Różnili się znacznie od dominującego tam prawosławia. Jako protestanci swoją doktrynę opierali jedynie na Biblii. A to obligowało do zerwania z prawosławiem, z jego modlitwami do Marii i świętych, czczeniem ikon i relikwi. Baptysta czy ewangeliczny chrześcijanin to człowiek, który uświadomiwszy sobie swoją grzeszność, błagał Boga o przebaczenie, które zresztą otrzymywał, bo za jego grzechy zapłacił Jezus na krzyżu. Następnie dawał się ochrzcić i przyłączał do zboru złożonego z osób o podobnych poglądach.
Gdy wybuchła rewolucja październikowa, tak wierzący ludzie byli w Rosji znaczącą grupą religijną, która zrazu nie zwracała uwagii bolszewików. Głównego wroga widzieli oni w prawosławiu. Rada Komisarzy Ludowych 23 stycznia 1918 r. wydała dekret równający wobec prawa wszystkie religie, a prawosławie pozbawiający statusu religii państwowej. Ewangeliczni chrześcijanie i baptyści byli raczej pozytywnie ustosunkowani do dekretu, wiązali z nim nadzieję na możliwość swobodnej działalności.
Bujny rozwój
Obydwa wyznania w latach dwudziestych zwiększyły liczbę wiernych w stosunku do okresu przedrewolucyjnego – nawet o kilkadziesiąt procent. W całym Rosyjskim Związku Baptystów było ok. 400 000 wiernych, a z nieochrzczonymi dziećmi jeszcze więcej. Wzrosła też liczba ewangelicznych chrześcijan, których mogło być niecałe 200 000. Przywódca tych drugich, Iwan Prochanow, z powodu swych inicjatyw i niespożytej energii był najbardziej znanym protestantem w Rosji.
Szybki rozwój tych wyznań po rewolucji jest związany z represjonowaniem prawosławia. Komuniści próbowali je zdeprecjonować i dlatego urządzali „sądy nad religią” – dysputy wzorowane na rozprawach sądowych, mające na celu udowodnienie jej szkodliwości. Będącemu w defensywie prawosławiu z łatwością udowadniano najrozmaitsze zarzuty. Jednak ludzie, których organizatorzy takich imprez zdołali odwieść od Cerkwi, niekoniecznie stawali się ateistami. Wywołane wątpliwości skłaniały do poszukiwań religijnych, nieraz kończących się wstąpieniem do zboru.
Po rewolucji ewangeliczni chrześcijanie i baptyści, mający takie same wierzenia i często ze sobą współpracujący, postanowili się zjednoczyć, lecz przywódcy obydwu ugrupowań nie zgadzali się co do ustroju nowego związku i do zjednoczenia nie doszło. Najbardziej podzielił ich stosunek do służby wojskowej. Przed wojną uważali ją za powinność wobec państwa. Podczas wojny tylko nieco ponad stu mężczyzn nie chciało służyć z bronią w ręku. Lecz wśród wracających z wojny, wśród wcielonych do oddziałów rewolucyjnych, bądź kontrrewolucyjnych, takowych były tysiące.
Władza radziecka, starająca się początkowo zyskać jak najwięcej zwolenników, wydała dekret pozwalający uniknąć służby wojskowej z powodów religijnych. Wtedy do zborów zaczęli garnąć się młodzi mężczyźni nie chcący iść do wojska.
Na początku 1922 r. Prochanow zwrócił się do wszystkich baptystów świata z wezwaniem „Głos ze Wschodu”, w którym nakłaniał do nie uczestniczenia w żadnych działaniach związanych z wojną. Światowy Związek Baptystów, którego Prochanow był wiceprezydentem, dość oględnie ustosunkował się do tego. Natomiast władze radzieckie uznały to za próbę wtrącania się do polityki i uwięziły Prochanowa. Wyszedł po trzech miesiącach, podpisawszy pismo uznające służbę wojskową za obowiązek. Problem ten wzbudził spory wśród ewangelicznych chrześcijan i baptystów. Najbardziej zdecydowani pacyfiści utworzyli osobne zbory. Wszystko to osłabiało ten odłam chrześcijaństwa w ZSRR.
