Istnieją bardzo skuteczne przedsięwzięcia oparte na nepotyzmie, czyli firmy rodzinne. Gdzie indziej nepotyzm usiłuje się zwalczać z różnymi wynikami. Kilka lat temu byłem członkiem kapituły pewnej nagrody razem z matką jednego z pretendentów do tej nagrody. Był to niewątpliwie kandydat najlepszy, ale nagrody nie dostał, gdyż większość kapituły bardziej obawiała się oskarżenia o stronniczość niż o niesprawiedliwość.
Najważniejsze zobowiązanie każdego człowieka to jest zobowiązanie wobec własnych dzieci, czy szerzej wobec własnej rodziny. Jeżeli człowiek pracuje w firmie rodzinnej lub ją tworzy, sytuacja jest prosta. Jest jednak wiele dziedzin, w których działalność odbywa się wyłącznie lub prawie wyłącznie w sektorze publicznym i np. klany rodzinne w nauce, czy medycynie bywają często piętnowane. Klasyczna sytuacja to taka, kiedy tatuś profesor promuje synka matoła, utrącając jednocześnie wybitnie zdolnego bez układów. Z jednej strony, tatuś profesor ma niekwestionowane zobowiązania wobec tego synka, a jego publiczny warsztat pracy nie jest darem Pana Boga, a został wytworzony jego wyłącznym staraniem. Dlaczego syn ma nie przejąć prowadzenia tego po ojcu? Jeśli sobie nie poradzi, to nie mając tytułu własności i tak to straci. Z drugiej strony, zanim tatuś profesor sam nim został, to był w tej drugiej roli: wybitnie zdolnego bez układów.
Poza tym jest jeszcze genetyka i wychowanie. Jest bardziej prawdopodobne, że syn profesora będzie miał predyspozycje do pracy naukowej czy lekarskiej niż syn muzyków. Poza tym wyniesie z domu zrozumienie niezbędnego w tej pracy trybu życia. Istnieją dynastie naukowców i lekarzy.
Usłyszałem kiedyś wywiad z jednym z wybitnych polskich chirurgów, który powiedział: „mój ojciec był chirurgiem, ja jestem chirurgiem, mój syn jest chirurgiem, a właśnie narodził mi się wnuk: on też będzie chirurgiem". To się, niestety, nie stanie. Chłopczyk zmarł na białaczkę, ale takim ludziom się często „wypomina" przysięgę Hipokratesa zapominając o tym, jak brzmi jej pierwsze zdanie. A w nim lekarz zabezpiecza przyszłość swoją i swoich dzieci: cytuję: „Mojego nauczyciela w sztuce lekarskiej na równi z rodzicem moim szanować będę, moje mienie z nim podzielać, a w przypadku czegokolwiek zapotrzebuje, wszystkiego z wdzięcznym sercem dostarczać będę, dzieci jego za rodzonych braci uważać, a na żądanie uczyć ich sztuki lekarskiej bez wynagrodzenia i jakiegokolwiek zobowiązania".
Wiesław Wiktor Jędrzejczak