Ogromne straty, jakie poniosła wieś w wyniku drugiej wojny światowej, odbiły się negatywnie na kondycji całego społeczeństwa polskiego. Konieczność zaopatrzenia kraju w żywność sprawiła, że początkowo władze wspierały rozwój gospodarstw indywidualnych. Rolnicy mogli korzystać z kredytów na odbudowę gospodarstw, z pomocy w pozyskaniu materiału siewnego i zwierząt hodowlanych, rozpoczęto elektryfikację wsi. Zła sytuacja gospodarcza kraju sprawiała jednak, że pomoc dla wsi była zbyt mała w stosunku do potrzeb.
Reforma rolna w Polsce Ludowej
W okresie międzywojennym nie udało się doprowadzić do rozwiązania kwestii agrarnej ani do likwidacji przeludnienia wsi. Sytuację tę postanowili wykorzystać komuniści, aby zdobyć poparcie ludności wiejskiej. Przeprowadzenie reformy rolnej stało się zatem jednym z najważniejszych haseł programowych Polskiej Partii Robotniczej. Z koniecznością przebudowy struktury agrarnej zgadzali się również przedstawiciele innych partii politycznych, w tym Polskiego Stronnictwo Ludowego, różniąc się jednak co do jej zasad. Rozwój sytuacji politycznej w Polsce sprawił, że ostateczny wpływ na sposób realizacji reformy mieli jedynie komuniści.
Zgodnie z zapowiedziami ogłoszonymi w Manifeście Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 22 lipca 1944 r., ziemia na upełnorolnienie i tworzenie nowych gospodarstw miała pochodzić ze zlikwidowanych majątków „obszarniczych” (o powierzchni ponad 50 ha, a w województwach poznańskim, gdańskim i śląskim – ponad 100 ha) oraz gospodarstw skonfiskowanych Niemcom i osobom uznanym za zdrajców narodu polskiego. Szczegółowe zasady reformy zostały określone w dekrecie we wrześniu 1944, w którym doprecyzowano m.in., że za uzyskaną ziemię chłopi będą płacić równowartość przeciętnych rocznych zbiorów, ale należność została rozłożona na 10–20 lat. (dla ziem zachodnich i północnych stało się to dopiero we wrześniu 1946).
Przebieg reformy w poszczególnych częściach kraju różnił się dość istotnie. W najbardziej przeludnionych województwach południowych bardzo szybko wyczerpał się zapas ziemi uzyskanej z likwidacji wielkiej własności ziemskiej (w rzeszowskim czy lubelskim ziemi wystarczyło zaledwie dla ok. 20% chętnych).
Przyjęta norma 5 ha (dla nowotworzonych gospodarstw) okazała się zatem niemożliwa do utrzymania, toteż w praktyce średnia wielkość nowych gospodarstw na terenach wschodnich wynosiła ok. 2,8 ha.
Odwrotna sytuacja była na obszarze Wielkopolski i Pomorza. Pod zaborem pruskim mogły przetrwać tylko gospodarstwa silne ekonomicznie, dlatego ich nie dzielono, ale przekazywano zwykle najstarszemu ze spadkobierców. Norma 5 ha była więc na tym obszarze nieatrakcyjna i nieuzasadniona ekonomicznie, tym bardziej że ziemi do podziału było sporo, ponieważ na parcelację przeznaczono również gospodarstwa poniemieckie. Dopiero podniesienie normy nowo tworzonych gospodarstw do 7 ha przejściowo zwiększyło zainteresowanie chłopów parcelacją.
W praktyce jednak nowe gospodarstwa w Wielkopolsce były jeszcze większe i sięgały 10–12 ha. Dopiero w następstwie przeprowadzanych w późniejszym czasie kontroli zmniejszano je do ustalonych 7 ha. Chłopi reagowali na te przymusowe regulacje rezygnacją z przydzielonej im ziemi – zwroty dochodziły do 70–80%.
Jeszcze inaczej przedstawiała się sytuacja na ziemiach zachodnich i północnych, gdzie całość ziemi została przejęta przez państwo jako mienie poniemieckie. Na tym obszarze duże gospodarstwa o powierzchni powyżej 50 ha oraz wielkie majątki ziemskie powyżej 100 ha zajmowały łącznie 59,8% powierzchni użytków rolnych.