Opisując lata dwudzieste, trzeba wspomnieć kooperatywy zakładane przez wierzących, zwłaszcza ewangelicznych chrześcijan. Były to głównie spółdzielnie rolne, ale też przedsiębiorstwa funkcjonujące w miastach, w których pracowali wierzący, realizując biblijny ideał wspólnoty dóbr.
Tragiczne lata trzydzieste Lepsze czasy zaczęły się kończyć w 1927 r. Prochanowowi, wyjeżdżającemu latem 1928 r. na Kongres Baptystów do Toronto, władze dały do zrozumienia, że nie chcą, by wrócił. Wkrótce zaczęto likwidować kooperatywy. Stopniowo poznikały czasopisma.
W następnym roku wprowadzono prawa zmierzające do likwidacji religii w całym państwie. Uchwalono Ustawę o Religijnych Stowarzyszeniach, zgodnie z którą każda wspólnota religijna, np. zbór, musiała uzyskać rejestrację, czyli zgodę na istnienie. Działalność takowej ograniczono wyłącznie do spraw religijnych w miejscach do tego przeznaczonych. Zakazano działalności misjonarskiej. Zakazano prowadzenia spółdzielni i przedsiębiorstw, a nawet niesienia pomocy materialnej członkom wspólnoty. Nie wolno było organizować grup skupiających kobiety, dzieci czy młodzież. To wszystko utrwalała zmiana czwartego artykułu konstytucji, który stwierdzał, że „swoboda (...) antyreligijnej propagandy, jest przyznana wszystkim obywatelom”. Wymienione akty prawne czyniły z ateizmu religię państwową.
Wkrótce dla ewangelicznych chrześcijan i baptystów nastąpił najgorszy okres. W latach 1929-1941 represje dotknęły ok. 25 000 osób. Najpierw przywódców obu ugrupowań, a także metodystów i adwentystów, okrzyknięto agentami zachodnich państw. Potem stawiano ich przed sądami i wymierzano wyroki skazujące. Do połowy lat trzydziestych skazywano na ogół na 3 do 5 lat. W drugiej połowie dekady wyroki były o wiele surowsze. Przykładem jest męczeństwo rodziny Kargelów. Iwan Kargel, znany teolog, został aresztowany w 1937 – miał wówczas 88 lat. I chociaż przesiedział w więzieniu tylko 17 dni, tak go to wyczerpało, że wkrótce zmarł. Niedługo potem rozstrzelano jego starszą córkę Elenę, a dwie młodsze skazano na zsyłkę.
Mimo, że całe społeczeństwo radzieckie żyło w strachu, wierzący mieli jednak wyjątkowe powody do obaw. Uznano ich wszak za wrogów państwa. Mający kontakty ze współwyznawcami za granicą, a dzięki pracowitości należący do klasy średniej – przeciwstawiali się planom bolszewików. Ich zbory wciąż pozbawiano więc duchownych i najaktywniejszych członków. A kiedy nie było już nikogo, kto odważyłby się im przewodzić, musiały zawiesić działalność. Liderzy, których nie represjonowano, byli podejrzani o współpracę ze służbami specjalnymi. Ponadto na zbory nakładano wygórowane podatki. Po napaści Niemiec na ZSRR, prześladowania religii ustały. Dyktator Związku Radzieckiego, Stalin, był świadom, iż trzeba teraz wysiłku wszystkich obywateli, także wierzących.
Jak ujarzmić baptystów?
Nim skończyła się wojna, sytuacja opisywanych społeczności uległa diametralnej zmianie: władze doprowadziły do ich połączenia. Nastąpiło to podczas zjazdu ich reprezentantów w Moskwie między 26 a 29 październikiem 1944 r. Na tym nie zakończyło się jednoczenie podobnych wyznań w ZSRR. W 1945 do ewangelicznych chrześcijan-baptystów dołączono chrześcijan wiary ewangelicznej, czyli zielonoświątkowców, w 1946 - wolnych chrześcijan, a w 1947 - chrześcijan w duchu apostolskim. I w końcu, w 1963, braterskich mennonitów.
