banner

Z dr. Władysławem Chmielowskim z ZIBJ w Dubnej rozmawia Anna Leszkowska

W poprzednim numerze (SN 3/06) zamieściliśmy artykuł Romualda Karysia omawiający badania prof. Andrzeja de Lazariego nad stosunkami polsko - rosyjskimi. Poniżej - rozmowa na ten temat z Polakiem przebywającym od wielu lat w Dubnej.


Mieszka pan w Dubnej już wiele lat i cieszy się Pan uznaniem i sympatią zarówno gospodarzy, jak i przybyszy. Czym można sobie zaskarbić sympatię Rosjan?
Pewnie zawsze chodzi tu o wzajemną akceptację - jeśli ludzie podobają się sobie, to i rozumieją się. Może opowiem z czym się spotkałem po przyjeździe do Rosji. Dla Rosjan charakterystyczne jest to, że oni człowieka nieznajomego nie zauważają - nawet jeśli wiedzą kim jest. Co wiecej, bywa, że jednego dnia wspólnie biesiadujemy, bawimy się, albo rozmawiamy wymieniając uśmiechy i wyrazy życzliiwści, a drugiego - przechodzą obojętnie, nie rozpoznając, nie odpowiadając na powitanie. Dla nas to szokujące. Być może takie zachowanie jest związane z naszym środowiskiem a może jest dziwnym dla nas przejawem tutejszej kultury. Poza tym jest charakterystyczne, że w miejscach publicznych, w grupie są zdecydowanie inni niż kiedy zostają z kimś sam na sam. Zresztą, ta ostatnia cecha może być rezultatem porewolucyjnej historii Rosji.

W Polsce także w środowisku naukowym mało kto kogo pozdrawia, nawet jeśli zna go wiele lat.
Tak? Sądziłem, że to jest związane z obcym środowiskiem. Po paru latach mojej tu obecności Rosjanie powiedzieli mi, że to, iż mnie dostrzegają wynika z ich sympatii do mnie - podobno odbiegam od obrazu Polaka, jaki się w Rosji ukształtował. Czyli tego "pana" o wybujałych aspiracjach, zarozumiałego. A ja jestem normalny, jak mówią - życzliwy, uśmiechnięty, towarzyski. Ale to wynika z mojego charakteru. Tu nic więcej nie trzeba, wystarczy przestrzegać te z 10. przykazań, które dotyczą stosunków między ludźmi.

Ale słyszałam tutaj i takie opinie, że Rosjanie są przebiegli i nie należy im ufać, bo lubią wykorzystywać innych do swoich celów. A o Polakach sądzą, iż są naiwni. Jakie Pan ma doświadczenia z kontaktów z Rosjanami?
Na pewno są różni Rosjanie - tak jak i Polacy, natomiast bałbym się generalizować. Jest w tym dużo przesady. Podejrzewam, że osoby, które wypowiadają takie opinie mają jakieś osobiste złe doświadczenia, które przenoszą na ogół.

A czy są różnice we wzajemnych relacjach Rosjan i Polaków, biorąc pod uwagę pokolenia naukowców, jacy przewijają się przez Dubną?
Ja przyjechałem do Dubnej z rodziną w 1988 - na koniec ery ZSRR. I rzeczywiście jest kolosalna różnica między tym, co było poprzednio i obecnie. System np. był taki, że Polacy nie mogli swobodnie odwiedzać Rosjan, ani Rosjanie Polaków - nie mogli się zapraszać na kolacje, ani rodzinne uroczystości. A jeśli chcieli - musieli mieć zgodę odpowiednich służb. Rosjanin jeżeli chciał odwiedzić obcokrajowca (i odwrotnie) musiał liczyć się z tym, że może nie otrzymać odpowiedniej zgody. W rzeczywistości często nie przestrzegano tych ograniczeń, czego świadectwem są trwające do dzisiaj przyjaźnie i niemała liczba mieszanych małżeństw. Łączyły też dzieci chodzące wspólnie z dziećmi Rosjan do szkoły. Ale wówczas było dużo Polaków - ponad 100 osób. Wielu Rosjan - nawet po latach - wymienia z pamięci nazwiska Polaków, z którymi się przyjaźnili. Znamienne jest, że wielu z nich przyznaje się do rodzinnych związków z Polakami, co dawniej było nie do pomyślenia albo zdradzane jako wielki sekret i stanowiło najwyższy dowód zaufania.