W planach nowych władz ziemie te zajmowały kluczowe miejsce. Zamierzano na nich osiedlić tę część ludności wiejskiej z ziem dawnych, dla której nie starczyło ziemi z parcelacji, oraz Polaków przyjeżdżających z terenu ZSRR i Zachodu. Znaczna nadwyżka ziemi oraz problemy z ich zasiedleniem pozwoliły zastosować wyższe niż w innych regionach normy przydziału ziemi (7–15 ha).
Choć rzeczywiście polska wieś potrzebowała zmian, to ostateczny bilans reformy nie był korzystny. Zmniejszyła się wprawdzie liczba gospodarstw najmniejszych, jednak utrzymało się znaczne rozdrobnienie wsi. Z krajobrazu wsi znikły natomiast całkowicie majątki ziemskie i duże, silne gospodarstwa indywidualne (tab.).
Do 1949 r. rozparcelowano ok. 6 mln ha ziemi, w tym ponad 3 mln ha na ziemiach zachodnich i północnych. Rozparcelowano lub przejęto na własność państwa 13 tys. majątków ziemskich. Na ziemiach dawnych utworzono 347 tys. nowych gospodarstw oraz powiększono 254 tys. starych, a przeciętny obszar nowych gospodarstw wynosił 5,4 ha. Na ziemiach nowych powstało 467 tys. gospodarstw o przeciętnej powierzchni 7,9 ha.
Małe gospodarstwa były słabe ekonomicznie, niezdolne do intensyfikacji produkcji oraz bardzo podatne na presję podatkową, a tym samym bardziej zależne od polityki państwa. W ten sposób został przygotowany grunt do późniejszej próby kolektywizacji. Równocześnie z realizacją reformy rolnej część majątków ziemskich wyłączono z parcelacji w celu budowy sektora państwowego w rolnictwie. Łącznie przeszło 3 mln ha pozostało w posiadaniu państwa, z tego najwięcej (ok. ⅔ tego obszaru) znajdowało się na ziemiach zachodnich i północnych.
Reforma miała zapewnić komunistom masowe poparcie wsi, dlatego ogromnym zaskoczeniem był dla nich opór ze strony części chłopów, którzy nie chcieli oni brać przydzielanej im „pańskiej ziemi” z obawy przed nietrwałością nowego ustroju. Zaufanie chłopów zostało zresztą nadwerężone już wkrótce, kiedy w 1948 r. władze przystąpiły do tzw. regulacji nadziałów, a następnie do kolektywizacji. Reforma wpłynęła również na zmianę struktury polskiego społeczeństwa – przestało istnieć ziemiaństwo jako warstwa społeczna oraz radykalne zmniejszyła się liczba zamożnych chłopów.
Kolektywizacja
Koniec lat czterdziestych XX w. to początek wielkich zmian w rolnictwie i próba całkowitej przebudowy polskiej wsi na wzór radziecki. Miały się one dokonać w drodze kolektywizacji, ograniczenia liczby gospodarstw indywidualnych, zwłaszcza tzw. kułackich, oraz rozbudowy sektora państwowego. U podłoża tych zmian leżały głównie przesłanki ideologiczne, a władze komunistyczne nie liczyły się ani z uwarunkowaniami społecznymi, ani z konsekwencjami ekonomicznymi.
Początkowo komuniści odwlekali decyzję o uspółdzielczeniu wsi, a nawet zaprzeczali istnieniu takich planów. Zdawali sobie bowiem sprawę, że na wsi nie ma atmosfery sprzyjającej wprowadzeniu tego rozwiązania (do jej realizacji przystąpiono dopiero po wyeliminowaniu ze sceny politycznej PSL. Podobna sytuacja miała miejsce w Czechosłowacji i na Węgrzech, gdzie do kolektywizacji przystąpiono również po klęsce partii agrarnych). Spółdzielnie produkcyjne szczególnie źle kojarzyły się tym, którzy mieli okazję poznać funkcjonowanie kołchozów w ZSRR.
Jednak we wrześniu 1948 r., pod naciskiem Stalina, komuniści (PZPR powstała dopiero w grudniu 1948 r.) zadecydowali o natychmiastowym przystąpieniu do kolektywizacji. Za jej realizację odpowiadały komitety wojewódzkie i powiatowe PZPR.
