banner


Fenomen mafii jest przedmiotem zainteresowania nie tylko polityków,  prawników i przedstawicieli organów ścigania odpowiedzialnych za sprawne funkcjonowanie państwa.

 

Fascynuje również socjologów, psychologów i antropologów, którzy próbują go analizować i wyjaśniać na wszelkie możliwe sposoby, a także teologów, usiłujących określić jego moralny wymiar. Wreszcie stanowi źródło inspiracji dla pisarzy i filmowców, którzy w ciągu ostatnich stu kilkunastu lat stworzyli poświęcony mu odrębny nurt w sztuce.

 

Próba definicji

 

Słowo „mafia” występuje w powszechnym użyciu. Niemal zawsze w znaczeniu pejoratywnym, wyjąwszy jego żartobliwy kontekst jak „mafia Karioki” w popularnym niegdyś serialu emitowanym przez telewizję polską „Stawiam na Tolka Banana”.


Najogólniej rzecz ujmując, określa się nim grupę osób powiązaną nieformalnym więzami w celu realizacji własnych interesów, stosującą mniej lub bardziej nielegalne metody działania. Więzy te mogą mieć różnoraki charakter: rodzinny, towarzyski, ideologiczny, polityczny czy biznesowy. Najczęściej jednak nici łączące poszczególnych członków „wspólnoty” są między sobą tak splecione i na tyle silne, aby nikt samowolnie nie działał, nie ujawniał sekretów grupy i, co najważniejsze, nie mógł się wycofać. Tak więc wspólne przedsięwzięcie gospodarcze nierzadko bywa wzmocnione „dynastycznym małżeństwem” latorośli przywódców korporacji, a fuzja firm przypieczętowana wzajemnym poparciem udzielanym lokalnemu politykowi. Dlatego w odczuciu społecznym takie podejście do spraw publicznych budzi niesmak i potępienie, które potęguje poczucie bezsilności.


Takie grupy istnieją jednak w całym demokratycznym świecie i termin „mafia” w odniesieniu do nich wydaje się być przesadą. Bardziej trafnym określeniem, o znacznie łagodniejszej wymowie byłaby „grupa nacisku” czy „lobby”. W wielu przypadkach struktury te tworzą swe legalne skrzydła w postaci lokalnych komitetów na rzecz jakichś inicjatyw, stowarzyszeń, a nawet fundacji.

Gorzej wypada pojęcie „układ”, który zazwyczaj odnosi się do niejawnego porozumienia wpływowych osób w państwie czy społeczności lokalnej, które niejednokrotnie łamią prawo, aby osiągać i chronić własne korzyści. W Polsce pojęcie to dość często bywa kojarzone z samorządem terytorialnym i środowisk udzielających mu wsparcia jak np. „układ warszawski” czy „układ starachowicki”. 


We współczesnej kryminalistyce i naukach prawnych „mafia” jest zazwyczaj definiowana jako tajna organizacja przestępcza o charakterze zbrojnym, mająca powiązania ze światem polityki i gospodarki. Aby dopełnić tego obrazu należy dodać, że jej cele i metody działania muszą być w jawnej sprzeczności z prawem.

 

Geneza

 

Włoski rodowód mafii nie budzi wątpliwości. Już w antycznych źródłach można odnaleźć opisy bogatych patronów i ich klienteli, która w zamian za ochronę była zobowiązana do świadczenia im usług. Opis krwawych walk pomiędzy stronnikami Sulli i Mariusza w I połowie I w. p.n.e. doskonale oddaje atmosferę korupcji i terroru, jaka towarzyszyła schyłkowi republiki i … zarazem końcu najdłużej istniejącej starożytnej demokracji.

Nie lepiej działo się w Cesarstwie, tyle, że głównymi patronami byli aktualni władcy i… ich przeciwnicy snujący bez końca spiski. Warto przypomnieć „rok czterech cesarzy”, czyli 68 p.n.e., kiedy to o spuściznę po Neronie ubiegali się Galba, Otto, Witeliusz i Wespazjan, mając do swej dyspozycji nie tylko legiony rozsiane po całym imperium, ale i uzbrojone grupy zauszników w samym Rzymie. Zwyciężył ostatni z wymienionych, ale do jego sukcesu przyczyniły się waśnie i fałszywe sojusze jego przeciwników.


