czystych. Dusze „niewiedzących” zostają unicestwione na sądzie ostatecznym z powodu wielkiej siły przeciwnika światłości. Czasem wystarczy czyściec, (abstrakcyjna konstrukcja powstałą w tym celu), w którym dusza śmiertelnika zostaje oczyszczona po poddaniu określonym czynnościom. Nabiera w ich efekcie pożądanej pobożności i doskonałości.
Według koncepcji gnostyków, człowiek jest niespójnym komponentem ciała, duszy oraz ducha (pneumy), choć posiada w sobie element boskości.
Zadaniem pneumatyków miało być uświadamianie sposobu zrozumienia swojej natury i poskromienie emocji wynikających z natury ciała przez wyznawców. Ich prawdziwą jaźnią ma być dusza, równie obca światu, jak Bóg (choć jest on w nim obecny). Prawa natury zniewalają człowieka, a jego ciało i dusza (w tym psychika) aktywnie mu się przeciwstawiają, ograniczają i upokarzają. Znaczeniem tego stanu miało być zrozumienie w chęci i czynie poznania oraz sposobu wzniesienia się poza stan natury ludzkiej, dając duchową mądrość i siłę mogącą tylko tymczasowo spoczywać w materii ciała ludzkiego. W ten sposób, człowiek mógł być przygotowany na ewentualną możliwość spotkania się ze Stwórcą wszechrzeczy i wkroczyć w jego światłość.

„Radykalny dualizm, przyjmuje dwie zasady: dobrą, Boga, twórcę duchów i aniołów oraz złą, której najwyższym przejawem jest szatan, diabeł. Szatan posługując się podstępem, zdołał się wedrzeć się do królestwa Boga i doprowadzić do tego, że podczas jednego starcia ginie dwie trzecie aniołów z nieba” (Adolf Holl, Heretycy).
Stąd potrzebni są „oświeceni pneumatycy” stanowiący elitę wybranych, objaśniający, gdzie tkwi dobro, czym ono jest i jak się materializuje w życiu codziennym.

Obsesja gnostyków

Obsesją gnostyków, zarówno w czasach Antyku jak i w późniejszych epokach, stała się realność, czyli doczesne istnienie spersonifikowanego zła (szatana). Wszystko, co stworzymy jako ludzie przy pomocy narzędzi naszego umysłu, posiadanej racjonalności, zdolności poznania i doświadczeń ma swój absolutnie dobry, albo zły aspekt. Stąd wynika perspektywa, iż każde istnienie musi być okupione kosztem innych. Giną, by żyć mógł ktoś inny. Takie spojrzenie na istotę ludzkiego bytu, często przeciwstawnego immanencji porządku natury, jawi się narzuceniem określonej aksjologii, wynikającej z ewolucji naszego poznania. Stanowi to sakralizację i uzurpację gatunku homo sapiens (oczywiście w osobach pneumatyków) jako elementu boskości w życiu doczesnym. Ten ryt trwa przez minione 2000 lat w kulturze europejskiej, będąc jej nieusuwalnym elementem - bez względu na epokę, preferowane systemy wartości i poznanie oraz panujące przesłania ideologiczne.

Tym samym zjadając mięso, bierzemy pośrednio udział w zabijaniu zwierząt (dlatego wśród gnostyków popularny był wegetarianizm). Idąc dalej - za poglądami współczesnych radykalnych ekologów, będących echem idei gnostyckich - czytając książki pośrednio przyczyniamy się do śmierci puszczy amazońskiej. Jeżdżąc samochodem – zatruwamy środowisko itd. Nie ma rzeczy, której konsekwencje nie byłyby dwoiste: dobro okupione jest złem. Postęp technologiczny okupiony jest zniszczeniem Ziemi i jej zasobów. Ludzie decydują się jednak płacić cenę popełniania zła za swój dobrobyt i rozwój. Zabijamy zwierzęta, robimy na nich eksperymenty, podbijamy narody lub walczymy w obronie swej niepodległości, niszczymy środowisko, jednym słowem czynimy mnóstwo zła (niekoniecznie własnoręcznie), ale czujemy się usprawiedliwieni, że prowadzi to do jakiegoś wyższego celu.