Wszystkie te wyznania złączono w swoistej unii kościelnej, w Związku Ewangelicznych Chrześcijan-Baptystów (ZECHB). Jego przewodniczącym został Jakow Żidkow, a sekretarzem Aleksander Karew.
Złączenie tylu wyznań stanowiło niełatwe zadanie. Szczególnie zielonoświątkowcy nastręczali trudności z powodu swego mówienia językami na podobieństwo apostołów w dzień Zielonych Świątek. Ale władze dążyły do połączenia, sądząc, iż dzięki temu uda się kontrolować jednocześnie kilka wyznań. Bez wątpienia celem pozostała ich likwidacja, lecz na pewien czas postanowiono ustabilizować ich sytuację.
Gdy władzę objął Nikita Chruszczow i zaczęła się odwilż, wierzący nabrali nadziei, że polepszy się również w dziedzinie religii. Lecz nowe władze też zamierzały zniszczyć religię, choć innymi metodami. Ewangeliczni chrześcijanie-baptyści wkrótce je poznali. W 1959 r. reżim zmusił kierownictwo ZECHB do wprowadzenia zarządzeń zebranych w dwóch dokumentach: w Regulaminie Związku Ewangelicznych Chrześcijan-Baptystów oraz Instrukcji dla Starszych Prezbiterów.
Jeśli zbory dokładnie przestrzegałyby tych zarządzeń, ich życie musiałoby ograniczyć się do nabożeństw stale odprawianych przez tego samego prezbitera, o wiele skromniejszych niż dotychczas, bo pozbawionych niemal muzyki, deklamacji wierszy. Poza tym nie należałoby chrzcić nikogo przed ukończeniem 30 roku życia. Zaś duchowni winni zachęcać do uczestnictwa w radzieckiej kulturze, mimo jej antyreligijnych treści.
Do Regulaminu i Instrukcji ogół miał stosunek negatywny. W tej sytuacji ukonstytułowało się gremium przekonane, że zaistniały problem rozwiąże tylko zjazd przedstawicieli całego Związku. Żidkow i Karew, gdy przedłożono im propozycję zwołania zjazdu, odpowiedzieli odmownie, obawiając się negatywnej reakcji władz. Wówczas owe grono stało się Grupą Inicjatywną do Sprawy Zwołania Zjazdu, na czele której stanął Gienadij Krjuczkow. Grupa Inicjatywna zwróciła się z kolei do wszystkich zborów, by skłonić je do podjęcia radykalnych działań. Część z nich udzieliła jej pełnego poparcia. Ale kierownictwo Związku uważało nadal, że nie jest teraz odpowiedni czas na zorganizowanie zjazdu.
Inicjatywnicy – jak nazywa się tych ewangelicznych chrześcijan-baptystów – byli nieprzejednani. Nie przestraszały ich szykany, aresztowania, pozbawianie zborów rejestracji. Twierdząc, że przywódcy Związku Ewangelicznych Chrześciajan-Baptystów sprzeniewierzyli się Ewangelii, 23 lipca 1962 r. ich liderzy uznali się za jedyną, do czasu zjazdu, władzę ZECHB. Zaś 20 września 1965 r. utworzyli Radę Zborów Ewangelicznych Chrześcijan-Baptystów, czyli własną organizację kościelną.
Niełatwo ocenić to, co stało się na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Jest faktem, że od czasu zjazdu zjednoczeniowego w 1944 r. przedstawiciele Związku nie spotykali się. Że jego kierownictwo było dość ustępliwe wobec władz. Jednak inicjatywnicy okazali swoim przywódcom brak posłuszeństwa, a także ignorowali warunki polityczne w ZSRR. W każdym razie na konflikcie zyskały władze. W jego wyniku z ZECHB zostali wyodrębnieni radykalni działacze, którzy później, jako członkowie niezarejestrowanych czyli nielegalnych zborów, w majestacie radzieckiego prawa byli prześladowani.
