banner

Co roku nad ciepłymi częściami oceanów powstaje 100 cyklonów, z których kilkanaście, a czasem kilkadziesiąt dociera do lądów siejąc zniszczenie i śmierć.  

klimek.jpgPotężny cyklon, który przeszedł nad wybrzeżem Bangladeszu w listopadzie 1970 r. spiętrzył wody oceanu tak, że w falach zalewających kraj zginęło milion ludzi! Delta Gangesu składa się z kolejnych warstw osadów pełnych ludzkich szczątków. Podobne klęski, acz w mniejszej skali, dotykają często wschodnie wybrzeża Ameryki Północnej. Szalejąca u wschodnich wybrzeży USA nawałnica zalała np. w 2005 roku Nowy Orlean i spustoszyła stan Missisipi

W różnych rejonach różnie go nazywają: tajfun, huragan, cyklon. Każde z tych słów znaczy to samo: gigantyczny, spiralny wir potężnego wiatru, którego prędkość dochodzi do 350 km/h. Towarzyszą mu gęste chmury, niezwykle obfite opady deszczu, często potężne wyładowania atmosferyczne i grad wielkości pomarańczy. Taki wir niesie z sobą w każdej sekundzie energię większą, niż miała ją bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę.

Wylęgarnią huraganów są morza i oceany tropikalne po obu stronach równika. Temperatura powierzchniowa wody przekracza tam 260C, a na obszarze 1000 km2 paruje tygodniowo 35 mld m3 wody. W parze wodnej zawarta jest energia słoneczna - ta sama, która powoduje proces parowania. Para unosi się wraz z nagrzanym powietrzem w wyższe partie atmosfery, gdzie temperatura jest znacznie niższa. Następuje skraplanie się pary, oddawanie ciepła i dalsze podgrzewanie powietrza, które znów wznosi się ku górze. Powstaje gigantyczny komin osiągający 15 km wysokości, wsysający ciepłe, wilgotne powietrze. Pod wpływem ruchu obrotowego Ziemi twór ten zaczyna wirować. Różnica ciśnień jest ogromna - wewnątrz wiru ciśnienie bywa o połowę niższe od normalnego!

Średnica takiego wiru dochodzi do 2000 km. W samym środku znajduje się strefa bezwietrzna, w której panuje całkowita cisza i bezchmurna pogoda. Strefa ta, zwana okiem cyklonu, czy huraganu, o średnicy od 6 do 40 km, otoczona jest, niby zaporą, strefą porywistych wiatrów o prędkości dochodzącej do 400 km/h. Cały twór wędruje z prędkością 25 - 37 km/h przez 8 - 9 dni, po czym rozpływa się, zanika.

Cyklon rodzi się i rozwija wyłącznie nad oceanami: żywi się utajonym ciepłem zawartym w parze wodnej nad przestrzeniami morskimi. Gdy trafi w swej wędrówce na ląd, szybko wypełnia się i zanika. Zanim to jednak nastąpi, wybrzeże poddane zostaje jego niszczycielskiej sile, wzmocnionej działaniem żywiołu wodnego. Pędzący nad oceanem huragan wznieca bowiem fale sięgające 15 - 20 m. One to, jeszcze przed wichurą wpadają na wybrzeże niszcząc wszystko, co napotkają na swej drodze.

Od kilku lat rozwijany jest na Pacyfiku międzynarodowy program meteorologiczny TOGA, obejmujący globalne badania atmosfery nad tropikalnymi rejonami oceanu. Dla potrzeb tego programu utworzono specjalną sieć stacji badawczych wzdłuż zachodnich wybrzeży Ameryki Południowej i na równikowych wyspach Pacyfiku. Klimatolodzy próbują m.in. wyjaśnić przyczyny znaczącego wzrostu w ostatnich latach liczby wiosennych i jesiennych huraganów nawiedzających zachodnią Europę, takich jak np. Kirył, który szalał w 2007 r. nad zachodnimi rejonami naszego kontynentu.

Może to mieć związek z pojawiającym się co pewien czas sezonowym prądem morskim El Nino. Niesie on katastrofalne ocieplenie, powodując zakłócenia klimatu i ekosystemu. Wielu specjalistów jest przekonanych, że wzrost liczby huraganów i ich większego zasięgu spowodowany jest ociepleniem klimatu w ogóle, jakiekolwiek miałyby być tego przyczyny. Warto przy okazji dodać, że ocieplenie klimatu nie oznacza po prostu, że będą u nas cieplejsze zimy i zaczną dojrzewać pomarańcze. Zmiana klimatu, to przede wszystkim wzrost liczby różnego rodzaju klęsk żywiołowych, w tym potężnych huraganów.

Atak silnego huraganu rzadko jest dziś zaskoczeniem. Sieć specjalnych sztucznych satelitów śledzi dokładnie każdy tworzący się cyklon i przekazuje informacje o trasie jego wędrówki. Pozwala to na wczesne ostrzeganie mieszkańców zagrożonych terenów, nie zapobiega jednak stratom materialnym. A ludzie też niechętnie opuszczają swe domostwa. W 1991 r., gdy cyklon zbliżał się do wybrzeży Bangladeszu, 21 tys. przeszkolonych ochotników wysłano w teren w celu nakłonienia ludzi do ewakuacji i ukrycia się w 63 specjalnie wybudowanych schronach (wzniesione są na 3 m ponad poziomem gruntu i mogą wytrzymać napór wiatru). Rolnicy zamieszkujący deltę Gangesu nie byli jednak skłonni do opuszczenia swoich gospodarstw, dopóki na własne oczy nie ujrzeli nadciągającego cyklonu. Większość przypłaciła taką postawę życiem.

Nie ma szans na likwidację huraganów w zarodku. Nawet gdyby to było technicznie możliwe, musiałoby zostać zakazane. Cyklony odgrywają bowiem ogromną rolę w przemieszczaniu energii między tropikalnymi i polarnymi rejonami świata. Gdyby huragany zostały ujarzmione, natura musiałaby znaleźć inny sposób utrzymania równowagi. Jest mało prawdopodobne, by sposób ten był dla nas bezpieczniejszy...

Andrzej Klimek

oem software