Gnostycy byli bardzo wyczuleni na zło doczesnego świata. Nie mogąc sobie wytłumaczyć jego pochodzenia, doszli do wniosku, że istnieją w kosmosie dwie przeciwstawne siły: to, co dobre i boskie oraz to co złe i ziemskie, ludzkie. Stworzycielem człowieka i świata nie był dobry Bóg, ale zły demiurg, zaś człowiek jest tworem nieudanym i przypadkowym. Kosmos jest miejscem zmagania się owych, antynomicznych sił. Gnostycy czuli się niewolnikami zła i desperacko szukali wyjścia ze swojej beznadziejnej sytuacji.
Źródłem tego typu refleksji i religijności – bo gnostycyzm antyczny tak należy traktować – są absolutnie wierzenia staro-perskie i babilońskie, zwłaszcza mazdaizm, zerwanizm i zaratusztranizm. Wpłynęły one również na ewolucję judaizmu w czasach niewoli babilońskiej.

Manicheizm – klasyka myśli gnostyckiej

Kolejnym ruchem religijnym o pochodzeniu bliskowschodnim, a odgrywającym kolosalną rolę w kulturze późnego antyku i rozwoju chrześcijaństwa, okazał się manicheizm. Tu już spotykamy się z klasyką myśli gnostyckiej i śmiało można powiedzieć, iż to przede wszystkim poglądy Maniego (Manesa, 216-276) ostatecznie ją zmodyfikowały. Prześladowania manichejczyków przeciągną się przez wieki aż do późnego średniowiecza, gdyż stanowili oni autentyczną konkurencję wobec dominacji Kościoła rzymskiego. Ową siłę czerpał z podatności na synkretyzm, dzięki czemu wchłonął wiele sekt, kultów i ruchów. To manicheizm przeniósł idee gnostyckie, już przeformatowane wedle swoich upodobań i interpretacji (zresztą zmiennych w czasie), w odległe od późnego antyku epoki, infekując swymi ideami kolejne umysły, kultury i zbiorowości.
W tym miejscu warto wspomnieć, iż przeniesie idei perskich i babilońskich,(zapładniających hellenizm), w Basen Morza Śródziemnego było decyzją imperatora perskiego Cyrusa II Wielkiego, który zezwolił Żydom przesiedlonym w trakcie kampanii Nabuchodonozora II do Babilonu na powrót do ojczyzny.

Gminy manichejskie rozprzestrzeniły się przede wszystkim na Bliskim Wschodzie, Egipcie i północnej Afryce oraz Iranie. Manicheizm dotarł też do Azji Mniejszej, Armenii, Dalmacji i Hiszpanii, a nawet do Chin. To była religia radykalnego dualizmu ducha i ciała, światła i ciemności, dobra i zła. Mani był apostołem światłości, ostatecznym Mesjaszem, zbawcą, lekarzem duszy, który wyzwala dusze do królestwa światłości. Gmina manichejska podzielona była na dwie grupy: elitę „wybranych”, „doskonałych” oraz większą grupę „słuchaczy”, czy też katechumenów (czyli jeszcze bardziej kategorycznie niż w pierwotnych gminach gnostyckich).

Popularność manicheizmu doprowadziła do tego, iż poczęto gnostycyzm utożsamiać wyłącznie z nim. Surowe wymogi etyczne spełniać mieli członkowie elity, którzy nie muszą brudzić sobie rąk sprawami cielesnymi. Są bowiem utrzymywani przez pracujących słuchaczy, którzy biorą na siebie „brudną robotę”, czyli tracą czas na pracę, kalają się seksem i ogólnie kontaktują ze światem. Wybrańcy natomiast starają się być od świata jak najdalej i dlatego podlegać mieli trzem pieczęciom – ust, dłoni i ciała. Znaczy musieli powstrzymywać się od spożywania wina i mięsa, kłamstwa, pracy oraz seksu. Doskonali mają poświęcać czas na studiowanie pism religijnych i ich kopiowanie. Wybrańcy spożywali tylko jeden posiłek dziennie, który dostarczali im słuchacze. Utrzymywanie wybrańców było uznawane za zasługę dla zbawienia duszy.
Manichejczycy przywiązywali dużą wagę do postów. Ograniczając swoje posiłki czuli, że dokonują mniej zła, bo zabijają mniej zwierząt i roślin. Doskonali (wzorowani na pneumatykach) pościli przez 1/3 roku. To efekt olbrzymiego poczucia grzeszności, co wyczytać można w zachowanych formularzach spowiedzi (znalezionych w archiwach w Iranie i Azji Centralnej).

