banner

Wydanie: 2008 /11-12 - Jest o co walczyć

 Bez elit - bez kultury

Autor: Stanisław Moryto 2008-11-29


Prof. Stanisław Moryto: Bez elit reprodukcja kultury nie jest możliwa.



Wystąpienie prof. Stanisława Moryty, rektora Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie na inauguracji roku akademickiego 2008/2009 w tej uczelni.

 
Moryto rektor Zadajemy sobie dzisiaj pytania o przyszłość. Nie tylko o przyszłość nas samych, kraju, świata, ale również pytania o przyszłość kultury, sztuki, muzyki, pytania o przyszłość nauki, edukacji. Dokąd idziemy? Co nas czeka? Co zostawimy potomnym? Z jednej strony, pragniemy postępu, chcemy reform, lepszych warunków życia, lepszych warunków pracy. Ale z drugiej strony, nie pamiętamy o tym, że za postępem podąża kryzys. Podąża jak śmierć za człowiekiem.

  Współczesna cywilizacja, współczesna technika niesie za sobą nie tylko postęp, ale i wiele zagrożeń. Stechnicyzowany świat przynosi klęskę człowiekowi i jego kulturze, jak mówił Heidegger. Kryzys wartości, kryzys człowieka, kryzys jego ja, kryzys jego tożsamości, degradacja jego środowiska naturalnego i społecznego – to cena jaką się płaci za postęp. Nawet jeżeli to tylko jest część prawdy, to rozwój nauki i techniki łamie istniejące dotychczas prawa moralne i etyczne, lamie człowieka i zmienia jego psychikę.

  Dzisiaj stawiamy sobie coraz częściej także pytania o granice postępu. Gdzie one są? I czy w ogóle są? Modernizacja, żywiołowy rozwój, zysk za wszelką cenę, narzuca swoje wzorce, narzuca reguły, alienuje człowieka z otaczającego świata, wpędza go w samotność, niszczy piękno, które go otacza, zabiera mu nadzieję.

Działające cicho, ale bezwzględnie korporacje finansowe wyniosły pieniądz na szczyt wartości. Uczyniły z niego absolut, cel do którego należy dążyć za wszelką cenę, cel, który należy osiągnąć jak najszybciej. Media, ich agresywność i płytkość, naginają człowieka do opinii ogółu, narzucają mu przekonanie, że należy żyć według norm naśladownictwa, a nie według nakazów rozumu, narzucają mu przekonanie, że najlepsze jest to, co zostało przyjęte z wielkim uznaniem przez tłum.

  W tej sposób sytuują człowieka w masie, molochu, jako jego anonimowy element. Tak zostaje stworzona sytuacja, w której większość ludzi czuje się zwolniona od myślenia, gdzie ceni się tylko doraźne rezultaty, to, co jest dzisiaj. Ta część ludzi jest zadowolona z tego, co ma i uważa, że powrót do wartości uniwersalnych to anachronizm, wsteczność, konserwatyzm. Dla nich absolutem jest pieniądz. Aby osiągnąć doraźne korzyści „chętnie ścięliby drzewo – jak pisze Ernest Renan – by szybciej dobrać się do jego owoców”.

  Czy przykładów takiej bezmyślności nie obserwujemy na co dzień? To jest wielka klęska człowieka, to klęska kultury. W tak zwanych środowiskach twórczych i nie tylko, panuje przekonanie, że kryzys w sztuce trwa już kilkadziesiąt lat. Nie wiem, czy to przekonanie jest słuszne i prawdziwe. Kryzysem określa się sytuacje krótkotrwałą, a nie kilkudziesięcioletnią. A może to jest koniec sztuki? A może to jest koniec sztuki budowanej na trwałych wartościach?

  Dzisiaj dla większości są one niezrozumiałe i dlatego są nieaktualne? Czy zatem warto o tym wszystkim mówić? Czy warto, skoro nie widać perspektyw na polepszenie tego stanu rzeczy? Warto! Przytoczę tu dwie myśli św. Augustyna: „niech nikt nie sądzi, że żadnej korzyści nie przyniesie mu samo postawienie problemu, choćby bez rozwiązania. Niemałą bowiem część zagadnienia stanowi uświadomienie sobie tego, czego szukamy” – to jedna myśl. Stawianie problemów zmusza nas do myślenia, refleksji, poszukiwania rozwiązań. I druga myśl:” Myślę, więc jestem, nawet jeżeli się mylę, to i tak jestem”. /.../

  Bez elit reprodukcja kultury nie jest możliwa. Nie jest możliwe tworzenie kulturowej tradycji, kulturowej tożsamości. I chociaż masy i rządzący nie lubią elit, to najbardziej właściwe miejsce dla artysty jest właśnie w kręgu elit.

  Uczelnia taka jak nasza z natury rzeczy była, jest i powinna być uczelnia elitarną. Zadawane jest nam często pytanie; co zbudowaliście w minionych latach? Ci wybudowali to, a ci – tamto! /.../
Ostatnio uczelnie artystyczne oceniane są po rezultatach budowlanych. Rzeczywiście, nasze osiągnięcia na tym polu nie są imponujące. Nie wybudowaliśmy nowych gmachów, nowych sal koncertowych. Z trudem realizujemy proces rewitalizacji i remontów uczelni. Nasza aparatura, na której pracują studenci reżyserii, jest aparaturą muzealną.. A nasze instrumentarium znajduje się w opłakanym stanie.
Ale nie byliśmy bezczynni. Budowaliśmy coś innego. Coś znacznie trudniejszego. Budowaliśmy poziom, kadrę, potencjał dydaktyczny, artystyczny i naukowy. Nie zmienialiśmy sztucznie struktury uczelni. Konsekwentnie kontynuowaliśmy prace zapoczątkowana przez naszych poprzedników, dbając z pietyzmem o to miejsce uświetnione tradycją, poszerzając dorobek, dbając o rozwój artystyczny, duchowy i intelektualny. /.../

  A warunki, w jakich pracujemy? Za to powinni się wstydzić inni!
Przyjmujemy dzisiaj do naszej społeczności akademickiej nowych studentów. Nie czeka ich łatwa przyszłość../.../ Uniwersytet może dać /.../ wykształcenie muzyczne i humanistyczne na najwyższym poziomie. Ale nie zapewni miejsc pracy, bo nie jest to zadanie uczelni. To zadanie państwa i jego polityki. W roku ubiegłym taka iskierka nadziei zabłysła. Ta iskierka to utworzona z inicjatywy Jerzego Semkowa /.../ orkiestra Juventus. Kilkadziesiąt miejsc pracy na pewien okres czasu dla najlepszych młodych instrumentalistów orkiestrowych.  

Orkiestra powstała bez zaplecza lokalowego. /.../ ubolewam, że z uwagi na mizerię i ciasnotę nie możemy pomóc orkiestrze w tych sprawach./.../. Ale zwracam się do kierownictwa resortu kultury, do władza miasta Warszawy z gorącą prośbą i apelem. Pomóżcie nam uzyskać budynek naprzeciwko, który od wielu lat niszczeje, który posiada przepiękną salę i o który uczelnia stara się od kilkudziesięciu lat, a znajdzie się w nim także miejsce – na próby – dla orkiestry Juventus.

  Ktoś kiedyś powiedział, że tylko kochając obłędnie sztukę można przy niej wytrwać i odnieść sukces. Za te wyrzeczenia i tę miłość spotyka artystów największa nagroda, kiedy widzą, że gdy ludzie słyszą dobra muzykę, czują tęsknotę za czymś, czego nigdy nie mieli i nigdy mieć nie będą.

oem software