Średniowieczna Italia to okres nieustannych walk pomiędzy możnymi rodami, wśród których na czoło wysunęli się Borgiowie, Medyceusze, Sforzowie czy Visconti.  W tym miejscu, jako sztandarowy przykład, należy przypomnieć spisek Pazzich w kwietniu 1478 roku,   który miał na celu odebranie władzy Medyceuszom we Florencji. Starannie zaplanowany mord miał zostać dokonany w czasie mszy z okazji przybycia papieskiego krewniaka kardynała Riario, a wśród zamachowców znalazły się tak znamienite osoby jak … papież Sykstus IV, jego nepoci  - abp Francesco Slaviati i Giovanni Della Rovere oraz okoliczni książęta, wśród  których sprytem wyróżniał się władca Urbino, „emerytowany kondotier” Federico di Montefeltro.
Spisek się nie powiódł,  choć w jego wyniku śmierć poniósł młodszy brat Wawrzyńca Medyceusza, Giuliano. To, co później nastąpiło, mogło stać się kanwą niejednego scenariusza filmu akcji. Śmierć ponieśli obaj papiescy faworyci, a także głowa rodu Pazzich, Jacopo. Zresztą pościgom i egzekucjom długo nie było końca i - jak wśród dzisiejszych gangsterów - vendetta musiała się dopełnić.

Zapewne w tej i podobnych historiach można upatrywać wytworzenia się pewnego typu mentalności, która po dziś dzień cechuje mieszkańców basenu Morza Śródziemnego, nie tylko zresztą Włochów.


Natomiast źródłosłów terminu „mafia” nie jest do końca jasny. Część badaczy utrzymuje, że pojawił się on w czasie okrytych złą sławą Nieszporów Sycylijskich w 1282 roku. Despotyczne rządy Karola I Andegaweńskiego na Sycylii stopniowo podsycało wrzenie wśród ludności. Bezpośrednią przyczyną buntu była ponoć zaczepka czy próba gwałtu na miejscowej dziewczynie (wg jednej wersji, mężatce) i okrzyk protestu „mia filia”, który w wolnym tłumaczeniu oznacza „moja córka”. Inni zaś są zdania, że słowo pochodzi z języka arabskiego i jest konsekwencją wielowiekowego panowania wyznawców islamu nad zachodnimi rubieżami wyspy.


Faktem jest, iż w II połowie XIX wieku Sycylijczycy poparli Giuseppe’a Garibaldiego w jego dążeniu do zjednoczenia Włoch i zbrojnie wystąpili przeciwko kolejnym panom Sycylii, Burbonom. W szeregach bojowników znaleźli się jednak ludzie różnego autoramentu, w tym także zwykli przestępcy czy nader przedsiębiorczy zwolennicy rodzącego się akurat kapitalizmu.  Ludzie ci najchętniej wykonywali obowiązki gabellottich, którzy w pewnym przybliżeniu byli odpowiednikami naszych … ekonomów. Nadzorowali pracę wieśniaków na plantacjach, przyjmowali ludzi do pracy, ale i zwalniali ich. Nie stronili również od kar cielesnych wykonywanych na bardziej opornych pracownikach. Z jednej strony, rządzili twardą ręką w latyfundiach; z drugiej - mogli skutecznie szantażować ich właścicieli, gdyż wszelkie prace i terminowość ich wykonania zależała od nich. Sytuację tę doskonale oddaje znakomita powieść Luigiego Pirandello - „Lampart”.

 

Okres pionierski

 

Emigracja do USA w końcu XIX wieku i na początku następnego stulecia przyczyniła się do eksportu zakamuflowanych form działania za ocean. Już w latach 90. XIX wieku w Nowym Jorku powstała włoska dzielnica Mała Italia zamieszkała w znacznej części przez przybyszy z południowych Włoch z Sycylii, Kalabrii i Neapolu.


Twarde rządy wśród biednych i często nie znających języka angielskiego imigrantów sprawowała Czarna Ręka (wł. Mano Negra), organizacja wymuszająca haracze (opłaty za ochronę drobnych przedsiębiorców) i zajmująca się organizowaniem hazardu i prostytucji. Wśród niej wyróżniały się dwie postacie: Maranzalla i Maranzano, którzy wkrótce stworzyli podwaliny nowojorskiej mafii. Nie tylko zresztą Włosi zajmowali się tym typem przestępczości. Wśród Irlandczyków szybko złą sławę zdobył Frankie Yale, u którego terminował młody potomek neapolitańskich imigrantów… Alphonse Capone (Al Capone).

 

Gangsterskie grupy opanowały również Chicago i inne miasta wschodniego wybrzeża, a do końca lat 20. także wszystkie większe metropolie USA.   Był to okres prohibicji, który obowiązywał w USA w latach 1919-1933 i walnie przyczynił się do rozkwitu podziemnego świata. Policyjne statystyki odnotowały w tym czasie wzrost liczby nie tylko nielegalnych gorzelni, ale i barów, których liczba wzrosła wówczas prawie czterokrotnie w stosunku do okresu poprzedzającego surowe ustawodawstwo. Wystarczy powiedzieć, że w każdym amerykańskim mieście i miasteczku, po wyjściu z dworca kolejowego, przyjezdny już po upływie kwadransa mógł zasiąść przy szklaneczce whisky. 