Z jednej religii do drugiej

Chrześcijaństwo, zwalczając ostro system Maniego, dokonywało absorpcji idei manichejskich w ramach religijnego synkretyzmu, celem poszerzania swego zasięgu (kooptacja doktrynalna gmin manichejskich na obrzeżach i poza terenem Imperium Romanum). Tym tendencjom uległ – zresztą nie porzucając ich do końca życia, choć zwalczał manicheizm z pozycji chrześcijańskiej ortodoksji – bp Hippony, Augustyn Aureliusz, późniejszy święty i doktor Kościoła.

Jak zauważył James G. Frazer (Złota gałąź) wśród bogów wschodniego pochodzenia posiadający wpływy na zachodzie Cesarstwa Rzymskiego był kult Mitry. Pod względem rytuału, doktryny ów kult przypominał w wielu aspektach religię Wielkiej Matki (Kybele, Demeter, Asztarte etc.) lecz również chrześcijaństwo. Te wpływy, będące przejawem typowego synkretyzmu religijnego, oficjalnie w nauce Kościoła widoczne są od soboru w Efezie, gdzie uznano Marię Matką Boga, czyli Theotokos (431 r. n.e.).

Hybrydyzacji chrześcijaństwa sprzyjała – choć te tendencje były ostro zwalczane przez okrzepły już w strukturach imperialnego systemu władzy Kościół – popularność starożytnych misteriów, czyli form kultu religijnego dostępnych tylko dla osób wtajemniczonych, po rytuałach inicjacyjnych. Synkretyzm doby hellenistycznej i szczytowego rozwoju Cesarstwa Rzymskiego doprowadził do rozwoju licznych misteriów związanych z różnymi kultami. Wpływ wspomnianego wcześniej mitraizmu o silnym rysie dualistyczno-ezoterycznym był tu szczególny.

Z początkiem średniowiecza (tzw. wieków ciemnych), kiedy szerzyła się z jednej strony abnegacja wszystkiego, co materialne i cielesne, kojarzone z pogaństwem, a z drugiej towarzyszył temu katastrofalny upadek jakości życia (także nauki i edukacji), nastąpił wielowiekowy cywilizacyjny regres. Chrześcijaństwo wnosiło do ówczesnej kultury - tworząc ją i wszczepiając te wartości na wieki jako monopolista i rządca dusz – ów rys gnostycko-manichejskiej pogardy dla Inności oraz koncepcję wybrania i elitarności. To korespondowało niesłychanie blisko z wiarą w naród wybrany Izraela, którą rozciągnięto na całe chrześcijaństwo. Tym samym wykreowano siebie w oceanie pogaństwa i innowierstwa jako depozytariusza boskiej, jedynej i autentycznej prawdy. Ten rys apodyktycznej wiary w swe wybranie oraz misję nawracania Innych, (albo starcie ich z powierzchni Ziemi), na wieki został immanencją chrześcijańskiego Zachodu.

Uzurpatorzy elitarności

Ów konglomerat idei, doktryn i interpretacji różnych wierzeń, kultów, bądź obrzędów stał się płaszczyzną wyjścia dla wielu, do dziś dnia widocznych, trendów, mód i kierunków czy uzasadnień dla sprawowania władzy. Przeplata się to ciągle w historii Europy, różnie w różnych czasach, w formach przede wszystkim tego elitaryzmu, poczucia wyższości, posiadania tajemnej wiedzy niedostępnej dla prostego ludu, zdolności do poznawania prawdy i tym samym zbliżenia się do Absolutu. Czyli nabycie prawdy boskiej, gdyż to Pan nas oświecił i wybrał.
Stąd wzięły się późniejsze pomysły i idee kojarzone z tzw. predestynacją (najszerzej pojętą, różnie interpretowaną i używaną w różnych okolicznościach). Uzurpatorzy elitarności przypisujący sobie prawo i możliwości głoszenia wybrania poza uznanymi strukturami władzy byli piętnowani, prześladowani, niszczeni. Już w 475 synod w Arelate potępił prezbitera Lucydiusza za głoszenie takich poglądów.
W IX w. benedyktyński mnich, późniejszy opat z Fuldy Gottszalk nauczał, iż człowiek jest do grzechu a priori predestynowany i tym samym musi słuchać wybranych. Został potępiony przez synod w Quierzy (849 r.), a potem skazany przez sąd kościelny na chłostę i więzienie (J. Urban, Historia Kościoła). Jego pisma publicznie spalono. Takie poglądy o jawnie manichejskiej proweniencji stanowiły zagrożenie dla hierarchii kościelnej oraz elit, gdyż przypisywały predestynację do grzechu wszystkim ludziom, podważając tym samym elitarność i hierarchiczność wybrania możnych tamtego świata (a to było związane bezpośrednio z porządkiem i strukturą feudalną).

