Majątek nauki
Chyba każdego stać na kupno budynków Ośrodka Przetwarzania Informacji - placówki ministra nauki. Sadząc po wycenie widniejącej na stronie internetowej tego "instytutu" - dwa budynki o kubaturze podobnej do budynku sąsiedniego Urzędu Patentowego warte są zaledwie 135 410 zł (mieszkanie 50m2 w tej okolicy kosztuje 300-400 tys. zł), podczas gdy budynek Urzędu Patentowego - 18 160 225 zł. Ale OPI nie sprzeda się tanio - wykazuje, że dzierżawi grunt za 18 mln zł i ma środki trwale w budowie w wysokości 697 941 zł. Co to za budowa - zagadka.
Zagadki są mocną stroną polskiej nauki - jeśli spojrzeć na dane BIP jej ministerstwa. Otóż ma ono budynki i lokale, spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu mieszkalnego oraz spółdzielcze prawo do lokalu mieszkalnego o wartości 8 492 437, 53 zł. Urzędnikom od nauki nie brakuje nawet obiektów inżynierii lądowej i wodnej, które zostały wycenione na 107 763, 22 zł. Jest to również bardzo wartościowe intelektualnie ministerstwo, gdyż wiadomo, jakie są jego wartości niematerialne i prawne: 1 181 106, 40 zł (OPI swoje wartości słusznie wyceniło na 7 474,38 zł). Może niedużo, ale jaka ich jakość!
Naukowcy w szoł biznesie
Szoł biznesowo zaplanowano uroczystość wręczenia nagród ministra nauki. Reżyser (-ka?) tego spektaklu po obejrzeniu w TVP wielu gali oskarowych oraz wykarmiony na kupowanych na kilogramy filmach amerykańskich skopiował tamte rozwiązania. Najpierw konferansjer w stylu Bułhakowskiego Bengalskiego wypominał nominowanym ich przewiny wobec prowadzącego, potem były filmiki o ich ciężkiej i owocnej pracy, następnie okazywało się, kto jest nagrodzony, a kto zającem (zające nie dostawały statuetek). Na koniec zebrani w starej BUW urzędnicy ministerstwa (których łatwo poznać po jednakowych mundurkach oraz zdyscyplinowanej postawie) musieli wysłuchać popisu awangardowych artystek występujących przed nieliczną widownią. Artystki nie miały łatwego zadania: konkurować im przyszło z I koncertem fortepianowym Czajkowskiego, podniośle i gromko rozbrzmiewającym w telefonie byłego ministra nauki.
Politechniczny bastion
Władze PW nie dowierzają demokracji. Podczas inauguracji roku akademickiego wejścia do gmachu broiły potrójne kordony straży uczelnianej, przeprowadzające kontrolę dokładniejszą niż na lotniskach po ataku na WTC. Nie wiadomo do kogo broniły dostępu: do p.o. prezydenta Warszawy K. Marcinkiewicza, czy do Miss World, którą władze uczelni zaprosiły - jako Słowiankę, czyli prawie jak Polkę - by poprawić średnią wieku sali. Miss miała zapłacone tylko za pól godziny, więc wyszła w trakcie uroczystości nie bacząc na jej cześć edukacyjną. Możliwe jednak, że ochrona PW pilnowała spokojnego snu duchowieństwa, nieczułego na wykład inauguracyjny w stereo i kolorze - zmieniającym się w zależności od tego, czy patrzyło się na real, czy na ekran. Ale nie takie cuda się na PW zdarzają, skoro uczestnicy spotkania dowiedzieli się, że PW rozpoczyna rok akademicki będąc w Unii Europejskiej po raz trzeci!