Gangi opanowały sferę hazardu i domy rozpusty, a także zajęły się handlem narkotykami - najbardziej dochodową gałęzią ich działalności. 


Do walki z przestępczością zorganizowaną powołano w 1908 roku Federalne Biuro Śledcze (FBI), ale jego wieloletni szef (1924-1972) John Edgar Hoover wydawał się dziwnie głuchy na wszelkie doniesienia o mafii, czy jak ją później zaczęto określać - organizacji Nasza Sprawa (wł. Cosa Nostra). Po wielu latach, po jego śmierci, zostały ujawnione dwuznaczne fakty z życia Hoovera, które być może rzucają więcej światła na jego lekceważące  podejście do organizacji przestępczych. Otóż przez całe życie szef FBI był zatwardziałym kawalerem, a bliskie kontakty łączyły go tylko… z jego zastępcą, Tolsonem.  Czy przywódcy klanów mafijnych posiadali na temat tej zażyłości jakieś kompromitujące materiały - do dnia dzisiejszego nie wiadomo. Faktem jest, że obaj panowie często spędzali wspólnie wakacje…  


Co więcej, istnieje wiele przesłanek, które świadczą o tym, że mafijne rodziny wspierały kilku kolejnych kandydatów na prezydenta z bardzo dobrym skutkiem. Według nich, fotel w Białym Domu zdobyli dzięki podejrzanym sponsorom tacy politycy jak Franklin Delano Roosevelt (przez cztery kadencje 1933-1945, zmarł w trakcie ostatniej) czy w 1960 John Fitzgerald Kennedy, któremu to  poparcie zapewnił jego ojciec Joseph Kennedy, zwolennik nazistów, handlarz alkoholem, zupełnie nieciekawa postać, doskonale znająca się z szefem chicagowskiej mafii Samem Giancaną, czy panami wschodniego wybrzeża - Johnem Rosellim i Santo Trafficante. Plotki głoszą, że właśnie im Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA), przy aprobacie prezydenta, zleciła likwidację dyktatora Kuby Fidela Castro, a po fiasku planów  zamachu i odwrócenia się Johna Kennedyego od mafii - także morderstwo jego samego.

 

Gangsterska korporacja

 

Lata 30. XX wieku były okresem krwawych wojen pomiędzy gangsterami o władzę nad przestępczym podziemiem. Kolejno odchodzili z tego świata przywódcy Czarnej Ręki – Maranzalla, (czyli Joe Masseria)  i Salvatore Maranzano, a na czoło wysuwali się młodzi i agresywni mafiosi jak Lucky Luciano, Albert Anastasia czy  Vito Genovese.


Luciano, odpowiedzialny za śmierć dwóch pierwszych z wymienionych,  zreorganizował całą mafijną strukturę w USA, dzieląc obszar kraju na 24 okręgi, w których miały niepodzielnie panować mafijne rodziny. Najważniejszy był Nowy Jork, w którym swoje siedziby miało 5 potężnych rodzin, dość zgodnie współpracujących ze sobą,  kiedy twardą ręką rządził Luciano.  Mafia (Nasza Sprawa) przejęła wówczas kontrolę nad branżą budowlaną, rozrywką, związkami zawodowymi, a nawet zbieraniem złomu i wywózką śmieci. 


Doskonale atmosferę tego okresu oddaje nakręcony w 1971 roku film Francisa Forda Coppoli „Ojciec chrzestny” i jego kolejne dwie części ukazujące ewolucję mafii od potężnych gangów do ogromnych korporacji. Rzecz jasna,  mafia nie wyrzekła się tradycyjnej przestępczości, chociaż głowy wielkich rodzin zrozumiały, że bez legalnej przykrywki ciemnych interesów dłużej nie da się tak rządzić.

Rodziny mafijne zatrudniają najlepszych prawników, toteż rzadko udaje się skazać członków którejkolwiek  nich na kary długoletniego więzienia, chociaż od lat 60. część zagrożonych aresztowaniem gangsterów zaczęło łamać słynną zasadę milczenia (wł. omerta) i zdradzać swoich bossów departamentom policji i urzędom skarbowym.


Już słynny Al Capone przekonał się jak bardzo niewdzięcznym przestępstwem jest niepłacenie podatków, kiedy to w początkach lat 30. został skazany na 11 lat więzienia właśnie z tego tytułu. Utracił bezpowrotnie swoją pozycję szefa i zmarł w 1947 na syfilis prawie zapomniany.