Zakładaniu spółdzielni produkcyjnych towarzyszyła szeroka i agresywna akcja propagandowa prowadzona w prasie i radiu. Do propagowania kolektywizacji zostały zobowiązane wszystkie instytucje kulturalno-oświatowe, szkoły i organizacje społeczne działające w środowiskach wiejskich. W miastach organizowano brygady robotnicze i młodzieżowe, które wyjeżdżały na wieś i agitowały na rzecz tworzenia spółdzielni.
Mimo ogromnej kampanii propagandowej w 1949 r., pierwszym roku kolektywizacji, powstało tylko 243 spółdzielni skupiających zaledwie 0,1% wszystkich gospodarstw. W ocenie władz wyniki te były zbyt niskie, dlatego sięgnięto po metody administracyjne, represje polityczne, przymus fizyczny i sankcje ekonomiczne, za pomocą których zmuszano chłopów do wstępowania do spółdzielni. Wobec opornych stosowano różnorodne represje: zwiększano obciążenia podatkowe, rekwirowano zboże i żywiec, karano mandatami, aresztami lub zsyłano do obozów pracy. Wieś została obciążona także dodatkowymi podatkami, np. obowiązkową składką na Społeczny Fundusz Rozwoju Rolnictwa.
Szczególnie ostro byli zwalczani bogatsi chłopi, czyli tzw. kułacy, ogłoszeni przez partię wrogami państwa. Najbardziej znane przypadki terroru w trakcie tworzenia spółdzielni miały miejsce na terenie powiatu gryfickiego w 1951 r., jednak podobne metody były stosowane w całym kraju.
Chłopi próbowali się bronić, występując z podaniami o zmniejszenie obszaru gospodarstwa. Chcieli w ten sposób zmniejszyć wymiar podatku lub zmienić polityczną klasyfikację (przestawali być kułakami). Bardziej radykalną postawą było zrzekanie się lub porzucanie gospodarstw, zwłaszcza na ziemiach zachodnich i północnych.
Tempo powstawania spółdzielni było zróżnicowane. Najtrudniej było zmusić chłopów do zakładania spółdzielni tam, gdzie ziemia należała do nich od pokoleń. W starych wsiach w województwach kieleckim, krakowskim, warszawskim, łódzkim, lubelskim proces tworzenia spółdzielni przebiegał zatem bardzo wolno.
Natomiast na ziemiach zachodnich i północnych, gdzie dominowały gospodarstwa osadnicze i poparcelacyjne, przywiązanie chłopa do ziemi było o wiele mniejsze, a liczba spółdzielni zdecydowanie wyższa.
Do końca 1955 r. utworzono blisko 10 tys. spółdzielni, które użytkowały ok. 1,9 mln ha gruntów rolnych, czyli ok. 9% powierzchni użytków rolnych w kraju.
Przymus wstępowania do kolektywów oraz brak tradycji wspólnego gospodarowania i poczucia własności powodowały, że większość spółdzielców nie była zainteresowania wynikami pracy. Bardziej dbali o swoje działki przyzagrodowe niż o majątek spółdzielni. Nie dziwi zatem, że wydajność spółdzielni była znacznie niższa niż wydajność gospodarstw indywidualnych, które pomimo obciążeń i ograniczeń osiągały w przeliczeniu na 1 ha użytków rolnych wyniki wyższe o 14%.
Następstwem forsownej kolektywizacji i drenażu ekonomicznego wsi było załamanie produkcji rolnej w 1951 r. Aż do 1955 r. nie udało się przywrócić jej do poprzedniego poziomu. Chłopi, obawiając się utraty swoich gospodarstw, rzadko decydowali się na inwestycje. Możliwości modernizacji były zresztą niewielkie ze względu na obciążenia podatkowe. Władze wprowadziły też liczne ograniczenia w nabywaniu nawozów czy maszyn rolniczych oraz sztucznie utrzymywały niski poziom cen urzędowych na produkty rolne.
Postępowała zatem pauperyzacja chłopów, a zmonopolizowanie przez państwo cen skupu i sprzedaży produktów rolnych oraz ustalanie limitów kontraktacji prowadziło do całkowitego uzależnienia ich od władz administracyjnych i gospodarczych.
Pogorszyła się też struktura obszarowa gospodarstw – nastąpił spadek liczby gospodarstw o powierzchni powyżej 5 ha. W tej sytuacji coraz więcej właścicieli małych gospodarstw było zmuszonych do poszukiwania dodatkowej pracy poza rolnictwem, zwiększając liczebność kategorii chłoporobotników.