Gnostycyzm przemieszany z manicheizmem także w średniowieczu odciskał piętno na religii, filozofii, polityce. Nawiązywały do tego konglomeratu idei i wizji rozmaite sekty chrześcijańskie (bogomili, katarzy), muzułmańskie (ismailici) oraz żydowskie (kabała). W okresie nowożytnym przejawiało się to w renesansowym hermetyzmie (np. M. Ficino), protestanckiej teozofii (J. Böhme) oraz ideologii różokrzyżowców i purytanów. Rzeczywiste tego odrodzenie nastąpiło w XIX w., wpływając na strukturę i treści wielu nurtów ówczesnej kultury.

Wśród przedstawicieli zaszczepionych ideami gnostycyzmu wymienia się twórców idealizmu niemieckiego (J.G. Fichte, F.W.J. Schelling, F. Schleiermacher, G.W.F. Hegel), mistycyzmu rosyjskiego (S. Bułgakow, P. Floreński), twórców spirytyzmu (A. Kardec), teozofii (H. Bławatska, A. Besant), antropozofii (R. Steiner). Za taką formę można uznać także ruch New Age, w ramach którego rozwija się m.in. tzw. neognoza, reprezentowana przez naukowców z amerykańskich uniwersytetów w Princeton i Pasadenie w II połowie XX wieku.

Wpływy gnozy i idącej z nią symboliki rodem z Bliskiego Wschodu doskonale przedstawia historyk i politolog rosyjski Andriej Fursow. Chodzi o wartości wniesione do kultury europejskiej poprzez renesans włoski oraz wpływy gnostyckie, które ześrodkowały się w początku I tysiąclecia n.e. w Republice Weneckiej (726-1797). Teoretycznie była to republika, ale wraz z upływem czasu władza przesuwała się w kierunku wąskiej grupy najbogatszych reprezentantów patrycjatu miejskiego – arystokracji, stając się oligarchią wybranych z tytułu posiadanego kapitału. Symbolem tradycji lewantyjsko-perskich jest herb oraz godło Wenecji (do 1797 r.) – uskrzydlony lew. Zdaniem Fursowa, pokazują one analogie z symbolami antycznych kultur bliskowschodnich Babilonu, Asyrii, czy Persji.

Kościół rzymski sprawujący od Konstantyna Wielkiego praktycznie do Rewolucji Francuskiej kolosalną władzę nad umysłami Europejczyków i przez to modelując przez tyle pokoleń określoną świadomość społeczną, ulegając i adaptując mnóstwo elementów z popularnej doktryny gnostyckiej przeniósł pośrednio zasady gnozy w kolejne wieki historii Europy.

Leszek Kołakowski zauważył w związku z powyższym, iż „Kościoły chrześcijańskie tępiły pychę oświeconych choć ani uczoność, ani subtelność intelektualna nie czynią czyjejkolwiek wiary lepszą” (Jeśli Boga nie ma). Z kolei Naomi Klein (Doktryna szoku) daje mnóstwo przykładów jak neoliberalna, kreująca się na współczesnych wybranych pneumatyków, elita polityczna i mainstream, powodując przez kontrolowany z racji swej pozycji i działań chaos, wywołuje tym samym niespotykany dotychczas wzrost materialnych aktywów globalnego kapitału. Rozdźwięk między wybranymi a ludem tym samym się pogłębia.

Zagrożenie podstawowej egzystencji ludzi na świecie, wyzucie ich z godności, pozbawienie minimum bezpieczeństwa i niezależności, czyni demokrację przedstawicielską, zwaną dziś demokracją liberalną, fikcją sprowadzoną do aktu wrzucenia kartki wyborczej do urny. A gdzie miejsce na świadome uczestnictwo, debatę publiczną, obywatelskość, bez czego demokracja jest pustym pojęciem? To nie jest demokracja, to postępująca oligarchizacja wszystkich dziedzin życia.
Radosław S. Czarnecki