Najsłynniejszym gangsterem stał się jednak w końcu lat 50. i na początku 60. skromny kierowca i „cyngiel” (człowiek do tzw. brudnej roboty) Joe Valachii, którego zeznania pozwoliły na pozbawienie wolności aż 300 członków Cosa Nostra.  W latach 80. w podobny sposób zachował się Johnny Gravano, który w znacznym stopniu pogrążył rodzinę Gambio z Nowego Jorku, chociaż nie wszyscy jej szefowie trafili za kratki. 


Mafia, choć osłabiona, pozostaje nadal silną i wpływową organizacją przestępczą, tym bardziej niebezpieczną, iż utraciła swój etniczny charakter. Coraz częściej dochodzi do współpracy pomiędzy organizacjami z różnych stron świata, a miejsce Cosa Nostra zaczęły zajmować kartele narkotykowe z Ameryki Południowej czy Meksyku, chińska Triada, japońska Jakuza czy też „azjatyckie tygrysy” z Wietnamu i Tajlandii. Nie brak również reprezentantów z Afryki, głównie z Nigerii, których specjalnością jest fałszowanie kart kredytowych na ogromną skalę oraz handel kobietami.

 

Czasy współczesne

 

Upadek komunizmu umożliwił wejście na czarny rynek bardzo brutalnym mafiom rosyjskim i ukraińskim oraz organizacjom przestępczym z Bałkanów (głównie Albanii), które za nic mają  jakiekolwiek zasady czy kodeksy honorowe, a walczą wyłącznie o władzę i ogromne sumy pieniędzy, przekraczające niejednokrotnie budżety dużych państw. 


Otwarcie granic sprzyja pojawieniu się współczesnego niewolnictwa, nie ograniczającego się tylko do handlu kobietami i dziećmi, ale wykorzystującego emigrantów do nieludzkiej pracy na plantacjach czy budowach. I nie dotyczy to tylko tradycyjnych obszarów biedy, ale także państw wysoko rozwiniętych jak Wielka Brytania, Hiszpania i Włochy. Wystarczy przypomnieć obozy pracy w wymienionych krajach, w których znaleźli się nie tylko mieszkańcy z Rosji czy dawnych radzieckich republik, ale również Polacy.  


Duże możliwości daje Internet, wirtualna rzeczywistość, która jest przyczyną dezinformacji i zaciemnia obraz przestępczej  „ośmiornicy”. Tysiące nielegalnych kont, których wytropienie bywa niemożliwe, oszukańcze oferty biznesowe czy bezczelne wyłudzania sprawiają, że komputer może być znacznie niebezpieczniejszym narzędziem zbrodni, aniżeli pistolet. Cyberprzestępcy potrafią nawet przeniknąć na bardzo strzeżone strony urzędów państwowych czy wielkich korporacji, udało im się nawet złamać kody Pentagonu.


Ogromny udział w budżecie mafii ma zysk ze sprzedaży broni, zwłaszcza do krajów III świata, w których toczą się nieustanne walki pomiędzy plemiennymi przywódcami czy szefami klanów. Przykładem może być działalność Wiktora Buta, rosyjskiego biznesmena, który po upadku ZSRR za bezcen wykupywał sprzęt z baz wojskowych na terenie całego imperium i dostarczał go do krajów „najwyższego ryzyka”- Liberii, Sierra Leone czy Nigru. Jest to bardzo groźne zjawisko, gdyż wiele krajów oraz organizacji terrorystycznych ma apetyt na arsenały nuklearne składowane w Rosji czy innych państwach, w których sytuacja daleka jest od stabilizacji jak Pakistan.

Na razie demokracja dość słabo radzi sobie ze zorganizowaną przestępczością.  Rygorystyczne przestrzeganie praw człowieka powoduje, iż bardzo trudno jest udowodnić gangsterom popełnienie przestępstwa. Oczywiście, błędem byłoby sądzić, że należy odrzucić Deklarację Praw Człowieka w „szczególnych uwarunkowaniach”, jednak świadomość niemocy wobec tych „co mogą i mają więcej” wydaje się stawać dość powszechnym rysem mentalności przeciętnego obywatela. Przykładów dostarczają codzienne wiadomości na wszystkich kanałach. Nieuzasadnione eksmisje, nachalny lobbing, oszustwa, agresywna reklama i kultura masowa, która w coraz większej mierze stępia indywidualną wrażliwość  i coraz bardziej epatuje tym by „mieć”, a nie tym, by „być”.

Leszek Stundis