banner

Słyszeć i słuchać

Autor: Anna Mazerant 2008-01-17

Ponad 20% dzieci ma problemy ze słyszeniem, prawie 30% odczuwa przemijające lub stałe szumy uszne.

Z prof. Henrykiem Skarżyńskim, dyrektorem Instytutu Fizjologii Patologii Słuchu rozmawia Anna Mazerant

Jest Pan autorem kolejnego wiekopomnego dzieła - chyba największego programu badań przesiewowych w audiologii w Polsce - dotyczącego słuchu dzieci w wieku szkolnym. Lekarze z Pana instytutu przebadali 12 tysięcy 13-latków z 210 szkół w Warszawie - jest pan zdruzgotany wynikami, czy spodziewał się, że ok. 20% z nich powinno być pacjentami chirurgów, laryngologów, audiologów, logopedów?

- Skala tego przedsięwzięcia w odniesieniu do prawie całej populacji 6-stoklasistów w Warszawie jest, jak dotąd, niespotykana. To bardzo ważny program w historii badań przesiewowych, które inicjowałem w Polsce z moim zespołem. Dla przypomnienia - w latach 1995 – 98 został opracowany standard wczesnego wykrywania wad słuchu u noworodków i niemowląt. Od 2000 r. kolejnymi badaniami przesiewowymi zostało w całym kraju objętych kilkaset tysięcy dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. Ten program badań był najbardziej precyzyjny, gdyż obejmował jedną populację. Zatem możemy dziś mówić co się dzieje z młodzieżą, która opuści za chwilę szkołę podstawową. Jaki jest jej słuch i jakie ma inne problemy. Ten program jest wstępem do badań podobnej populacji we wszystkich województwach tzw. ściany wschodniej. Uzyskane wyniki w Warszawie pozwolą nam lepiej przygotować się do przedsięwzięcia, jakie nie było dotychczas opisane we współczesnej medycynie. Nasze wcześniejsze wyniki uzyskiwane podczas badań przesiewowych wskazywały, że skala problemu jest duża. Nie sądziliśmy natomiast, że wyniki są aż tak niepokojące. Ponad 20% dzieci ma problemy ze słyszeniem, prawie 30% odczuwa przemijające lub stałe szumy uszne i to nas niepokoi najbardziej. To świadczy o wielkim zagrożeniu dla słuchu młodej populacji naszych dzieci. Ich słuch, gdy będą w wieku 30 - 40 lat, może być na poziomie dzisiejszych 70-latków, a w tej grupie wiekowej aż 75% ma problemy ze swobodnym słyszeniem.
Wśród stwierdzonych przyczyn zaburzeń słuchu najczęstsze są pochodzenia centralnego. Te wymagają skomplikowanej diagnostyki i wielospecjalistycznej opieki nie tylko lekarskiej lecz również psychologicznej, logopedycznej i pedagogicznej. Część dzieci będzie miała możliwość uzyskania poprawy słuchu po leczeniu operacyjnym. Głównie dotyczy to zmian wysiękowych i zarostowych w uszach środkowych po przebytych wcześniejszych zapaleniach górnych dróg oddechowych.

W trakcie tych badań okazało się, że większość rodziców czy opiekunów dzieci kompletnie nie zauważa kłopotów ze słuchem u swoich dzieci - tylko 35% z nich zwróciło uwagę na to. To brak więzów rodzinnych, czy wiedzy rodziców? Jakie są tego skutki?

- Nie wiem jak do tego się odnieść. Myślę, że problem może być bardziej złożony niż nam się to wydaje. Jeżeli około 2/3 rodziców nie widzi, że jego dziecko ma ewidentne zaburzenia słuchu, to może oznaczać bardzo wiele. Że nie ma właściwych związków w rodzinie, że rodzice nie interesują się prawdziwymi problemami swoich pociech. Że nie zastanawiają się, dlaczego ich dzieci nie mają postępów w nauce, dlaczego słuchają coraz głośniej radia, dlaczego głośno ustawiony jest telewizor. Wreszcie jak często i jak długo w ciągu dnia dzieci siedzą ze słuchawkami na uszach. Skutki stwierdzonych zaburzeń słuchu już dają o sobie znać podczas codziennych zajęć szkolnych i komunikowania się z otoczeniem. Do pełnej analizy przyczyn zapraszamy innych specjalistów zajmujących się m.in. problemami rodzinnymi.{mospagebreak}

Jakie wnioski wypływają z takich badań? Potrzeba edukacji? Rozwinięcia diagnostyki dla dzieci? Odpowiednich programów szkoleń dla lekarzy? Poprawy finansowania tego rodzaju diagnozowania i leczenia? A co z dorosłymi?