Budowa sektora państwowego w rolnictwie
Choć podstawą ustroju rolnego w powojennej Polsce, zgodnie z deklaracjami władz, miały być gospodarstwa indywidualne, to już w trakcie realizacji reformy rolnej przystąpiono do tworzenia sektora państwowego, przeznaczając na ten cel 10% ogólnego areału użytków rolnych.
W 1946 r. zostało utworzone przedsiębiorstwo Państwowe Nieruchomości Ziemskie (PZN), które miało zagospodarować opuszczone i zdewastowane majątki na obszarze ziem zachodnich i północnych. Wkrótce rozszerzono działalność PNZ również na ziemie dawne, choć państwo przejęło tam zdecydowanie mniej ziemi.
W 1946 r. z ogólnego obszaru 1,6 mln ha należących do państwa, na ziemiach nowych znajdowało się aż 1,3 mln ha. W kolejnych miesiącach stan posiadania PNZ zmieniał się dynamicznie – przejmowano kolejne majątki, a inne oddawano na parcelację.
Na początku 1949 r. wszystkie gospodarstwa państwowe (nieruchomości ziemskich, hodowli roślin i chowu koni) połączono, tworząc Państwowe Gospodarstwa Rolne (PGR). Weszły one na trwałe do krajobrazu polskiej wsi i stały się jednym z symboli socjalistycznych przemian w rolnictwie.
W założeniu miały być wzorcowymi gospodarstwami gwarantującymi dostawy żywności dla rosnącej w wyniku industrializacji ludności miast. W rzeczywistości, mimo stosowanych preferencji, efektywność PGR-ów była nie tylko znacznie niższa od wyników uzyskiwanych przez gospodarstwa indywidualne, ale wiele z nich przynosiło permanentne straty. W przeliczeniu na gotówkę produkcja globalna z 1 ha użytków rolnych w 1955 r. wynosiła w gospodarstwach chłopskich 621 zł, w spółdzielniach produkcyjnych – 517 zł, a w PGR-ach zaledwie 394 zł. Jedynie wysokość produkcji zbożowej, dzięki mechanizacji, była zbliżona do gospodarstw chłopskich.
Przyczyną tak niskich wyników były przede wszystkim błędy w zarządzaniu, odgórnie narzucane plany gospodarcze nieuwzględniające lokalnych warunków, ale też znaczne obciążenia świadczeniami socjalnymi na rzecz pracowników oraz obowiązek zagospodarowania odłogów. Do tego dochodziła ogromna niegospodarność, marnotrawstwo, kradzieże oraz brak dyscypliny pracy i zatrudnionych w nich pracowników, co w połączeniu z ciężkimi warunkami, słabym wykształceniem zatrudnionych tam robotników rolnych oraz relatywnie niskimi wynagrodzeniami za pracę sprawiało, że gospodarstwa państwowe kontrastowały z kreowanym przez oficjalną propagandę wizerunkiem PGR-ów jako wzorcowego gospodarstwa socjalistycznego.
Do 1955 r. w skali kraju powstało przeszło 6 tys. gospodarstw państwowych obejmujących 12% użytków rolnych. Dwie trzecie PGR-ów znajdowało się na ziemiach zachodnich i północnych, ¼ w poznańskim, bydgoskim i gdańskim, a w pozostałych województwach – zaledwie 1∕10. Obszar ziemi znajdującej się we władaniu państwa stale rósł, osiągając w 1990 r. najwyższy pułap (najwięcej, bo przeszło 50% gruntów użytkowały PGR-y w województwach koszalińskim i szczecińskim).
Lata 1956–1989
Rok 1956 przyniósł istotne zmiany również dla wsi. Najbardziej spektakularny był rozpad większości spółdzielni produkcyjnych. Z blisko 10 tys. spółdzielni przetrwało zaledwie 1,5 tys. Przyczyną tak szybkiego rozpadu kolektywów były obawy chłopów, że atmosfera polityczna pozwalająca na te działania wkrótce się zmieni. Charakterystyczne, że tempo dekolektywizacji było największe na ziemiach nowych, czyli tam, gdzie utworzono ich najwięcej (w województwie szczecińskim rozwiązało się aż 98% kolektywów, we wrocławskim – 97,5%, w zielonogórskim – 96,2%, a w opolskim – 92,4%).