Związek Ewangelicznych Chrześcijan Baptystów po oddzieleniu się inicjatywników nie przeżywał zastoju. Regulamin i Instrukcję już w 1963 r. pozwolono zastąpić Statutem Związku ECHB, w którym uwzględniono nawet niejeden postulat proponowany przez inicjatywników. Dzięki temu Związek stał się bardziej demokratyczny: jego najwyższą władzę stanowił Wszechzwiązkowy Zjazd. Życie religijne ograniczało się wprawdzie tylko do pomieszczeń udostępnianych przez władze, ale też każdy dom wierzącego był miejscem kultu. Brakowało Biblii, brakowało literatury chrześcijańskiej, pozwolono wydawać tylko jeden periodyk „Bratskij Westnik”.
Na Zachodzie działały jednak organizacje, które niosły pomoc chrześcijanom w ZSRR, np. niemiecka Licht im Osten czy amerykańska Slavic Gospel Association. Organizowały one przemyt Biblii, książek i czasopism. Bardzo ważne były audycje chrześcijańskich rozgłośni: Trans World Radio i Voice of Andes, nadających po rosyjsku i w innych językach używanych w Związku Radzieckim.
Od lat siedemdziesiątych następował powolny zmierzch komunizmu, jednak pozostawał on nadal religią państwową, więc każda inna mogła być tylko mniej czy bardziej tolerowana. Dotyczyło to także ugrupowań tworzących ZECHB. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zaszła w nim zmiana pokoleniowa: zmarło wielu działaczy pamiętających czasy stalinowskie, zastąpili ich młodsi. W 1971 r. sekretarzem ZECHB został Aleksander Byczkow i był nim przez następne dwa dziesięciolecia. Pod nowym kierownictwem sporo się zmieniło. Zmiany były też efektem przemian społeczno-politycznych, jakie następowały w ZSRR, zwłaszcza w drugiej połowie lat osiemdziesiątych.
Wciąż problem stanowiło utrzymanie jedności organizacyjnej. Wprawdzie z Rady Zborów Ewangelicznych Chrześcijan-Baptystów wracali kolejni wierni do ZECHB, lecz kilkanaście tysięcy inicjatywników zdawało się przekonanych, iż reprezentują prawdziwe chrześcijaństwo ewangeliczne. Nadto działały dziesiątki zborów, głównie zielonoświątkowców, które nie chciały należeć do ZECHB, a których część uzyskała nawet osobną rejestrację. Wobec tego kierownictwo Związku, aby utrzymać jedność, prowadziło rozmowy z grupami odłączonymi, starało się zażegnywać konflikty mogące spowodować rozłamy.
W ostatnich dekadach ZSRR zbory ZECHB cieszyły się pewną stabilizacją, ale „sekta baptystów” - wcale niemała, bo licząca pół miliona wiernych - nie mogła odgrywać znaczącej roli w społeczeństwie, jak w latach dwudziestych. Władze robiły wszystko, by ograniczyć jej wpływy. Raczej nikt, kto do niej należał nie mógł ukończyć wyższych studiów i objąć znaczącego stanowiska. W 1974 r. nakład dwumiesięcznika „Bratskij Westnik” zwiększono do tysiąca egzemplarzy, a zatem na jeden zbór nie przypadał nawet jeden egzemplarz – zborów było ok. 2500. Już ten fakt świadczy, jak niewielkie możliwości oddziaływania posiadał ZECHB. Pomimo tego ewangeliczni chrześcijanie-baptyści prowadzili działalność, a ich liczebność nawet rosła: nowi członkowie zborów rekrutowali się z tworzących je często wielodzietnych rodzin oraz osób ze świata.
Rozpad Związku Radzieckiego przyczynił się do reorganizacji struktur społecznych ewangelicznych chrześcijan-baptystów. W nowych państwach stworzyli nowe organizacje kościelne, szczególnie na Ukrainie. Zupełnie odłączyli się zielonoświątkowcy. Mennonici w większości wyemigrowali. Przede wszystkim jednak ewangeliczni chrześcijanie-baptyści cieszą się dziś swobodą, jakiej dotąd nie mieli. Aczkolwiek zdarzają się represje w republikach z przewagą ludności muzułmańskiej. W każdym razie ewangeliczni chrześcijanie-baptyści odgrywają coraz większą rolę w życiu społeczeństw postsowieckich.
Grzegorz Pełczyński
Autor jest profesorem w Katedrze Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersyetetu Szczecińskiego.