A jak to wygląda teraz?
Cóż, większość obcokrajowców wyjechała, ci co zostali maja od lat kontakty towarzyskie z Rosjanami, natomiast młodzież - a jest jej trochę - żyje zupełnie inaczej. Oni nie mają czasu na tworzenie więzów towarzyskich, odwiedzanie się, większość czasu poświęcają pracy i nauce. Zauważyłem, że jeśli już się spotykają to raczej we własnym gronie obcokrajowców. Myślę też, że od czasu do czasu lubią się spotkać w pomieszczeniu Grupy Polskich Pracowników ZIBJ ze starszymi pracownikami, aby posłuchać ich egzotycznych opowiadań jak to było dawniej, anegdot o uczonych znanych im z podręczników.

Ale przyjeżdżają do innego kraju i chyba są ciekawi innej kultury? Czy wystarcza im życie w getcie naukowym?
Rzeczywiście, ludzie pracują prawie cały dzień - tutaj do 18-tej, ale w wolnych dniach wyjeżdżają zwykle i zwiedzają Moskwę, Sankt-Petersburg. Jeżdżą na weekendy w kilka osób - co kiedyś było niemożliwe. Poprzednio Polacy też jeździli, ale na wyjazdy zorganizowane, natomiast obecnie młodzież jeździ sama, sama sobie załatwia noclegi, etc.

Zauważyłam, że polska młodzież jadąca do Rosji jedzie tam z takim nastawieniem, że to kraj zacofany i nic interesującego tam nie ma.
Ja zawsze patrzę na reakcje studentów lub doktorantów, zwłaszcza jak przyjeżdża większa grupa. Wydaje mi się, że oni istotnie przyjeżdżają z określonym nastawieniem do Rosji, ale kiedy tutaj pobędą - zupełnie zmieniają swój pogląd na ten kraj. Z jednej strony jest jakiś negatywny stereotyp Rosji, ale kiedy zobaczy się Moskwę - trzeba wszystko zweryfikować. W Moskwie kapie bogactwo, urządzane są targi dla milionerów, oligarchowie sprowdzaja incognito za ogromne sumy na rodzinne święta na jeden dzień zepoły muzyczne zajmujące pierwsze miejsca na światowych listach przebojów, a z kolei na drugim biegunie panuje niewyobrażalna bieda, tysiące bezdomnych dzieci koczuje gdzieś w kanałach komunikacyjnych miejskich instalacji ciągnących się na setki kilometrów w każdej metropolii tej wielkości, na prowincji od zatruć niskiej jakości alkoholem umiera rocznie więcej ludzi niż ginie w wypadkach samochodowych. Poza tym tutaj istnieje jeszcze inna skala wszystkich spraw - to jest ogromny kraj i ta wielkość robi wrażenie na każdym przybyszu. A w instytucie z kolei młodzi spotykają się z naukowcami z górnej półki. To też zmienia pogląd na Rosję.

Czuje pan na sobie brzemię odpowiedzialności za wizerunek Polaków u Rosjan i odwrotnie?
Oczywiście, że tak. To czuje chyba każdy, kto jest na obczyźnie. I to jest wręcz podświadome, to zwracanie uwagi na fakt, iż tak cię piszą, jak cię widzą.

Społecznośc naukowa jest jednak dość obojętna na sprawy narodowości - tu bardziej liczy się osiągnięcie naukowe niż to, skąd się pochodzi. Czy w Dubnej to też się sprawdza?
Dla mnie ważne jest, gdzie jest moja rodzina. W przypadku Rosji i Polski widzę same podobieństwa - ta sama przyroda, klimat, podobna kultura. Nie ma aż takich różnic, które by sprawiały, że odczuwałbym inność. Choć nie zawsze, np. podczas świąt Bożego Narodzenia, kiedy spędzaliśmy je w Dubnej - było nam tęskno do Polski. Bo my siadamy za stołem, a na zewnątrz - ludzie idą do pracy, nie ma odświętnego nastroju. Z kolei Nowy Rok - też inaczej, bo u nas jeden dzień świąt, a tutaj - świętują i świętują. Jeden Nowy Rok, drugi Stary - Nowy Rok (obchodzony według starego kalendarza z 13 na 14 stycznia), ponadto 6 stycznia prawosławne Boże Narodzenie - prawie 2 tygodnie świąt. W tym czasie zamyka się ZIBJ (od 31.12. do 10.01. a także od 30.04 do 10.05.), wykorzystuje urlopy, na ten czas przypadają też ferie szkolne. Latem natomiast pracujemy, bo naukowcy związani z uczelniami mają wolne.

Co mogłoby przyciągnąć do Dubnej polską młodzież?
Poza naukowymi korzyściami, zrobieniem kariery, poznaniem interesującego kraju - pieniądze. Trzeba im po prostu dobrze zapłacić.

Dziękuję za rozmowę.