- Wniosków zasadniczych jest kilka. Przede wszystkim takie badania to nie może być jednorazowa akcja. To musi być stała ocena np. słuchu, wzroku i mowy – czyli zasadniczych zmysłów, które decydują o rozwoju młodego pokolenia, przeprowadzana regularnie u pierwszo- i szóstoklasistów. Musi to być stałe zajęcie dla pielęgniarek szkolnych, które bez problemu mogą przeprowadzać takie badania regularnie. Oczywiście, przygotowanie tej kadry jest sporym wyzwaniem organizacyjnym, ale nie finansowym. Korzyści płynące z wczesnego rozpoznania wad słuchu są bezsporne i nie można tu mówić ani o jakichś olbrzymich nakładach finansowych, ani o powszechnie przytaczanej niemożności. Jeżeli chcemy mówić o prawdziwej profilaktyce w zakresie wczesnego wykrywania zaburzeń wspomnianych narządów zmysłów, to opracowane narzędzia i procedury pokazały, że rzeczywiście dziś mamy taką szansę. Dla wszystkich, którzy wymagają dalszej specjalistycznej opieki w Warszawie Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu będzie starał się zapewnić dalszą opiekę. W skali połowy kraju jest to już niemożliwe. W planach NFZ muszą być uwzględnione wydatki na wczesne badania diagnostyczne, by dostęp do placówek audiologicznych, foniatrycznych i otolaryngologicznych był odpowiedni. A co z dorosłymi? Przed 9 laty przeprowadziliśmy badania w populacji dorosłych w województwie podlaskim, mazowieckim i śląskim na grupie ponad 11 tysięcy osób. Wyniki wskazują, że problem słuchu będzie narastał wraz z wiekiem u nas wszystkich. To oznacza, że problem ten będzie ciągle aktualny. Pracujemy nad nowymi ogólnodostępnymi, tanimi procedurami. Mam nadzieję, ze w tym roku pokażemy te rozwiązania.

W ostatnich badaniach zwraca pan uwagę na zjawisko szumów usznych - jak ono jest powszechne, z czego wynika i czy stanowi problem medyczny, czy społeczny, czy jest tylko indywidualną, niegroźną dysfunkcją?

- Szumy uszne u dzieci opisywane są w literaturze od kilku lat. Wyniki terapii są prezentowane w oparciu o małe liczebnie grupy pacjentów. Wszyscy naukowcy są zgodni, że jest to problem, który wymaga uwagi lekarzy różnych specjalności. Dzieci często same spontanicznie nie zgłaszają obecności szumu, ale pytane przez lekarza potwierdzają jego obecność. Szum uszny występuje od 6-29% dzieci z prawidłowym słuchem do 66% dzieci z różnego stopniem niedosłuchem. Szum uszny utrudnia dzieciom codzienne funkcjonowanie w środowisku, negatywnie może wpływać na ich rozwój psychoruchowy. Szumy uszne u dzieci występują w przebiegu wielu schorzeń wieku dziecięcego np. częstych infekcji górnych dróg oddechowych i ich powikłania - wysiękowego zapalenia ucha środkowego, jak i innych stanów zapalnych ucha i nosogardła (przerost migdałka gardłowego i migdałków podniebiennych). Dzieci ze względu na dużą aktywność ruchową narażone są na urazy głowy i kręgosłupa szyjnego, po których mogą wystąpić szumy uszne. Narażenie dzieci na wszechobecny hałas jako wynik rozwoju cywilizacji (głośne słuchanie muzyki, wybuchy fajerwerków, głośne zabawki, wystrzały z broni, przebywanie w hałaśliwym otoczeniu), stres emocjonalny mogą być czynnikami ryzyka wystąpienia tego objawu u dzieci. Szumy uszne mogą występować u dzieci z rozszczepem podniebienia, jednostronną głuchotą, autyzmem, ADHD, trudnościami szkolnymi, depresją i innymi zaburzeniami emocjonalnymi i zachowania. Mogą też być objawem, rzadko opisywanego u dzieci, guza nerwu słuchowego. Dzieci z szumem usznym wymagają wykonania diagnostyki i odpowiedniego leczenia, które - jak wykazują doniesienia z Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu - jest bardzo skuteczne.{mospagebreak}
Szumy uszne u dzieci to istotny problem medyczny współczesnego, młodego społeczeństwa. Obecne badania w Warszawie okazały, że ten objaw u dzieci spotykamy u prawie 30%. Pytanie o szum powinno być standardem w wywiadzie lekarskim. Wykonywanie badań przesiewowych słuchu u dzieci i młodzieży w różnym wieku umożliwia wykrycie tego objawu, a więc prowadzenie badań na szeroką skalę w Polsce ma na celu poznanie też jak powszechny jest to problem w naszym kraju.