W euforii towarzyszącej przemianom październikowym większość mieszkańców wsi odczytała wypowiedzi Władysława Gomułki oraz uchwały VIII Plenum Komitetu Centralnego PZPR jako odejście od kolektywizacji wsi. W rzeczywistości władze partyjne i państwowe nie zrezygnowały z niej, a jedynie odłożyły w czasie i wybrały drogę pośrednią, forsując tworzenie kółek rolniczych, które miały przygotować chłopów do zbiorowych form gospodarowania.
Po październiku 1956 r. zmianie uległa też polityka państwa wobec rolników indywidualnych. Ograniczone zostały dostawy obowiązkowe płodów rolnych, podniesiono ceny skupu, a także nieco złagodzono politykę podatkową i umożliwiono chłopom korzystanie z kredytów bankowych. Ustępstwa te zaowocowały nie tylko zmianą nastrojów na wsi, ale również natychmiastowym wzrostem produkcji rolnej. W 1957 r. odnotowano najwyższy po wojnie wskaźnik produkcji rolnej, nadal jednak problemem było niedostateczne zaopatrzenie rynku w produkty żywnościowe.
Lata sześćdziesiąte upłynęły w rolnictwie pod znakiem stagnacji, a w latach 1962 i 1964 z powodu nieurodzaju poziom produkcji spadł do stanu przedwojennego. Jednocześnie w związku z urbanizacją i industrializacją gwałtownie wzrastało zapotrzebowanie na żywność. Szczególne niezadowolenie społeczne wywoływały braki w zaopatrzeniu w mięso i jego przetwory. Problemy próbowano rozwiązać, zwiększając import zbóż, głównie na potrzeby hodowli.
Czynnikami hamującymi wzrost produkcji w gospodarstwach indywidualnych były, oprócz wysokich podatków, zbyt niskie, regulowane urzędowo ceny na artykuły żywnościowe oraz ekstensywne metody produkcji. Na niską efektywność gospodarki miały też wpływ takie czynniki, jak mała powierzchnia gospodarstw, ograniczone możliwości zakupu maszyn czy nawozów sztucznych oraz coraz bardziej widoczne procesy starzenia się wsi. Trudne warunki gospodarowania i brak perspektyw poprawy sytuacji materialnej powodowały, że coraz mniej młodych ludzi decydowało się na pozostanie na wsi.
Bardziej odczuwalne zmiany polityki państwa wobec rolników indywidualnych nastąpiły dopiero w latach siedemdziesiątych i wynikały ze stale pogarszającej się sytuacji aprowizacyjnej kraju. Władze zdawały sobie wówczas sprawę, że PGR-y nie będą w stanie zapewnić społeczeństwu wystarczającej ilości żywności.
W 1972 r. zostały zniesione dostawy obowiązkowe, a rolnicy mogli korzystać z kredytów inwestycyjnych. Priorytetem w zaopatrzeniu nadal były gospodarstwa państwowe, ale rolnicy indywidualni w zamian za umowy kontraktacyjne mogli uzyskać przydziały deficytowych maszyn, narzędzi czy nawozów.
Umożliwiono również powiększanie gospodarstw do 8 ha, a nawet 20 ha, jednocześnie zabraniając podziałów na gospodarstwa mniejsze niż 8 ha użytków rolnych, co miało zapobiec nadmiernemu rozdrobnieniu. Po raz pierwszy rolnicy i ich rodziny zostali objęci bezpłatną opieką zdrowotną. Zostało im również przyznane prawo do świadczeń emerytalnych, choć początkowo wyłącznie w zamian za zdanie gospodarstwa rolnego na skarb państwa.
Zmiany te zostały pozytywnie odebrane przez część rolników, zwłaszcza młodych i posiadających wykształcenie rolnicze, którzy przestawili się na intensyfikację i specjalizację produkcji. Większość jednak, zwłaszcza w województwach wschodnich, pozostała przy tradycyjnych metodach gospodarowania.
Niezależnie od ustępstw na rzecz rolników, władze nadal intensywnie wspierały sektor państwowy. Z myślą o gospodarstwach państwowych powstawały fabryki nawozów sztucznych oraz maszyn rolniczych (np. Ursus). Systematycznie zwiększał się areał PGR-ów, które przejmowały m.in. oddawane za rentę gospodarstwa indywidualne. W ten sposób w użytkowanie PGR-ów tylko w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych przeszło 10% gruntów chłopskich. Poza okresem forsownej kolektywizacji był to największy ubytek chłopskiego stanu posiadania.
