Do niedawna uważałem, że badaniem i optymalizowaniem relacji między całokształtem życia społecznego a Internetem winni zajmować się najmłodsi naukowcy, nieobciążeni nawykami (i sentymentami!) myślenia "przedinternetowego".
W grudniu poszedłem na trzydniową konferencję ?Społeczne aspekty Internetu?, zorganizowaną przez warszawską Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej przy współudziale kilku innych placówek naukowych. Autorami znacznej większości spośród kilkudziesięciu wygłoszonych referatów, komunikatów badawczych czy dopiero programów planowanych badań, byli doktoranci, świeżo wypromowani doktorzy, magistrowie, a nawet studenci.
Zaskoczyło mnie, że ich wystąpienia dotyczyły bardzo wycinkowo ujmowanych powiązań Internetu z wyizolowanymi zjawiskami społecznymi. Brakowało syntez, ekstrapolacji, odważnego konfrontowania zjawisk z różnych obszarów życia społecznego związanych z Internetem Brakowało polotu, błyskotliwości, dowodów oryginalności, dumy z trafności własnych pomysłów, a także elementów intelektualnej prowokacji. A przecież cechą młodzieńczych postaw w nauce zwykle bywa krytyczna ocena zastanej rzeczywistości, śmiałe tworzenie nowych wizji i dążenie do ich urzeczywistniania. Większość młodych naukowców, których wystąpień wysłuchałem na konferencji, zdawał się cechować niedowład wyobraźni, lękliwość i niezrozumiała wstrzemięźliwość, a już zwłaszcza niechęć do prognostycznego wychylenia nosa choćby o 2-3 lata w przyszłość. Niczego nie proponowali, przeciwko niczemu nie protestowali. Może powodowały to jeszcze studenckie nawyki: odwalić zadany temat najmniejszym nakładem trudu, nie wychylać się i mieć święty spokój.
Jeżeli już chcieli czymś zabłysnąć, to ciekawostkami, na których głębszą interpretację nie mieli ochoty. Autorka jednego z referatów informowała o coraz częstszym pojawianiu się w Internecie wirtualnych cmentarzy, tj. stron, gdzie każdy może "pochować" zmarłego członka rodziny czy przyjaciela i zredagować napis na wybranym dla niego nagrobku. Każdy, kto wejdzie na tę stronę, może "zwiedzać" ów bardzo naturalistycznie wyglądający cmentarz, przechadzać się wirtualnymi alejkami, kłaść wirtualne kwiaty czy zapalać wirtualne znicze na grobach.
Dewiacje seksualne to temat zawsze pociągający, więc parę referatów poświęcono jałowym opisom stron zawierających te treści. Dwie magistrantki cały referat wypełniły użalaniem się na ?krzywdę? lesbijek, którym internauci poświecają mniej uwagi niż gejom.
Blogi i ich gwałtowne rozpowszechnianie się w Internecie to fenomen na pewno dopraszający się wnikliwej psychologicznej analizy, lecz zajmujący się tym zagadnieniem referat, wygłoszony na konferencji, wykazał, że bez poznawczej werwy trudno jest dokonać takiej analizy.
Niektórzy z młodych naukowców starali się epatować słuchaczy swych wystąpień biegłą znajomością technik i technologii informatycznych oraz wysoce specjalistyczną terminologią komputerową i na tym poprzestawali.
Na szczęście, w konferencyjnym cieście znalazło się też trochę rodzynek. Mgr Anna Wójciuk z IFiS PAN przypomniała w swoim referacie obrazową przepowiednię sformułowaną kiedyś przez Ronalda Reagana. Stwierdził on, iż "Goliat totalitaryzmu zostanie pokonany przez Dawida mikroprocesorów". Ta prezydencka prognoza nie sprawdziła się, podobnie jak i późniejsze opinie politologów, iż ustrój niedemokratyczny i Internet nie mogą w państwie współistnieć. Okazało się, że po pewnym okresie nieufności reżimy totalitarne uznały, że nie zagraża ich władzy zezwolenie obywatelom na korzystanie z Internetu i innych zdobyczy nowoczesnej elektroniki. Tak stało się w Chinach, Iraku, Arabii Saudyjskiej i paru innych państwach mających autorytarne systemy polityczne. A. Wójciuk bardzo sprawnie przedstawiła i skomentowała te zjawiska.
Równie ciekawy był referat mgr. Piotra Siady z WSG w Bydgoszczy na temat powstawania religijnych społeczności wirtualnych, czyli tworzenia się zalążków cyberreligii. To samo można powiedzieć o referacie mgr. Jakuba Nowaka z UMCS omawiającym ochronę praw człowieka i problematykę antywojenną w Internecie. Oryginalne i ciekawe tezy zawierało wystąpienie dr Agnieszki Starewicz-Jaworskiej (UW), dotyczące powstawania w Polsce prasy cyfrowej, czyli publikowanej tylko w Internecie lub w wersjach i internetowej, i papierowej. Autorka omówiła dokonujące się w związku z tym ?przedefiniowanie zadań i misji dziennikarzy? oraz scharakteryzowała postawy czytelników wobec prasy cyfrowej.
Zagadnieniem, które wyraźnie przyciąga uwagę młodych humanistów jest możliwość zacierania podczas niektórych interakcji internetowych własnych danych osobowych i własnej osobowości. Na czatach, forach internetowych, w korespondencji z innymi internautami, można dowolnie kreować wizerunek własnej osoby i zmieniać go przy nawiązywaniu kontaktów z kolejnymi partnerami. Oni zresztą często robią to samo. Interakcje internetowe są zatem w dużym odsetku przypadków "balem przebierańców". Dr Radosław Zalewski z IS UJ określa to jako "odcieleśnianie w Internecie swojego JA". Urzeczywistniane jest to, co "w realu" jest niemożliwe - zupełne odłączenie własnej psychiki (rzeczywistej lub wyimaginowanej) od swego ciała i uwolnienie się od kontroli społecznej, dokonującej się głównie poprzez ogląd przez inne osoby naszego ciała, twarzy, stroju, zachowania się. Szczególną formą autokreacji w Internecie jest tworzenie fikcyjnych fotoblogów zawierających zdjęcia rzekomo autora blogu, a faktycznie innej osoby. Różnymi aspektami tworzenia w Internecie fikcyjnej własnej tożsamości (częste jest zmienianie płci, wieku, narodowości, a nawet przynależności etnicznej) zajęli się na konferencji także Łukasz Rogowski (UAM), Magdalena Gorncarek i Marcin Jewdokimow (oboje z IFiS PAN), Justyna Stypińska i Radosław Zalewski (oboje UJ) oraz Paweł Mazurek (UW).
Romuald Karyś