Katedra w Kolonii jest wyjątkowa pod każdym względem. Jest największym kościołem w Niemczech, ma najwyższe wieże kościelne na świecie, wreszcie była wznoszona przez ponad 600 lat, co również klasyfikuje ją i w tej kategorii do księgi rekordów Guinessa.
Co więcej, jej ostateczna wersja znajduje się w miejscu, które od czasów rzymskich pełniło funkcję kultowego centrum.
Zapomniana przeszłość
Jeśli wierzyć archeologom, w miejscu, gdzie obecnie wznosi się największy niemiecki kościół już w roku 50 n.e. istniała świątynia rzymska. Zapewne była poświęcona Marsowi, albo Wenus, od której wszyscy z rodu Juliuszów, a więc przybranych potomków Juliusza Cezara i zarazem imperatorów, wywodzili swoją genezę. Miasto o nazwie Colonia Agrippinensis powstało wskutek kaprysu żony cesarza Klaudiusza, Agrypiny Młodszej, być może było prezentem ślubnym od niezbyt urodziwego cesarza.
W okresie wczesnego średniowiecza w miejscu pogańskiego kultu istniał kościół romański, pełniący funkcję biskupiej siedziby. W początkach X wieku był to kościół trójnawowy, z którego nie zachowało się ani jedno kompletne pomieszczenie. Ok. 935 roku katedra została przebudowana. Do trójnawowego korpusu dołączone zostały dwie nawy boczne, po jednej z każdej strony, dzięki czemu powstała nieco „przysadzista” budowla pięcionawowa. Niestety, na temat wyglądu ówczesnej katedry kolońskiej możemy tylko wnioskować na podstawie niezbyt precyzyjnych opisów. Miasto zyskało sławę ok. 1164 roku, kiedy to Rainald z Dassel sprowadził do Kolonii relikwie Trzech Króli. Sfinansował bowiem także, przynajmniej częściowo, relikwiarz w formie trzynawowej bazyliki, zaprojektowanej przez Francuza Mikołaja z Verdun, którą dołączył do wcześniejszego, romańskiego korpusu katedry.
Decyzję o budowie nowej katedry, gotyckiej, podjął w 1248 roku abp Kolonii Konrad von Hochstaden. W tym samym roku położył kamień węgielny pod jej budowę i przystąpiono do prac. W pierwszym rzędzie wyburzono stary romański korpus katedry i położono solidne fundamenty pod nową budowlę gotycką. Pieczę nad całością robót miał sprawować mistrz Gerhard z Kolonii, który również nakreślił ostateczny kształt katedry.
Niewątpliwie wpływ na jego preferencje stylistyczne wywarły wzory francuskie, a zwłaszcza katedra z Amiens. Tyle, że ta ostatnia została ukończona ok. 1270, a więc uchodzi za nieco młodszą od kolońskiej. Uczeni sądzą, że podobieństwo rozwiązań wnętrz katedr w Kolonii i Amiens łatwo można wytłumaczyć faktem, że katedra w Kolonii powstawała bardzo długo i jej kolejni wykonawcy mieli czas, aby dokładnie zapoznać się z założeniami francuskiego gotyku. Być może także Gerhard pracował w młodości w zespole Roberta Luzarchesa, twórcy katedry w Amiens.
Między prawdą, a legendą
Stara niemiecka legenda opowiada o tym, jak mistrzowi Gerhardowi ukazał się szatan. Katedra była już częściowo gotowa i z daleka można było rozpoznać jej kontury, co bardzo drażniło władcę piekieł. Zagroził więc Gerhardowi, że jeśli będzie kontynuował prace, zbuduje kanał i zaleje fundamenty wodą. Architekt nie zląkł się pogróżek pana ciemności, bowiem w owym czasie uchodził za jednego z najbardziej biegłych zarówno w sztuce stawiania wielkich katedr, jak i budowania kanałów.
Uznał zatem, że nawet diabeł nie ma takiej mocy, aby przekopać kanał zdolny do przepuszczenia strumienia zagrażającego budowie. Po pewnym czasie ujrzał jednak jak bulgocąca woda wydostaje się spod fundamentów na powierzchnię, a to oznaczało ich podmycie i katastrofę. Zrozpaczony rzucił się więc z rusztowania, a po jego śmierci nie znalazł się nikt, kto zdołałby ukończyć dzieło.
Prawda jednak była nieco bardziej prozaiczna. Rozdrobnione Niemcy były w stanie ciągłego napięcia, które stawało się dokuczliwe zwłaszcza w okresie wyboru nowego cesarza. Toteż nikt nie kwapił się z podjęciem ryzyka finansowego, jakim była budowa ogromnej katedry. Tak więc kościół trwał w stanie półsurowym i od czasu do czasu, gdy któryś z arcybiskupów uzbierał trochę więcej pieniędzy, dobudowywano do niego skromne uzupełnienia.
W ten sposób udało się w 1320 roku ukończyć prezbiterium, które poświęcono w 2 lata później. Około roku 1400 dobudowane zostały 2 piętra wieży południowej, a do końca XVI wieku nawy środkową i boczną „dociągnięto” do wysokości 18 i 15 metrów. Tak więc katedra nadal miała z zewnątrz wygląd dość masywnej budowli, a jedynie gotyckie wnętrze przydawało jej lekkości typowej dla dojrzałego gotyku.
