Autor: Krystyna Hanyga
W nowym systemie emerytalnym mają być wprowadzone emerytury małżeńskie i emerytury gwarantowane, z możliwością dziedziczenia świadczeń po śmierci emeryta. Te dodatkowe opcje, kosztowne dla budżetu, miałyby kompensować kobietom niższe emerytury lub też w ogóle rezygnację z pracy zawodowej na rzecz rodziny. Czy to właściwy sposób rozwiązania problemu? Czy nie zaburzy całego systemu emerytalnego? - ocenia prof. Marek Góra z SGH, współtwórca reformy emerytalnej.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem emerytur małżeńskich. Nie rozwiązują żadnego problemu, tworzą natomiast inne, komplikują i podrażają system. Będą zawsze niższe od indywidualnych. Powinniśmy dążyć do tego, by powszechny system emerytalny był możliwie najprostszy, najtańszy i zrozumiały dla wszystkich. Problem niesymetrycznych dochodów w rodzinie oczywiście istnieje i jest problemem poważnym, ale trzeba go rozwiązywać odpowiednimi narzędziami.
Zwrócę uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze, konfiguracje rodzinne mogą się zmieniać, zarówno przed, jak i po przejściu na emeryturę. Ludzie się żenią, rozwodzą, mogą być duże różnice wieku między małżonkami. Nie wszystkie sytuacje da się przewidzieć, nie wiadomo, jak rozwiązać wiele poważnych problemów merytorycznych.
Po co narzucać rodzinie jakiś wariant? Zamiast oferować emeryturę małżeńską, czyli niższą, dać indywidualne, a różnicę niech przeznaczą na wykup polisy ubezpieczeniowej na wypadek, gdyby osoba mająca wyższe świadczenie umarła wcześniej. Powszechna część systemu powinna być maksymalnie standaryzowana, a poza nią szeroka gama możliwości, by każdy mógł wybrać coś dla siebie, w zależności od potrzeb, preferencji. To jest najlepsze rozwiązanie, najbardziej efektywne.
System emerytalny musi obsługiwać wszystkich. Im bardziej jest skomplikowany, tym bardziej ludzie są narażeni na ryzyko podejmowania błędnych decyzji, słuchanie rad, które niekoniecznie będą radami bezinteresownymi, wzrasta przewaga dostawcy usług, czyli sektora finansowego nad indywidualnymi konsumentami.
Pamiętajmy jednocześnie, że przejście na emeryturę, w przypadku kont emerytalnych, znaczy wydanie wszystkich pieniędzy na zakup obietnicy comiesięcznych wypłat określonej kwoty. Jeśli więc chciałbym sobie kupić emeryturę małżeńską, czyli coś, co kosztuje więcej, to znaczy, że dostanę miesięcznie mniej. Czy warto? Jeśli ktoś umie liczyć - nie!
Ale są jeszcze inne kwestie. Otóż przez wiele lat środki na kontach OFE będą bardzo małe. Stosowanie tego typu drogiego mechanizmu do tak małych kwot po prostu nie ma sensu. Po co powiększać koszty nie mając z tego pożytku? A ponadto, jeśli ktoś rzeczywiście wierzy, że emerytury małżeńskie są takim superrozwiązaniem, powinien je wprowadzić także w części zarządzanej przez ZUS, to dopiero miałoby sens. Przypomnijmy, że różnica między obiema częściami, ZUS i OFE, jest z punktu widzenia pojedynczego człowieka nieistotna, wszystko sprowadza się do innego sposobu zarządzania pieniędzmi.
Emerytura małżeńska - to brzmi ładnie, ale nie należy ideologizować sprawy, tylko po prostu liczyć. Kobietom przede wszystkim trzeba podnieść wiek emerytalny; ten niższy nie ma żadnego uzasadnienia, upośledza je na rynku pracy. Obecnie może panie same chcą wcześniej przechodzić na emeryturę, ale trzeba wziąć pod uwagę, że ten system ma także obsługiwać te, które dziś są młode, a ich życiowe drogi będą inne niż poprzedniego pokolenia. Wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn powinien być równy. Od początku mówiliśmy: 62 lata dla obu płci, z obliczeń wynikało, że to optymalne rozwiązanie.
Oczywiście pozostaje ten problem, że kariery zawodowe kobiet w ogóle układają się inaczej, kobiety częściej pozostają w domu, rodzą dzieci, angażują się w ich wychowanie i opiekę. Jednak rozwiązywanie tego przez niższy wiek emerytalny jest podwójnym nieporozumieniem, bo nie dość, że te przerwy w pracy powodują mniejsze wpływy na konto, to potem jeszcze to konto jest mniejsze na skutek wcześniejszego przejścia na emeryturę. I tu jest świetne narzędzie polityki rodzinnej: jeśli chcemy wspierać rodziny wychowujące dzieci, jeśli chcemy poprawić sytuację kobiet zarówno na rynku pracy, jak i w systemie emerytalnym, to w okresie, kiedy zajmują się dziećmi, płaćmy za nie wyższe składki. Jest to rozwiązanie czytelne, jednocześnie najbardziej efektywne ekonomicznie i sprawiedliwe. Częściowo jest obecnie stosowane, ale chodzi o odpowiednią skalę. Wspierajmy kobiety zanim przejdą na emeryturę.
System emerytalny został stworzony po to, żeby dostarczać środki do życia konkretnym osobom, kiedy będą już poza rynkiem pracy ze względu na wiek. Inne problemy muszą być rozwiązywane poza systemem, innymi narzędziami, to także dotyczy wcześniejszych emerytur, związanych ze szczególnym charakterem pracy. Podobnie, w systemie powszechnym nie ma sensu dziedziczenie. System emerytalny lepiej zostawmy w spokoju, to znaczy nie wplątujmy go w realizację dodatkowych celów, które taniej osiągnąć możemy w inny sposób.
News
Indywidualne czy małżeńskie?
- Autor: Krystyna Hanyga
- Odsłon: 3346
Indywidualne czy małżeńskie?