Konsekwencją wzrostu areału użytków rolnych był znaczny wzrost zatrudnienia – pracownicy PGR-ów wraz z rodzinami stanowili grupę liczącą blisko 1 mln osób. W 1970 r. PGR-y gospodarowały już na 16% gruntów ornych, jednak ich produkcja – pomimo dużych nakładów – wynosiła jedynie 14% produkcji globalnej.
Po 1980 r. poprawiła się nieco sytuacja prawna gospodarstw indywidualnych (zniesiono wówczas m.in. utrudnienia w dziedziczeniu ziemi), jednak sytuacja ekonomiczna rolnictwa była zła. Niska mechanizacja produkcji, zbyt mała produkcja środków ochrony roślin i nawozów powodowały, że wysokość produkcji rolnej była znacznie niższa niż na Zachodzie. Narastały i tak ogromne problemy z zaopatrzeniem w żywność.
Sytuacja pogorszyła się znacznie po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy w wyniku restrykcji państw zachodnich został wstrzymany import m.in. pasz, co doprowadziło do załamania hodowli.
Przez cały okres po drugiej wojnie światowej systematycznie zmieniała się struktura zawodowa mieszkańców wsi. Coraz mniej osób utrzymywało się z pracy na roli. Zmniejszał się też dystans cywilizacyjny między wsią a miastem. W latach siedemdziesiątych wyposażenie gospodarstwa domowego na wsi (chłopskiego lub pracownika PGR-u) nie odbiegało znacząco od wyposażenia gospodarstwa domowego w mieście.
Następował proces zacierania różnic kulturowych między wsią a miastem. Sprzyjały temu: powszechna oświata, popularyzacja czytelnictwa, prasa, a następnie radio i telewizja. Głównie pod ich wpływem następował proces porzucenia kultury ludowej na rzecz miejskiego stylu życia realizowanego w warunkach wiejskich. Szybciej zmiany te zachodziły w środowisku robotników rolnych w PGR-ach, mających normowany czas pracy, niż wśród rolników indywidualnych, którzy zazwyczaj pracowali od świtu do zmierzchu. Widać to chociażby na przykładzie udziału w życiu kulturalnym i towarzyskim koncentrującym się wokół świetlic wiejskich, a od lat sześćdziesiątych – klubokawiarni. Ich gośćmi częściej bywali mieszkańcy osiedli pegeerowskich niż rolnicy. Tradycyjna kultura ludowa, zwyczaje i tradycje, choć oficjalnie uznawane za wartościowe, coraz częściej były kultywowane jedynie przy okazji świąt i uroczystości niż z wewnętrznej potrzeby mieszkańców wsi.
***
Rok 1989 przyniósł zasadnicze zmiany również w sytuacji polskiej wsi, wprowadzając mechanizmy rynkowe. Nie dla wszystkich okazały się one korzystne. Znaczna część właścicieli małych gospodarstw nie wytrzymała konkurencji. Rozpoczął się proces koncentracji ziemi. Z krajobrazu wsi zniknęły też zlikwidowane w 1991 r. PGR-y, pozostawiając nierozwiązany do dziś problem bezrobocia na obszarach, gdzie było ich najwięcej (zachodniopomorskie, warmińsko-mazurskie, lubuskie). W wyniku mechanizacji gwałtownie zmalało zatrudnienie w rolnictwie i przekształceniu uległa struktura zawodowa wsi. Przyspieszeniu uległy również przemiany cywilizacyjne, ale jednocześnie pogłębiły się różnice w poziomie życia poszczególnych grup mieszkańców wsi.
Małgorzata Machałek
Jest to druga (pierwszą – Polska wieś w stuleciu - publikowaliśmy w nr. 3 SN/18) – skrócona - część obszernego artykułu o sytuacji polskiej wsi po 1918 roku, jaki ukazał się w 26 tomie kwartalnika „Klio”- czasopisma poświęconego dziejom Polski i powszechnym, wydawanego przez UMK w Toruniu. Pierwotny tekst zatytułowany „Przemiany polskiej wsi w latach 1918–1989” zamieszczony jest na Akademickiej Platformie Czasopism: http://apcz.umk.pl/czasopisma/index.php/KLIO/article/view/KLIO.2013.033/2653
Tytuł i wyróżnienia pochodzą od Redakcji SN.