W okresie reformacji, a następnie wojen religijnych, które szczególnie boleśnie doświadczyły kraje niemieckie, władze Kolonii przestały sobie zaprzątać głowę niedokończoną katedrą. Dopiero w XIX wieku, po kolejnych zwycięstwach pruskich królów w wojnach z Danią, Austrią i Francją, przypomniano sobie o niej i uznano ją za symbol Niemiec. Zainicjowana w 1842 budowa ostatnich elementów katedry (zaprojektowanych jeszcze przez Gerharda) została zakończona w 1880 roku i zaraz potem katedra została konsekrowana w obecności cesarza Niemiec Wilhelma I. Od tamtej pory wygląd katedry nie uległ zamianom, wyjąwszy prace konserwatorskie, które są w niej prowadzone systematycznie.
Perła gotyku
Obecnie katedra pod wezwaniem św. Piotra i Panny Marii jest największym kościołem w Niemczech i jedną z najwspanialszych budowli sakralnych w Europie. Została wzniesiona na planie krzyża łacińskiego, z krótkimi ramionami bocznymi. Pod względem architektonicznym jest pięcionawową, kamienną bazyliką z transeptem. Transept jednak nie jest typowy, gdyż stanowi trójnawową bazylikę jakby „wbudowaną” poprzecznie do osi korpusu kościoła.
Ogromne prezbiterium zamykające nawę główną zostało otoczone obejściem z siedmioma kaplicami usytuowanymi promieniście względem niego. Dzięki temu odprawiający msze mogą swobodnie przemieszczać się pomiędzy prezbiterium, zakrystią i kaplicami, a także wchodzić do dowolnej z naw. Ściany, a zwłaszcza fasada katedry, jest bogato zdobiona płaskorzeźbami oraz witrażami, które w zagadkowy sposób oświetlają jej wnętrze.
W katedrze, w normalny dzień panuje zatem naturalny półmrok, który rozjaśnia się ku górze, bowiem nawy boczne są niższe i w górnej części bryły Słońce swobodnie przenika przez prawie „przezroczyste” ściany boczne nawy głównej.
Fasadę katedry wieńczą dwie strzeliste wieże 157-metrowej wysokości, północna i południowa, najwyższe tego typu obiekty na świecie. Obie są zwieńczone ażurowymi hełmami w formie iglic, wzbogaconych po bokach licznymi pinaklami.
Od wewnątrz katedra sprawia wrażenie bardzo wysmukłej budowli, bowiem nawy w hali głównej nie są zbyt szerokie, natomiast wznoszą się bardzo wysoko pod same sklepienia krzyżowe (nawa główna prawie na wysokość 43 m), wsparte na wysmukłych kolumnach, zdobionych ornamentem roślinnymi i wizerunkami apostołów. Zarówno nawa główna, jak i środkowa nawa transeptu są jednakowej szerokości, większej od pozostałych naw. Tworzą więc szkielet katedry w układzie krzyża „otoczonego” węższymi nawami i zakończonego półkolistą apsydą, mieszczącą prezbiterium z obejściem i siedmioma kaplicami.
Do katedry prowadzi monumentalny portal św. Piotra, udekorowany rzeźbami ze szkoły Parlerów, a może nawet wykonanymi przez samego założyciela „rzeźbiarskiej dynastii” Heinricha Parlera, który przecież wywodził się z Kolonii. Najcenniejszym jednak działam znajdującym się w katedrze jest tryptyk pędzla Stefana Lochnera Hołd Trzech Króli, pochodzący z XV wieku, który zdobi obecnie ołtarz główny. Spod pędzla tego mistrza wyszedł również obraz przedstawiający patronkę miasta św. Urszulę, umieszczony w jednym z ołtarzy bocznych.
Oprócz tego katedra jest w posiadaniu dębowego krucyfiksu arcybiskupa Gerona (sprzed 976 roku) z przeszło 2-metrowej wysokości figurą Zbawiciela oraz późnogotyckiej drewnianej skrzyni na relikwie obitej złoconą blachą miedzianą, ozdobioną wyobrażeniami Ewangelistów i świętych otaczających trzy złote postacie Mędrców ze Wschodu.
Większość figur jednak stanowi przykład perfekcji XIX-wiecznych mistrzów neogotyku i niewiele ma wspólnego ze średniowieczem, podobnie zresztą jak znaczna część detali architektonicznych katedry.
W ostatecznym kształcie katedra w Kolonii obejmuje powierzchnię 6480 metrów kwadratowych, a więc przeszło pół hektara i w środkowej części wznosi się na 43 metry, a wieże na ponad 150! Długość nawy głównej ma 144 metry, a o wielkości świątyni świadczy choćby waga pojedynczego klińca sklepienia, która wynosiła 40 cetnarów, co w przeliczeniu na dzisiejszą miarę (przyjmując, iż jeden cetnar wahał się między 40, a 60 kilogramów) daje masę od 1600 do 2400 kilogramów.
Leszek Stundis