Ze słuchem Polaków chyba nie jest dobrze, skoro co trzeci z nas ma problemy ze słyszeniem, a co szóste dziecko w wieku szkolnym cierpi na zaburzenia słuchu. Jaką receptę na dobre słyszenie dałby lekarz od wielu lat naprawiający słuch?

- Przede wszystkim należy rozwinąć programy profilaktyczne, o których wspominam w tym wywiadzie. Pozwolą one na wczesne wykrycie wad słuchu i wczesne, tańsze i bardziej efektywne leczenie. Ale działania czysto medyczne to nie wszystko. Każdy z nas musi zdawać sobie sprawę, że zachowanie dobrego słuchu zależy też od niego, od tego jak szanuje swój słuch, czy potrafi docenić ciszę, czy potrafi odpoczywać, czy może ograniczyć w swoim środowisku negatywne oddziaływanie hałasu. Jeżeli już ktokolwiek z nas zauważy, że gorzej słyszy, że ma szum w jednym lub obojgu uszach, że postępuje niedosłuch - powinien zgłosić się do lekarza. Dziś, lecząc różne wady słuchu, mogę powiedzieć, że można pomóc prawie każdemu, kto potrzebuje naszej pomocy. Wynika to z ogromnego postępu technologicznego związanego z dostępem do wielu zaawansowanych technologii medycznych, stałego wzrostu naszych możliwości i umiejętności chirurgicznych.

Podkreśla pan, że obiektywne zjawisko słyszenia należy odróżnić od słuchania - czyli zdolności do analizowania docierających dźwięków. Czy można ocenić, na ile Polacy źle słyszą, a na ile nie słuchają? I dlaczego nie słuchają? Jak odróżnić patologię od normalności?

- Zaburzenia słuchania (czy też uwagi słuchowej) mogą manifestować się bardzo podobnie do zaburzeń słuchu, np. dana osoba prosi często o powtórzenie pytań lub poleceń, ma problemy z rozumieniem co się do niej mówi, myli podobnie brzmiące słowa, wydaje się być zdekoncentrowana, często jest niemuzykalna i np. nie potrafi czysto śpiewać lub zanucić melodii. Innymi zauważalnymi objawami może być ubogie słownictwo, nadwrażliwość na dźwięki, a także trudności z czytaniem i pisaniem, szczególnie widoczne u dzieci. Osoba, u której występują takie problemy może być podejrzewana o niedosłuch, jednak standardowe badania słuchu mogą dać w tym przypadku zupełnie prawidłowe wyniki. Musimy wtedy sięgnąć po bardziej wyrafinowane testy, np. psychoakustyczne lub najnowsze badania elektrofizjologiczne, które w sposób obiektywny mogą pokazać, w jaki sposób mózg przetwarza odebrane dźwięki.
Przyczyn zaburzeń słuchania często można szukać w dzieciństwie. Jedną z istotnych i często spotykanych są nawracające lub przewlekłe zapalenia uszu, których konsekwencje w postaci zaburzeń uwagi słuchowej są szczególnie wyraźne u dzieci. Mózg człowieka jest plastyczny, to znaczy, że uczy się pod wpływem docierających do niego bodźców, także dźwiękowych. Układ słuchowy dziecka cierpiącego np. na przewlekłe wysiękowe zapalenie ucha, do czasu wyleczenia choroby jest odcięty od niektórych dźwięków, stąd mózg nie otrzymuje poprawnej informacji o sygnałach akustycznych z otoczenia i nie uczy się prawidłowo ich analizować. Z tego samego powodu zaburzenia słuchania mogą towarzyszyć innym zaburzeniom słuchu fizjologicznego. Im dłużej trwa taki stan, tym większe ryzyko rozwoju zaburzeń uwagi słuchowej. Niektórzy uważają że pewną rolę w rozwoju zaburzeń słuchania mogą odgrywać czynniki psychologiczne, np. silne negatywne przeżycia, zwłaszcza w okresie wczesnego dzieciństwa. Istotny wpływ mogą mieć minimalne uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego, powstające np. na skutek niedotlenienia podczas powikłanego porodu.

Dziękuję za rozmowę.