26 stycznia 2011, w Krajowej Szkole Administracji Państwowej, w ramach forum Społeczeństwa Informacyjnego Trwałego Rozwoju, prof. Zdzisław Sadowski wygłosił wykład (także dla studentów KSAP) na temat społecznej gospodarki rynkowej a ustroju gospodarczego Polski.
Mówca na wstępie przywołał treść art. 20 Konstytucji RP: Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej. Następnie zadał słuchaczom pytanie, jak ten zapis można pogodzić z bezrobociem, wielkimi obszarami biedy, bardzo wysoką - jedną z najwyższych - polaryzacją dochodów, wysokim stopniem skłócenia społeczeństwa oraz brakiem solidarności społecznej i współpracy? Wniosek z tego jeden - zapis w konstytucji nigdy nie był realizowany i nie jest, bo mieliśmy to nieszczęście, iż transformacja ustrojowa odbywała się w okresie panowania doktryny neoliberalnej w świecie. To w latach 80. bowiem rozwinął się fundamentalizm rynkowy - idea zrodzona z XVIII-wiecznej myśli liberalnej Adama Smitha, acz nie mająca z nią wiele wspólnego.
Moda na neoliberalizm, wiara w rynek jako sposób rozwiązywania wszelkich problemów ekonomicznych i społecznych zaowocowała w Polsce lat 90. ignorowaniem przez rządzących kosztów społecznych zmiany ustrojowej (bezrobocia, biedy). To, że w Konstytucji znalazł się zapis o społecznej gospodarce rynkowej wynikało z braku ich wiedzy, czym ona w istocie jest (są na to dowody - wypowiedzi premiera Mazowieckiego). Wystarczyło, że termin dobrze brzmiał. Nie ma jednak w tym zapisie ujmy - tłumaczył prof. Sadowski - pokazuje on bowiem do czego trzeba dążyć.
Kryzys 2008 roku unaocznił wady neoliberalizmu w całej rozciągłości, pokazał też, że 200 lat kapitalizmu nie zdało egzaminu. Wolny rynek doprowadził do dominacji rynków finansowych, których obroty w ostatnich 30 latach rosły niepomiernie, dominując nad całą gospodarką. Zjawisko to przeniosło się na całą ekonomię.
Termin społeczna gospodarka rynkowa pojawił się w latach 30. XX w. w Niemczech, a jego autorami byli przedstawiciele ordoliberalizmu - Walter Eucken i A. Muller-Armarck. .
Miał to być system ekonomiczny oparty na wolnym rynku i własności prywatnej (rynek pozostawiony sam sobie już wówczas się nie sprawdzał - pisał o tym nasz wybitny ekonomista, Michał Kalecki - twórca teorii koniunktury w kapitalizmie, który trzy lata przed Keynesem, w 1933 r. opublikował Próbę teorii koniunktury). Jednakże rynek rozumiany był jako dobro wspólne całego społeczeństwa, który nie powinien być zawłaszczany ani przez państwo, ani przez żadne grupy interesów. Pomysłodawcy tego systemu ekonomicznego byli przeciwnikami ręcznego sterowania przez państwo gospodarką, jednak rolę państwa postrzegali jako coś więcej niż „nocnego stróża" - miało ono stosować politykę konkurencji, przeciwdziałać nieefektywności wolnego rynku i tworzyć politykę socjalną. Koncepcja społecznej gospodarki rynkowej została wprowadzona w życie po wojnie przez Ludwiga Erharda w rządzie Konrada Adenauera - wówczas Niemcy istotnie osiągnęły szybki wzrost gospodarczy przy niskiej inflacji i braku bezrobocia. Ma ona sporo wspólnego z koncepcją państwa opiekuńczego, dbającego o korektę podziału rynkowego, dążącego do zabezpieczenia socjalnego obywateli.
Obecnie trzeba znaleźć syntezę społecznej gospodarki rynkowej i państwa opiekuńczego, jego interwencjonizmu, choć niektórzy uważają to za niebezpieczne z uwagi, że ludzie mogą tracić motywacje do jakichkolwiek działań.
Trzeba zastanowić się, co zrobić, żeby zapewnić dobrą przyszłość następnym pokoleniom? Niewątpliwie muszą o tym rozmawiać wszystkie państwa świata, gdyż zagrożone jest środowisko życia wszystkich Ziemian, wyczerpują się zasoby naturalne. Potrzebny jest nowy ład społeczno-ekologiczny - zatem politykę neoliberalną należy odrzucić jako doktrynę nieadekwatną do rzeczywistości. Wiara w rynek, który najlepiej ustala relacje cen jest dzisiaj wiarą anachroniczną, gdyż wiadomo, że rynek nie potrafi ustalić cen zasobów naturalnych. Te zasoby ponadto są już za małe, aby zapewnić wszystkim ludziom konsumpcję na poziomie państw bogatych. Deficyt ekologiczny zatem się pogłębia - żeby utrzymać poziom życia jak w USA, ludzkość potrzebowałaby 3,5 planety! A zatem, mechanizm autoregulacyjny rynku, choć doskonały, to tworzy jednak zagrożenie dla przyszłości ludzkości. Dlatego potrzeba drugiego regulatora. „Nie można rynkowi powierzać losów ludzkości bo może spowodować niebywałe klęski" - tym stwierdzeniem, liczącym sobie pól wieku, zakończył wykład prof. Sadowski.