Popularyzacja nauki jest trudna, bo trzeba ją znać, mówić o niej ludzkim językiem i zachęcać do słuchania o niej - tak mniej więcej brzmiało "słowo" na otwarciu spotkania laureatów konkursu "Popularyzator nauki" przewodniczącej jury konkursowego, prof. Magdaleny Fikus. I zaraz było hurra optymistyczne wystąpienie kolejnej pani profesor, tym razem reprezentującej resort nauki, wiceminister Marii Orłowskiej.
Usłyszeliśmy, że pani profesor obserwuje polską naukę od bardzo wielu lat i że my naprawdę robimy wspaniałą naukę w Polsce, ale promocja jej osiągnięć, nie tylko w Polsce, ale poza granicami, wymaga minimalnej poprawy. Tak! "Minimalnej poprawy"!
Zadaję zatem pytań kilka. Czy problematyka naukowa jest obecna w świadomości Polaków na stałe? Konia z rzędem temu, kto mi powie, że powszechnie wiemy o sukcesach polskich naukowców, które odnoszą - niestety - nie w kraju. Czy powszechnie znane są informacje o kilku tysiącach popularyzatorów nauki i 20 festiwalach nauki, jakie co roku odbywają się w Polsce? I czy owa "minimalna poprawa" promocji nie doprowadzi do jeszcze liczniejszego exodusu młodych, zdolnych do doceniających ich zagranicznych ośrodków naukowych, które potrafią zapewnić im przyjazne warunki pracy badawczej i warunki godziwego bytowania?
Dlaczego stawiam te pytania przy okazji rozstrzygnięcia trzeciej edycji konkursu organizowanego przez PAP i MNiSW? Otóż dlatego, że od lat wielu obserwuję nie stagnację, ale pogarszającą się sytuację w polskiej nauce. A dla mnie kuriozalnym przykładem tego bezruchu jest styk nauki i gospodarki. I jak patrzę na kolejne konkursy i kolejnych laureatów, to niestety, widzę wśród nich jakby "obce ciała". Bo jak inaczej rozumieć zapis regulaminu konkursu: "Celem konkursu /.../ jest nagrodzenie osób i instytucji popularyzujących w różny sposób polską naukę" z jednej strony i laureata Centrum Nauki Kopernik z drugiej? Centrum, znakomite w pomyśle, ale nawet bez własnej siedziby, chyba również nie rozpoczęło codziennej działalności, czytaj: popularyzacji nauki w najlepszym stylu!
Oczywiście, wśród tegorocznych laureatów są znakomitości, dzięki którym możemy przekonywać się, że "wiedza daje człowiekowi możliwość wyboru? (to słowa jednego z nich). Znalazł się w tym gronie także licealista z Siedlec, zafascynowany ?dyfrakcją Fraunhofera na szczelinie regulowanej" (przy takich zainteresowaniach, takiej wiedzy, w tak młodym wieku pewno szybko otrzyma propozycje z placówek zagranicznych). To mnie nieco przekonuje do tego typu konkursów. "Nieco", bo nie chciałabym stawiać takich pytań, jak wyżej. Myślę, że czas gładkich słów się skończył, a popularyzacja polskiej nauki wymaga gigantycznej poprawy.
I jeszcze jedno: jak powiada polskie przysłowie - ?dobrymi chęciami piekło wybrukowane?. Pomysły, znakomite idee ? tak, ale realizujmy je, a nie nagradzajmy czegoś, co jeszcze na dobrą sprawę nie zaczęło działać! Już budowaliśmy drugą Japonię, drugą Irlandię. Z jakim skutkiem? Zakończę więc słowami, również nagrodzonego w konkursie ?Popularyzator nauki?: Historia zna już przypadki, w których cywilizacje upadały, bo traciły zainteresowanie nauką.
BAJ SN 1/2008